Ucho A5 ilustr.pdf
(
3643 KB
)
Pobierz
Hanna Ożogowska
Ucho od śledzia
Ilustrował Gwidon Miklaszewski
Wydanie polskie 1964
-2-
1.
Tu właśnie, pod skarpą, stał kiedyś duży, ładny dom. Ale to
było dawno, przed wojną. Po wojnie zostały tylko nędzne resztki,
ruina właściwie, i przechodzący Wybrzeżem Gdańskim ludzie nie
przypuszczaliby nawet, że dom jest zamieszkany, gdyby nie kilka
oszklonych okien na pierwszym piętrze. Ktokolwiek je zauważył,
a dojrzał jeszcze w jednym z nich kwitnące obficie różowe
pelargonie, wzruszał ramionami i mówił:
- Trzeba odwagi, żeby tu mieszkać!
Rzeczywiście. To, co zostało po okazałym niegdyś domu,
budziło lęk.
Strzaskane drugie i trzecie piętro, z wiszącymi wklęsło
stropami, nasuwało obawę, że wszystko to runie za chwilę.
Wypalony, okopcony parter straszył rozwaloną bramą, ział
czarnymi otworami okien.
Przed wojną ludzie żyli tu bardzo wygodnie. Duże mieszkanie
na pierwszym piętrze - cztery pokoje z kuchnią i służbówką
zajmowali właściciele domu, państwo Szafrańcowie. A czego w
tym mieszkaniu nie było! Do dziś pani Leontyna z największą
przyjemnością opowiada, jakie to meble, obrazy i różne
drogocenne przedmioty mieli u siebie.
Tylko opowiadać może, bo po dawnej świetności nie zostało
prawie nic, jeżeli nie liczyć kilku bardzo zniszczonych mebli i
dużego, umieszczonego w przedpokoju lustra, tzw. trema.
Jak się można domyślić, teraz w tym dużym mieszkaniu
ulokowała się większa ilość lokatorów. Pomimo odstraszającego
wyglądu domu było ono - jak to się mówi - zagęszczone, co w
zrujnowanej Warszawie nie dziwiło nikogo.
I tylko w miarę upływu lat pięciu, dziesięciu, piętnastu, kiedy na
Brzozowej i Bugaju ruszyły budowy, a wysoko na skarpie
-3-
wyrosły staromiejskie domy, kiedy na drugim brzegu Wisły
stanęły szeregiem wysokościowce Pragi II - ten strzaskany dom
wydawał się po prostu jakimś przeoczeniem.
- Zamek podobno mają odbudowywać - powiedział któregoś
dnia Piotrowski, patrząc przez kuchenne okno na dobrze stąd
widoczny, stromo sterczący kawał zamkowych ruin.
- A to pięknie! - oświadczyła zgryźliwie Szafrańcowa. - Zamiast
żeby o ludziach pomyśleć, to - Zamek! Komu to dziś potrzebne?
Ale takie już czasy okropne: ty, człowieku, giń, przepadnij! Za to
na Zamek będziesz sobie mógł popatrzeć! O, mnie się to nie
podoba.
- Chyba niezupełnie jest tak, jak pani mówi - powiedział
ostrożnie Piotrowski, który nie lubił się sprzeczać z panią
Leontyną. - Czy nie pomyślano najpierw o ludziach? Ile to
nowych, pięknych domów już stoi, gdzie by się nie obejrzeć.
- A nasz? To już do śmierci mamy w tej ruinie i w tym tłoku
mieszkać? - upierała się Szafrańcowa.
- Dobrze pani wie, że ta ruina na rozbiórkę przeznaczona.
Przeniosą nas do innego domu prędzej, niż odbudują Zamek. To
przecież ogromna i nie na jeden rok zaprojektowana robota.
- Przeniosą - powtórzyła z goryczą w głosie Szafrańcowa - ale
gdzie? O, wcale, wcale mi się to nie podoba! Już nigdy nie będę
miała tak pięknego mieszkania, jak tu, przed wojną...
Pewnej niedzieli przed południem pulchna i okrągła pani Aniela
rada, że nie ma dziś dyżuru w szpitalu, obierała we wspólnej
kuchni włoszczyznę na obiad i powoli mówiła do Szafrańcowej,
pilnującej imbryka z wodą:
-4-
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
DiC A5.7z
(3847 KB)
Ożog owska Hanna Dziewczyna i chłopak A5 ilustr popr.pdf
(3098 KB)
Ożog owska Hanna Dziewczyna i chłopak A5 ilustr popr.doc
(2532 KB)
Głowa na tranzystorach A5.pdf
(3596 KB)
Ucho A5 ilustr.doc
(3146 KB)
Inne foldery tego chomika:
O Neal Barbara
Oates Joyce Carol
Obioma Chigozie
Obuch Marta
O'Connell Carol
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin