Antologia - Bardzo dziwny świat.pdf

(1189 KB) Pobierz
BARDZO
DZIWNY
ŚWIAT
OPOWIADANIA FANTASTYCZNE
WYDAWNICTWO „KSIĄŻKA I WIEDZA” WARSZAWA 1975
SPIS RZECZY
Mąż opatrznościowy
(Fredric Brown)
02
Bardzo dziwny świat
(Ariadna Gromowa)
Podkomitet
(Zenna Henderson)
Siedem dni strachu
(R. A. Lafferty)
Okno w przeszłość
(Lew Mogilew)
36
07
18
31
Twarz z fotografii
(Jack Finney)
46
FREDRIC BROWN
MĄŻ OPATRZNOŚCIOWY
Był sobie raz niejaki Hanley, Al Hanley, i na pewno nigdy nie przyszłoby wam do
gło-wy, że może to być jakaś ważna figura. I gdybyście nawet znali całą historię jego
życia, aż do dnia wizyty Darian, to i tak nigdy nie domyślilibyście się, jak bardzo
będziecie mu kiedyś wdzięczni. A za co, przekonacie się po przeczytaniu tej opowieści.
Wówczas kiedy się to zdarzyło, Hanley był pijany. Nie był to bynajmniej przypadek
— był pijany już od dawna i jego ambicją było utrzymać się w tym stanie jak najdłużej.
Niestety, stawało się to ostatnio zadaniem coraz trudniejszym: najpierw skończyły się
pieniądze, a wkrótce również i przyjaciele, których mógłby naciągać na pożyczki. Jego
znajomości były coraz podrzędniejsze i doszedł do tego, że uważał się za szczęśliwca,
jeśli udało mu się ustrzelić kogoś na dwa dolary.
W końcu stoczył się tak nisko, że musiał wałęsać się godzinami, aby spotkać
jakiegoś znajomka, którego mógłby naciągnąć na dolara czy 25 centów. Długa wędrówka
niszczyła efekt ostatniego kieliszka — no, może niezupełnie, ale w znacznym stopniu —
tak, że znajdo-wał się w sytuacji Alicji z Krainy Czarów, która musiała biec z całej siły,
żeby pozostawać w tym samym miejscu.
Zaczepianie nieznajomych odpadało, gdyż policjanci mieli na to oko, i gdyby tylko
spróbował, skończyłoby się na nocy spędzonej o suchym gardle w komisariacie, co mu
się wcale nie uśmiechało.
Był teraz w takim stanie, że dwanaście godzin bez alkoholu przyprawiało go o
piekielne męki, w porównaniu z którymi delirium tremens było dziecinną igraszką.
D.T. to ostatecznie tylko halucynacje. Jeśli jesteś sprytny, to wiesz, że to tylko
przywi-dzenia. Czasem mogą one nawet spełniać rolę towarzystwa, jeśli komuś na tym
zależy. Ale piekielne męki to zupełnie inna sprawa. Trzeba wypić więcej alkoholu, niż
wam się wydaje, żeby dojść do tego stadium. Najgorzej, gdy człowiek, który już
zapomniał, kiedy był trzeźwy, zostaje nagle całkowicie pozbawiony alkoholu na dłuższy
okres. Na przykład w areszcie.
Sama myśl o tych mękach przyprawia Hanleya o drżenie, które zresztą wkrótce
przeszło na widok jego starego przyjaciela, serdecznego druha, którego co prawda
widział najwyżej kilka razy w życiu, i to w niezbyt miłych okolicznościach. Stary
przyjaciel nazwiskiem Kid Eggleston był emerytowanym bokserem i ostatnio pracował
jako wykidajło w barze, przez co siłą rzeczy zetknął się z Hanleyem.
Nie starajcie się jednak zapamiętać jego nazwiska ani jego historii, ponieważ i tak
nie odgrywa on większej roli w tej opowieści. Prawdę mówiąc dokładnie za półtorej
minuty wyda okrzyk przerażenia, a później zemdleje i nie będziemy już więcej o nim
słyszeć.
Mimochodem warto jednak zauważyć, że gdyby Kid Eggleston nie krzyknął i nie
ze-mdlał, wasz tryb życia mógłby ulec pewnej zmianie. Moglibyście na przykład pocić się
w ko-palni odkrywkowej glutytu, pod palącymi promieniami zielonego słońca gdzieś na
krańcach naszej Galaktyki. Na pewno by wam to nie przypadło do gustu — więc
pamiętajcie, że to Hanley uratował was (i wciąż jeszcze ratuje) przed tą ewentualnością.
Nie sądźcie go zbyt surowo. Gdyby Trójka i Dziewiątka zabrali Kida, wszystko
potoczyłoby się inaczej.
Trójka i Dziewiątka byli przybyszami z planety Dar, która jest jedną z dwu planet
wyżej wspomnianego zielonego słońca na krańcu Galaktyki. Trójka i Dziewiątka to nie
były oczy-wiście ich pełne nazwiska. Darianie zamiast nazwisk używają numerów i
pełne nazwisko Trójki brzmiało 389,057,792,869,223, a w każdym razie tak by
wyglądało w transkrypcji na system dziesiętny.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi, iż będę w dalszym ciągu nazywał przybyszów w
skrócie Trójką i Dziewiątką i że oni również będą się tak do siebie zwracali. Oni by mi
tego nie wybaczyli. Darianie zawsze zwracają się do siebie pełną liczbą i każdy skrót jest
uważany za obrazę. Jednak Darianie żyją znacznie dłużej niż my i w przeciwieństwie do
mnie mają na to czas.
W chwili gdy Hanley dopadł Kida, Trójka i Dziewiątka byli jeszcze w odległości
około mili ponad nimi. Nie znajdowali się bynajmniej w samolocie ani nawet na statku
kosmicznym (ani tym bardziej w latającym talerzu. Jasne, że wiem. co to jest latający
talerz, ale spytajcie mnie o to innym razem. Teraz chcę trzymać się Darian). Byli po
prostu w sześcianie czaso-przestrzennym.
Zdaje się, że będę musiał to wyjaśnić. Darianie odkryli — do czego i my któregoś
dnia zapewne dojdziemy — że Einstein miał rację. Materia nie może poruszać się z
prędkością większą od prędkości światła nie przekształcając się w energię. Zapewne nie
zależy wam na tym, żeby przekształcić się w energię, prawda? Darianom również nie
zależało, kiedy rozpo-czynali wyprawy w głąb Galaktyki. Odkryli oni, że można
podróżować z prędkością większą od prędkości światła, jeśli poruszać się jednocześnie
w czasie i przestrzeni, czyli w czasoprze-strzeni. Odległość, jaką musieli przebyć z Daru
do Ziemi, wynosiła 163 tysiące lat świetlnych.
Ale ponieważ jednocześnie odbyli podróż w czasie na 1630 stuleci wstecz, więc
czas ich podróży wyniósł 0 godzin 0 minut. W drodze powrotnej zrobili to samo i wrócili
(w mo-mencie swojego startu) do punktu wyjściowego w czasoprzestrzeni. Myślę, że to
jest zrozu-miałe.
W każdym razie ich niewidzialny dla ziemskich oczu sześcian znajdował się na
wyso-kości mili nad Filadelfią i błagam, nie pytajcie mnie, dlaczego oni wybrali akurat
Filadelfię — nie rozumiem, jak w ogóle można wybrać Filadelfię do jakiegokolwiek celu.
Wisieli tam nieruchomo przez cztery dni. W tym czasie Trójka i Dziewiątka słuchali
audycji radiowych i nauczyli się posługiwać miejscowym językiem.
Nie, oczywiście nie dowiedzieli się niczego istotnego o naszej cywilizacji ani o
naszych obyczajach. Wyobraźcie sobie, że macie wyrobić sobie pogląd na życie
mieszkańców Ziemi, słuchając mieszanki złożonej z radioreklamy, westernu i quizu.
Zresztą nie interesowało ich specjalnie, jaka jest ta nasza cywilizacja, byle tylko nie
była na tyle rozwinięta, aby im zagrozić — pod tym względem uspokoili się zupełnie w
Zgłoś jeśli naruszono regulamin