Saga o Jarlu Broniszu - Zrekow - Wladyslaw Jan Grabski.txt

(540 KB) Pobierz


WŁADYSŁAW JAN GRABSKI
SAGA O JARLU BRONISZU
CZ 1
ZRĘKOWINY W UPPSALI




PRZEDMOWA


Tytuł Sagi ukształtował się w takich okolicznociach: W 1942 roku, podczas okupacji niemieckiej, zwróciłem się do zarekwirowanej przez hitlerowców w Warszawie Księgarni Gebethner i Wolff z probš o sprowadzenie dla mnie z Jeny wydawnictwa Thule: Altnordische Dichtung und Prosa.
Księgarz, starszy, o inteligentnej twarzy Niemiec, chętnie podjšł się tego, chwalšc znane mu wydawnictwa. Zapisał sobie, co trzeba i na ostatek spytał o mój dokładny adres i nazwisko. Usłyszawszy je zagadnšł z pewnym zażenowaniem:
 Nie jest pan chyba Polakiem, doktorze?...
 Owszem, jestem Polakiem.
Księgarz na to skrzywił się i cofnšł:
 Leider, nie będę mógł załatwić tego zamówienia.
 Czemu? - Zaniepokoiłem się. - Mogę zapłacić całš należnoć z góry...
Niemiec zesztywniał i wyrecytował apodyktycznym tonem:
 Polacy nie potrzebujš studiować! Wystarczy, jeżeli uczeni niemieccy zechcš zajmować się waszymi dziejami!
Nie podjšłem z nim dyskusji na ten temat. Jeszcze by wpadł na pomysł przekazania mego adresu Gestapo...
Wyszedłem z księgarni nieco oszołomiony. Mimo czwartego roku okupacji tego jeszcze się nie spodziewałem. Obrażone myli skowytały: ... Wasze dzieje Polacy... Nasze dzieje!... Zajmowali się nimi Dytmary, Słowajscy, Brackmany, na własnš chwałę i pożytek! Zapewne! Majš prawo Francuzi krzepić się bohaterstwem swojego Rolanda, wolno Niemcom upajać się heroicznš legendš Nibelungów, mogš Rosjanie czcić Pień o Igorze, Norwegowie chwalić się pięknem bezkrytycznych sag... Tylko Polakom nie wypada cieszyć się przeszłociš. U nich to zaraz egzaltacja... megalomania... Dzisiaj im zabronione. .. Za póno wzięli się do inkaustu, by sami po swojemu spisywać na pergaminie pradawnš czeć. Woleli niemo broczyć krwiš, za krew wsiška w ziemię bez ladu, i nieprawda, że utrwala się czerwieniš maków. Dla pokonanych - za póno!
Dzi! Dzi! Dzi! Ważne dla tych, którzy komenderujš dniem dzisiejszym. Nieprawda! Nie za póno! Dla człowieka, który nie wie, czy dojdzie dzisiaj żywy i wolny do domu, inaczej liczš się wieki. Czasami na wspak. Gdy rzeczywistoć jest musem, odwraca oczy od obcego wzoru i wpiera się piętami w przeszłoć, by wytrwać na swym miejscu, by naprężyć się do odskoku ku własnej przyszłoci. Nie za póno i dzi na polskš sagę. Już jš słyszę, już widzę. Działo się to, wierzajcie, tak samo prawdziwie, jak prawdziwy jest przydomek Zabijacza Wendów nadany Olafowi Tryggvasonowi po Svolde przez nordyckich pieniarzy. Ja napiszę o Wendach, którzy na swoim morzu zniszczyli pięknš drużynę wikingów, a ich królowi, dzielnemu Olafowi, podali rękę, gdy tonšc prosił niebo o ratunek...
Wolno było o Wendach Burisleifa piewać skaldom, co im dogadzało, wolno i mnie, potomkowi tych Wendów, pisać o wikingach-sšsiadach tak, jak ich przypomina oddech polskiej ziemi... Niech moja sztuka budzi krzepišcš miłoć a nie osłabiajšcš wzgardę dla przeszłoci własnego narodu. Podobnie rozmylałem postanawiajšc nazwać komponowanš powieć o namiestniku Broniszu włanie Sagš o jarlu Broniszu.
W studenckich czasach (1923 r.), gdy ze wspaniałej Genealogii Piastów Oswalda Balzera dowiedziałem się o istnieniu Sigrydy Dumnej, zgorszyłem się, że nic mnie o niej nie uczono w szkołach. Jak przed wiekami, tak i nadal niańki opowiadały dzieciom o Wandzie, co nie chciała Niemca i dlatego popełniła samobójstwo topišc się w Wile. Usypano jej za to kopiec pod Krakowem. A Sigrydę Dumnš zagubiono w przepaci zapomnienia. Nieprawdopodobne to, a jednak prawdziwe. Już wtedy mocno zwštpiłem w sens naszych historii. Dopiero parę lat póniej, po skończeniu prawa, miałem możnoć w Paryżu, na Sorbonie, zajšć się poważniej redniowieczem. Zbierałem, gdzie się dało, ródła i materiały do interesujšcej mnie epoki. Objawieniem okazał mi się atlas prasłowiańskiej wyspy Rugii-Rany księdza Stanisława Kozierowskiego. Powoli temat rozrastał się i dojrzewał, aż zabrałem się podczas wojny do opracowania  powieci.
Dla ułatwienia polskiemu czytelnikowi lektury Sagi, która, jest powieciš-klechdš o niepowszednim w naszej literaturze wštku skandynawskim, przydałem po zakończeniu Roku tysišcznego komentarz historyczny. 




WPROWADZENIE


Tam gdzie rzeka Odra wpływa do Bałtyku, w Zatoce Szczecińskiej, odgradzajšc jš od głębin morskich, leży wyspa Wołyń (Wolin). Na południowym cyplu owej wyspy, przy Dziwnoujciu kwitło ongi, i w dziesištym wieku, ludne miasto słowiańskie, przez różnych różnie zwane, więc: Wołyniem, Wolinem, Jumnš, Julinem, Winetš...
Wendyjskie czyli słowiańskie grody pomorskie słynęły wówczas daleko ze swych bogactw, toteż niejeden konung-zdobywca marzył o ich podboju. Około 970 roku udało się duńskiemu królowi Haraldowi Sinozębemu opanować pomorski brzeg. Chcšc utrwalić swš władzę nad słowiańskimi grodami Zatoki Szczecińskiej, założył on pod miastem Wołyniem, na Srebrnym Wzgórzu, jak podajš sagi, warownię Jomsborg. W Jomsborgu osadził król Harald swego jarla, czyli namiestnika, imieniem Palnatoke, z drużynš morskich rycerzy, zwanych wikingami. Palnatoke nadał swojej drużynie jomsborskiej szczególnš konstytucję. Członkiem jej mógł być tylko mężczyzna od piętnastego do pięćdziesištego roku życia, taki, który nigdy nie ustšpił pola równemu siłš wrogowi. Członkostwo kobiet było wykluczone; obraza słowna, donosicielstwo i protekcja między towarzyszami - wzbronione; przebywanie poza musami warowni bez wiedzy jarla dłużej niż trzy dni - zakazane. Wszystkich obowišzywała solidarnoć we wszystkim. Łupy wojenne dzieliło się wedle losu albo sprzedawało, a uzyskane ze sprzedaży pienišdze szły na wspólne potrzeby. Za przekroczenie onych praw wyrzucano z pohańbieniem ze Zwišzku.
Wikingowie Palnatokego nazywali siebie Bractwem jomskim, we wiecie za, daleko, zasłynęli wkrótce pod nazwš Jomskich zbójców, tacy byli waleczni i okrutni zarazem, chciwi sławy, łupów i zwycięstwa. Z warownego Jomsborga wypływali na zwrotnych łodziach i zapuszczali się w głšb zatok, wiosłowali w górę rzek, cišgajšc z ziem podległych Danii haracze, a niepodległych i opornych zwalczajšc, rabujšc i gwałcšc. 
Potężny wród ówczesnych Słowian Mieszko, władca Polski, ukrócił wreszcie ten normański rozbój na Bałtyku. Całe Pomorze wraz z Zatokš Szczecińskš zawojował, twierdzę Jomsborg opanował, a jarla Palnatoke przymusił do wiernej służby dla rodu Piastów. Mieszko, ubezpieczajšc się dalekosiężnie przeciwko Duńczykom, zawarł sojusz ze Szwecjš, dajšc za żonę królowi szwedzkiemu, Erykowi, swš urodziwš córkę więtosławę, której imię dla łatwiejszej wymowy Normanowie zmienili, nazwawszy jš Sigrydš. Wsparty sojuszem z Polskš król szwedzki Eryk najechał Danię, poddał jš władzy swoich jarlów, a wojowniczego króla duńskiego, Swenda Widłobrodego (syna Haralda Sinozębego), wygnał z ojczyzny.
W Jomsborgu po mierci Palnatokego rzšdził parę lat z ramienia Mieszka, jako polski jarl, Olaf Tryggvason, bezdomny królewicz norweski, najsłynniejszy, obok Swenda Widłobrodego, wiking Północy. Miłował Olaf pięknš Sigrydę, królowę Szwecji, i dla niej to, strzegšc jej polskiego wiana na grodach pomorskich, lęczał w Jomsborgu. Zbrzydziwszy sobie beznadziejnš służbę dla dumnej królowej, Olaf opucił wreszcie Jomsborg i na czele własnej drużyny wikingów pożeglował na morza dalekie w poszukiwaniu nowych przygód i zdobyczy. Najeżdżał wyspy bałtyckie, docierał do Grenlandii, rabował Anglię i Irlandię, a marzył wcišż o zdobyciu norweskiego tronu, na którym siedział zabójca jego ojca, znienawidzony przez wielu Norwegów tyran, jarl Haakon.
Po odejciu z Jomsborg a Olafa rzšdził tu z kolei Sigvaldi, dowiadczony i ambitny wiking. Nie był on zbyt popularny wród towarzyszy, gdyż cišżyła na nim odpowiedzialnoć za przegranš dawniej bitwę, nie nosił też tytułu jarla. Nadzorczš władzę nad nim i nad Jomsborgiem sprawował z ramienia Bolesława polskiego, jako jego namiestnik do spraw pomorskich, młody a surowych obyczajów rycerz imieniem Bronisz. Bronisz był krewnym Piastów i pochodził ze starodawnego rodu kujawskich kmieci-kneziów. Przyjanił się od młodych lat z Olafem Tryggvasonem i z Dzikiem, potomkiem królewskiego rodu władców słowiańskiej wyspy Rany (Rugia) na Bałtyku.
Jest rok 995. W Polsce rzšdzi niepodzielnie Bolesław Chrobry, którego Normanowie zwš Burisleifem, konungiem Wendów, czyli Słowian. W Niemczech panuje król, a jednoczenie cesarz rzymski, młody Otto III, przyjazny Bolesławowi. W Szwecji - król Eryk, żonaty z siostrš Bolesława, Swiętosławš-Sigrydš. Na Węgrzech - ksišżę Gejza, żonaty z Adelajdš, przyrodniš, starszš siostrš Bolesława i Sigrydy. W Czechach - Bolesław II, Przemylida, wuj Bolesława Chrobrego i Sigrydy. W Norwegii włada jarl Haakon wraz z synami, nie pochodzšcy z królewskiego rodu. Królem Danii jest Swend z przydomkiem Widłobrody. Walczy on o wyzwolenie swego kraju spod jarzma szwedzkiego. Na Rusi włada Włodzimierz Wielki, zwany przez Normanów, czyli przez ludy skandynawskie, Waldemarem. 





I


O zmierzchu mgła wiosenna spowiła wyspę Wołyń nieprzejrzystym tumanem. Pełznšc od pomorskiego brzegu po dziwneńskiej fali, wspinała się na ostrokół, wsiškała przez kraty bram strzegšcych wjazdu do jomsborskiej twierdzy, powlekała bielmem pstre kadłuby okrętów znieruchomiałych w zaciszu przystani. Gdy mglisty opar wzbił się ponad wierzch Srebrnego Wzgórza, tłumišc barwnoć zorzy wieczornej, wiat utracił wymowę swych kształtów: jednaki ponad ziemiš, nad morzem, pod niebem legł w sennej ciszy. Spały piaski wybrzeża lizane językami zamierajšcych fal.
Bronisz tracił cierpliwoć. Gotowy na znak powitania wystšpić godnie w roli przyjmowanego, czekał oto na próżno i w oczekiwaniu wyczerpywał spokój tak potrzebny godnoci poselskiej. Cóż u licha! Przecież trębacz wyranie odkrzyknšł, kogo przywiozła szczecińska łód! Widocznie straże le wyroz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin