Ona_to_ja_-_Anna_Dymna.pdf

(629 KB) Pobierz
Anna Dymna
ONA TO JA
i
і/
ELŻBIETA BANIEWICZ
Anna Dymna
ONA TO JA
Г\
ŚWIAT KSIĄŻKI
Grupa Wydawnicza Bertelsmann Media
DEP07VTi
■•*- Ж Щ ! OPRACOWANIE GRAFICZNE I TYPOGRAFICZNE
nZ”wkOWlel Andrzej Barecki
ZDJĘCIE NA OKŁADCE
Anna Dymna w roli Małgorzaty z „Mistrza i Małgorzaty” M. Bułhakowa w reż. M. Woitysaki,
FOT. RENATA PAJCHEL AUTORZY ZDJĘĆ:
Archiwum Starego Teatru w Krakowie s. 46; Jacek Bednarczyk s. 13, 14, 15;
Jerzy Bergman s. 112; CAF-Rozmysłowicz s. 10; Jerzy Drużkowski s. 108, 111;
Juliusz Englert s. 12; Zygmunt Januszewski s. 104; Ryszard Kornecki s. 98,
120,122, Jerzy Kośnik s. 84; Kozakiewicz s. 12, Zbigniew Łagocki s. 89;
Renata Pajchel s. 5; Władysław Pawelec s. 29; Wojciech Plewiński s. 28, 36, 51,
87, 91, 128, 130, 138; Maciej Sochor CAF s. 100; Marek Wachowicz s. 133;
Krzysztof Wellman s. 144, 156; Anna Włoch s. 13;
Wiktor Bolesław Woźniak s. 118, 121; Jerzy Zaczyński s. 107
Pozostałe zdjęcia i ilustracje z domowego archiwum Anny Dymnej.
REDAKCJA TECHNICZNA
Lidia Lamparska
KOREKTA
Donata Zielińska //* cr^LO
COPYRIGHT © ELŻBIETA BANIEWICZ, ANNA DYMNA, WARSZAWA 2001
BERTELSMANN MEDIA SP. Z O. O.
ŚWIAT KSIĄŻKI
WARSZAWA 2001
SKŁAD I ŁAMANIE
Notus, Warszawa
DRUK I OPRAWA
Białostockie Zakłady Graficzne SA
ISBN 83-7227- 990-Х .
№3071 McJH
WSTĘP
Ona to ja - nareszcie! Mamy tytuł! - pomyślałyśmy jednocześnie patrząc na zdjęcie z Mistrza i
Małgorzaty Michaiła Bułhakowa wybrane na okładkę. Parę miesięcy wcześniej spytałam Annę
Dymną, o jakiej postaci potrafiłaby powiedzieć - ona to ja - czyli o to, która z bohaterek wydaje się
jej najbliższa, najbardziej przylega do jej psychiki, sposobu bycia, wartości, jakie sama ceni w życiu.
Z ponad stu pięćdziesięciu postaci, jakie do tej pory zagrała, wybrała właśnie Małgorzatę. Kobietę
zdolną zawrzeć pakt z diabłem, żeby uratować ukochanego mężczyznę i swoją największą miłość.
Ona też by to kiedyś zrobiła, żeby uratować swojego ukochanego męża Wiesława Dymnego, gdyby
to było możliwe…
Tylko naiwnym się wydaje, że aktorki są takie, jak ich postacie. I tak, i nie. Owszem, w każdej z nich
jest jakaś cząstka siebie, własnej psychiki, sposobu rozumienia świata, reakcji, i cała fizyczność,
podlegająca przemianom w rękach scenografa, charakteryzatorów… Ale nigdy to nie jest, nie może
być, identyczne, tożsame z prywatną osobą. Ona to ja, ale zawsze bardziej ona, czyli sztuczna
konstrukcja stworzona przez pisarza, scenarzystę, reżysera, którą trzeba uprawdopodobnić. Dystans
między prywatnością a rolą widoczny jest już na poziomie języka. Na próbach każda aktorka pyta
reży-ANNA DYMNA
sera: kim ona jest? co ona teraz robi? jak ona reaguje? Praca nad rolą to przymierzanie się do
cudzego losu, cudzej psychiki, do przyjętej konwencji estetycznej. Dystans ma tu wiele pięter.
Społeczny odbiór aktorstwa i osobowości Anny Dymnej to temat rzeka. Setki listów, jakie otrzymuje,
pozwalają wyjaśnić rodzaje zainteresowania jej osobą, rzadziej, niestety, sztuką, jaką uprawia. „Sława
to klejnot, ale poob-tłukiwany w stu miejscach” - pisał filozof Henryk Elzenberg w Kłopotach z
istnieniem. - „Widzimy, jaki jest los wielkich dzieł twórczych, każdy czytelnik przystosowuje je do
swojej mierności, tak że autor jest jak skazaniec indyjski, którego dusza dla wiecznej pokuty musi się
wcielać we wszystkie po kolei co podlejsze stworzenia. Każdy nowy czytelnik to nowe wcielenie i
nowa męka”. Zachowując stosowne proporcje trudno nie zauważyć, że dotyczy to również aktorstwa.
Artysta nie musi mieć życia usłanego różami, nawet nie powinien, lecz publiczny wizerunek to jest
sprawa, zadanie, rodzaj zaufania, oczekiwań oraz wielkiego obciążenia psychicznego, jakim
człowiek znany musi sprostać.
Nie jest to wcale łatwe. Anna Dymna to już dziś pojęcie oznaczające określone wartości artystyczne i
ludzkie. Mamy więc kolejne piętro dystansu; przecież to, co aktorka mówi, co robi, jak się
zachowuje, poddawane jest publicznej ocenie, choć wszystko to czyni jako osoba prywatna. Anna
Dymna - ona to ja. Czy można? a kiedy trzeba? to od siebie oddzielić?
Zaczynałyśmy pracę w tym samym czasie, z początkiem lat siedemdziesiątych, tyle że po
przeciwnych stronach teatralnej rampy. Na mapie polskiego aktorstwa największym blaskiem
świeciły wtedy nazwiska Zofii Mrozowskiej, Haliny Mikołajskiej, Aleksandry Śląskiej, Zofii
Rysiówny, Danuty Sza-flarskiej, Anny Polony, Izabeli Olszewskiej, a ze starszego pokolenia Ireny
Eichlerówny, Niny Andrycz, Zofii Jaroszewskiej i wielu innych. Anna Dymna byk wtedy
początkującą aktorką, ale, jak to bywa z rówieśnicami, nie przykłada się do ich starań specjalnej
atencji, raczej krytycznie ogląda. Każda z nas szła swoją drogą. Poznałyśmy się osobiście parę lat
temu, kiedy pisałam książkę-o Kazimierzu Kutzu. Stworzyła w jego telewizyjnych spektaklach wiele
portretów pięknych i mądrych kobiet, dzięki którym świat odzyskuje harmonię i ład. Na taśmie
magnetofonowej, oprócz opowieści o pracy z reżyserem, odnotowały się jej bardzo prawdziwe
emocje. Pewien szczególny sposób widzenia ludzi, świata, zawodu. Coś bardzo ładnego i rzadkiego,
pozytywna energia, uruchamiająca lepszą stronę człowieka, moją na pewno.
Pomyślałam, że warto się temu przyjrzeć bliżej, zwłaszcza że przez ćwierć wieku mapa polsldego
aktorstwa zmieniła się. Wiele wspaniałych postaci
ONA TO JA
odeszło na zawsze. Wiele najlepsze lata ma już za sobą. Anna Dymna po licznych doświadczeniach
znajduje się u szczytu swoich możliwości zawodowych. Zajęła miejsce obok najwybitniejszych
polskich aktorek.
Na szczęście oglądałam jej drogę artystyczną od pierwszych chwil. Dla krytyków teatralnych Stary
Teatr, gdzie od początku swej kariery pracuje, pozostaje niemożliwy do pominięcia, każdą premierę
się tam ogląda. Moja długa pamięć ułatwiła przełamanie lodów, ale nie usunęła wątpliwości aktorki
co do sensu pisania książki o niej. Czy rzeczywiście warto? Czy ja coś ważnego zrobiłam? Kiedy
spisałam jej wszystkie role, sama popadłam w panikę - jak? Jakim sposobem opisać sto kilkadziesiąt
postaci zagranych w teatrze, filmie i telewizji? Chronologia musi zostać zachowana, ale dość
elastycznie, pewne sprawy zaczynają się i trwają, więc i narracja musi wybiegać do przodu, ale
czasem też cofać się. Nie przypuszczałam na początloi, że zagrała aż tyle, i że obejrzenie „na świeżo”
tego, co możliwe, zajmie mi tak wiele miesięcy. A nasze spotkania, z trudem mieszczone między
normalnymi zajęciami każdej z nas, przeciągną tę pracę o kilka następnych. Miało to dobry skutek,
poznałam swoją bohaterkę prywatnie, i kiedy świeciło słońce, i gdy padał deszcz, i nie
rozczarowałam się. A to zobowiązuje, starałam się temu sprostać. Kiedy wybierając zdjęcia do
gotowego tekstu spojrzałyśmy na zdjęcie Małgorzaty, w tym samym momencie pomyślałyśmy - to
jest to, dobry tytuł - Anna Dymna - ona to ja.
л
ROZDZIAŁ 1
Być aktorką i normalną kobietą
To zdanie towarzyszy Annie Dymnej właściwie od początku kariery. Jako dewiza i hasło, jako cytat i
wyznanie wiary, określające stosunek do życia i zawodu.
Wydawałoby się, że nie może być inaczej, bo niby jaką kobietą ma być aktorka, w dodatku jedna z
najbardziej popularnych i wziętych. Nienormalną? Ale…
Czy normalna kobieta dla pracy rzuca dom i rodzinę, by przez ileś dni, tygodni, a czasem miesięcy,
przymierzać się do losu zupełnie innej kobiety? By, bez wstydu i obrzydzenia, sprzedawać, ku
uciesze publiczności, swoje łzy, wzruszenia, gesty i ciało? Po to, by stworzyć zupełnie sztuczną
konstrukcję wyobraźni w taki sposób, by wydawała się najbardziej prawdziwa?
Czy normalna kobieta poświęca swoje życie wytwarzaniu złudzeń? Kobieta żyjąca w luksusie czasem
może sobie na podobne fanaberie pozwolić, stąd pewnie przekonanie, że aktorki żyją w ten sposób.
Jej luksusowe życie często wygląda tak: wstaje o piątej, o szóstej wsiada do warszawskiego pociągu,
parę minut po dziewiątej rozpoczyna pracę na planie, o trzeciej wsiada do pociągu krakowskiego,
aby zdążyć przed siódmą na spektakl w Starym Teatrze. Po miesiącu takich rozkoszy pyta konduktora
- czy teraz jedzie do Warszawy, czy do Krakowa?
ZohaJmUS^^
Ь4*»ШіА
ANNA DYMNA
Nagrody to zwierzęta stadne -napadają nagle całą zgrają i znikają -Ekran 1983
- z Krzysztofem Kieślowskim, Warszawa 1993
- Złota Kaczka. Ze Zbigniewem Zamachowskim, Warszawa 1993
Czy normalna kobieta dostaje od nieznajomych dziesiątki listów? Od mężczyzn z wyznaniami,
propozycjami wspólnego życia i propozycjami całkiem niedwuznacznymi. Od młodych dziewczyn,
szukających w niej starszej przyjaciółki. Od kobiet dojrzałych traktujących pisanie jako terapię,
okazję do podzielenia się, nierzadko gorzkimi, przemyśleniami na temat życia. No i wreszcie te
smutne, z prośbami o wsparcie, spłacenie długów, przysłanie pieniędzy, używanych ubrań, a czasem
nawet mebli czy lodówki? Mąż po przeczytaniu tych listów mówi: Ania to zjawisko socjologiczne.
Nie każdą kobietę zatrzymuje wycieczka małolatów z prośbą: Mamy już zdjęcia przed Wawelem, pod
Sukiennicami, ze smokiem, a teraz byśmy chcieli z panią Anią, na Rynku. Na taką proś-
ONA TO JA
bę „przemienia” się w pamiątkę z Krakowa, przystaje na chwilę, uśmiecha, obejmuje nieznane dzieci,
rozdaje autografy i biegnie, by się nie spóźnić do teatru. A jak wygląda życie prywatne, skoro nie
może przejść incognito ulicą? Gdzie się pojawi, zaraz słyszy: Prawdziwa Dymna, patrz, jaka piękna
albo: Jak się pani zmieniła! Gwiazda z zakupamil To pani jeszcze żyjel Jaka pani podobna, no, do tej
Dymnej z telewizji.
Czasem przed teatrem czeka jakiś uporczywy wielbiciel z bukietem kwiatów albo zeszytem wierszy,
ułożonych specjalnie dla niej. Jeden przychodził przez parę miesięcy, przyniósł w sumie sześć
grubych zeszytów zapisanych poematami. Gorzej, gdy zdarzy się osobnik agresywny i niezbyt
zrównoważony, do tego typu panów ma szczęście szczególne, za nic w świecie nie chcą się pożegnać,
grożą samobójstwem, jeśli się z nimi nie zechce związać, albo tym, że ją zabiją.
Za to wielką przyjaźnią darzą ją Cyganki i panienki stojące pod Hawełką, które mija w drodze do
teatru. Uśmiechają się i mówią: Co, do pracy, pani Aniu, a gdy wraca: Co, i już z pracy, pani Aniu, a
my tu, k…, jeszcze stoimy i pracujemy! Do pijaków na Plantach też się przyzwyczaiła, to stała ekipa,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin