W dobrej wierze - Rozdział 11.pdf

(463 KB) Pobierz
Strona
1
z
28
KARINA PJANKOWA
„W DOBREJ WIERZE”
Ledwo się nie udusiłam. Z oburzenia, oraz ze względu na fakt, że Trzeci Lord
zamknął mi nie tylko usta, ale również nos. Nie mogłam zrozumieć, co spowodowało
taki czyn. Więc co, jak późno w nocy zjwia się była kochanka Jego Światłości, to ja
już nie mogę słowa powiedzieć?
Jednak po tym co zobaczyłam, reakcja Jego Światłości stała się dla mnie
zrozumiała. Przerażajaca kobieta.
– Kae Oron, jak wyjaśnisz swoje zachowanie? – z groźbą zaczął Riencharn.
Gość przemieńca stał w milczeniu (o bogowie, lare Elora nie krzyczy – to
niemożliwe), i patrzyła jakoś nienormalnie.
– Aen, spójrz na nią i powiedz mi, co z nią jest nie tak – warknął krótko Lord
Linch, który nie zamierzał, zabrać ze mnie swojej ręki.
Riencharn z zainteresowaniem, a nawet pewną aprobatą uważnie oglądał
lare Elorę. Mogę zrozumieć jego uczucia, to jest bardzo atrakcyjna osoba, zwłaszcza,
gdy się nie odzywa. Minutę kahe dzielnie poddawał rygorystycznej kontroli wszystkie
uroki przemienicy, a potem jakoś nieznacznie zbladł i nie wyglądał już na tak
zachwyconego.
– Kae Oron, przecież ona nie ma cienia! – zawołał mój krewny.
Strona
2
z
28
Starałam się znaleźć ten rzekomo brakujący cień, aby wyśmiać Riena i... też
nic nie zauważyłam. Lare Elora kae Nejt naprawdę nie miała cienia.
– Tyen, jeśli spróbujesz nazwać ją po imieniu, mam jeszcze czas żeby skręcić
ci szyję, zanim ona wejdzie – powiedział zmartwiałym głosem przemieniec, przed tym
zanim mnie puścił.
W starych bajkach cienia nie mieli tylko ludzie nie z tego świata. Ci, którzy
zmarli, a następnie wrócili do świata żywych. Oczywiście, nie z dobrymi intencjami.
Ale to są legendy, które dzieci opowiadają sobie nawzajem po nocach, chcąc
przestraszyć swoich przyjaciół!
Więc dlaczego Lord i Riencharn wyglądają na tak bardzo zatrwożonych?..
– Ale tu pan jest gospodarzem – mruknęłam bezradnie.
Martwy człowiek nie może wejść do domu, dopóki go nie wezwie po imieniu
właściciel domu. Tutaj widać, za dom uważany był pokój.
Ogień w kominku zgasł. Pokój był pogrążony w półmroku, w którym martwa
wyglądała jeszcze bardziej przerażająco.
– W niektórych tradycjach mówią, że rihasse mogą wpuścić też goście
zaproszeni przez gospodarza – powiedział Linch kae Oron, bez odrywania wzroku od
przemienicy. – Czy chciałabyś sprawdzić, która wersja jest prawdziwa?
Spojrzałem na stojącą w drzwiach kobietę. I dlaczego dopiero teraz
zauważyłam, że jest nienaturalnie blada i nie oddycha?..
– Nie – odparłam bez wahania.
– Linch – nagle powiedziała lare Elora.
Strona
3
z
28
Przedtem jej głos był głęboki, lekko ochrypły, ale teraz to brzmiał
przytłumiony, jakby spod ziemi.
– Ona nie żyje? – szeptem spytałam Trzeciego Lorda.
– Tak – tak samo cicho odpowiedział. – Ona już nie żyła, kiedy widziałaś ją
ostatnim razem. Wtedy wzięła odwet na swoim zabójcy.
– Mogliście mi powiedzieć! – oburzyłam się.
– Po co? – burknął on.
– Przynajmniej nie bałabym się, że ktoś jeszcze z przemieńców zamieni się w...
coś takiego.
– Właściwie, to jest przydatne, żebyś czegoś się bała – szyderczo wycedził
Lord, paskudnie się uśmiechając. Ale jego oczy były skierowane tylko na lare Elorę.
Riencharn najwyraźniej nie rozumiał, co się dzieje.
– Ale kiedy powiedziałam Wam o niej, nie zmartwiliście się – powiedziałam.
– Zwykle powracający odchodzą natychmiast, jak tylko zrealizują swoje
ostatnie życzenie. Najczęściej, to zemsta na zabójcy – wyjaśnił Trzeci Lord. –
Myślałem, że już nie będę miał więcej problemów z tą kobietą. Niestety, nie mam
szczęścia. Jej zawsze udawało się mnie zaskoczyć.
Od momentu, gdy przemieniec mnie puścił, nie ruszał się, jak gdyby był
zaczarowany. Także my z Riencharnem nie ruszyliśmy się z miejsca, widząc
interesującą osobliwość przybyłej kobiety.
– Wydaje się, że pragnienie, by zemścić się na mordercy nie było dla niej
najbardziej pożądanym – brat dodał replikę do rozmowy.
Strona
4
z
28
– Linch – znów powiedziała niedawno zmarła.
Kahe zachichotał:
– Myślę, że teraz jest jasne, z jakiego powodu ona nie odeszła.
Choć Riencharn żartował, nie był rozbawiony ani trochę. Zdawało się, że
powodem uszczypliwości był zwyczaj szydzenia z wroga.
– Aen to nie jest śmieszne – syknął przemieniec, cofając się.
– Linch, chodź do mnie – zawołała martwa i wyciągnęła ramiona do przodu.
Lord zacisnął pięści.
Tak, to naprawdę nie było zabawne.
– Ona nie może wejść – szepnęłam, cofając się w znajdującego się za moimi
plecami brata. Od razu chwycił mnie za ramiona i nie było mi już tak strasznie. А
martwej kobiety na progu bałam się aż do szoku nerwowego.
– Jeszcze nie – powiedział mi przemieniec. – Ale rihasse nie odchodzą, aż
dostaną czego pragną. I z każdą nocą spędzoną w świecie żywych, stają się
silniejsze. Już po jednym księżycu możliwe, że nie będzie potrzebować pozwolenia na
wejście.
– Linch – błagalnie powiedziała martwa – boję się sama... Chodź do mnie.
– I mówić będzie dużo bardziej przekonująco – dodał południowiec,
przyciskając mnie mocniej.
Martwa wciąż wzywała i wzywała swojego kochanka. Chciałam zatkać
uszy, żeby tylko jej nie słyszeć. Jak czuł się Lord, nie wiem. Wyglądał na
Strona
5
z
28
niewzruszonego, znów wzniecił ogień i nalał nam wina. Do drzwi nie podszedł. Ja
usiadłam przy kominku, przy płomieniach zrobiłam się spokojniejsza.
– Linch!
Nerwy Riencharna w końcu nie wytrzymały i zatrzasnął drzwi. Nie minęła
minuta, gdy pokryły się zgnilizną, paskudnie śmierdzącą trupem. Lare Elora nie
chciała pozbawić nas swojego towarzystwa.
– Kiedy ona się wyniesie? – prawie żałośnie spytałam.
– O świcie – powiedział Lord kae Oron obojętnie. – Niestety, twoje nocne
spotkanie z laro Erykiem ponownie się odroczy.
Linch wiedział, mianowicie co to strach, niczego nie boją się tylko szaleńcy i
umarli.
Ale co to jest horror, uświadomił sobie dopiero teraz. Horror jest, gdy
uświadomisz sobie, że jesteś skazany i że nie istnieje możliwość ratunku. Los był
łaskawy dla Trzeciego Lorda, czasem w nadmiarze, udało mu się przeżyć, gdzie
ginęli pozostali, on otrzymał władzę, choć zapowiadano mu haniebną klęskę i śmierć
z rąk poprzedniego Trzeciego Lorda, wysyłano na niego dziesiątki razy najemnych
zabójców, a Linch kae Oron nadal był na tym świecie. Niewiarygodnie mu się wiodło
przez całe życie, a zapłata za lata szczęścia przyszła nagle, w osobie byłej kochanki.
Aen milczał. Taktowny, drań. On wie, że żadnemu nekromancie (a było ich
wielu – utalentowanych, ambitnych, doświadczonych) nie udało się zatrzymać
rihasse. Teraz ona może tylko wołać, temu przemieniec jest w stanie się oprzeć, choć
bogowie wiedzą, czemu może spokojnie siedzieć na miejscu. Ale z każdą nocą
Zgłoś jeśli naruszono regulamin