Maria Dąbrowska - Oktawia - Z tomu Znaki życia.pdf

(128 KB) Pobierz
OKTAWIA
Oktawia Kociełłówna obdarzona była tak niewyczerpanym zasobem energii
oraz przedsiębiorczości, jak gdyby natura stwarzając tę krępą, ruchliwą postać
zamierzała przeznaczyć ją do kierowania losem tysięcy ludzi.
Tymczasem ów nadmiar sił ledwie starczał, aby ją sa
skromnej powierzchni życia, którą oko
mą utrzymać na tej
liczności, urodzenie, tradycja, opinia i
śnie
tym podobne bogi świata uczyniły celem jej zabiegów i dążeń. Gdyż to wła
okazało się równie trudne, jak rozległe zadania ludzi wielkiego lotu. Dziedziczne
ambicje środowiska nakazy
wały Oktawii pragnąć wyjść za mąż i wiedziała, że
jętny i koło ich domu
nie przyjdzie jej to z wielką trudnością, gdyż ojciec był ma
krążyło zawsze dość takich, co szu
kali posagu. Lecz Oktawia nie chciała męża
żeństwa,
za tę cenę, a przynajmniej uważała to za ostateczność. Dążyła do mał
jak miliony ludzi dąży do swoich wzniosłych czy pospolitych celów, skłonna
zadowolić się czymkolwiek, lecz mająca przed oczyma ideał. I zależnie od
okoliczności, raz gotowa była przyjąć najbardziej poniżające warunki, in
razem odzyskiwała nadzieję, że uwzględniwszy jedy
nym
nie szczyptę wyrachowania
zdobędzie szczęście miłosne, wyśnione w panieńskich marzeniach. I tu właśnie
nastrę
czała się karkołomna trudność. Oktawia w przeciwieństwie do wielu
szym swym sukcesom,
innych kobiet, nie dowierzających najoczywist
ignorowała domniemany przykry fakt, iż jest w swoim otoczeniu uważana za
pannę nie ma
jącą powodzenia u panów. Nie pozwalała sobie również
dziewać się złego jest
i sama tak myśleć w zdrowym skądinąd poczuciu, że spo
już połową porażki. Jakąś jednak ukradkiem działającą wiedzą, a także gorzkimi
doświad
czeniami rozpoznawała, że znajduje się jako kobieta w dość
opłakanym położeniu. Nie przyprawiało jej to przecież
0 małoduszną rozpacz, przeciwnie, dawało sposobność do puszczania w ruch
niepożytej energii. Jedne okoliczności wykorzystywała, do innych
przystosowywała się, gdyż to był jedyny sposób, w jaki mogła je zmusić, by jej
służy
ły. Nie ufając, że zostanie wyróżniona, o ile będzie żyła sobie po prostu w
ną drogę. Starała się stworzyć w swym
jakichkolwiek warunkach, wybrała in
domu powabny
1nęcący tryb życia, którego by sama była ośrodkiem. Je
żeli są osoby, które
podobają się tak, że wszystko, co je otacza, nabiera od nich uroku, czemu by ona
stworzywszy sobie otoczenie pełne uroku nie miała w takim zespole warunków
sama się zacząć podobać. Ludzie udzielają swo
ludziom.
Kupiony w tym czasie przez Lucjana Kociełła folwark Wydrzyn bardzo jej w
tych planach dopomógł. Był tam obszerny dwór o kilkunastu pokojach, ogród
bogaty w owoce, park ze strumieniem, za parkiem lasek sosnowy, gdzie można
było urządzać pikniki i majówki. Toteż Wy
drzyn wciąż się roił od gości.
jego blasku rzeczom, rzeczy ―
Najwięcej przybywało ich na sobotę i niedzielę, zjawiał się wtedy również i ojciec
Kociełł, nie opuszczający poza tym swych miejskich inte
resów. Ale i w
tygodniu część pokoi była zawsze zajęta, zwłaszcza przez młode panny
zatrudnione snem, spacera
mi, rozmową i czynnością, którą nazywały
czytaniem. A gdy tylko zjawiali się panowie, tańczono, śpiewano, pito, in
trygowano, kojarzono dla żartu coraz to nowe pary, któ
się i nie na żarty, aczkolwiek ukrad
re niekiedy kojarzyły
kiem ― po wertepach i zakątkach folwarku.
Oktawia dokładała wszelkich sił, aby goście zawdzię
czali jej pomysłowości najlepiej spędzone chwile. Była uszczęśliwiona, gdy
mówiono, że nigdzie nie można się tak zabawić jak u niej, gdy chwalono jej
gościnne łóżka, jej obiady, torty, śmietanki, kawy, meble i stroje. Ukazywała się
zawsze w pełnym rynsztunku, elegancko ubrana, świe
ża, dowcipna i
ofiarowująca gościom wszystko, czym tylko Wydrzyn mógł służyć. Gdy rozhasanej
czeredzie sprzy
krzył się salon i park, to wozy, konie, sterty na polu, sia
no,
stodoły, wonny labirynt chmielnika, wszystko stawało się miejscem i tłem dla
towarzyskich uciech, którym wśród sźelestu roboty przypatrywali się z daleka
wydrzyńscy ludzie.
Zaś Oktawia ― gościnna, oddana ludziom i światu, w porywie tego altruizmu,
który jest mimo woli egoizmem na wspak, podobnie jak skupienie się na samym
sobie by
wa pełną miłości drogą do świata i ludzi ― Oktawia tedy wierzyła, że w
gromadnym rozgorączkowaniu dopnie swych skromnych, a tak wciąż
nieuchwytnych celów. Że w nie obowiązującym szale zabawy, który pozwala nawet
i mniej powabnym osobom zabłysnąć bez obawy śmiesz
ności skrytymi
uczuciami, prędzej okroi się coś także i dla niej, niż gdyby się spotykała z
młodymi ludźmi wśród sza
rej codzienności. Zwłaszcza że jako pani domu czuła
się uprzywilejowana, zawsze komuś potrzebna, upoważniona do poufalsżego
okazywania serdeczności tym, którym prag
nęła ją okazać. To czyniło ją
sympatyczną, dodawało jej pewności siebie, swobody i humoru, napełniało tak
bardzo pożądanym uczuciem powodzenia. Trudniejsze było jej stanowisko u ojca
w Częstochowie na balach i rautach pu
blicznych, na przyjęciach nie w swoim
kich
domu. Tam była już tylko jedną ze współzawodniczek. Toteż zwykle w ta
wypadkach starała się należeć do gospodyń wieczoru, gdyż to dopiero nadawało
jej w sposób widoczny i oczywi
pani, ja na
wet potańczyć nie mogę, taka jest moc roboty ― odpo
wiadała nie pytana tej i
sty cechę uczestniczki zabawy. ― Ach, droga
owej zhasanej damie. Tańczyła zresztą w końcu i nie tracąc otuchy bawiła się, jak
mo
gła. Małe zdobycze przyjmowała za wielkie, a z grzecznoś
ciowych
względów tego lub owego jegomościa kleciła so
bie konieczną pociechę złudzeń.
Ale po nocy pląsów i towarzyskich zabiegów budziła się koło południa w swej
sypialni zamkniętej na klucz, by nikt nie mógł jej zaskoczyć w niekorzystnym
negliżu, i z trwogą liczyła to, co mogła uważać za swe kobiece suk
cesy. Były to
gesty, słówka, spojrzenia tak nieliczne, tak zawodne, przelotne i w dodatku
zdobywane tak wielkim nakładem starań, a także wydatków! Nie mówiąc o tym,
że każdy z panów, którzy jej darowali chwilę zalotnych umizgów, okazywał się
zajęty ― jeden szalał za ładną mę
żatką, drugi był zaręczony. To jednak
gła
mniejsza. Oktawia nie była zazdrosna, nie, na tego rodzaju zbytek nie mo
sobie pozwolić. Bała się, że nikogo to nie przerazi, a może tylko odstręczyć wątłe
przejawy męskiej sympatii, które ją spotykały. Jej bronią było uwielbienie dla
wszyst
kich pięknych, wzbudzających zapały kobiet. Chętnie się nimi otaczała,
były tak lekkomyślnie okrutne, tak często unieszczęśliwiały, odtrącały i pomiatały
hołdami, kto wie, co mogło z tego dla niej biednej wyniknąć. Lecz tak czy owak,
niechby znalazł się wreszcie ktoś, kto by w niej zauważył to wszystko, co w sobie
wyszperała i zestawiła jako zbiór swych uroków, a więc: przyjemny głos i ładny,
dźwięczny śmiech, i lotny umysł, i wesoły dowcip, i ma
mówiąc już o szyku i umiejętności pro
łą rękę i nogę, nie
wadzenia domu, której wszak nikt jej nie
uczył, nabyła ją sama ze siebie. Tak już chciała, żeby się raz te wysiłki skończyły,
żeby już miała męża, który by ją poślubił dla niej samej. Wtedy zdejmowało ją
przerażenie, co będzie, jeśli ten wybrany pozna ją w codziennym pożyciu taką,
jaką była w tej chwili, szarą i zmiętą, nie czującą się na siłach do udawania
przystojnej? Może to znów będzie pa
tej myśli pożąda
smo nowych przymusów? Pod wpływem
ła już raczej wyjścia za mąż na zimno, bez miłości, za cenę
dydaci przestawali się kwapić,
swego posagu. Lecz, na Boga, i tego rodzaju kan
czyżby interesy ojca szły gorzej?
Niekiedy, zwłaszcza u siebie w Wydrzynie, Oktawia za
pomniawszy o sobie
dawała się ponieść wirowi zabawy. Wystarczało jej wtedy snuć się pomiędzy
rozflirtowanymi tancerzami, tu się pośmiać, tu zagadać ― radość wszyst
pulsowała w jej wnętrzu. Próżność gospodyni i am
bicje matrymonialne
kich
przestawały czuwać nad każdym jej krokiem, zdawało jej się, że inni także nic
osobistego nie mają tu na myśli, wszyscy dają tylko wyraz potężnej, bez
interesownej radości młodego istnienia. O, gdyby zabawa mogła zawsze znaczyć
to, co wtedy znaczyła! Po takim dniu czy nocy miała wrażenie, że tym razem
dopiero nie
chcący użyła, co się zowie, i nie czuła się też zmęczona ni
wyczerpana, przeciwnie ― rzeźwa, pełna zapału do życia. I syta na koniec czegoś,
za czym tak ciągle goniła, zwra
cała się myślą w całkiem innym kierunku, na
waniu
przykład ku sprawom Wydrzyna. Gdy po hucznej wycieczce czy polo
goście posnęli smacznie, zrzucała suknię i gorset, by zasiąść do gospodarskich
rachunków. A choć nie była nazbyt obeznana z tą czynnością, znajdowała w niej
upo
dobanie i jakby ujście dla wrodzonych zdolności. Cyfry nie były dla niej
kładała pod nie obraz życia majątku i
oschłymi tylko znakami, z łatwością pod
obraz ten nie był wesoły. Mówił dobitnie, że żyją tu nad stan jak typowe
mieszczuchy, co dorwawszy się do ziemi uważają to za źródło rozrywek.
Przewidywała, że to może starczyć jesz
będzie Wydrzyn sprze
cze na jaki rok, dwa. Potem trzeba
dać, a jeśli przez ten czas one obie z siostrą nie powycho
ny tryb życia
dzą za mąż, to straty spowodowane przez obecny kosztow
zmniejszą tylko ich szanse.
Późno w nocy przerywała liczenie i przez rozum kładła się, lecz zamiast spać
trzeźwiała coraz bardziej od kłopot
liwych pytań, jak na to wszystko poradzić.
towanie ich
Czy w takie chwile zdawała sobie sprawę, że idzie tu nie tylko o ra
Zgłoś jeśli naruszono regulamin