Joanna i ochroniaze La Venda.txt

(25 KB) Pobierz
- Widzisz jš?
- Nie. Poczekaj.
- Teraz patrz! Jest tam. Stoi w kolejce do kasy - irytował się Marek, pracownik firmy ochroniarskiej przy dużym, krakowskim markecie.
- Ach, teraz jš widzę - ucieszył się Robert, jego kolega po fachu.
- Co o niej mylisz?
- Na pierwszy rzut oka, niezła.
- Niezła? Jest fantastyczna. Przyjrzyj się tylko.
Tak. Była fantastycznš kobietš. Zdecydowali się włanie jš wybrać do realizacji swojego planu.

Joanna niecierpliwiła się stojšc w kolejce do kasy. Był pištek wieczór. Henryk, mšż Joanny, wracajšc do domu z pracy odebrał jš z firmy, gdzie pracowała. Po drodze do domu przypomnieli sobie, że nie zrobili jeszcze zakupów na weekend. Postanowili więc podjechać do najbliższego marketu. Zrobili najpotrzebniejsze zakupy i zapakowali je do samochodu. Wtedy Joannie przypomniało się, że nie kupili jeszcze kawy.
- Wrócę szybko i kupię - poinformowała męża.
- Dobrze, poczekam w samochodzie.

Teraz Joanna z jednš paczkš kawy w ręce stała po raz drugi w kolejce do kasy. Całe szczęcie, że obsługa była sprawna i kolejka posuwała się doć szybko. Pochłonięta mylami o nadchodzšcym weekendzie, nie zauważyła, że przyglšda jej się dwóch ochroniarzy. Doszła do kasy, zapłaciła za kawę i skierowała się do wyjcia.
- Przepraszam Paniš - usłyszała nagle.
Przystanęła zdziwiona. Przed niš stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w mundurze firmy ochroniarskiej.
- Przepraszam, poinformowano mnie, że dokonała pani kradzieży w naszym markecie - powiedział do niej ciszonym głosem.
- Co? Ja? To pomyłka - chciała ić dalej, ale ochroniarz znowu zastšpił jej drogę. - Proszę się nie opierać i nie robić scen. Wyjanimy to dyskretnie, jeli pójdzie pani ze mnš na zaplecze.
Tak. Joanna nie chciała robić widowiska. Oskarżenie o kradzież to poważna sprawa. A jeli wród tego tłumu sš jacy jej znajomi? Zdecydowanie wolała przystać na warunki ochroniarza. Przecież nic nie ukradła. Na zapleczu wszystko się wyjani. Jeszcze będš jš za to przepraszać. Nie próbowała nawet poinformować czekajšcego Henryka. Była przekonana, że całe wyjanienia potrwajš nie dłużej niż dwie, trzy minuty. Podšżyła więc za ochroniarzem ku drzwiom na zaplecze. Dołšczył do nich drugi ochroniarz - Robert. Na zapleczu, w biurze było ich jeszcze dwóch. Marek podprowadził jš do biurka, przy którym siedział (jak się Joanna domyliła) ich dowódca.

Janusz rzeczywicie był ich przełożonym.
- Poproszę pani dokumenty - odezwał się spokojnym głosem mierzšc jš wzrokiem od stóp do głów.
- Proszę - Joanna pogmerała w torebce i podała dowód osobisty.
- Taaak... Zamieszkała w Krakowie... Wiek 37 lat... Mężatka... Dwoje dzieci... - Janusz zaczšł czytać dane na głos.
- Włanie, syn z córkš sš w domu. A mšż czeka na parkingu w samochodzie, więc proszę żebycie się pospieszyli z tymi wyjanieniami - powiedziała podniesionym głosem. Spojrzeli po sobie. Męża czekajšcego w samochodzie nie przewidzieli, ale nie przejęli się tym zbytnio.
- Spokojnie. Robimy tylko to, co do nas należy - znowu obrzucił uważnym spojrzeniem figurę kobiety. Ta redniego wzrostu brunetka, o lekko pofalowanych włosach do ramion przykuwała uwagę niejednego mężczyzny. Miała na sobie jasny żakiet, spod którego widać było białš bluzkę. Znaczna wypukłoć na wysokoci klatki piersiowej mówiła dużo o rozmiarze jej piersi. Krótka spódnica do kolan odsłaniała znacznš częć nóg ubranych w ciemne rajstopki. Całoci dopełniały kształtne biodra i leciutko uwypuklony brzuszek.
- Poproszę za mnš - Robert podszedł do drzwi prowadzšcych do sšsiedniego pomieszczenia i otworzył je. Joanna weszła do drugiego pomieszczenia. Za niš Robert i Marek. Zamknęli drzwi. Stał tam stolik z trzema krzesłami i niewielki tapczan.
- Przepraszamy, ale... - zaczšł Robert niemiało.
- Jest pani podejrzana o kradzież, więc proszę nam wybaczyć, ale musimy paniš zrewidować - Marek był bardziej stanowczy.
- Co? - Joanna była maksymalnie zaskoczona, nie spodziewała się tego.
- Taka jest procedura - cišgnšł Marek zbliżajšc się do niej z dziwnym błyskiem w oku. Znała to spojrzenie. Pojawiała się w oczach jej męża zawsze, gdy wkładała na wieczór swojš seksownš bieliznę i przechodziła z łazienki do sypialni. Wtedy były to zawsze upojne wieczory i noce spędzane na wyuzdanym seksie do białego rana. To było spojrzenie zdradzajšce podniecenie. A więc sš podnieceni. Nic dziwnego. Wiedziała, że jest atrakcyjnš kobietš, że się podoba mężczyznom. A teraz ci dwaj majš jš... Zrewidować?... To znaczy, co?... Obmacać?... Zrobiła krok w tyłu, po chwili drugi, zdajšc sobie sprawę, że tam z tyłu jest ciana, o którš zaraz się oprze. Co wtedy?
- Na pewno nie chciałaby pani abymy osobicie paniš zrewidowali. To oczywiste. Proszę się samej rozebrać.

winie. Teraz się napatrzš. Ale cóż mogła zrobić. W końcu jest podejrzana o kradzież. Zobaczš, że nic nie ma przy sobie i puszczš jš wolno. A że się napatrzš... Trudno. Przynajmniej nie będš jej dotykać.

Rozpięła jeden guzik żakietu i zdjęła go powoli, umiejętnym ruchem. Mężczyni wpatrywali się w jej piersi ukryte pod cieniutkš bluzkš. Z pod spodu przewitywał koronkowy stanik.
- Dalej proszę - ponaglił jš Marek.
Zaczęła rozpinać bluzkę. Guziczek po guziczku odsłaniała delikatnš, jasnš skórę dekoltu. Niżej, coraz niżej. W końcu rozpięła całš bluzkę. Dół bluzki wysunęła ze spódnicy i rozchyliła bluzkę. Oczom coraz bardziej podnieconych mężczyzn ukazał się cudowny widok dużych, pełnych piersi osłoniętych tylko białš, przewitujšcš koronkš. Zdjęła bluzkę do końca.
- Do diabła - pomylała - Że też założyłam tę przewitujšcš bieliznę. Teraz majš na co popatrzeć. Majtki też przewitujš - przypomniała sobie ze zgrozš.
- Dalej, teraz spódnica - niecierpliwił się znowu Marek.
Joanna widziała rosnšce powoli w ich spodniach wypukłoci. Sięgnęła jednak do tyłu gdzie był suwak spódnicy, wypinajšc przy tym swoje cudowne piersi. Rozpięła suwak i zsunęła spódnicę na podłogę. Ciemne, idealnie przylegajšce rajstopy okrywały zgrabne nogi, uda i biodra kobiety. Równie delikatne jak stanik majtki bieliły się pod rajstopami. Idealnie opinały jej wzgórek łonowy tak, że można było prawie odczytać kształt jej szparki.
- Teraz rajstopy.
- O nie! Przecież widzicie, że nic nie mam. Nie będę przystawała na te wasze wińskie propozycje. Czy mogę się już ubrać?
- Jeszcze niech się pani obróci tyłem.
Podziwiali jędrne, zgrabne poladki. Nie za małe, ale i nie za duże. Wprost stworzone do dawania rozkoszy mężczyznom. Marek podszedł do niej i klepnšł jš delikatnie w poladek. - Hej! Tego za wiele - nie odwróciła się jednak wiedzšc, że stoi tuż za niš.
Objšł jš w pasie, kładšc dłonie na jej brzuchu i przycišgajšc jš do siebie. Poczuł cudowne poladki na swoich biodrach. Był pewien, że ona czuje jego sterczšcego penisa. Miał nadzieję, że też jest podniecona. Że może co zaproponuje w zamian za wypuszczenie. To by było co. Gdyby sama chciała. Czy chciał jš zerżnšć? Jasne, że tak. Miał jej cudowne ciało tuż przy sobie, chłonšł jej zapach. Wtulił twarz w jej włosy i przysunšł usta do jej ucha.
- Dobrze. Ubierz się. Teraz poczekamy na przyjazd policji. Muszš spisać protokół ze zdarzenia. Na koniec liznšł delikatnie językiem jej ucho. Ciarki przebiegły jej po plecach. Zawsze tak reagowała na delikatny dotyk ucha. Wiedział o tym Henryk i wykorzystywał to w ich grze wstępnej. Teraz Joanna też była lekko podniecona. Zdziwiła się, ale striptease przed obcymi facetami jš podniecił. Całe szczęcie, że nie musi zdejmować rajstop. Może nie zauważš jej delikatnej wilgoci w kroczu. Marek puszczajšc kobietę, delikatnie przesunšł dłonie po jej piersiach, rozkoszujšc się tym dotykiem. Nagle poczuł jej sztywne sutki.
- Goršca jeste - stwierdził ze zdziwieniem - a może się zabawimy?
Pożerał widok jej piersi, zerkajšc na te cudowne półkule przez ramię Joanny.
- Odczep się wintuchu - Joanna odepchnęła go i zaczęła się ubierać.
Marek i Robert wyszli zamykajšc za sobš drzwi.

Przez moment Janusz widział w szparze otwartych drzwi skšpo ubranš Joannę jak zaczyna zakładać spódnicę.
- I jak poszło? - zapytał.
- Super. Zupełnie bez problemu się rozebrała. Uwierzyła, że taka jest procedura. A potem nawet jš trochę wymacałem - chwalił się Marek.
- To jaka decyzja? Bierzemy jš?
- Oczywicie. Jest super.
- A mšż?
- Damy mu radę. A może się przyłšczy? - rozemiali się.
Robert wyszedł na zewnštrz po samochód. Janusz wzišł przygotowanš wczeniej herbatę i wszedł do pokoju, w którym Joanna się ubierała. Włanie zapinała bluzkę i te cudowne półkule ginęły w fałdach materiału. Miał ochotę zerwać z niej tę bluzkę, zerwać stanik i przyssać się do jej nagich piersi, ale powstrzymał swš żšdzę.
- Przepraszam za to zamieszanie. Zaraz przyjedzie policja i zakończymy całš sprawę. Tymczasem przyniosłem pani herbatę do napicia.
- Wie pan, co ten pański człowiek zrobił? - Joanna miała wzburzony, drżšcy głos - Kazał mi się rozebrać, a jak już to zrobiłam, chwycił mnie za poladek, a potem za piersi. Wykorzystał mnie. Wykorzystał tę sytuację. To niedopuszczalne. Złożę skargę policji.
- Sam bym cię teraz wykorzystał, licznotko - pomylał Janusz. Biedna, nie wiedziała, że już jest na ich łasce i niełasce. Już zdecydowali. Wybrali włanie jš. Podjęli decyzję, co do dzisiejszej nocy.
- Przepraszam jeszcze raz i... proszę wypić herbatę. To paniš uspokoi.
Wyszedł zamykajšc drzwi.

Przyszedł Robert.
- Samochód już czeka. Widziałem jakiego faceta na parkingu. Kršży tu i tam zniecierpliwiony. To chyba ten jej mšż.
- Spokojnie, poradzimy sobie - Janusz wrócił do Joanny.
- Policja dzwoniła, że nie przyjedzie. Nie majš wolnego radiowozu. W takim razie to my pojedziemy na komisariat.
- Cudownie. Tam złożę na was skargę - Joanna już całkowicie ubrana wzięła torebkę i wyszła na korytarz.
- Tędy proszę - Robert skierował jš do tylnego wyjcia na parking.
Wyszli. Przy wejciu stało duże ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin