Antoni Marczyński - Pokolenie Kaina.pdf

(774 KB) Pobierz
Antoni Marczyński
POKOLENIE KAINA
2013
Spis treści
I
II
III
Opracowano na podstawie wydania Z. Gustowskiego i M. Wojciechowskiego,
Poznań, 1938.
Na okładce fragment wodospadów Iguazú.
I
Po przesłuchaniu rybaków, straż odprowadziła do wsi ich matki, żony, córy
rozpaczające zbyt hałaśliwie i komisja ze stolicy przystąpiła do robienia pomiarów. Szło
tutaj o ustalenie, czy rzeczywiście brzeg z wolna zapada się w morze, jak mówili
mieszkańcy tej osady, czy jest to chwilowy zalew plaży, wywołany przez ostatni sztorm.
Podczas owej burzy dął wicher północny, więc to on mógł spiętrzyć i wpędzić te masy
wód na niskie, ku północy zwrócone wybrzeże. Tego zdania była cała komisja, a jej
przewodniczący pocieszał zmartwionych rybaków, że zalana część ziemi wynurzy się
nazajutrz.
Lecz nazajutrz poziom morza podniósł się znowu na szerokość palca, jak
wskazywały karbowane paliki, powbijane tu wczoraj w różnych miejscach i to
zdumiewające zjawisko powtarzało się regularnie dzień w dzień. Oczywiście nie brano
pod uwagę najdalszego zasięgu fal podczas przypływów, tylko najniższy stan morza
przy odpływach. Szerokość palca jest mała, za to na płaskim brzegu, tak słabo
pochyłym, iż wyglądał na idealnie poziomy, ten nikły przyrost wody równał się
przesunięciu granicy dwóch żywiołów o krok. O krok dorosłego męża kurczyła się plaża
co dzień i komisja po dziesięciu dobach sumiennych badań wysłała do stolicy
alarmujący raport.
Podobnych raportów otrzymał kanclerz już kilkadziesiąt, ale nie podawał tego do
publicznej wiadomości, aby nie wywoływać paniki w kraju. Zresztą zaufani eksperci
dowodzili, że jeżeli morze systematycznie pochłania brzegi południowe (gdzie jego
zaborczość zauważono najwcześniej), to na pewno cofa się na północy, gdyż zachowanie
takiej równowagi gwarantują lądom i wyspom odwieczne prawa przyrody.
Tym większą konsternację u kanclerza wywołało więc pierwsze sprawozdanie
komisji wysłanej przezeń na północne wybrzeża, które zamiast przybierać ziemi, według
opinii znawców, kurczyły się również. A komisja, rozpocząwszy tam objazd rybackich
wiosek, przysyłała raz po raz meldunki jeszcze bardziej zatrważające niż te, które wciąż
nadchodziły z południa, o których zaś nic nie wiedziała.
Aż w końcu, gdy stało się jasne, iż cały olbrzymi ląd, cała Atlantyda stale, choć
powoli zapada się w ocean, kanclerz postanowił oznajmić to swojej kochance, królowej.
W kraju tym od niepamiętnych czasów panowały wyłącznie kobiety, dzięki czemu
rządzili mężczyźni i dawało to znacznie lepsze wyniki, niż dawniejszy stan rzeczy, kiedy
panowanie było monopolem mężczyzn, których faworyty przez swoje kosztowne rządy
rujnowały naród i wywoływały często rewolucje pałacowe.
Pałac królewski stał w pośrodku rozległego ogrodu, gdzie kanclerz z trudem odnalazł
władczynię; bowiem zaszyła się w gęstwinę obsypanych fioletowym kwieciem krzaków
otaczających półkolem łąkę, na której dokazywało z półtora tuzina dzieciaków. Rej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin