K. Bartoszewicz, Dawna Biała na Podlasiu, Biała Podlaska, 1928.pdf

(4306 KB) Pobierz
4
\
BIBLJOTECZKA
B I A L S K A Nr. 2.
KAZIMIERZ BARTOSZEWICZ.
.«^
DAWNA BIAŁA
NA PODLASIU
w wspomnieniach mego dziadka Adama (1792—1878)
PRZYCZYNEK CO DZIEJÓW
MIASTA I GIMNAZJUM.
STARANIEM
I NAKŁADEM KOMITETU OBCHODU 300-LEClA GIMNAZJUM MĘSKIEGO
W BIAŁEJ PODLASKIEJ.
1 9 2 8.
Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001006322777
Autor podanych poniżej „wspomnień bialskich", dziad mój
Adam Bartoszewicz, porzucił w
r.
1812 studja akademickie na
uniwersytecie wileńskim, aby wstąpić w szeregi powstańców
litewskich. Po odwrocie Napoleona z Moskwy ukrywał się przez
pewien czas, ponieważ mimo amnestji carskiej, na
Litwie,
jak się
skarżył Adam Czartoryski w liście do cara (17 kwietnia 1813 r.)
wobec rządów szpiegostwa i denuncjacji, nikt nie był pewien
honoru, mienia i życia. (Pamiętnik t. U).
Część profesorów uniwersytetu opuściła go dobrowolnie,
a liczba uczniów z 500 spadła na 160. (Bieliński:
Uniwersytet
wileński 1 1 539.).
1
Dopiero w roku 1814—15 skończył Adam Bartoszewicz
przerwane studja. Kiedy w tym czasie „wspaniałomyślny car
Aleksander I wskrzesił Polskę", to jest kiedy z mocno obciętego,
niezależnego Księstwa Warszawskiego wykroił podległe carom
Królestwo Kongresowe, ów wisiorek polski przy zegarku rosyj­
skim, owo naczynie gliniane przy żelaznym dzbanie—Bartoszewicz
opuścił Litwę i zaczął się starać o miejsce nauczyciela w szkołach
Królestwa. Komisja Wyznań i Oświecenia na podstawie przedło­
żonych świadectw — mianowała go nauczycielem szkoły wydzia­
łowej bialskiej, będącej następczynią założonej w w.
XVII
Aka-
demji. Wykładał w niej zrazu matematykę (algebrę, arytmetykę,
geometrję i mechanikę), a później prócz matematyki język polski
i łaciński, wreszcie historję literatury polskiej
l
).
W Białej spędził najpiękniejsze lata swego życia. Przebywał
w niej lat 17 (1816—33), zanim go przeniesiono na profesora do
szkoły wojewódzkiej w Łukowie, a wkrótce za poparciem Linde­
go- na inspektora szkoły powiatowej w Warszawie. W Białej po­
znał dozgonną towarzyszkę swego życia Amelję Zengtellerównę,
') Akademję Bialską przemieniono Za czasów Księstwa na szkołę de­
partamentową. Rząd austrjacki przekształcił ją na cesarskie gimnazjum, z któ­
rego za Królestwa powstała pięcioklasowa szkoła wydziałowa (niższe i'średnie
klasy gimnazjum). W roku 1830 miała siedmiu profesorów i nauczycieli
192 uczniów).
'
DOCHÓD
Z
ROZPRZEDAŻY PRZEZNACZONY NA DALSZE WYDAWNICTWA
JUBILEUSZOWE ORAZ
ZBUDOWANIE W BIAŁEJ POMNIKA J. I. KRASZEW­
SKIEGO, UCZNIA TUTEJSZEGO GIMNAZJUM.
_
4
_
5
przebywającą
w
gościnie u
brata
swego
Józefa
Zengtellera,
pierwszego profesora
szkoły
bialskiej
Ł
).
ślub młodej pary odbył się w Warszawie
8
kwietnia 1820 r.
W Białej
przyszły
na
świat wszystkie
jej dzieci.
Pierworodny
najukochańszy syn Juljan, urodził
się 17
stycznia
1821 r.
Za
pobytu w
Białej rozpoczął
Bartoszewicz
ulubioną swą
pracę: zbieranie przysłów. Sam nam opowie, co
go
do
tego za­
chęciło.
Opracował w dwu
tomach przysłowia Knapskiego,
a
je­
dnocześnie
również
w 2 olbrzymich
foljałach, które
dałyby
ze
4
tomy
druku, zebrał:
„Przysłowia,
zdania i maksymy".
Wyjątki
z nich
ogłaszał
po różnych perjodykach.
W sprawozdaniu szkoły bialskiej
drukował
„Rzecz
o
mate­
matyce". Później
umieszczał
artykuły
w
„Pamiętniku relig. mo­
ralnym".
(1857, życiorys ks. Szczurowskiego) w „Tygodniku Ilu­
strowanym"
(o historji
literatury
Wójcickiego,
o Częstochowie,
Marjawitkach),
był
wreszcie współpracownikiem wielkiej 28
tomo­
wej
Encyklopedji Orgelbranda, dostarczając jej kilkunastu biograiij.
W
rękopisach,
prócz „Przysłów" pozostawił: 1) Geometrję
praktyczną,
2) Arytmetykę, Algebrę
i
Trygonometrję.
(prace
ory­
ginalne).
3)
Przekład
dzieła
Institutiones
mathematicae
Georg.
Ignat.
de
Metzburg.
4)
Spis
sławnych
Polek
(między niemi
wszystkich
autorek
polskich).
5)
Poczet
matematyków polskich
3
).
W r.
1850 przeszedł na emeryturę, ale
ani
z powodu wy­
służenia przepisanych
lat,
ani z
własnej
chęci. Słynny
satrapa
Muchanow,
który stale
prześladował jego
syna
Juljana
za
to,
że
zajmuje
się
takiem
„bestyjstwem" (ipsissimum
verburn)
jak historja
polska, złem
okiem patrzał
i
na ojca takiego „buntownika"
3
).
Może też doszło
do
wiadomości Muchanowa, że Adam
Barto­
szewicz
zatuszował pojawienie
się
w
szkole
kilku
uczniów
klasy
) Życiorys Zengtellera znajduje się w „Popisie uczniów szk. wydz.
bialskiej' (1827); pochodził z rozgałęzionej w Wielkopolsce rodziny, która
wydała kilku wybitnych ludzi. Urodził się w Rydzynie r. 1787. Tradycja
rodzinna utrzymywała, że przodkowie Zengtellerów byli wychodźcami fran­
cuskimi
i
nazywali się Saint-Hilaire.
*) Bliższe szczegóły o tych rękopisach podała „Gazeta Warszawska"
(1863 r. Nr. 197).
*)
Juljan Bartoszewicz już poprzednio w r. 1847 za wydrukowanie
w
.Bibljotece Warszawskiej' studjum .Helena Iwanowna, żona Aleksandra
Jagiellończyka" został usunięty z nauczycielstwa w gimnazjum warszawskiem
i przeniesiony do szkoły powiatowej w Końskich. Zeszyt .Bibljoteki" zniszczo­
no. Obszernie
o tern w
Przeglądzie
historycznym tom
XIV
l
czwartej z zielonemi
gałązkami w
d.
3
maja
1849. Dość,
że nie
podając przyczyny,
Muchanow kazał
Bartoszewiczowi podać się do
dymisji, a gdy ten ociągał
się
z wykonaniem rozkazu, otrzymał
na piśmie zamiadomienie. że dymisja
zostanie
mu z urzędu „udzie-'
łona, bez zwykłych łask", przy uwolnieniach na własną
prośbę,
to
jest
bez
wyższej rangi i
policzenia
lat
brakujących do pełnej
służby.
A więc rad
nie rad, wniósł
podanie
o
dymisję
i otrzymał
dekretem z d. 30 lipca
1850
w Peterhofie wydanym.
Będąc
emerytem,
rozporządzając więc
swobodnie
czasem,
oprócz dalszej
pracy nad zbieraniem przysłów, założył Bartoszewicz ogromną
księgę in folio, której 923 stronic wypełnił szczelnie
wypisami
i
notatami.
Jest
to
księga, przypominająca owe
zbiory
rękopiśmienne
z
w. XVII
i
XVIII, których setki posiada każda
wielka bibljoteka,
a do których przyrosła nazwa
Silva
rerum
(las
rzeczy).
Lwią
część tej księgi stnowią poezje i wszelkiego
rodzaju
wiersze, zbierane nietylko ze względu na treść, ale
i
na
formę,
zbieracz boviem
nie
pomijał nawet utworów słabszych, odzna­
czających się oryginalną formą. Dopisywał
do nich
swoje uwagi,
zaznaczał
miary rytmiczne (stopy), trocheje, jamby, daktyle,
amfi­
brachy. Czasem
zestawiał przekłady utworów starożytnych, po­
dawał
np.,
ten sam ustęp z Iljady w przekładzie Dmochowskiego,
Staszica i Przybylskiego.
Do literatów
starożytnych częste
-..-ogóle
robił
wycieczki, bo łaciną
władał < xpedite,
a i z
Grekami był
w
dobrych
stosunkach. Nie
gardził też
humorem, stąd w
jego
Silva
rerum
znajdziesz i
wiersze „szubrawca" Szydłowskiego,
i wyjątki z dwóch Enejd
trawestowanych i bajki
Góreckiego,
i dowcipne wiersze Syrokomli, Odyńca, Bartelsa, Niemojewskiego,
i
satyryczny obraz
Włochów
ze starego „Sowizdrzała". Jest tam
jako curiosum
i
„Nowaja Pieśnią", moskiewska
trawestacja
.Pieśni Legjonów"...
A proza? Rozpoczyna się artykułem o Rusi, o jej podziale
geograficznym
i województwie ruskiem. A na marginesie tej samej
karty napisana
w
kilka
lat później
notata o śmierci Skrzyneckie­
go. Potem
idzie „las rzeczy", więc
wszelkiego rodzaju
wypisy
i notaty
historyczne,
geograficzne, statystyczne,
literackie, a nawet
gospodarcze. Jest
kilkanaście mów, zacząwszy od
mowy Orze­
chowskiego na
pogrzebie
Zygmunta
I, a
skończywszy
na mowie
ks.
Prusinowskiego
na
nabożeństwie
za Mickiewicza w Paryżu
(1848).
Obszerność języka
słowiańskiego
sąsiaduje z opisem
klasztoru pożajskiego, bamosierra z kościołem Św. Anny w Wilnie
wycieczka
na
Żmudź z adresem
warszawskim r. 1801.
Przemawia
6
7
Rajmund Korsak
o
miłości
ojczyzny, biskup Łętowski o
mowie
ojczystej, jenerał
Kierb^dź
ostrzega Litwinów
przed
kolonizacją
niemiecką.
Czartoryski mówi o Staszicu, Staszic
o Kościuszce.
Są „żydzi w
wojsku polskiem", są humorystyczne „księgi rodzaju
Litwy",
nie
brak
anegdot babińskich, historyjek ks. Panie
Ko­
chanku... Co krok
spotykasz
się z jakąś
notatą o Kościuszce, ks.
Józefie, Jakóbie Jasińskim, Chłopickim,
Kochanowskim, Skardze,
Długoszu,
Zamojskim, Mickiewiczu, Lelewelu
i
o całej setce
ludzi, którzy weszli
do historji lub dziejów literatury. Oczywiście
tu i obaj Napoleoni, wielki i mały,
są aktualni
w
owych czasach
Cavour, Garibaldi, Wiktor
Emanuel — jest i Franciszek Józef
z
Austrją, tym
„dziwolągiem", jak go zbieracz nazywał. Nie brak
przyczynków do
kwestji
żydowskiej, włościańskiej. Maksymy
o kobiecie i żonie kilka
kart
wypełniają.
Dość
tego wyliczania, gdyż długo uzupełniaćby trzeba opis
rzeczy tego... lasu rzeczy.
Dodać jeszcze należy, że są w księdze i prace samego
zbieracza, jak opis historyków literatury, zbiór pseudonimów
polskich, spory poczet wyrazów mniej używanych i obcych i t. p.
Słusznie zatem zbieracz, jako motto do swej księgi, położył
dwuwiersz Owena.
Clericus es? legito — haec. Laicus? legito ista libenter.
Crede mihi, invenies hic quod uterque voles
1
).
Pozatem w kilkunastu kartach mamy dzieje Białej Radziwił-
łowskiej, opis jak wyglądała przed 100 laty, uzupełniony wspo­
mnieniami o szkole bialskiej, jej uczniach i nauczycielach. Znaj­
dujemy tu obszerny ustęp o szkolnych latach najgłośniejszego
ucznia szkoły Kraszewskiego. Do „działu bialskiego" zaliczyć na­
leży również mowy okolicznościowe, wygłoszone, przez samego
autora księgi, a mianowicie mowę na pogrzebie Józefa Prejssa,
rektora szkoły bialskiej (16 września 1827), mowę do uczniów
tejże
szkoły (1820), „mowę miana do zgromadzonych obywatel
1
na obrady polityczne z okręgu bialskiego i łosickiego w dniu
11
lutego r. 1830, w kościele farnym bialskim przez marszałka
A.
B. temuż zgromadzeniu po
raz
trzeci przewodniczącego".
Wśród innych mów
nie
bialskich,
zasługuje
na
wyróżnienie po­
żegnanie, jakie wygłosił
Bartoszewicz
do uczniów, kiedy
prze­
chodził na emeryturę. Tam w innem
miejscu wspomina o niej
w te
słowa:
„Kiedym 8
czerwca
1850,
wychodząc
na
emeryta,
żegnał
uczniów wszystkich
klas
zebranych w
szkole
przy ulicy
Freta,
w domu popaulińskim
mieszczącej się dotąd,
wtedy
już nie płacz
rzewny,
lecz jęk
młodzieży rozlegał się po całej sali i
w
całym
gmachu szkolnym, czego byli świadkami wszyscy obecni na
tym
akcie nauczyciele: pp. Grodzki, Karol Sobolewski, Czaczkowski,
Kitliński, Mejski i t. d. tudzież mój następca na rządcę szkoły
przeznaczony,
p.
Szyszkowski". Drobny ten fakcik jest
bądź
co
bądź znamiennym rysem, pięknie świadczącym o stosunku mło­
dzieży do zwierzchników za czasów mikołajewskich, za wszech­
władzy Muchanowa.
Po zaznajomieniu pobieżnem z księgą i jej autorem, czas
przystąpić do jej „wspomnień bialskich". Opuszczam z nich je­
dynie historję Białej, ponieważ od czasu, gdy ją napisał
Adam
Bartoszewicz, wzbogaciła się wielu przyczynkami i wymagałaby
również sprostowań. Sam autor wiedział to dobrze, bo do końca
życia na dalszych kartkach
Silva rerum
i na marginesach zapisy­
wał, gdzie co drukowano o Białej. Zresztą, co znaczyłoby kilka­
dziesiąt wierszy np. historji zamku Radziwiłłów wobec tego,
że Juljan Bartoszewicz napisał całotomową monografję „Zamek
Bialski"
1
).
') Niżej podaje autor taki własny wolny przekład:
Czyś ty młody, czy stary, pannaś czy niewiasta,
Czyś z
gminu
ród wywodzisz, czy sięgasz do Piasta,
Czyś
duchowny, czy
świecki, czytaj to ochotnie:
Wierz
mi,
znajdzie z
was każdy
czego chce istotnie.
') Monografję tę napisaną w r. 1849 wydano dopiero po śmierci au­
tora (Lwów 1881). Ponieważ autorowi przybyły nowe materjały, miał ją za­
miar uzupełnić Kilka rozszerzonych ustępów drukował w ówczesnych perjo-
dykach. Całości jednak me przerobił. Drugie wydanie „Zamku bialskiego'
wyszło w .Bibljotece dzieł wyborowych".
_
9
I. Opis miasta i okolicy.
„Miasto Biała
1
) w
dawnem województwie podlaskiem,
poło­
żone nad rzeką Trzną
(alias Krzną),
dziedziczne książąt
Radzi­
wiłłów,
odległe
od
Brześcia Litewskiego na mil
6,
od
Siedlec mil
8,
od Janowa
i
Łosic po
mil
2,
od Międzyrzeca, miasta dziedziczne­
go książąt Czartoryskich,
na
mil 3, od Łukowa
mil
6, w okolicy
nader przyjemnej otoczone urodzajnemi gruntami i ogromnemi la­
sami, na mil kilka rozciągającemi się wszerz,
a wzdłuż
na
mil
prze­
szło
10,
— jest dla mnie nader pamiętne, jako miejsce mojego
urodzenia, jako miejsce, gdziem od
drogich
moich rodziców ode­
brał pierwsze wychowanie, gdzie tyle dla mnie drogich pozostało
pamiątek. Z tern większą zatem przyjemnością
przystępuję
do je­
go opisu."
(mówi
to uczeń urodzony
w tern
mieście).
„Zamek
bialski,
podobno przez Krzysztofa
Radziwiłła,
księcia
na Ołyce
i
Nieświeżu, S i e r o t k ą zwanego, około polowy
XVI
wie­
ku założony, otoczony z trzech stron wielką
fosą
(kanałem), wiel-
kiemi wyniosłemi wałami z ziemi usypanemi, na wierzchołku któ­
rych wznoszą się ogromnej wielkości lipy, pod cieniem których
wśród lata miejscowa publiczność znajduje dla siebie przechadzkę.
Spadzistość tych wałów pokryta jest gęstemi krzewami bzu, który
pięknie na wiosnę obsypuje się wonnem kwieciem. Te wały by­
ły ulubionem miejscem spaceru pułkownika Kozietulskiego, sła­
wnego zdobywcy wąwozów Samo-Sierra w Hiszpanji. Z jednej
strony przechodzi odnoga rzeki Krzny, łącząca się z otacza­
jącą zamek fosą, a za nią ciągną się ogromne błota, które
niegdyś za książąt Radziwiłłów miały być czystym stawem, po
którym dwór książąt na bacikach do tego przygotowanych
często
używał zabawy
i
rozrywek. Pałac niegdyś był okazałym, dziś je­
szcze od frontu nieźle wygląda, lecz od tyłu już się zaczyna roz-
') Zauważyć jeszcze należy, że autor .Wspomnień bialskich" używa
stale pisowni
Białła,
którą częstą można spotkać w starych dokumentach.
Widocznie za jego czasów tak pisano, a co więcej nie odmieniano tej nazwy
przymiotnikowo, jak dziś się to stało zwyczajem. Mówiono i pisano: BiaHv (do­
pełniacz), Białłę (biernik), w
Białe.
walać. W oficy.iach pałacu
mieści
się biuro obwodu, Sąd policji
poprawczej, mieszkanie
komisarza
administrującego dobrami i
ca­
łej
służby zamkowej.
Na
dziedziniec zamkowy wchodzi się bramą
długą
na kilkadziesiąt łokci, mająca kształt półkola, przy której
u wejścia wznosi się wysoka na 52 łokcie wieża, na której nie­
gdyś był
zegar bijący
kwadranse i godziny, na całe miasto
sły­
szeć
się dające. W
lochach,
w bramie będących, mieści się dziś
więzienie inkwizycyjne, w którem się znajdują więźniowie,
dekre­
towani za mniejsze przestępstwa.
W bramie
tej
leżały
na ziemi,
bez osady, żelazne wiwatowe stare
armaty,
które
podług opowia­
dania
starych ludzi mają się
znajdować
utopione w fosie,
otaczają­
cej
zamek.
Z miasta, idąc
do zamku, przechodzić
trzeba po moście
na fosie będącym, który niegdyś
był
mostem
zwodzonym. Jest
jeszcze jedna osobliwość na zamkowym dziedzińcu:
w kształcie
pałacyka wznosi się altana, murowana budowla, pospolicie
G r o t ą
zwana, w której miały się mieścić osobliwości książąt; cały
sufit
dotąd wyłożony pięknemi muszlami; dotąd widzieć można
nader
piękne, kosztowne malowania; dziś niestety altana ta
służy
za
skład gospodarskich narzędzi, siana i słomy.
Przy
pałacu zamko­
wym po obu stronach ciągną się dwie długie galerje, dawniej
oszklone, dziś znacznie nadpsute, w których niegdyś była zbro­
jownia, a w wieżyczce, znajdującej się na końcu jednej z nich,
z lewej strony, miała być łazienka książęca. W pałacu była wielka
piętrowa sala ze sztukaterjami włoskiemi, której ściany i posadzka
była z tafli lustrzanych ułożona; w czasie balów i zabaw wszy­
stkie pokrycia tak ścian jak i posadzki były uprzątane tak, że
goście byli w sali całej lustrzanej. W niej to podejmował swoich
gości książę Radziwiłł „Panie Kochanku".
„T
za fosą zamkową najbliższy pałacu radziwiłłowskiego
jest gmach szkolny o piętrze; w nim się mieszczą klasy, bibljote-
ka, muzeum narzędzi fizycznych i matematycznych, mieszkanie
naczelnika szkoły (rektora). Bibljoteka obejmuje przeszło 6000
rozmaitych dzieł. Wartość bibljoteki i muzeum wynosi przeszło
70,000 złp. W dalszych oficynach szkolnych, drewnianych są mie­
szkania czterech profesorów i służby szkolnej. Jest w terytorjum
szkolnem ogród warzywny i fruktowy, w którym znajduje się nie­
wielka sadzawka, obfita w ryby, karasiami zwane. Cała przestrzeń
szkolna, ze wszystkiemi swymi zabudowaniami jest opasana od
dwóch ulic, Zamkowej i Wolskiej, murem, a od fosy i przyległych
domów miejskich — parkanem drewnianym, w słupy murowane
wpuszczonym.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin