Gregory Philippa_Trylogia Wideacre_Saga Laceyow_01_Dziedzictwo.rtf

(54534 KB) Pobierz
Gregory Philippa_Trylogia Wideacre_Saga Laceyow_01_Dziedzictwo

http://1.bp.blogspot.com/-dtl4EClbZvw/Ufrx7QZo2_I/AAAAAAAAAIU/yYtUZvEEYE4/s1600/Gregory+Philippa+-+Dziedzictwo.jpg


 

Philippa Gregory

 

Dziedzictwo

 

 

Trylogia Wideacre

tom 1


1

 

 

Fasada dworu Wideacre wychodzi na południe. Przez cały dzień ce świeci na żółte kamienie, stają się ciepłe i sypkie w dotyku. ce odbywa podróż od szczytu jednego wzgórza do drugiego. Kiedy byłam małym dzieckiem i zbierałam atki w ogrodzie różanym albo wałęsałam się na tyłach domu po podwórzu stajni, wydawało mi się, że Wideacre to środek świata i ce o świcie wyznacza jej wschodnią granicę, chowa się zaś za wzgórzami na zachodzie w czerwieniach i różach wieczoru. Wielki łuk, jaki zatacza ce nad Wideacre, wydawał się granicą dobrze określają zasięg naszych wpływów. Tam, poza cem, był g i aniołowie; poniżej (i miało to o wiele większe znaczenie) rządził dziedzic, j ojciec.

Nie pamiętam nic z czasów, kiedy jeszcze go nie kochałam świadomie hałliwego Anglika o czerwonej twarzy. Musiałam chyba kiedyś leż bezbronnie w łóżeczku z białymi falbankami w pokoju dziecinnym, musiałam chyba kiedyś stawiać pierwsze kroki, mocno uczepiona ki matki. Nie mam jednak z dzieciństwa żadnych wspomnień dotyczących matki. To Wideacre zawładnęła moją świadomością, a dziedzic Wideacre całą moją osobą, tak jak rządził światem.

W moim pierwszym, najwcześniejszym wspomnieniu z dzieciństwa ktoś podnosi mnie i podaje ojcu, który ruje nade mną w siodle swojego kasztanka. Małe nóżki wierzgają bezradnie w powietrzu, kiedy pokonuję straszliwą przestrzeń dzielą mnie od potężnego grzbietu kasztanka. Przed zdumionymi oczami mam gorą surową twarz. Siadam na twardym śliskim siodle. Potem ojciec obejmuje mnie mocno ramieniem i przyciska bezpiecznie do siebie. Wkłada mi do jednej oni cugle, a drugą zaciska na łęku. Wzroku nie mogę oderwać od szorstkiej rdzawej grzywy i yszczącej skóry. Potem potwór pode mną rusza, a ja trzymam się go kurczowo ze strachu. Dziwaczny kołyszący chód i wielkie odległci między kolejnymi stąpnięciami całkiem mnie zaskakują. Ale ramię ojca trzyma mocno i stopniowo przenoszę wzrok z muskularnego spoconego grzbietu wielkiego jak ra konia na jego ugi kark, do czujnie nastawionych uszu... a potem roztaczają się przede mną rozległe tereny Wideacre.

Koń kroczył szeroką aleją wysadzaną bukami i bami, prowadzą do naszego domu. tkowane cienie drzew ścieliły się na...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin