O b.docx

(49 KB) Pobierz

O basku rozległ się bliej nieokreślony
task. Na początku nikt z dzieci nie wiedział, co to było. Najpierw myślały, e to teszczy deska w kładce na strumyku. Potem sądziły, e to wiatr coś niedaleko pewrócił. Mały Jeyk wcią mówił, e to K źle nastroił skypce i tak
peraźliwie fałszuje. Dziadek nie słuchał wnuczków, bo zauwa, e po buy jedna z grubych gałęzi pydronej wieby nachyliła się nad jeszcze nieskoszonym zboem. Bez wahania zadzwonił po stra poarną. Dzielni straacy sprawnie ścięli konaysko. Odtąd wszystkie dzieci czuły się bezpiecznie, bowiem wiedziały, e zawsze mogą liczyć na pomoc dorosłych.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin