Palmer Diana - Papierowa róża.pdf
(
1364 KB
)
Pobierz
DIANA PALMER
Papierowa róża
PROLOG
Cecily Peterson delikatnie zakręciła w palcach cudowną czer
woną różę z papieru. Piękno kwiatu tylko pogłębiało smutek Ce-
cily. Jej marzenia się rozwiały. Była zakochana w mężczyźnie,
który nie miał nigdy odwzajemnić tego uczucia. Jej życie było
jak ta papierowa róża: imitacją żywego piękna, zamkniętego na
zawsze w martwym przedmiocie, który nigdy się nie zestarzeje,
ale też nigdy nie będzie pachniał; zimnym przedmiocie, który
nigdy nie zaznał tchnienia życia. Tatę Winthrop przywiózł jej tę
różyczkę z Japonii. Wtedy jeszcze patrzenie na nią dawało jej
nadzieję, że Tatę któregoś dnia nauczy się, jak ją kochać, jak
zbliżyć się do niej. Ale w miarę upływu lat nadzieja bladła coraz
bardziej i Cecily w końcu zrozumiała, że ta papierowa róża po
kazuje, kim stała się dla niego. Mówiła jej, bez okrutnych i do
sadnych słów, że jego uczucia są jedynie imitacją prawdziwej
namiętności. Przypominała jej milcząco, że przyjaźń i sympatia
nigdy nie zastąpią miłości. A przecież dobrze pamiętała, w jaki
sposób wiele lat temu zaczął się ich burzliwy związek...
Osiem lat wcześniej...
Tatę Winthrop siedział na drewnianym ogrodzeniu korralu.
Nagle na drodze prowadzącej zakrętami w kierunku Corryville
zobaczył tumany kurzu. Mrużąc w słońcu oczy, patrzył na nad
jeżdżający pikap. Samochód wiózł prawdopodobnie paszę za
mówioną w Blake Feed Company.
6
PAPIEROWA RÓŻA Diana Palmer
Czas zakończyć na dziś objeżdżanie młodej klaczy, pomy
ślał, zsuwając się zręcznie na ziemię. Miał na sobie stare, ob
cisłe dżinsy, które zgrabnie opinały jego szczupłe biodra i silne
nogi. Był wysmukły i sprawny, a każdy jego ruch świadczył
o radości, jaką sprawia mu praca na ranczu. Długie, czarne
włosy, splecione w warkocz omotany skórzaną opaską, pod
skakiwały mu lekko na ramionach. Dziadek jego matki należał
jeszcze do tego pokolenia, dla którego Little Bighorn nie było
pustym słowem, a w tradycji rodzinnej ciągle żywe były jego
opowiadania o wyprawie do Waszyngtonu na inaugurację pre
zydentury Teddy'ego Roosevelta. Jeden z przyjaciół dziadka
zwykł powtarzać, że Tate pod wieloma względami przypomina
tego starego zawadiakę.
Wyciągnął kubańskie cygaro z metalowego pudełka, które
nosił w kieszonce na piersi, wsadził je między zęby i zapalił
zapałkę, osłaniając ją ręką przed wiatrem. Jego kumple w agen
cji zawsze byli ciekawi, jak udaje mu się zdobyć cygara z kon
trabandy. Ale Tate nie zamierzał zaspokoić ich ciekawości. Tak
było i tak już miało pozostać. Małe i większe sekrety stanowiły
stały element jego życia i pracy.
Pikap zatrzymał się na podjeździe do małego domku, za
którym stała pokaźna stajnia. Przed kierowcą rozciągał się wi
dok korralu, po którym, potrząsając grzywą, biegała śnieżno
biała klacz.
Silnik ucichł i z samochodu wyskoczyła młoda, szczupła
dziewczyna o jasnych włosach i zielonych oczach. Była co
prawda zbyt daleko, by Tate mógł określić ich kolor, ale znał
je równie dobrze jak każdą piędź ziemi korralu, w którym ob
jeżdżał swoje konie. Nazywała się Cecily Peterson i była przy
braną córką Arnolda Blake'a, człowieka, który całkiem nie
dawno odziedziczył Blake Feed Company. Była też jedynym
pracownikiem firmy, który nie bał się przyjechać do Tate'a
PAPIEROWA RÓŻA Diana Palmer
7
z dostawą, zamawianą regularnie raz na dwa tygodnie w firmie
jej ojczyma. Ranczo Tate'a usadowiło się na kilkumilowym
pasie ziemi oddzielającym dwa rezerwaty Siuksów: Pine Ridge
i Wapiti Ridge, a miasteczko Corryvilłe, skąd przyjeżdżała Ce-
cily, leżało na brzegu rzeki Big Wapiti, na samym skraju re
zerwatu. Matka Tate'a, Leta, urodziła się i mieszkała w Wapiti.
które znajdowało się o rzut kamieniem od Corryville. Tate z do
świadczenia wiedział, co to dyskryminacja i może dlatego, gdy
tylko zdobył odpowiednie środki, kupił ranczo poza granicami
rezerwatu, choć blisko matki.
Tate Winthrop nie czuł specjalnej sympatii dla pozostałych
przedstawicieli gatunku ludzkiego, a w szczególności starał się
trzymać z dala od białych kobiet. Ale Cecily budziła w nim
czułość. Była delikatną, łagodną siedemnastolatką, a jej życie,
podobnie jak jego, nie było dotąd usłane różami. Miała kaleką
matkę, która umarła rok temu, i od tamtej pory mieszkała z oj
czymem i jednym z jego braci. Brat, przyzwoity facet, był już
w takim wieku, że mogłaby go traktować jak dziadka, ale oj
czym był pretensjonalnym leniem i alkoholikiem.
Wszyscy wiedzieli, że to Cecily wykonuje w sklepie wię
kszość pracy. Sklep z paszą należał kiedyś do jej ojca, a oj
czym odziedziczył go po śmierci jej matki, po czym zdawał
się robić wszystko, żeby doprowadzić go do ruiny.
Cecily, trochę więcej niż średniego wzrostu, była szczu
pła i wiotka jak trzcina. Nie miała zadatków na wielką pięk
ność, ale miała w sobie jakieś wewnętrzne światło, które na
dawało jej zielonym oczom blask chryzolitu skrzącego się
w słońcu.
Tate usiłował zdławić swój pociąg do niej. Cecily była je-
szcze dzieckiem, a zresztą widywali się tylko przy okazji re
alizowania zamówień w sklepie jej ojczyma. Sprawiało mu
przyjemność, że Cecily interesuje się jego indiańskimi przod-
8
PAPIEROWA RÓŻA Diana Palmer
kami, nie wykazując przy tym zadęcia, jakie towarzyszyło roz
wijającej się ostatnio „modzie na Indian". Tate miał już po
dziurki w nosie przyjaciół „rdzennych Amerykanów", którzy
schlebiając kolejnemu, przemijającemu zazwyczaj po roku lub
dwu szaleństwu, ubierali się w spodnie z koźlej skóry, kupo
wali opaski i koraliki i w śmieszny sposób starali się pokazać
swoją solidarność z „pierwszymi mieszkańcami tej ziemi". Nie
miał cierpliwości dla tych „niedzielnych Indian", którzy przy
jeżdżali tu na letnie weekendy, by odjechać po dwóch dniach
z poczuciem dobrze spełnionego patriotycznego obowiązku.
Cecily była inna. Wiedziała sporo o kulturze Lakotów Oglala
i w naturalny, bezpretensjonalny sposób interesowała się ich
historią. Ani się obejrzał, a już zaczął opowiadać jej o wielu
mało znanych poza plemieniem obyczajach Lakotów i szybko
stwierdził, że jego zaangażowanie w stosunku do tej dziew
czyny zaczyna przekraczać rozsądne granice.
Ale delikatna więź, która ich łączyła przed śmiercią jej mat
ki, po tym wydarzeniu przerodziła się w coś poważniejszego.
To nie do ojczyma ani do jego brata, czy też do przyjaciół
w miasteczku przybiegła tego dnia, kiedy w wieku czterdziestu
dziewięciu lat umarła Julia Blake. Z podkrążonymi, czerwo
nymi oczami, ocierając co jakiś czas strużkę łez spływających
po policzku, siedziała naprzeciwko niego na ławie pod ścianą
jego drewnianego domu. A on, który nie pozwolił sobie dotąd
na otwartość i czułość wobec nikogo oprócz matki, objął ją
i pocieszał, łagodnie ocierając chustką łzy. I wydawało mu się
to wtedy czymś najnaturalniejszym na świecie. Jednak już
wkrótce zaczęło go niepokoić jej rosnące z tygodnia na tydzień
przywiązanie. Zakochanie się w Cecily było ostatnią rzeczą,
jakiej pragnął. Nie chodziło tylko o tryb życia, jaki prowadził,
przypominający życie nomady, w grę wchodziło też jego po
chodzenie. W Ameryce nie było już wielu prawdziwych przed-
Plik z chomika:
Vivichomik
Inne pliki z tego folderu:
Palmer Diana Grzechy młodości.pdf
(1854 KB)
Duma i pieniądze - Palmer Diana.pdf
(682 KB)
Palmer Diana - Panna z Charlestonu.pdf
(508 KB)
Palmer Diana - Muzyka miłości.pdf
(537 KB)
Palmer Diana - Papierowa róża.pdf
(1364 KB)
Inne foldery tego chomika:
★NEW YORK TIMES
♥ romanse
✿Nowe ebooki1111
❤❤❤ Nie chowaj tej książki przed żoną i tak kupi sobie nową - cała seria❤❤❤
❤HARLEQUINY
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin