Rymkiewicz JM. Kilka szczegółów.pdf

(13873 KB) Pobierz
JAROSŁAW MAREK
I RYMKIEWICZ
JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ
Kilka szczegółów
Jak bajeczne żurawie nad dzikim ostrowem,
Nad zaklętym pałacem przelatując wiosną
I słysząc zaklętego chłopca skargę głośną,
Każdy ptak chłopcu jedno pióro zrucił,
On zrobił skrzydła i do swoich wrócił...
Pan Tadeusz {Epilog)
,
1
ak to było z podorożną? Niezbyt ważny problem, ale długo
mnie męczył, bo nie mogłem znaleźć żadnej informacji na
ten temat. Wiedziałem tylko, co to jest podorożną. Kto chciał
pojechać z Nowogródka do Wilna lub z Wilna do Kowna, musiał
mieć podorożną, a bez takiego papierka — bowiem wygląda na to,
że był to papierek, pewnie ze stemplem albo z kilkoma stem­
p lam i— podróż nie była możliwa. Ale gdzie się podorożną
uzyskiwało? Kto decydował o jej wydaniu? Czy za podorożną
trzeba było coś zapłacić? I czy byli tacy, którym jej odmawiano?
Teraz widać, że to był, mógł być ważny problem, bo przy pomocy
tego papierka ograniczano zapewne wolność podróżowania. Zna­
lazłem wreszcie dwie wzmianki odnoszące się do podorożnej.
Pierwsza pochodzi z drugiego tomu
Pamiętników
Władysława
Mickiewicza. W roku 1861 Mickiewicz, znalazłszy się w Odessie,
chciał udać się stamtąd do Kijowa. „Właściciel hotelu oświadczył
mi, że nie mogę się ruszyć, dopóki nie dostanę podorożnej, to jest
pozwolenia na drogę, dającego prawo do koni pocztowych” . Kto
wydawał podorożną? „Jedynie gubernator miasta, generał Mest-
macher, dodał hotelarz, może panu dać pozwolenie na niezwłocz­
ny wyjazd” . Wydaje się jednak, że mamy tu do czynienia
z wypadkiem szczególnym: Władysław Mickiewicz chciał wyje­
chać bezzwłocznie i dlatego musiał udać się do gubernatora. Taki
gubernator — potężna figura — nie mógł przecież zajmować się
wypisywaniem i podpisywaniem niezliczonej ilości podorożnych.
Musiały więc zapewne istnieć specjalne biura wystawiające ten
dokument, a gubernator decydował tylko w nagłych wypadkach.
Podorożną pokazywało się na każdej stacji pocztowej. „Właściciel
stacji — czytamy dalej w
Pamiętnikach
Mickiewicza — przepisu­
jąc podorożną pyta, czy podróżny chce herbaty, czy też, nie
zatrzymując się, jedzie dalej” . Dlaczego właściciel stacji przepisy­
wał podorożną? Czy oznacza to, że na każdej stacji otrzymywało
się nowy papierek? I co robił właściciel stacji z tym papierkiem,
który przepisał? Czy przesyłał go władzom gubernialnym? Lub
może policji, która chciała wiedzieć, czy ten, który jechał, nie
zboczył z wyznaczonej trasy? Tego nie rozumiem. Za podorożną
6
trzeba było płacić. Władysław Mickiewicz nie podaje, niestety,
ile w latach sześćdziesiątych taka opłata wynosiła, bowiem tak
się złożyło, że sam płacić nie musiał. Po przyjeździe do Kijowa
został z niezbyt jasnych powodów aresztowany. Zwolniono go
dopiero na polecenie gubernatora kijowskiego, księcia Wasil-
czykowa. Książę, ubolewając, że naraził więźnia „na zbyteczne
koszty”, postanowił „ofiarować mi bezpłatną podorożną. Podyk­
towałem mu swoją marszrutę obejmującą Żytomierz, Mińsk,
Nowogródek, Wilno” . Tekst Władysława Mickiewicza nie wyjaś­
nia, jak widać, wszystkiego i pewne kwestie związane z podorożną
są nadal niejasne. Czy trzeba ją było mieć tylko wówczas, gdy
podróżowało się końmi pocztowymi? Czy ktoś, kto udawał się
w podróż własną karetą lub własną linijką — linijka, pojazd znany
na Litwie i już nigdzie indziej; cytat pochodzi również z
Pamięt­
ników
Władysława Mickiewicza: „po prostu długa deska na
2 kołach, siada się na nią okrakiem i uderza butem konia” — więc
kto jechał własną linijką, czy też musiał postarać się o po­
dorożną? Chyba jednak nie, bo wydawanie podorożnych tym,
którzy udawali się linijką z Nowogródka do Zaosia lub — tylko
mała wiorsta — z Miratycz do Worończy, sparaliżowałoby życie
obywatelskie i ekonomiczne. Ale urzędnicy imperium miewali
niekiedy szaleńcze pomysły i można sobie wyobrazić Mikołaja
Mickiewicza udającego się do strapczego w celu uzyskania podo-
rożnej, która umożliwiłaby mu wyjazd z brzemienną żoną do
Zaosia. Lub Adama Mickiewicza, któremu strapczy odmawia
podorożnej, ponieważ ma kaca — spił się wczoraj okropnie
na kasyno w domu Kamińskiego — i nie widzi powodu, dla
którego miałby pozwolić temu trzynastolatkowi na wyjazd do
Ruty. Mikołaj interweniuje, ciekawe ile wynosiła taka łapówka?
Pewnie niewiele, dwa albo trzy ruble. Druga wzmianka na temat
podorożnej, którą udało mi się znaleźć, pochodzi z
Pamiętni­
ków
profesora Józefa Franka i dotyczy roku 1804. Dowiadujemy
się z niej, że ten, kto dostawał podorożną, wnosił opłatę. Frank
nie wyjaśnia jednak, czy była to opłata za konie, którą pobierał
właściciel stacji pocztowej, czy opłata wnoszona z góry w biu­
rze wydającym podorożną. Płaciło się dwie kopiejki za wiorstę.
Podróż końmi pocztowymi z Nowogródka do Wygody, 40 wiorst
7
Zgłoś jeśli naruszono regulamin