Melissa West- Zawładnięcie 02 -Unoszenie (tłum.pdf

(1011 KB) Pobierz
Melissa West
Unoszenie
Część druga trylogii
Zawładnięcie
Tłumaczenie: Zosia
Korekta: Anita
More Than Boooks
Spis treści
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
str. 4
str. 12
str. 20
str. 26
str. 32
str. 44
str. 47
str. 53
str. 57
str. 64
str. 68
str. 73
str. 77
str. 81
str. 86
str. 93
str. 103
str. 109
str. 111
str. 115
str. 121
str. 123
str. 125
str. 127
str. 133
str. 136
str. 141
str. 146
Rozdział
1
- Co to?- Pytam, wskazując na ciemny budynek w kształcie trójkąta,
majaczący w tle. Mój głos jest oficjalny, zdeterminowany, zawsze taki, kiedy
omawiamy rozplanowanie miasta. Emmy przesuwa się obok mnie.
Emmy jest moją uzdrowicielką duszy w Panacei, Pradawnej wersji
szpitala, już niemal od miesiąca. Jest sympatyczniejsza od reszty uzdrowicieli,
którzy często wydają się być wykończeni albo rozgniewani. Od tygodni już
staram się zrozumieć potrzebę uzdrowicieli, oprócz ich roli w utrzymywaniu
życia na planecie Pradawnych, Loge'u. Kultywują ziemię, użyźniają. Na Ziemi
moglibyśmy nazwać ich cielesnymi wcieleniami Matki Natury. Lecz kiedy
chodzi o potrzebę uzdrowicieli u Pradawnych, gubię się. Ich ciała zbudowane są
z xylemu, tak jak ludzie z wody. Xylem ma zdolność samoleczenia się, więc
czemu potrzebują uzdrowicieli? Coś tu nie pasuje, kiedy jednak za każdym
razem pytam o to Emmy, rzuca mi chłodne spojrzenie i daje krótką odpowiedź,
co nie pozwala mi poznać faktów, oprócz tego, że sprawia, że czuje się
niezręcznie. Tym razem jest nie inaczej.
- To Vortex
1
.- Wreszcie odpowiada, a to, jak mówi, różni się kompletnie od
tego, jak mówią inni Pradawni, których spotkałam. Jest intencjonalnie skąpa,
jakby przeszkadzało jej używanie pełnych zdań. Pociera nerwowo swoje ręce,
jakby były pod bieżącą wodą i chciała się upewnić, że namydliła całą skórę.-
Trenują tam PS-i.
Potakuję. Niewiele wiem o PS-ach, poza tym, że PS to skrót od
Państwowy Szpieg i że Jackson jest jednym z nich.
Wracam myślami do nocy w moim pokoju, kiedy wyjawił przede mną
prawdę o sobie. Byłam skamieniała. Przed momentem zgubiłam moja nakładkę,
łamiąc jedną z oficjalnych zasad porozumienia między ludźmi i Pradawnymi.
Nakładka to mała, srebrna maska na oczy, stworzona przez Chemików na
Ziemi, by nie tylko zablokować nasz zmysł wzroku, lecz unieruchomić nas w
czasie, kiedy Pradawni przybędą nocą do naszych pokoi, by Zawładnąć naszymi
przeciwciałami, by mogli oni zaaklimatyzować się na naszej planecie. Nie
mieliśmy prawa ich widzieć, a był to akt karany śmiercią, a tu proszę bardzo,
zaciskałam powieki, czekając na przyjście mojego Pradawnego i kary. Tylko, że
kara nigdy nie nadeszła. Otworzyłam oczy, znajdując unoszącego się nade mną
Jacksona Locke'a. Jacksona Locke'a. Mojego największego przeciwnika o
pierwsze miejsce na zajęciach Walk Terenowych. Od tego momentu świat stanął
na głowie. Powiedział mi o naszej odmowie Pradawnym, by z nami współżyli,
tak jak to obiecane było w porozumieniu i że wkrótce wybuchnie wojna. Błagał
mnie, bym pomogła mu powstrzymać ją. Nim naprawdę wiedziałam, w co się
pakuję, nim pozwoliłam sobie przemyśleć to sobie jeszcze raz, zgodziłam się. I
teraz... jestem tutaj, w połowie człowiek, w połowie Pradawna. Zagubiona
dziewczyna pośród obcych, połączona z wrogiem. Choć teraz nie patrzę na nich
jak na wrogów. Może nigdy tak nie uważałam. Coś się we mnie zmieniło. Nigdy
nie wyobrażałam sobie, że gatunek ludzki może być tak brutalny, jakim
staliśmy się w ciągu tych kilku tygodni, prowadzących do wypuszczenia
1
Z ang. wir, odmęt, kłębowisko. Zostawiam w org.
neurotoksyny. Słoiki z organami Pradawnych. Komory testowe pełne martwych
dzieci Pradawnych. I potem, kiedy już wypuściliśmy neurotoksynę i zatruliśmy
nasz własny gatunek, zbudowano bazy egzekucyjne, by pozbyć się ciał chorych.
Nie mam pojęcia, co kieruje Pradawnymi, w co wierzą czy co ich napędza,
lecz teraz wiem, że głęboko w myślach człowieka jest coś mrocznego,
egoistycznego i całkowicie skłonnego do wszystkiego, co potrzebne by wspierać
ideę człowieczeństwa. Ponieważ to właśnie jest to – idea. Prawdziwa ludzkość
nigdy nie zachowywałaby się tak, jak myśmy się zachowali.
Spoglądam na Emmy, a potem z powrotem na trójkątny budynek.
Każdego dnia robimy to. Przychodzi z intencją sprawdzenia, co u mnie i
napchania mnie okrągłym leczniczym jedzeniem, zwanym bocas
2
, lecz zawsze
kończymy przy oknie, wpatrując się w Triad
3
, największe miasto na Loge, kiedy
ja zadaję pytanie za pytaniem. Staram się jak mogę nie ujawniać swoich
prawdziwych intencji, lecz mój wysiłek jest daremny. Emmy wie, co, jestem tego
pewna, wie większość. Nie jestem jedną z nich. Nie ufam im. I zrobię wszystko,
co trzeba, by chronić przed nimi pozostałych ludzi. W końcu to moja wina, że się
tu znajdują. Gdybym poszła do taty w sprawie Jacksona, gdybym mu
zawierzyła, nic z tego mogłoby nie mieć miejsca.
Moje myśli odpływają do dni, które doprowadziły do wypuszczenia
neurotoksyny, do Jacksona i jak nieswój się stał. Czemu tego nie widziałam?
Spędziliśmy razem tygodnie, z każdym dniem zbliżając się do siebie. Stworzyło
się między nami napięcie, zależeliśmy od siebie i jeszcze nigdy w swym życiu
czegoś takiego nie przeżyłam. Czułam, jakbyśmy byli jedyny ludźmi, którzy
rozumieli to, co się dzieje i w sobie nawzajem znajdywaliśmy pocieszenie. Więcej
niż pocieszenie. Serce mi się ściska na wspomnienie jego ust na moich, jego ciała
przyciśniętego tak bardzo do mojego, że mogłam poczuć, jak jego serce bije
zgodnie z moim. Lecz nawet po tym wszystkim nigdy nie żądałam od niego
szczegółów. Zamiast tego stałam bezradnie, kiedy nasi Chemicy wypuścili
trującą neurotoksynę w ziemską atmosferę, zabijając tysiące ludzi. Oczywiście
nie mogli wiedzieć, jak wiele osób w ciągu tych wszystkich lat zostało
uleczonych przez Pradawnych, efektywni wydając ich na działanie xylemu –
faktycznie zmieniając ich w Pradawnych. Nie mogli tego wiedzieć. Ja nie
mogłam tego wiedzieć. Więc czemu czułam się taka winna?
Nie prosiłam się o żadną z tych rzeczy. Nie prosiłam, by Jackson szukał w
mojej osobie pomocy. Nie prosiłam, by mnie uzdrowił, zmieniając mnie w
Pradawną. I na pewno nie prosiłam go, by wziął mnie na Loge, co scementowało
moją winę. Ponieważ kiedy tu byłam, lecząc się, ci, na których mi zależy, zostali
na Ziemi, opuszczeni.
Bezustanny mój ból, by usłyszeć ich głosy, ich zapewnienie, że wszystko z
nimi w porządku, jest wystarczający, by doprowadzić mnie do szaleństwa.
Główne drzwi do Vortex otwierają się i wyginam szyję, by rzucić okiem do
wnętrza. Wychodzą dwaj Pradawni, lecz z tak daleka niczego nie mogę dojrzeć.
- Myślisz, że ludzie tam są, Emmy?
Wzdycha.- Nie wiem, dziecko. To nie moja sprawa.
2
Hiszp.
boca,
czyli usta, otwór, paszcza, jama ustna.
3
Z ang. trójca. Zostawiam w org.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin