Jak przetrwać.pdf
(
665 KB
)
Pobierz
Studia
z Dziejów Rosji i Europy
Środkowo-Wschodniej
■
L (z. 1)
Ernest Komoński
Wrocław
Jak przetrwać? Problemy bytowe zagrożonych
zagładą Polaków w miastach Wołynia oraz
Galicji Wschodniej w końcowych latach okupacji
hitlerowskiej
Zarys treści:
Głównym celem artykułu jest analiza podstawowych problemów, z jakimi zmagała się
ludność polska chroniąca się w miastach wołyńskich i wschodniogalicyjskich przed ekstermina-
cją ukraińską w latach 1943-1944. Wynika z niej, że kwestie zakwaterowania, wyżywienia (w tym
niebezpiecznych wyjazdów po żywność w rodzinne strony), ubezpieczenia przed powtórnym
napadem były równie istotne, co znalezienie sobie na miejscu zajęcia umożliwiającego zdobycie
środków na najskromniejszą wegetację, a jednocześnie blokującego możliwość wywózki przez
administrację niemiecko-ukraińską na roboty przymusowe do III Rzeszy.
the Polish population hiding in the cities of Volhynia, and Eastern Galicia from the massacres
carried out in the years 1943-1944 by the Ukrainian Insurgent Army. This article proves that the
issues of finding accommodation, food (including risky to home towns), and shelter from sub-
sequent assault were as important as finding an occupation that would allow to the most modest
subsistence while averting the risk of deportation by the German-Ukrainian administration to
forced labour in the Third Reich.
i miasteczka, obozowanie
towns, forced stay
Outline of content:
The main aim of this article is to analyse the fundamental issues, which affected
Słowa kluczowe:
Wołyń, Galicja Wschodnia, Polacy, okupacja hitlerowska, eksterminacja, miasta
Keywords:
Volhynia, Eastern Galicia, Poles, German Nazi occupation, extermination, cities and
Eksterminacja ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, dokonywana
przez nacjonalistów ukraińskich w latach II wojny światowej, jest jednym z bardziej
kontrowersyjnych zagadnień w najnowszej historiografii. W znacznej mierze wynika
to z charakteru zbrodni, którą większość historyków polskich kwalifikuje jako ludo-
PL ISSN 1230-5057
http://rcin.org.pl
88
Ernest Komoński
bójstwo. W latach 1943-1946 nawet 100 tys. Polaków mogło zostać zamordowa-
nych z rąk ukraińskich
1
. Badanie wydarzeń wskazujących na wystąpienie genocydu
wymaga szczególnej wnikliwości, także dlatego, że jest to najpoważniejszy kwan-
tyfikator przestępstwa wobec danej grupy narodowościowej, rasowej czy religijnej.
W wypadku działań eksterminacyjnych nacjonalistów ukraińskich na Polakach
wiele aspektów tej historii jest wciąż niewystarczająco naświetlonych. Nie dotyczy
to wyłącznie złożonej genezy oraz następstw zbrodni. Także w jej przebiegu można
wyodrębnić szereg okoliczności, które po analizie mogą zrewidować uproszczenia
funkcjonujące w dyskursie historycznym oraz uzupełniają wiedzę o faktach tylko
pozornie znanych.
Jedną z rzadziej przywoływanych kwestii, związaną z reakcjami „kresowej” lud-
ności polskiej na politykę eksterminacyjną OUN-b – UPA, było jej obozowanie
w miastach Wołynia i Galicji Wschodniej. Trudno uznać to zjawisko za marginalne
albo chwilowe. Objęło bowiem większość ośrodków miejskich w obu regionach,
a trwało nawet do kilkunastu miesięcy. W materiałach źródłowych pojawiają się
różne informacje na ten temat. Jednak nie obejmują wszystkich aspektów problemu,
zwłaszcza w wypadku ziem Wołynia. We wspomnieniach uczestników wydarzeń ten
temat jest sporadycznie wzmiankowany jako uzupełnienie opisu skomplikowanych
losów polskiej ludności kresowej w czasie II wojny światowej. Rekonstrukcja faktów,
przynajmniej do czasu szczegółowej kwerendy w archiwach niemieckich i ukraiń-
skich, musi się opierać na niekompletnych podstawach. Pomocna w wypracowaniu
syntetyzujących wniosków będzie ograniczona ekstrapolacja.
Podstawowym polem aktywności banderowców w polityce eksterminacyjnej
w latach 1943-1944 stały się tereny wiejskie obu regionów. Partyzanci UPA z pomocą
miejscowej ludności ukraińskiej rozpoczęli w lutym 1943 r. masowe mordy na
Polakach we wsiach wołyńskich, a rok później te działania rozszerzono na prowin-
cję wschodniogalicyjską. Wraz z rozwojem akcji eksterminacyjnej coraz więcej
zagrożonych osób zaczęło dostrzegać powagę sytuacji. Duża ich część zrozumiała,
że dalsze życie we wsiach polskich i polsko-ukraińskich, często położonych na odlu-
dziu, z rozsianymi futorami i przysiółkami, otoczonych gęstymi borami, wiązać się
będzie z wielkim ryzykiem ataku banderowców i marną szansą obrony. W raporcie
akowskim kierowanym do rządu emigracyjnego RP w Londynie sygnalizowano, że
„jedynym ratunkiem pozostaje nadal opuszczanie rodzinnych zagród i skupianie
się po miasteczkach i większych osiedlach (…)”
2
. Ludność polska decydowała się
pozostawić rodzinne wsie i udać do pobliskiego miasta. Tam żyli inni Polacy, któ-
rych odsetek w stosunku do Ukraińców wzrósł po wymordowaniu miejscowych
Żydów. Innym, nie mniej ważnym powodem była obecność w miastach niemieckich
jednostek wojskowych, w dużo mniejszym stopniu oddziałów węgierskich. Już tylko
1 G. Motyka,
Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947,
Kraków
2011, s. 447.
2 Por. CAW, Oddział VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza, II/52.94, Sprawozdanie sytuacyjne
nr 4/44 emigracyjnego MSW RP za luty-czerwiec 1944 roku, k. 55; AAN, Armia Krajowa. Komenda
Obszaru Lwów 1944, 203/XV-16, Meldunek sytuacyjny nr 23 z 7 IV 1944 roku, k. 268.
http://rcin.org.pl
Jak przetrwać?
89
obecność żołnierzy krajów Osi onieśmielała ukraińskich nacjonalistów i paraliżo-
wała ich plany ataku; to mogłoby się wiązać z wezwaniem przez nazistów posiłków,
a w rezultacie efekt walk byłby dla UPA niekorzystny. Banderowcy nie wahali się
jednak atakować mniejszych miasteczek, liczących do kilku tysięcy mieszkańców,
jak Mizocz (powiat zdołbunowski) czy Beresteczko (powiat horochowski)
3
. Mimo
tego miasta wołyńskie i wschodniogalicyjskie stawały się magnesem przyciągającym
zagrożonych Polaków z prowincji. Czy przebywanie w nich rzeczywiście chroniło
przed nacjonalistami ukraińskimi?
Do miast napływała ludność z wielu wsi i osad. To na rozległym Wołyniu i w połu-
dniowych, górskich powiatach Galicji Wschodniej niekiedy oznaczało promień
sięgający 20-30 kilometrów. Były to osoby, którym udało się uratować życie, ale ich
domostwa zostały przez banderowców spalone wraz z dobytkiem. Drugą grupę ewa-
kuujących się Polaków stanowili uchodźcy, którzy już uprzednio zostali zmuszeni
do opuszczenia własnej zgliszczonej osady i razem z innymi pogorzelcami zamiesz-
kiwali m.in. w mniejszych miasteczkach, a także majątkach ziemskich
4
. Wówczas
wydające się nie mieć końca ataki Ukraińców wiązały się z ponowną koniecznością
ucieczki. Trzecią grupą byli uczestnicy samoobron w poszczególnych miejscowoś-
ciach
5
; decydowali o tym ich dowódcy albo sami zainteresowani. To było motywo-
wane spodziewanym atakiem upowców lub niewiarą w skuteczną obronę ośrodków.
Ale i pojedyncze osoby kierowały się do miast z nadzieją przetrwania. Na Wołyniu
i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1944 nierzadkim widokiem stały się grupy
Polaków podążające wzdłuż szlaków komunikacyjnych. Przy torach kolejowych
uciekinierzy wyczekiwali pociągów i z pomocą polskich kolejarzy docierali wago-
nami towarowymi do miast
6
. Często jednak, w obawie przed Ukraińcami, rezyg-
nowano z głównych tras i kierowano się tylko sobie znanymi dróżkami i ścieżkami
polno-leśnymi. Wówczas za punkty orientacyjne służyły m.in. słupy telefoniczne
7
.
Całe rodziny podążały pieszo lub na furmankach, wioząc ze sobą ocalały dobytek,
zazwyczaj bardzo skromny
8
. Towarzyszyły im niekiedy zwierzęta hodowlane; świnie,
krowy, konie, owce. Zdarzało się, że uciekali również Polacy, którzy stracili zupeł-
nie wszystkie dobra materialne. Część z nich nawet nie miała obuwia na nogach
9
.
3 R. Szpit,
Byłem świadkiem,
oprac. H. Komański, „Na rubieży” 89/2007, s. 52.
4 Por. W. E. Siemaszko,
Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności
polskiej Wołynia 1939-1945,
t. I, Warszawa 2000, s. 667; BOss., 16730/II, Paweł Zaleski, „Wspomnienia
wołyńskie”, k. 262.
5 BOss., 16719/II, Ks. Jan Szurlej: „Szczegółowe sprawozdania z wypadków wojennych parafii
Konkolniki pow. Rohatyń” 1944, k. 44-45.
6 J. Sokołowska,
Byłam świadkiem,
„Na rubieży” 50/2001, s. 52.
7 K. Kosowski,
Byłem świadkiem,
„Na rubieży” 50/2001, s. 48.
8 Były to najczęściej zapasy żywności oraz łóżka z pościelą, ubrania, rzeczy osobiste i podstawowy
sprzęt gospodarstwa domowego. Zob. AW, II/1433/2k, Stańko-Bródkowa Barbara, Losy Polaków
z kolonii Raszyn koło Dubna, k. 30.
9 Por. BOss., Archiwum RGO m. Lwowa. Materiały dotyczące akcji nacjonalistów ukraińskich na
Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944, cz. II, 16274/II, Protokół Pol.KO z Brzeżan
z 23 II 1944 roku, k. 203;
ibidem,
Papiery RGO dotyczące sytuacji ludności polskiej w Małopolsce
http://rcin.org.pl
90
Ernest Komoński
Duże odległości oraz przewóz dobytku w spartańskich warunkach powodowały, że
czasami podróż do miasta trwała 2-3 tygodnie
10
. Jest więc zrozumiałe, że uciekinie-
rzy docierali tam w fatalnym stanie fizycznym i psychicznym; „(…) grupa urato-
wanych była podobna do najnędzniejszych żebraków, obszarpanych, zgłodniałych
i wyczerpanych fizycznie i nerwowo do ostatnich granic”
11
.
Miasta Wołynia i Galicji Wschodniej (również gminne i powiatowe) miały
najczęściej rustykalny charakter; ich infrastruktura nie odbiegała standardem od
większych wsi w okolicy. Część mieszkańców, zwłaszcza na ich obrzeżach, trudniła
się zajęciami rolniczymi. Wojna i trudności aprowizacyjne zwiększały liczbę takich
osób. Tylko Lwów zachował wielkomiejski charakter, poza tym ścisłe rynki Tarnopola
i Stanisławowa. W największych centrach wołyńskich ‒ w Łucku i Równem ‒ nawet
w śródmieściach wiele budynków miało tylko jedną kondygnację, nierzadko chowano
tam inwentarz. Znacznie mniejsza była liczba kamienic mieszczańskich; przeważały
jedno- i dwupiętrowe. Hitlerowcy zajmowali najlepsze domy, tworząc tzw. dzielnice
niemieckie. Miasta Wołynia i Galicji Wschodniej w 1943 r. pozostawały relatywnie
niewielkie (poza Lwowem, te największe liczyły od kilkunastu do kilkudziesięciu
tysięcy mieszkańców, a odsetek zamieszkujących je Ukraińców sięgał około 30%
12
).
Wraz z początkiem wiosny 1943 r. wszystkie wołyńskie miasta powiatowe, a częś-
ciowo także gminne, zaczęły zalewać tłumy uciekinierów polskich z pobliskich wsi.
Tylko do Równego i Łucka mogło ich napłynąć po kilkanaście tysięcy
13
. Trwało
to przez cały 1943 rok. Polacy z południowych powiatów wołyńskich przedzierali
się do dystryktu galicyjskiego Generalnego Gubernatorstwa. W lipcu do Sokala
w ciągu trzech dni napłynęło 400 osób
14
. Dużym utrudnieniem był transfer żywego
inwentarza; niekiedy Niemcy samowolnie go rekwirowali. Podobnie przywłaszczali
odzież, bez żadnego odszkodowania
15
. To dodatkowo zwiększało nędzę uchodźców.
Wschodniej w latach 1943-1944. Materiały sprawozdawcze Polskich Komitetów Opiekuńczych 16721/
II, List Pol.KO w Zaleszczykach do Pol.KO w Czortkowie z grudnia 1943 roku, k. 91.
10 AW, II/2239/p, Kozakiewicz Aleksander, Wysiedlenie – wspólne doświadczenie narodów, k. 22.
11 AW, II/1504/2k, Żarczyński Narcyz, Wspomnienia kresowe szlachcica, k. 38.
12 Szacunkowa liczba ludności w dwóch największych miastach Wołynia w 1943 r.: Łuck – 34 tys.
mieszkańców (w tym 11 tys. Polaków), Równe – 23 tys. mieszkańców (9 tys. Polaków). Szacunkowa liczba
ludności w większych miastach Galicji Wschodniej w 1943 r. wynosiła: Lwów – 284 tys. mieszkańców
(w tym 153 tys. Polaków), Stanisławów – 36 tys. mieszkańców (17. tys. Polaków), Tarnopol – 32 tys.
(9 tys. Polaków), Borysław – 25 tys. (13 tys. Polaków), Stryj – 21 tys. (8 tys. Polaków), Drohobycz –
21 tys. (8 tys. Polaków), Kołomyja – 19 tys. (8 tys. Polaków), Sambor – 18 tys. (10 tys. Polaków). Zob.
więcej w: G. Hryciuk,
Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu
w latach 1931-1948,
Toruń 2005, s. 223, 228, 273.
13 BOss., 16729/II, Kazimierz Bessendowski: „Wołyńskie wspomnienia lata 1939-1944”.
Opracowanie o charakterze wspomnieniowym zawierające wykazy, zestawienia, listy, k. 97.
14
Ibidem.
W różnych ewidencjach, prowadzonych m.in. przez RGO, liczba uciekinierów z Wołynia
w miastach Galicji Wschodniej liczona była często w tysiącach. Zob.: DALO, f. R-40, op. 1., spr. 189,
„Sprawozdanie z Akcji Wołyńskiej za IX-XII 1943”, k. 2, 24, 27, 51, 63, 68.
15 BOss., Sprawozdania wydziałów i placówek Okręgowej Delegatury Rządu we Lwowie skierowane
do Delegatury Rządu na Kraj w Warszawie z lat 1942-1944 16599/II, Sprawozdanie sytuacyjne „Granicy”
z Ziem Wschodnich za miesiąc listopad 1943 roku, k. 8.
http://rcin.org.pl
Jak przetrwać?
91
Po rozpoczęciu mordów ukraińskich w Galicji Wschodniej do tamtejszych miast
zaczęli uciekać mieszkańcy pobliskich wsi. W ewidencjach prowadzonych przez
Radę Główną Opiekuńczą ich liczby oscylowały w tysiącach. Np. w Stanisławowie
było to prawdopodobnie 8 tys. osób
16
, przy czym warto pamiętać, że spisy wszyst-
kich nie obejmowały.
Napływ uciekinierów trwał przez cały okres eksterminacji. To powodowało, że
powstał pozbawiony precedensu tłok na ulicach. Niekiedy uniemożliwiał wręcz
swobodne poruszanie się
17
. Niemiecko-ukraińska administracja nie była na to przy-
gotowana. Ukraińcy z lokalnego samorządu niechętnie wydawali kenkarty przy-
byszom
18
. Można sądzić, że wśród jego pracowników przeważał stosunek obojętny
wobec uchodźców albo lekceważący. To było na rękę Niemcom, którzy zamierzali
Polaków natychmiast wywozić na roboty przymusowe do III Rzeszy. Ten aspekt
działań hitlerowców miał duże znaczenie i uszczuplał liczbę obozujących. Osoby
wyjeżdżające do pracy niewolniczej w Niemczech zastępowali nowi przybysze
z okolicznych wsi.
Podstawowym problemem było znalezienie uciekinierom zakwaterowania. Tylko
nieliczni mieli rodzinę w miastach i mogli u niej zamieszkać lub też dysponowali
pieniędzmi na wynajęcie mieszkania
19
. W sukurs przychodzili polscy mieszkańcy,
którzy wykazali się zrozumieniem i otwartością. Akcje znajdowania noclegów
koordynowali księża rzymskokatoliccy, zachęcający z ambon do udzielania takiej
pomocy. To spotykało się z pozytywnym odzewem. Polacy udostępniali uchodź-
com wolne pokoje we własnych mieszkaniach; w jednym nocowało niekiedy po
kilka rodzin (np. w Przemyślanach nawet 15 uchodźców
20
). Bywało, że w niewiel-
kim domku mieszkały 22 osoby
21
. Ogrom potrzeb sprawiał, że łóżka zastępowano
piętrowymi pryczami budowanymi z desek. Sienników było zbyt mało, te nieliczne
rozkładano na noc w pomieszczeniach, a rankiem chowano do komórek. Do noc-
legów wykorzystywano również strychy i piwnice. W innych miastach, za zgodą
Niemców, adaptowano rozmaite obiekty użyteczności publicznej; szkoły, kościoły,
kina, a także budynki seminaryjne oraz zakłady karne
22
. Gdy i te miejsca nasyciły
się uciekinierami, lokowano ich w przydomowych szopach, wozowniach, ale rów-
nież w chlewikach i oborach.
Duże znaczenie miało wykorzystanie zabudowań niedawno zlikwidowanych gett
żydowskich. Np. w Łucku Niemcy zdecydowali, że tam należy kwaterować napły-
16 Por.
ibidem;
AW, V/1, Kolekcja Wojciecha Bukata, Meldunek tygodniowy AK z Okręgu
„Stanisławów” z marca 1944 roku, k. 3.
17 AW, II/1414/2k, Sand Halina, Wspomnienia Wołynianki, k. 33.
18 BOss., 16274/II, Protokół Pol.KO z Brzeżan…, k. 203.
19 Por. IPN Ki., GKBZPNP OK/Koszalin, 53/1265, Protokół przesłuchania świadka M.
Lewkowicz-Tyszeckiej, k. 3; AW, II/118/ł, Gliwińska Izabela, Wspomnienia, k. 9.
20 J. Wyspiański,
Barbarzyństwo OUN-UPA,
Lubin 2009, s. 58.
21 AW, II/1717, Grynowiecka Zofia, Ziemia mojej wczesnej młodości, k. 8.
22 AW, II/1308/2k, Jasiński Józef, Jak przeżyłem okupację sowiecką i niemiecką w latach 1939-1945
na Kresach Wschodnich, k. 33.
http://rcin.org.pl
Plik z chomika:
myoxos
Inne pliki z tego folderu:
List-do-poslow-Op-Wisla.pdf
(70 KB)
Każdy, kto był Polakiem miał zostać unicestwiony.mp4
(512035 KB)
Wołyń i jego żołnierze.zip
(10628 KB)
Biuletyn-Informacyjny-Racja-Słowiańska.pdf
(20289 KB)
Jak przetrwać.pdf
(665 KB)
Inne foldery tego chomika:
Artykuły po angielsku
Artykuły po polsku
Filmy
Kresy, Wołyń, UPA
Książki po polsku
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin