Olden Marc Gaijin A5.pdf

(2126 KB) Pobierz
Marc Olden
Gaijin
Przełożył Władysław Charchalis
Tytuł oryginału Gaijin
Wydanie oryginalne 1987
Wydanie polskie 1994
Pracująca niegdyś dla tajnych służb brytyjskich specjalistka od
szyfrów, Alexis Bendor, przeszła podczas wojny koszmar:
zdemaskowana i ujęta w Genewie przez japońskich agentów była
straszliwie torturowana. Alexis udało się uciec, ale - mimo, że
minęło już prawie czterdzieści lat - wciąż prześladuje ją
wspomnienie o głównym oprawcy, którym był Rupert de Jongh.
Ten angielski arystokrata stał się Japończykiem z wyboru,
fanatycznie oddany nowej ojczyźnie bezwzględnym szpiegiem. I
oto po latach de Jongh teraz gaijin - przywódca japońskiej mafii,
znów zagraża Alexis, która nie podejrzewa, jak niebezpieczną
rozgrywkę z gaijinem wplątał się jej syn, zawodowy złodziej.
Spis treści:
Część pierwsza. HEIHO NO METSUKU - Oczy w walce............................................................................................3
Część druga. HYOSHI - Rytm....................................................................................................................................202
Część trzecia. MA - Utrzymywanie dystansu.............................................................................................................260
Część czwarta. CHI - Koncentracja siły przez medytację..........................................................................................363
Epilog. ........................................................................................................................................................................423
-2-
Część pierwsza.
HEIHO NO METSUKU - Oczy w walce.
Rzeczy postrzegane są przez kan i ken.
Kan dostrzega prawdziwą naturę przedmiotów;
ken ich zewnętrzne właściwości.
MIYAMOTO MUSASHI, Gorin no Sho
1.
HONOLULU, LIPIEC 1983
Alexis Bendor przeczuwała niebezpieczeństwo. Prawie świtało,
gdy obudził ją koszmarny sen. Spojrzała przez rozsuwane szklane
drzwi sypialni na skąpany w deszczu gąszcz paproci i
filodendronów. Spod sekwojowego daszku werandy dobiegało
gruchanie gołębi. Ptaki schowały się tam przed niespodziewaną
burzą i teraz jeden po drugim zaczynały wyfruwać ze swego
schronienia. Były jej ulubieńcami - małe ptaki zwane gołębiami
pręgowanymi, które łączyły się w pary i na zawsze już
pozostawały sobie wierne. Gruchanie gołębi i ulewny deszcz.
Przyjemne dźwięki.
Alexis usiadła na łóżku. Sześćdziesiąt trzy lata i brak piątej
klepki. Oczywiście była sama.
Koszmar, który dręczył ją przez lata, dotyczył zawsze Ruperta
de Jongha. Choć przebudziła się, jej serce nie przestawało
łomotać. Drżącymi rękami sięgnęła do szyi, by zbadać tętno.
Matko Boska, jak bardzo pulsowało!
-3-
Wierzchem dłoni przesunęła po bliźnie znajdującej się w
miejscu, gdzie powinno być ucho. Wzdrygnęła się z bólu, jak
gdyby rana jeszcze się nie zagoiła.
Psychiatra powiedziałby: „Radzę pani, mrs Bendor, przestać
grzebać się we wspomnieniach wyciąganych z najgłębszych
zakamarków pamięci. Proponuję kilka spotkań, każde po sto
pięćdziesiąt dolarów. Gwarantuję pani wyleczenie z choroby,
która panią trapi”.
Przestało padać. Alexis spojrzała ponownie przez szklane drzwi
na dziesiątki ptaków wzbijających się teraz z wilgotnego lasu i
wznoszących się w kierunku rdzawego nieba. Trzepocząc
skrzydłami, cztery ptaki przeleciały pod daszkiem i dołączyły do
stada. Cztery to liczba agentów grupy szpiegowskiej, którą
dowodziła w lutym 1945 roku. To wtedy zaczął się koszmar.
Alexis była przygotowywana do bezpiecznej wojny. Wypełniała
swoje zadania w Waszyngtonie, łamiąc szyfry nieprzyjaciół, a
największym nieszczęściem, jakie mogło ją spotkać, było oczko w
pończosze. Jednak w roku 1945 dwudziestopięcioletnią Alexis
zainteresowało się OSS
1
. Nie ze względu na jej biegłość w pracy
nad szyframi, lecz znajomość języka japońskiego oraz informacje,
jakie posiadała o Rupercie de Jonghu, dość nietypowym Angliku.
Alexis Waycross (takie było jej panieńskie nazwisko), wysoka,
dość ładna blondynka, wiedziała bardzo wiele o panu de Jonghu.
Zawdzięczała to wrodzonej ciekawości i miłości do
podejmowania ryzyka. Podczas wojny meldunki i informacje na
temat Japonii, pochodzące od różnych alianckich agentów,
zalewały Waszyngton. Większość z nich przechodziła
niezauważona. Materiału było zbyt dużo, a wyszkolonego
personelu zbyt mało, by odpowiednio zestawić i przeanalizować
wszystkie dane.
1
OSS - Office of Strategic Services (przyp. tłum.).
-4-
Alexis, urodzona badaczka, podjęła się analizy niektórych
danych, a szczególnie tych, które dotyczyły Ruperta de Jongha.
De Jongh był zdrajcą i to ją fascynowało. Nie był jednak
pospolitym zdrajcą. Był angielskim arystokratą, który został
samurajem. Sprawa była absorbująca.
Nazywano go gaijin, czyli obcy, cudzoziemiec. Swoim
działaniem zasłużył sobie również na miano szpiega doskonałego.
Meldunki o nim trafiające na biurko Alexis porównywały go do
Wilhelma Stiebera, geniusza wywiadu niemieckiego, który służył
Bismarckowi, albo do Sidneya Reilly’ego - podwójnego agenta,
który w różnych okresach pracował dla wywiadów: brytyjskiego,
francuskiego, rosyjskiego i japońskiego.
Jednak gaijin przewyższał ich obu okrucieństwem, brutalnością
i bezwzględnością. Torturował i zamordował wielu alianckich
agentów. Był obdarzony albo nieprawdopodobnym szczęściem,
albo niezwykle bystrym umysłem. Był członkiem Kempei-Tai,
japońskiej tajnej policji. Zdobył maszyny szyfrowe, których
używali Brytyjczycy, Francuzi, Amerykanie oraz Niemcy, i
poinstruował Japończyków, jak przystosować je do ich własnego
użytku. Dla japońskiej kryptografii był to krok milowy
pozwalający przybranej ojczyźnie de Jongha zmniejszyć dystans,
który dzielił ją na tym polu od państw zachodnich. Ale nawet de
Jongh nie mógł oszukać wszystkich. Japoński alfabet zawiera
ponad dwa tysiące znaków hieroglificznych i sześćdziesiąt liter -
zbyt wiele, by używać europejskich systemów szyfrowych. W tej
sytuacji do szyfrowania swoich depesz Japończycy używali
alfabetu łacińskiego, co w znacznej mierze ułatwiało pracę
zachodnim ekspertom, takim jak Alexis.
To właśnie Alexis odkryła taktykę stosowaną przez de Jongha.
Jak wszyscy japońscy agenci przyjął za pewnik, że język japoński
jest zbyt skomplikowany dla obcokrajowca, by mógł on
zrozumieć jego dwuznaczność. Alexis wszakże odebrała mu to
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin