Marshall Paula - Ta jedna jedyna 04.pdf
(
1113 KB
)
Pobierz
Paula Marshall
Ta jedna
jedyna
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Waszyngton, kwiecień 1861
- Wciąż pracujesz, moja droga? Przecież obiecałaś ku
zynce Sophie, że pójdziesz z nią dziś po południu z wizytą
do Clayów. Nie podoba mi się, że bez przerwy siedzisz za
biurkiem. Życie to nie tylko harówka, zasługujesz na tro
chę przyjemności.
Marietta spojrzała z czułością na ojca, senatora Jaco¬
busa Hope'a.
- Towarzyszenie Sophie podczas wizyty u Clayów nie
należy do zbyt wielkich atrakcji - odparła z uśmiechem -
a poza tym musiałam nadrobić zaległości w koresponden
cji. Szczęśliwie, ciotka Percival zgodziła się towarzyszyć
kuzynce Sophie.
Senator westchnął i usiadł naprzeciwko córki, a Ma
rietta pomyślała ze smutkiem, że jej ojciec zaczyna wy
glądać na swój wiek. Odkąd przed siedmiu laty postano
wiła, że nigdy nie wyjdzie za mąż, lojalnie i z pełnym od
daniem pomagała mu w pracy. Pracowała ciężej i lepiej
od niejednego mężczyzny, toteż nieraz nawiedzała ją
myśl, że gdyby nie jej płeć, sama mogłaby zostać wybit
nym politykiem. Niestety, będąc kobietą, mogła tylko po
marzyć o takiej karierze.
Decyzję o staropanieństwie podjęła znużona dwuletnią
„karierą" panny na wydaniu, polegającą na dawaniu kosza
kolejnym łowcom posagów, wywodzącym się z północ
nych stanów. Obecnie, jako dwudziestosiedmioletnia ko
bieta, była opoką dla swego rodzica.
Senator Hope, który doskonale pojmował całą tę sytua
cję, gorzko żałował, że musi przekazać córce bardzo nie
pożądaną nowinę, uczciwość nie pozwalała mu jednak po
stąpić inaczej. Nie wolno mu było dłużej zwlekać.
- Marie, moje drogie dziecko, z pewnością widzisz,
jak się starzeję. I tylko dzięki twojej pomocy mogę jeszcze
sprostać obowiązkom senatora. Źle zrobiłem, że tak wielki
ciężar złożyłem na twoje ramiona, ale jesteś moją jedyną
pociechą w starości, ostatnim wspomnieniem po twojej
matce. Zmartwiłem się, gdy siedem lat temu odrzuciłaś
oświadczyny Avory'ego Granta. Wiem, że wówczas uwa
żałaś go za trzpiota, ale upływ czasu i małżeństwo pomo
gły mu się ustatkować. Zresztą, nie jemu jednemu. - Star
szy pan na chwilę się zadumał. - Kochanie, z przykrością
muszę ci powiedzieć, że postanowiłem nie kandydować
do senatu w następnych wyborach, które odbędą się w ro
ku sześćdziesiątym czwartym. Zresztą zamierzałem wy
cofać się z polityki już w roku sześćdziesiątym, czyli
przed ostatnimi wyborami. Powstrzymało mnie przed tym
przekonanie, że niedługo wybuchnie wojna. Poza tym
i tak moja publiczna kariera dobiega już kresu. - Senator
Hope spojrzał z czułością na córkę. - Nie żałuję tej decy
zji, jako że żyję już długo i doznałem niejednej satysfa
kcji, żal mi jednak ciebie, poświęciłaś mi bowiem swoją
młodość. Dlatego pragnę, byś jeszcze przed końcem tej
kadencji wyszła za mąż. Nie chcę umierać z przeświadcze
niem, że przeze mnie spędzisz życie w staropanieństwie.
Marietta podniosła rękę w geście sprzeciwu.
- Och, ojcze, masz jeszcze przed sobą wiele lat, jestem
tego pewna.
Jacobus Hope pokręcił głową.
- Lekarze są innego zdania, moje dziecko. Nie wyklu
czają nawet tego, że nie doczekam końca obecnej kaden
cji. Powtarzam więc - pragnę zobaczyć cię zamężną.
- Kto by tam mnie zechciał, ojcze? - Marietta starała
się, by zabrzmiało to beztrosko. - Mam dwadzieścia sie
dem lat, pierwszą młodość dawno za sobą i nawet nie je
stem ładna.
- Marie, musisz wiedzieć, że wielu mężczyzn chciało
by cię mieć za żonę.
Natychmiast mu przerwała.
- Sami łowcy posagów, ojcze. Dobrze o tym wiem.
Istotnie, cały świat wiedział, że Marietta odziedziczy po
senatorze pokaźny majątek w gotówce, nieruchomościach
i inwestycjach.
- Nie wszyscy mężczyźni są łowcami posagów, Marie,
a ty jesteś mądrą kobietą, więc ufam twojemu osądowi
w wyborze kandydata. Czynię sobie wyrzuty, że nie za
chęciłem cię do małżeństwa wcześniej, zaraz po tym, jak
odmówiłaś Avory'emu, ale byłaś wtedy bardzo uparta, a ja
samolubny. Moje dziecko, gdy tylko zaczniesz bardziej
udzielać się w życiu towarzyskim, natychmiast znajdą się
kawalerzy pragnący zdobyć twoją rękę.
- Nalegasz, abym znowu wystawiła się na sprzedaż -
odparła z goryczą. - Ja jednak nie mam na to ochoty.
- Lepsze to niż samotna starość. Chcesz być podobna
do ciotki Percival, Marie? Nawet dolary nie osłodzą ci ta
kiego losu.
Był świadom tego, że jego rada nie trafia na podatny
grunt, choć dał ją ze szczerego serca; wiedział też, że po
ruszył bardzo drażliwy temat. Westchnął więc i odwrócił
się, by odejść, spieszył się bowiem na posiedzenie komisji
Kongresu. Zatrzymał się jednak w progu i powiedział naj
łagodniej, jak umiał:
- Błagam cię, byś poważnie rozważyła to, co powie
działem ci przed chwilą, Marie.
Drzwi zamknęły się za nim niemal bezgłośnie.
Marietta wstała zza biurka i opadła na fotel przy pu
stym kominku. W głowie zakłębiło się jej od nieprzyje
mnych myśli. Czyżby popełniła głupstwo, odrzucając
oświadczyny Avory'ego Granta? Wydał jej się zbyt młody
i nieokrzesany, a ona marzyła o kimś, z kim mogłaby po
ważnie porozmawiać i dzielić wszystkie myśli. Z tego
punktu widzenia Avory z pewnością nie był ideałem.
Czyżby jednak zgrzeszyła pochopną oceną i niesłusznie
uznała, że Avory chce się z nią ożenić dla pieniędzy, a nie
dlatego, że jej pragnie i darzy ją uczuciem?
Niestety, co do własnej osoby nie żywiła złudzeń, bo
wiem spośród grona pięknych kuzynek wyróżniała się jed
nym, a mianowicie pospolitością urody. Nie miała ani zło
cistych loczków, ani jasnej cery, ani uroczo zarumienio
nych policzków, zaś jej figura w niczym nie przypominała
klepsydry, czyli kształtu uznanego przez Amerykanów za
symbol idealnej kobiecości. Jej twarz - otoczona lśniący
mi, kasztanowymi włosami - znamionowała bardziej in-
Plik z chomika:
kadorka1
Inne pliki z tego folderu:
Marshall Paula - Amerykanin w Londynie 05.pdf
(908 KB)
Marshall Paula - Hester Waring wychodzi za mąż (Dynastia Dilhorne'ow 01).pdf
(1068 KB)
Marshall Paula - Książę sekretów 06.pdf
(1044 KB)
Marshall Paula - Maskarada mimo woli 03.pdf
(891 KB)
Marshall Paula - Niezwykłe podobieństwo 02.pdf
(1152 KB)
Inne foldery tego chomika:
Agenci SPEAR
Akademia Guwernantek
Bal Kopciuszka (3 z 3)
BOW STREET
Bracia Martelli
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin