098.pdf

(3172 KB) Pobierz
www.espe.pl
098
03/2012
cena
lipiec–wrzesień
nakład 1200 egz.
(w tym 5% vat)
7zł
Wiara
i Światło
Arka
Cenacolo
Nowe
wspólnoty
Duży
Dom
Opus Dei
Neokatechumenat
Chrześcijańska miłość każe nam
naśladować pierwsze wspólnoty,
przedstawione na początku
Dziejów Apostolskich.
Pan gromadzi
coraz więcej ludzi i Kościół się
rozrasta, ponieważ wszyscy
miłują się nawzajem. Mówiąc
inaczej, chrześcijanie są znani
niechrześcijanom dzięki powiedzeniu:
„popatrzcie, jak oni się miłują”.
Świadectwo to sprawia, że
coraz więcej ludzi pragnie być
chrześcijanami.
O. MARCELLO ROSSI,
AGAPE
Temat numeru
NOWE WSPÓLNOTY
4
EDYTORIAL
CZAS, MIEJSCE I WIERNOŚĆ
Małgorzata Janiec
NOWE WSPólNOTy – NIESPODZIANKA KOŚCIOłA
Dorota Szczerba
RAZEM JESTEŚMy SIlNIEJSI
Wywiad ze
Zbigniewem Nosowskim
6
10
15
22
23
29
25
30
33
39
43
46
47
52
55
60
63
D
ziś dużo można usłyszeć i przeczy-
tać o churchingu, czyli rezygnacji
z liturgii we własnej parafii na rzecz
innych kościołów, w których to akurat
odpowiada nam wystrój świątyni, kli-
mat nabożeństwa czy kaznodziejski styl
kapłanów. Zjawisko to powodowane jest
brakiem realnego powiązanie ze swoją
parafią, poczucia wspólnoty z ludźmi,
którzy ją tworzą. Ale czy celem chur-
cherów szukających odpowiedniego dla
siebie kościoła jest znalezienie Kościoła
– wspólnoty wiary? Tylko takie poszu-
kiwania mają sens dla pogłębienia życia
duchowego. Przygaszone światła, diako-
nia muzyczna i charyzmatyczny ksiądz
mogą być tylko narzędziami prowadzą-
cymi do czegoś więcej, dalej i głębiej. Nie
ujmuję ich znaczenia dla przeżywania
naszej wiary, bo każdy z nas ma inną
wrażliwość a dzięki bogactwu Kościoła
może znaleźć w tym skarbcu dla siebie
coś, co zaprowadzi go do Chrystusa.
Ten numer eSPe poświęcamy nowym
wspólnotom. Ich początku należy upa-
trywać w Soborze Watykańskim II, który
otwarty został pięćdziesiąt lat temu. Do-
rota Szczerba, która pisze o genezie tych
fenomenów i próbuje je sklasyfikować,
twórców czy duchowych fundatorów tych
nowych rzeczywistości Kościoła nazywa
prorokami (s. 10–14). Tacy ludzie jak Jean
Vanier (s. 33–38), bł. Karol de Foucauld
(s. 25–29), s. Elwira Petrozzi (s. 30–32) czy
św. Josemaría Escrivá (s. 60–62) odkry-
wają na nowo, zapomniane przez świat,
proste prawdy ewangeliczne. Dostrzegli
potrzeby i wartości ukryte w wielu ludz-
kich sercach. Nowe wspólnoty są bardzo
różnorodne w swych charyzmatach i po-
sługach, dlatego warto je poznać i wybrać
tę, która najskuteczniej doprowadzi nas
do Chrystusa. Podobnie jak w przypad-
ku churchingu, o jednym trzeba pamiętać
– zwraca na to uwagę Zbigniew Nosow-
ski (s. 15–21) – wspólnota nie może być
celem samym w sobie, ma być tylko i aż
środkiem prowadzącym do celu.
Zachwycony pięknem bogactwa Ko-
ścioła – wspólnoty wspólnot życzę każ-
demu odkrycia takiej grupy ludzi, która
skutecznie pomoże mu zrealizować jego
powołanie. Niech będzie w tym pomoc-
ny także nasz kwartalnik.
P
rzemysław
r
adzyński
TylKO ZA JEZuSEM
S. Katarzyna Śledź SP
WSPólNOTA – ZADANIE DlA KAżDEgO
O. grzegorz Misiura SP
Z PANEM JEZuSEM POD JEDNyM DAChEM
ludmiła i Władysław Puzanowscy
ByĆ Z PANEM DZIĘKI BRACIOM
Slaven
świadecTwo
sylweTka
KOPERNIK NASZyCh CZASóW – JEAN VANIER
Agnieszka Karolak
charyzmaT
TOWARZySTWO ŚWIĘTEgO PAWłA (PAulIŚCI)
Kl. T. Wasilewski SSP, br. A. Szczygieł SSP, ks. B. Zeman SSP
ZgROMADZENIE CóREK MIłOŚCI SłużEBNIC uBOgICh
(KANOSJANKI)
S. gabriela Szynol FdCC
szkoła modliTwy:
ROzPALAć SIę MIłOŚCIą Ku bOGu
szkoła modliTwy:
SAMOTnA MODLITwA wE wSPóLnOCIE
Paweł Koza
powołanie w świeTle BiBlii:
DuCh ŚwIęTY – DObROCzYńCA
wSPóLnOTY
dzień dla Jezusa:
KOŚCIół – wSPAnIAłE DzIEDzICTwO zbAwICIELA
święTy o powołaniu:
Św. jOSEMARIA ESCRIvÁ
warTo przeczyTać
O. Robert Wawrzeniecki OMI
Małgorzata janiec
SPIS TREŚCI
Witajcie!
5
lisTy o powołaniu
CZAS, MIEJSCE I WIERNOŚĆ
m
ałgorzata
J
aniec
6
TEMAT nuMERu
Razem łatwiej
N
C
ie jest dla nikogo tajemnicą, że
każdy z nas, aby normalnie się
rozwijać potrzebuje drugiego człowie-
ka. Samotność na dłuższą metę staje się
udręką i zamiast kształtować człowie-
czeństwo – niszczy je. Budowanie rela-
cji to wymaganie natury ludzkiej, a nie
tylko dodatek do życia, z którego moż-
na sobie zrezygnować. unikanie więzi
to działanie przeciw naturze i szczęściu
człowieka.
Kontakty międzyludzkie to najlepszy
sposób na poznanie w pierwszej kolej-
ności nie tyle kogoś, co samego siebie –
swojego sposobu myślenia, reagowania,
zachowania czy podejmowania decyzji.
Nie da się realizować tych aspektów
życia tylko we własnej osobności. Nie
dowiem się jak w pełni odbieram swoje
otoczenie będąc cały czas sama ze sobą.
Dopiero w relacji z drugim człowiekiem
odkryję, czy wiem, co to jest odpowie-
dzialność, miłość, zaufanie – a więc tak
złowiek, jako istota społeczna i ro-
zumna, w naturalny sposób jest
spragniony – i był spragniony tego za-
wsze – obecności kogoś drugiego. In-
tensywność tego kontaktu ma różne
stopnie, ale nie da się go całkiem z sie-
bie wyzbyć. Poznawanie ludzi to szereg
nowych doświadczeń i naturalny pre-
tekst do wspólnych rozmów, refleksji,
wymiany poglądów. To dlatego ludzie
tak często i chętnie łączą się w grupy. Do
wielu z nich przynależymy siłą rzeczy
(rodzina, naród, szkoła, praca), inne wy-
bieramy ze względu na zainteresowania,
na jakąś wspólną płaszczyznę porozu-
mienia. Każda do czegoś dąży, ma swój
cel; ustala sposób i zasady przynależ-
ności do niej. Scala ją to, co jest w niej
wspólne i czego nie da się zrealizować
w pojedynkę.
Są relacje międzyludzkie, które wy-
kraczają poza kategorie czysto socjolo-
giczne. Taki szczególny rodzaj związku
między osobami nosi miano wspólnoty.
To coś więcej niż zorganizowana grupa
ludzi. Jest to dar, który rodzi zobowią-
Adriean van der werff,
Adam i Ewa
zanie. Z kolei zobowiązanie to budzi
w człowieku świadomość, że ludzkie
powołanie, niezależnie od jego rodza-
ju, ma charakter wspólnotowy i wspól-
nototwórczy. Poprzez tego typu relacje
człowiek nie tylko rozwija swoje moż-
liwości, ale i kształtuje własne wnętrze
– uczy się słuchać, rozumieć, kochać,
TEMAT nuMERu
„N
ie jest dobrze, żeby człowiek
był sam” – to Boże stwierdzenie
z początku świata, utrwalone na kartach
Księgi Rodzaju,
nigdy nie straci na aktu-
alności. Niezależnie od czasu i miejsca
prawdziwe „ja” nie może istnieć bez do-
strzeżonego „ty”.
naprawdę: moje życie, moja teraźniej-
szość i przyszłość.
7
8
TEMAT nuMERu
odkrywa jak duża jest jego wrażliwość,
empatia. Wyzbywa się pychy i egoizmu,
bo we wspólnocie trzeba umieć żyć tak,
by innym też żyło się dobrze. W ten
sposób życie razem pomaga równać
ku górze, mobilizuje i wyznacza jasną
ścieżkę. Często daje wsparcie i pomaga
rozwiązywać problemy. Nieraz pozwala
przetrwać. Daje szansę wspólnego prze-
gadania i przemodlenia ludzkich losów.
Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że
realne bycie we wspólnocie zakłada
trzy elementy: czas, miejsce i wierność.
Jeśli brakuje czasu i miejsca na bycie
razem, to prędzej czy później braknie
wierności, czyli zaangażowania, utożsa-
miania się, włączania we wzajemną od-
powiedzialność a więc współtworzenia
wspólnoty.
jacy ludzie taka wspólnota
W
bóg jest kontaktowy
N
ajgłębsze rozumienie pojęcia
„wspólnota” znaleźć można na
płaszczyźnie religijnej. W teologii wspól-
nota jest fundamentem prawdy o Bogu
Trójjedynym. Bogu, który sam non stop
żyjąc w relacjach bardzo bliskich (Oj-
ciec-Syn-Duch) zaprasza do życia w tych
relacjach również człowieka. Katechizm
Kościoła Katolickiego mówi nawet, że
istnieje wyraźne podobieństwo między
jednością Osób Boskich a braterstwem,
jakie ludzie powinni zaprowadzać mię-
dzy sobą. To poczucie braterstwa włą-
cza ludzi w przestrzeń eklezjalną, czyli
w Kościół. Od świadomego wejścia w tę
sferę zaczyna się odkrywanie, że każde
prawdziwie chrześcijańskie zaangażowa-
nie będące budowaniem i uobecnianiem
spólnoty rodzą się takie, jakie są
potrzeby ludzi. Inna jest wspól-
nota dla młodych (np. oaza) inna dla
studentów, jeszcze inna dla małżeństw.
Człowiek świadomy powołania i chcący
je rozwijać, szuka w nich czegoś dla sie-
bie w zależności od swojego stanu czy
pragnienia. Bóg prowadzi ludzi różny-
mi drogami, dlatego to, co dla jednego
będzie odpowiednie, dla innych już nie.
Wszystko wymaga rozeznania i mo-
dlitwy, również wspólnotowej. Trzeba
też uczciwie powiedzieć, że wspólno-
ty, również te działające w Kościele,
a nawet – patrząc szerzej – wspólnota
Kościoła jako ogół wierzących – nie
zawsze są idealne. Mają wiele wad, co
nie powinno dziwić – w końcu tworzą
je ludzie, a tym daleko do doskonałości.
Niektóre z tych grup odbiegają od sed-
na, od wartości, którym mają hołdować,
ba, czasami nawet od chrześcijaństwa,
gdy zapominają jakie są jego podstawo-
we zasady, z czego i z Kogo wyrastają.
Bywa, że niejedna „wspólnota” bardziej
przypomina wyselekcjonowaną grupę,
zawiązującą się i spotykającą tylko od
święta, którą trudno wiązać z zakorze-
nieniem i współodpowiedzialnością
za wiarę innych czy ewangelizację. Ale
zamiast się oburzać czy formułować
teoretyczne postulaty pod adresem
wspólnot kościelnych, warto przede
wszystkim pytać samych siebie: Co już
zrobiłem dla mojej wspólnoty, mojej pa-
rafii (sic!), co robię i co mogę zrobić? Bo
solowe podrygi w stronę wiary, na które
decydują się obrażeni na „swój” Kościół
(najczęściej na proboszcza, organistę
albo sąsiadkę z rady parafialnej), to tak
naprawdę bezproduktywne, aczkolwiek
męczące, podskakiwanie w miejscu. Nad
wspólnotą, która bywa ułomna, trzeba
po prostu pracować. I uznać, że zawsze
potrzeby (i korzyści zarazem) są obo-
pólne: człowiek potrzebuje wspólnoty,
ale i wspólnota potrzebuje człowieka. To
człowiek ją tworzy, ubogaca, zmienia. Im
bardziej pracuje się nad sobą, tym więcej
robi się dla własnych relacji z ludźmi.
I tym lepszą, trwalszą i autentyczniejszą
jedność można stworzyć – na wzór Tego,
który wspólnotowość wpisał w naturę
człowieka i na teraz, i na wieczność.
Nie da się dojść do zbawienia aspo-
łeczną drogą. Jeśli pragnie się nieba tylko
dla siebie, to znaczy, że nie ma się o nim
zielonego pojęcia. Jeśli nie potrafi się żyć
z innymi, to znaczy, że nie umie się być
nawet ze sobą samym. „Ja” warunkuje
istnienie „ty”, a „ty” dowodzi istnienia
„ja”. Dopiero w zbudowanym, świa-
domym i nieustannie pielęgnowanym
„my”, „ja” i „ty” uczą się żyć naprawdę.
Teraz, tu na ziemi i potem, gdy Bóg, od
zawsze zakochany w relacjach, będzie
wszystkim we wszystkich.
TEMAT nuMERu
Kościoła jest działaniem wspólnotowym.
Nie da się tak naprawdę zacząć wierzyć
czy odnowić wiary w pojedynkę. Bóg
Obecny i Działający jest takim dla każ-
dego, a więc nie tylko dla mnie, ale także
dla ludzi żyjących obok. Dopiero w tym
doświadczeniu można odkryć, że jest
sens dzielenia się wiarą, jej wspólnego
wyznawania, trwania w niej, wreszcie
wspólnego ponoszenia konsekwencji ja-
kie z niej wynikają. To ułatwia poznanie
Boga i obcowanie z Nim.
9
Zgłoś jeśli naruszono regulamin