Antoni Marczyński - Skarb Garimpeira.pdf

(620 KB) Pobierz
Antoni Marczyński
SKARB GARIMPEIRA
2013
Spis treści
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
I
Właśnie wówczas, gdy obudziła się wreszcie, rzeczywistość wydała się jej snem.
Bowiem to, na co teraz patrzyła zaspanymi oczyma nie przypominało w niczym jej
dotychczasowych przebudzeń ani w ubogim domku rodzicielskim, ani na statku w kabinie
trzeciej klasy, ani w tandetnie umeblowanym pokoiku, w którym po przyjeździe do
Argentyny mieszkała tak długo. Tutaj zaś otaczał ją zbytek, jaki znała chyba tylko z kina.
Z przyjemnością ślizgała się wzrokiem po luksusowym urządzeniu tej nieznanej sypialni,
za jej otwartymi na oścież drzwiami ujrzała śliczny buduar i prawie w tej samej chwili
gdzieś blisko, bliziuteńko zaczął ktoś chrapać straszliwie.
— Zabawne — wymamrotała — Vittorio nigdy dotąd nie chrapał.
Ziewając, Angelina legła na wznak, przez jakiś czas rozkoszowała się bajeczną
miękkością posłania, potem odwróciła się powoli na drugi bok, aby połaskotać
chrapiącego męża. Nagle zdrętwiała! Nie krzyknęła tylko dlatego, że głos uwiązł jej w
krtani. Rozszerzonymi od zgrozy oczyma wpatrywała się w twarz mężczyzny śpiącego tuż
obok, na tym samym szerokim, francuskim łożu. To nie był jej mąż!!! I nie mógł nim być,
uświadomiła sobie teraz, bo przecież Vittorio wyjechał! A gdyby nawet nie wyjechał,
skądże by tak chroniczny nędzarz jak Vittorio wszedł w posiadanie podobnie luksusowego
apartamentu!
Więc może to jednak sen? Przez moment pragnęła gorąco, aby tak było, aby łaskawe
nieba pozwoliły jej zbudzić się w tamtym obmierzłym, biednym pokoiku, lecz
przypomniała sobie wnet, iż z pensjonatu ją wyrzucono. Z posady również.
— To jej zemsta, jej!
Zmełła w zębach przekleństwo najgorsze, jakie znała, ale podłość tamtej kobiety
istotnie przekroczyła wszelką miarę. Niemniej jednak ona, Angelina nie została tutaj
wciągnięta przemocą ani podstępem. Choć pijana, przyszła w nocy do tego mieszkania
dobrowolnie, a piła przedtem na umór także i w tym celu, by znieczulić swe ostatnie
skrupuły. Czyli poniekąd z premedytacją zdradziła męża, z którym pobrali się z miłości
zaledwie rok temu!
Z oczyma pełnymi łez opadła na poduszki, ale płacz nie przyniósł jej ulgi, nie
zagłuszył głosu sumienia, który niby sędzia śledczy zasypywał ją przykrymi pytaniami:
— Czy przestałaś kochać męża? Czy wyrządził ci jaką krzywdę? Czy rozłączyliście się
tu niepotrzebnie z jego winy? Albo czy pokochałaś tego mężczyznę, który posiadł cię
dzisiejszej nocy za twoją zgodą?
Na każde z tych pytań musiała dać przeczącą odpowiedź, a jednak nie czuła się winna,
lub raczej czuła, że przekonałaby każdego, nie wyłączając zdradzonego męża, iż padła
ofiarą fatalnego zbiegu okoliczności. Gorąca chęć usprawiedliwienia się choćby na razie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin