Tozsamosc_szalenstwa_-_Waleka_Rafal.pdf

(637 KB) Pobierz
Wałęka Rafał
Tożsamość szaleństwa
Od redakcji:
Czym jest szaleństwo? Czy możemy je jakoś sprecyzować, nazwać?
Jak poznać jego tożsamość?
Każde szaleństwo ma inne oblicze. W końcu każdy z nas ma własne wariacje, zboczenia, pasje
i skrzywienia. Na ile jednak szalony musi być człowiek, by przekroczyć cienką linię dzielącą dobro od
zła? Może to rodzaj usprawiedliwienia przed samym sobą? A może szaleństwo jest po prostu wygodne?
W końcu niepoczytalny przestępca otrzyma lżejszą karę niż osoba świadoma swoich zbrodni.
Najnowsza powieść Rafała, podobnie jak „Więzień zemsty”, pisana jest w sposób nie chronologiczny.
Pozwala to jeszcze bardziej wytężyć umysł wielbiciela kryminału i sensacji. Należy bowiem szczególną
uwagę zwracać na daty poszczególnych zdarzeń, by poskładać historię w jedną całość.
Wszystko zaczyna się w momencie zaginięcia znanego psychiatry, doktora Piotra Września. Jest
on dyrektorem zakładu dla psychicznie chorych. Jego zniknięcie jest owiane aurą tajemnicy. W kręgu
podejrzanych znajdują się zarówno byli pacjenci, jak i przeciwnicy oryginalnych metod leczenia w tymże
szpitalu. Komu naraził się Wrzesień? Może po prostu zniknął, by skryć się przed wrogami? Ci, jak
wiadomo, czają się wszędzie, tak naprawdę nie można nikomu ufać. Wie o tym sama żona doktora,
Małgorzata Wrzesień. Nie może ona wierzyć ani współpracownikom małżonka, ani policji czy znajomym.
Kobieta rozpoczyna więc poszukiwania męża na własną rękę. Ma jej w tym pomóc prywatny detektyw,
Rafał Malecki, o istnieniu którego Małgorzata dowiaduje się przeszukując rzeczy męża. Czuje, że
znajdzie w nich jakiś trop i nie myli się. Zawierza swojemu instynktowi. Reputacja detektywa jest dla
niej tajemnicą, ale nie ma wyboru. Zrobi wszystko, by dowiedzieć się prawdy o zniknięciu doktora Piotra
Września.
Małgorzata, kopiąc coraz to głębiej i głębiej, nim się obejrzy, znajdzie się w sytuacji, z której
nie sposób wyjść. Każdy bowiem ma tutaj swojego trupa w szafie. Pytanie tylko: kto odważy się do owej
szafy zajrzeć?
Jak wiemy, szaleństwo wiele ma twarzy, więc Małgorzata Wrzesień nie jest jedyną bohaterką
„Tożsamości szaleństwa”. W całej tej zwariowanej partii życiowych szachów ważnymi figurami okażą
się także zrzędliwy, próbujący rzucić palenie komisarz Winyl i jego młody partner, elegancki oraz
niezwykle inteligentny były student prawa, obecnie policjant, Piotr Korzeński.
Wszyscy bohaterowie przekonają się, że niektóre tajemnice z przeszłości nigdy nie powinny
ujrzeć światła dziennego. Gdy bowiem raz otworzy się puszkę Pandory, nie ma odwrotu...
Panoszące się po świecie siedem Grzechów Głównych: pycha, gniew, nieczystość, zazdrość,
nieumiarkowanie, gniew i lenistwo zmuszą ludzi do strasznych decyzji i wyborów. Strach ma wielkie
oczy, kłamstwo krótkie nogi, a śmierć długie ręce. Te mogą cię dosięgnąć nawet zza grobu.
Spróbujmy odkryć tożsamość tego szaleństwa...
Rafał Wałęka — urodził się 8 marca 1988 roku w Szczecinie.
Gdy miał roczek, jego rodzina przeprowadziła się na Śląsk, do Kuźni Raciborskiej. Tam też
ukończył wszystkie kolejne szkoły, a liceum o profilu sportowym — już w pobliskim Raciborzu. Po
maturze wybrał szkołę policealną w Rybniku o profilu fototechnicznym. Choć fotografia wciąż pozostaje
jednym z jego hobby, to jednak po dwóch semestrach we wspomnianej szkole zmienił zdanie i wybrał
studia. Postanowił wyprowadzić się do Opola i kształcić się na tamtejszej Politechnice Opolskiej, na
Wydziale Wychowania Fizycznego, na profilu: Turystyka i rekreacja. W tym roku rozpoczął także
edukację na Uniwersytecie Opolskim, będzie tam studiować języki obce w turystyce.
Autor traktuje swoje pisarstwo jak hobby i gimnastykę umysłu. Zaczął pisywać jeszcze w
gimnazjum. Swoją przygodę z książką zawdzięcza panu Markowi Czogalikowi, nauczycielowi języka
polskiego, który rozbudził w młodym Rafale pokłady wyobraźni pisarskiej. Pisanie artykułów
dziennikarskich, książek czy innych tekstów użytkowych stało się dla niego przyjemnością, pasją i miłym
sposobem na wypełnienie wolnego czasu.
Jako e-booki w Goneta.net pojawiły się już dwie książki Rafała Wałęki: „Więzień zemsty” (marzec
2010) oraz „Skazany” (wydanie 1., sierpień 2011 i wydanie 2., poprawione, luty 2012). Na wydanie
czekają kolejne.
Prolog
Racibórz — Kampus AWF
Środa, 15 maja 2002 — godzina 14:45
Maciej i Beata byli studentami trzeciego roku na Akademii Wychowania Fizycznego w
Raciborzu. Znali się kilka miesięcy, a za nieco ponad 30 dni mieli podchodzić do egzaminu
licencjackiego. Jednak hormony, wiosna i młodzieńcze zauroczenie wygrały z pragmatyzmem życia.
Młodzi zakochani zdawali się nie myśleć o nadchodzącym egzaminie. Widzieli tylko siebie. Studiowali
na tym samym kierunku i roku, ale czas spędzony razem na zajęciach nie był wystarczający.
Gdy tylko nadarzała się okazja, w przerwie między kolejnymi zajęciami siadali na swojej
ulubionej, dębowej ławce przy tylnym wejściu głównego budynku uczelni. Tym razem Maciej
zaniepokoił Beatę swoim spóźnieniem. Siedziała jednak cierpliwie, aż w końcu doczekała się swojego
rycerza, który niespodziewanie podjechał samochodem. Wysiadł i z czerwoną różą popędził do
ukochanej dziewczyny.
— Skąd masz ten samochód? — zapytała Beata już po tym, jak Maciek obdarował ją różą i
soczystym pocałunkiem. Uwielbiał jej pomalowane na czerwono pełne, wąskie usta.
— To od rodziców. Mieli z tym czekać do zdania licencjatu, ale nie wytrzymali. Nie narzekam
więc.
— Jest super! Naprawdę jest twój? — zapytała totalnie zszokowana.
— Wybacz, że się spóźniłem, ale wiesz... Dziś zabieram cię na wycieczkę moim nowiutkim autem.
— Ale przecież zajęcia... Mamy ćwiczenia z Darłowskim i... — Zajęcia z Darłowskim
to nie młodość, nie uciekną — wpadł jej w słowo Maciek, uśmiechając się zawadiacko, co zawsze
przyprawiało jego dziewczynę o szybsze bicie serca.
— Jesteś pewien? — zapytała nieco sceptyczna dziewczyna, poprawiając swoje rude, kręcone
włosy sięgające ramion.
— Tak! Zdecydowanie. Piękny dzień, piękna ty, nowiutkie auto.
Skoczymy nad jeziorko, pokażesz mi swój nowy strój...
— Kusisz, mój drogi... No dobra, ale jak coś, wszystko spadnie na ciebie.
— Nie panikuj. Co niby miałoby się stać? Ten dzień jest zbyt dobry, by coś mogło go popsuć,
nie sądzisz? — zapytał Maciek retorycznie, po czym ujął dziewczynę za rękę i zaczął ciągnąć delikatnie
w stronę samochodu.
Gdy byli już o krok od auta, nagle na jego dachu wylądowało ludzkie ciało.
Impet uderzenia roztrzaskał wszystkie szyby i spowodował sporo wgnieceń w niebieskim
Seacie Ibiza. Młodzi odruchowo odskoczyli w tył, choć mogło to wyglądać na upadek. Szok to potężny
bodziec. Początkowo para nie potrafiła wydobyć z siebie słowa. Wpatrywała się tylko w leżące plecami
do góry zwłoki młodego mężczyzny, wokół którego plama krwi powiększała się coraz bardziej. Dookoła
zaczęli gromadzić się studenci, niektórzy filmowali ciało komórkami, inni robili zdjęcia. Internet sprzeda
dziś wszystko.
Nagle uwagę wszystkich zwrócił także straszliwy pisk Beaty: — Przecież ten trup to
Paweł — stwierdził jeden z gapiów. — Zadzwońcie po policję.
Kilkanaście minut później na miejscu zbrodni było już pełno funkcjonariuszy, teren został
zabezpieczony. Sprawą mieli zająć się komisarz Winyl i podkomisarz Korzeński. Pierwszy był
podstarzałym gliną, nieco zmęczonym swoim zawodem, ale jednak coś wciąż kazało mu robić to, co robi.
Uważał, że ktoś musi babrać się w brudach, by inni mogli żyć spokojnie. Chociaż poczucie misji z
wiekiem stawało się mniejsze, wciąż jednak tliło się w motywacji Winyla. Na jego palcu widniała złota
obrączka. Była dla niego ważna, gdyż dawała nadzieję na to, że życie zawodowe nie zawsze jest skazane
na wyłączność przez brak życia prywatnego. Był to raczej zamknięty w sobie, około pięćdziesięcioletni
osobnik. Uporczywie gryzł marchewkę, co kłóciło się nieco z wizerunkiem twardziela w prochowcu
rodem ze starych kryminałów. Szacunek i strach, to najczęściej wzbudzał w kryminalistach stojących mu
na drodze. Jego partnerem był młody Piotr Korzeński: elegancko ubrany, przystojny mężczyzna po
studiach prawniczych.
Dlaczego nie został prawnikiem? Otóż: pozostawał uzależniony od adrenaliny i uważał, że
praca śledczego da mu większe pole do popisu. Ryzyko zapewniał mu też hazard, któremu był bez reszty
oddany. Tylko jemu był wierny. Wysiadając z wozu zostawił marynarkę, podwinął rękawy koszuli, po
czym westchnął i przetarł czoło z potu.
— Komu się, cholera, chce mordować w taką pogodę? — Korzeński rzucił w przestrzeń
pytanie.
— A komu się chce zadawać głupie pytania? — odparł Winyl. — Znów nie w sosie,
partnerze? Może jakbyś zdjął ten płaszcz i przestał bawić się w Humphreya Bogarta z „Casablanki”, to
byś nie był tak niemiły. Upał szkodzi, wiesz?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin