Moberg Vilhelm - IMIGRANCI.pdf

(1277 KB) Pobierz
Moberg Vilhelm
IMIGRANCI
Tłum:Olszańska Maria
I
Thylwe Halina
KRAJ, KTÓRY ICH PRZYJĄŁ
Około połowy dziewiętnastego wieku Stany Zjednoczone Ameryki
Polnocnej prawie osiągnęły granice, w' którvch miały wyrosnąć na
najpotężniejsze państwo świata.
W latach czterdziestych dziewiętnastego wieku obszar tego kraju
poszerzył się o ponad jedną trzecią. W roku 1845 przyłączył się do Unu
Teksas poprzez umowę z Anglią uzyskano Oregon, pokój zawarty w 1848
roku z Meksykiem powiększył Unie o Kalifornię N evadę, Arizonę, Utah,
Nowy Meksyk, a także części obecnych stanów Kolorado i Wyoming.
Wreszcie w roku 1853 wykupiono od Meksyku tereny przygraniczne,
włączone później do Arizony i Nowego Meksyku.
W owym czasie Republika Północnej Ameryki składała się z trzydziestu
jeden stanów i ośmiu terytoriów, zajmujących obszar około ośmiu milionów
kilometrów kwadratowych, czyli więcej niż cztery piąte Europy.
Lecz przed stu laty większa część Nowego Świata była jeszcze nie
zamieszkana. Pod bujnymi trawami prerii kryły się miliony hektarów
nieuprawianego, nietkniętego, urodzajnego czarnoziemu. W lasach,
rozległych jak niektóre europejskie królestwa, drzew jeszcze nigdy nie
dotknęła siekiera; jeśli nie złamała ich burza, próchniały aż do korzenia.
Jeziora w tym kraju rozlewały się szeroko jak morza, a czyste wody licznych
rzek i strumieni odbijały tylko indiańskie kanu i płynące po niebie chmury.
Właścicielem tych ziem miał stać się człowiek, który pierwszy przybędzie, by
je uprawiać. Na razie nie przybył.
Lecz rozwój, mający całkowicie zmienić ten kraj, już się zaczął. W latach
dwudziestych dziewiętnastego wieku ziemię Nowego Świata przeorywały
lemiesze z lanego żelaza, a w roku 1828 wbito pierwszy szyniak w podkład
pierwszej drogi żelaznej. W roku 1831 mr Mc Cormick z Wirginii wynalazł
maszynę do koszenia trawy, a już w 1850 wydano w Unii trzysta pięćdziesiąt
cztery patenty na maszyny rolnicze. W 1841 miało miejsce wydarzenie
największej wagi: kierownictwo Republiki Ameryki Północnej wydało ustawę,
preemption law, dającą każdemu nowoosiedleńcowi prawo pierwokupu stu
sześćdziesięciu akrów nieuprawnej ziemi. Po ogłoszeniu ustawy zbiory
znacznie wzrosły. Już w roku 1848 zbiór ziarna w Unii osiągnął osiemset
pięćdziesiąt milionów buszli, czyli dwa razy tyle, ile łącznie wyniosły zbiory
Francji i Austrii, choć liczba ludności w Republice nie równała się dwóm
trzecim zaludnienia tamtych krajów.
T per m-zed stu laty najżyźmejszego czarnoziemu Nowego Swia- , fieszcze
żaden lemiesz, gdyz jego połacie znajdowały
n
\V£Sf północo-zachodzie, nad
górną Missisipi. DopierÎ
dzięki za- w i oku 10 ,
Traverse
S1Ç
l 1849 kiedy utworzono Terytorium Minnesota i
indiańskim plemieniem Siuksów, the wartej ™
umowie z
des Sioux and Mendota, dwadzieścia mi-
r
0UX
;- flkrńw dziewiczej ziemi oddano do uprawy, zasiedlenia, Si cwa Na tym
właśnie terenie, który w 1857 wiąezony ^ tal ńn Unii iako'stan, mieściła się
większa częsc najurodzajniej- £e ziemi upÎawnej Ameryki Północnej.
Tak więc dotychczasowe nieużytki czekały gotowe na przyjęcie rolników Z
Minnesoty wysyłano drukowane wezwania o wręcz biblrnvm brzmieniu:
“Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście głodni i zmarznięci, a ja was
wykarmię, ubiorę i pokrzepię”.
świat posiadał nieskończone połacie ziemi, lecz brakowało mu ludzi Stary
Świat był pełen ludzi, którym brakowało ziemi. Ameryka miała to, czego
potrzebowała Europa, Europa zaś to, czego brakowało Ameryce,
następstwem czego była największa w historii świata wędrówka ludów.
Próżnię Nowego Świata, spowodowaną brakiem łudzi, w połowie lat
osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku zaczęli zapełniać przy- bysze z
Kontynentu. Grupy imigrantów zwiększały się z każdym rokiem. Do Ameryki
Północnej przybywało przez Atlantyk około pół miliona ludzi rocznie.
Śmiertelność na statkach była duża, oblicza się, że obejmowała dziesiątą
część pasażerów. Gdyby na wodach Oceanu Atlantyckiego, na każdym
miejscu, gdzie statki z wychodźcami zatapiały zwłoki, wzniesiono krzyż, tor
wodny Europa — Ameryka Północna byłby nimi tak gęsto usiany, iż
wyglądałby iak największy cmentarz świata.
Owa wyprawa milionów za wielkie morze miała odmienić Stany
Zjednoczone Ameryki Północnej.
Ludzie ze Starego Świata schodzili na ląd w wielu portach. Lecz dla blisko
dwóch trzecich miejscem lądowania i bramą do Nowego Świata był Nowy
Jork.
Statek pozbywa się żywego ładunku
Na wydłużone] wyspie Manhattan u ujścia rzeki Hudson wznosiło się
najw^ksze miasto Ameryki Północnej, zamieszkane wzez poi miliona ludzi.
Niby potężny hipopotam, nieruchomo spocz^a- jący w swym żywiole,
rozciągał się Manhattan w wodzie, dzkląc Hudson na dwie odnogi. Giowa
potwora zwrócona była w kierunku Atlantyku, a za jego olbrzymim pyskiem
znajdowały się pomosty wschodniej odnogi, gdzie przybijały statki z
mieszkańcami Starego Świata.
Dwudziestego trzeciego czerwca 1850 roku przybył do portu no-
wojorskiego, prowadzony przez kapitana Lorentza, dwumaszto- wiec
,,Charlotta z Karlshamn, wiozący siedemdziesięciu pasażerów, emigrantów
szwedzkich; byli to przeważnie rolnicy z rodzinami. Tak więc “Charlotta”,
wiele tygodni wstrzymywana przez przeciwne wiatry, zakończyła swój siódmy
“emigrancki” rejs do Ameryki Północnej i zakotwiczyła przy nabrzeżu East
River między angielskim okrętem kształtu wielkiej skrzyni a załadowanym
żelazem norweskim frachtowcem. Prócz żywego ładunku dwuma- sztowiec
przywiózł także surowe żelazo i drobnicę.
Do pierwszych czynności kapitana Lorentza na amerykańskiej ziemi
należało zadbanie o wymianę emigranckich pieniędzy. Podczas ostatniej
doby rejsu zebrał gotówkę od pasażerów i ze skórzanym woreczkiem
wypełnionym pieniędzmi poszedł do banku na Wall Street, by wymienić
szwedzkie talary i szylingi na amerykańskie dolary i centy. Brał tylko złote i
srebrne monety, ponieważ o amerykańskich banknotach wiedziano jedynie
to, że nigdy nie miały stałej wartości.
Zmęczony miejskim upałem, ciężko dysząc, wrócił na statek. Kapitan
Lorentz zawijał do Nowego Jorku o różnych porach roku, znał wszelkie
odmiany północnoamerykańskiej pogody i aprobował wszystkie, prócz tego
letniego skwaru, którego nie znosił. W porcie wiał lekki wiatr od Atlantyku,
ale pod pokładem “Charlotty panowała odrażająca duchota. O tej porze roku
pobyt na Manhattanie należał do najdokuczliwszych obowiązków kapitana
statku.
Znalazłszy się w ciasnej kajucie, Lorentz wyjął listę pasażerów, na której
przy każdym nazwisku odnotował powierzoną mu kwotę. Teraz musiał
obliczyć, ile każdy z nich powinien otrzymać w amerykańskiej walucie. Było
to przykre zajęcie, dobre dla sklepikarza. Nie był rachmistrzem, był
marynarzem, ale dowodca emi- granckiego statku musi pełnić obowiązki
pisarza i księgowego, ro
Zgłoś jeśli naruszono regulamin