Dzwony A gdy skonał w czarnej szacie Jasieńko miły, Poszła matka prosić dzwonów, By mu dzwoniły. „Mój syneczek, mój rodzony, W trumience leży; O, zagajcie wy mu, dzwony, Z tej białej wieży! Niechaj idzie głos bijący O jasne słońce, Przez te pola, przez te lasy, Z wiatrem szumiące…” Ale dzwony twarde serca, Zimną pierś miały; „Będziem jemu dzwonić , matko, Za talar biały!” I wróciła , narzekając, Do pustej chaty, I strzasnęła wszystkie kąty I zgrzebne szmaty… I nic więcej nie znalazła, Prócz onej świty, Którą syna trup sczerniały Leżał nakryty… „Nieszczęśliważ moja dola, Jasieńku miły! Chybaż tobie łzy te moje Będą dzwoniły… Chyba moje narzekanie Bić będzie z rosą Kiedy ciebie na mogiłki Z chaty wyniosą!” 1032 I wynieśli za próg czarny Trumienkę lichą A za synem poszła matka Ścieżyną cichą…. I nie grały jeszcze dzwony Z wysokiej wieży Jeno szumiał las zielony I wietrzyk świeży… Jeno dzwonki te liliowe Co w borze rosną Żeby dzwonić chłopskim trumnom W drogę żałosną… ...
P.Kuba-47