Nałkowska i Komornicka - esej.pdf

(870 KB) Pobierz
Poznańskie Studia Polonistyczne
Seria Literacka 21 (41)
Brygida Helbig-Mischewski
Nałkowska i Komornicka,
czyli kto zawinił
gdyby popełniono tu zbrodnię, to Zofia Nałkowska miałaby motyw.
Po zapaści i zniknięciu Komornickiej została najinteligentniejszą,
najbardziej doświadczoną, najodważniejszą, najbardziej radykalną
autorką — i mogła się spodziewać, że nie znajdzie równych sobie
w powieści dla kobiet
1
.
Tak pisze w swej genialnej monografii o Marii Komornickiej
Izabela filipiak, stawiając Zofię Nałkowską w stan oskarżenia.
gdy badacze, zwłaszcza badacze Komornickiej, zestawiają dzi-
siaj ze sobą obie pisarki, to najczęściej właśnie w ten sposób —
Komornicką w pozycji osoby przegranej i skrzywdzonej, Nał-
kowską w pozycji osoby wygranej i oskarżonej. Sugestywność
i ostrość takich przeciwstawień, którymi w pewnej mierze sama
posługiwałam się w monografii o Komornickiej
Strącona bogini
2
,
niekoniecznie jednak musi wynikać z ich słuszności. ładunek
emocjonalny, z jakim mówi się o obu pisarkach, świadczy raczej
o tym, że ich wzajemna relacja jest niezbadanym pustym miej-
scem i powierzchnią projekcyjną dla tematów naszej własnej eg-
zystencji.
Zainspirowana recenzją mojej książki autorstwa Arlety ga-
lant
3
spróbuję więc napisać o relacji obu pisarek, pozosta-
jąc z boku, na pozycji obserwatorki, nie dając się „wciągnąć”
I. filipiak,
Obszary odmienności. Rzecz o Marii Komornickiej,
gdańsk
2006, s. 322. cytaty pochodzące z tej publikacji oznaczam w tekście zasadni-
czym skrótem o oraz numerem strony zapisanymi w nawiasie.
2
B. Helbig-Mischewski,
Strącona bogini. Rzecz o Marii Komornickiej,
Kra-
ków 2010. Wersja niemiecka: B. Helbig-Mischewski:
Ein Mantel aus Sternen-
staub. Geschlechtstransgress und Wahnsinn bei Maria Komornicka,
Norderstedt
2004.
3
Zob. też recenzję: A. galant,
Trupy na brzegu,
„Pogranicza” 2011, nr 6,
s. 56–57.
1
164
Brygida Helbig-Mischewski
w poetykę utożsamiania się z jedną z nich, w dynamikę łatwych
oskarżeń. oczywiście, nie da się już odtworzyć tego, jak było
„naprawdę”, można jednak próbować zobiektywizować spoj-
rzenie lub spojrzeć na problem od zupełnie innej strony.
Maria Komornicka (1876–1949) i Zofia Nałkowska (1885–
–1954). Pierwsza znana jest w Polsce wyłącznie specjalistom
od literatury Młodej Polski albo feministkom, druga — nie
tylko weszła na stałe do kanonu literatury polskiej, lecz jest jej
pierwszą damą (albo drugą, po Wisławie Szymborskiej). Pierw-
sza kojarzy nam się z rozwichrzoną, szaloną młodą dziewczy-
ną albo zaniedbanym dziadziem Piotrem, „głupim Petrkiem”,
jak wołały podobno za Komornicką dzieci, druga — z elegancką
kobietą o zadbanej fryzurze, inteligentną i kokieteryjną. Nał-
kowska stała się po II wojnie światowej i napisaniu
Medalionów
autorytetem moralnym, Komornicka — w młodości cudowne
dziecko, umarła jako „wariatka”, a jeśli się nią interesowano
po wojnie, to pod kątem tego, „z jakim dziwadłem mamy do
czynienia”
4
. Dzisiaj zainteresowanie wraca w ramach studiów
gender
i badań nad Innością w kulturze. jednak nie wydaje się,
aby w najbliższym czasie ta doskonała poetka, autorka drama-
tów i rebelianckiej prozy oraz krytyczka literatury miała znaleźć
swoje miejsce w kanonie literatury polskiej. W przeciwieństwie
do Zofii Nałkowskiej Maria Komornicka znacznie przekraczała
granice przyzwoitości w życiu i sztuce, więc wpisano ją w ste-
reotyp histeryczki, kobiety nieobliczalnej, a jako taka nie może
zasiąść — w przeciwieństwie do poetów przeklętych — na li-
terackim tronie. Może wzbudzać litość, stać się przedmiotem
psychologicznych analiz, może również zostać bohaterką i sym-
bolem zbuntowanych feministek. Stać się dla Polaków autory-
tetem, jak Zofia Nałkowska — prawdopodobnie nie, w każdym
razie jeszcze nie w tym momencie. Autorka
Granicy
okazała się
jedną z przewodniczek emancypacji polskich kobiet i polskiej
prozy młodopolskiej, autorkę
Biesów
wyparto z pamięci kul-
turowej, wraca ona do niej bardzo powoli. gdybyśmy zestawi-
li obie te postaci z bohaterkami powieści charlotte Brontë
Jane
Eyre,
to Nałkowska byłaby emancypującą się, ale jednocześnie
rozważnie pertraktującą z patriarchatem jane, Komornicka zaś
szaloną pierwszą żoną Mr. rochestera, o której istnieniu ten
pragnie zapomnieć, upchniętą na strychu i straszącą po nocach,
a w końcu rzucającą się w płomienie. Komornickiej się boimy,
Komornicka też mogłaby straszyć nas po nocach nie tylko swo-
ją biografią, ale i niektórymi utworami, zwłaszcza z nieopubli-
4
Tę optykę zmieniły dopiero Maria Podraza-Kwiatkowska i Maria janion.
Nałkowska i Komornicka, czyli kto zawinił
165
kowanej
Xięgi poezji idyllicznej.
Mówi w nich o sprawach nie-
przyjemnych, porusza kwestie, o których wolelibyśmy nic nie
wiedzieć. W swej monografii filipiak, odwołując się do Marii
janion, mówi o widmowej kondycji Komornickiej w naszej kul-
turze, Komornicka to dla niej „żywy trup”, banita powracający
na miejsce wygnania.
Badacze Komornickiej czynią jednak w ostatnich latach
wszystko, żeby banicie oddać sprawiedliwość oraz należne mu
miejsce w historii literatury, czyli godnie go pogrzebać, jak
nazywa to filipiak. czynią to niekiedy kosztem Nałkowskiej,
gdyż bardzo mocno odczuwają niesprawiedliwość, jaka tkwi
w fakcie, że Komornicką — choć była, zdaje się, wybitniejsza
i bardziej wyrazista, a w młodości inspirowała tamtą i pozo-
stała jej (niekoniecznie chcianym i lubianym, ale podziwianym)
wzorem — spotkał tak okropny los. Ta niesprawiedliwość boli.
Wpisuje się w inne znane nam narracje o nagonce i zaszczuciu
Innego.
obie pisarki można by pod kątem spektakularnych przeci-
wieństw zestawiać bez końca, mogłoby brzmieć to na przykład
tak: Zofia Nałkowska z córki niezamożnego przedstawiciela inte-
ligencji awansowała do arystokracji ducha — Maria Komornicka
przyszła na świat jako arystokratka i „stoczyła się” do przytułku
dla ubogich. Historia jednej jest narracją o wzlocie, drugiej —
o upadku. jedna została wyniesiona, druga — zapomniana, jedną
się szczycimy, drugą wystawiamy na
freak-show.
W swej inności
jednak biografie Komornickiej i Nałkowskiej nie tylko się odpy-
chają, ale i przyciągają, jakby jedna nie mogła żyć bez drugiej,
jakby Maria była negatywem, koniecznym uzupełnieniem Zofii,
albo jakby były postaciami uwiecznionymi na dwóch stronach
tego samego medalu. Zapewne też, gdyby poznały się w innych,
nie traumatyzujących okolicznościach, wszystko mogło poto-
czyć się zupełnie inaczej.
Wróćmy do cytatu przytoczonego na początku moich roz-
ważań. Izabela filipiak uważa, że na Marii popełniono społeczną
zbrodnię, bada ślady wykluczania i upokarzania Komornickiej,
albo ślady obojętności, cichej radości z jej nieszczęścia, tropy
wskazujące na nieudzielenie jej pomocy, na jej izolację, samot-
ność, ostracyzm wobec niej ze strony dawnych przyjaciół lite-
ratów, nawet tych z tzw. obozu postępowego. Nałkowska jest
zdaniem filipiak, obok na przykład Miriama, jedną z osób, które
nie przejęły się losem Komornickiej, gdy ta najbardziej tego po-
trzebowała. Więcej, potajemnie cieszyła się jakoby z nieszczęścia
Komornickiej i na nim budowała własną karierę. filipiak czyni
ją współodpowiedzialną za dokonany na Komornickiej symbo-
166
Brygida Helbig-Mischewski
liczny mord, gdyż to właśnie ona miałaby najwięcej zyskać na
nieszczęściu Marii.
Według filipiak, a także edwarda Bonieckiego
5
, Zofia Nał-
kowska jest tą, która przechwytuje niejako życie Komornickiej,
„kradnie jej list”, która inspiruje się nią, niejako żeruje na niej,
a jej prochy wykorzystuje jako nawóz — Zofia Nałkowska idą-
ca po trupach. Wyczuwa się w tej optyce wielkie rozgoryczenie
badaczki, które zresztą nie dziwi. Kiedy zagłębimy się w bio-
grafię i twórczość Komornickiej, zaczynamy odczuwać wobec
niej głębokie wpółczucie, rozumieć, że wydarzyła się tu jakaś
autentyczna tragedia, że ktoś o niezwykłym potencjale został
zapomniany, że zniszczyli go i zaszczuli
Kleingeister,
ludzie o ni-
skiej kulturze, pełni zawiści, nietolerujący tego, co Inne i więk-
sze od nich, zaś przyjaciele milczeli. o takim zaszczuciu pisze
Komornicka w
Biesach.
Takie tragedie zdarzają się nierzadko,
ale przykład Komornickiej jest pokazowy, ekstremalny. Żeby to
zrozumieć, trzeba znać teksty Komornickiej, jej „wywrotową”
poezję i prozę artystyczną, jej płomienną krytykę literacką, jej
późniejsze, pełne rozpaczy listy z „domu wariatów”, jej jeszcze
w całości nieopublikowaną
Xięgę poezji idyllicznej
6
, przesyconą
głęboką goryczą i wisielczym humorem, ale będącą również mi-
styczną próbą pogodzenia się z tym, co już się stało i się nie od-
stanie, próbą przekucia tego w mądrość i dojrzałość. Trzeba znać
jej powojenne listy, w których wyrażała nieśmiałą nadzieję na to,
że dawni przyjaciele pomogą jej wrócić do literatury, nadzieję, że
odwiedzi ją może także Zofia Nałkowska, z którą łączyły ją wię-
zy wspólnie przeżytego, bardzo intensywnego czasu u schyłku
wieku XIX, wspólne tematy literackie, wspólny światopogląd,
a także trzy osoby, które im obu były bliskie (lecz Nałkowskiej
dłużej): Wacław Nałkowski, cezary jellenta, Zofia Villaume-
-Zahrtowa.
jeśli znamy biografię i teksty Komornickiej, jeśli znamy rów-
nież dynamikę nagonek na osoby odstające od normy i orientu-
jemy się w kwestiach dyskryminacji kulturowej kobiet, trudno
nam nie zgodzić się z filipiak, gdy twierdzi, że to, co stało się
z Komornicką, jest kulturową zbrodnią, której przesłanie po-
winno zapaść nam jako społeczeństwu głęboko w świadomość.
Wyczuwamy też, że samej filipiak o wiele bliższa jest „namięt-
na” Komornicka niż „kalkulująca” Nałkowska (o, s. 323). Au-
e. Boniecki,
Modernistyczny dramat ciała. Maria Komornicka,
Warszawa
1998. Zob. też: K.e. Zdanowicz,
Kto się boi Marii K.? Sztuka i wykluczenie,
Ka-
towice 2004.
6
M. Komornicka,
Utwory poetyckie prozą i wierszem,
red. M. Podraza-
-Kwiatkowska, Kraków 1996.
5
Nałkowska i Komornicka, czyli kto zawinił
167
torka monografii opowiada się jednoznacznie po stronie Komor-
nickiej. Dlaczego? Bo zapewne jest tam już od dawna. Mówiąc
o Komornickiej, mówi też o sobie. Podobnie zresztą jak inni
badacze, w tym autorka niniejszego szkicu — jedni bardziej,
inni mniej otwarcie. gorycz Izabeli filipiak pogłębia się wraz
z refleksją o niewspółmierności talentu Zofii i Marii. Badaczka
pisze:
gdyby Komornicka rozwinęła swój talent dramatyczny i prozator-
ski, to stałaby się postacią większego formatu niż Nałkowska. już
w
Halszce
autorka stworzyła nieznany wcześniej portret ziemiań-
skiej sfery i udowodniła, że potrafi w nowy sposób przepisywać
kulturowe wzory i tworzyć z nich nowe warianty. Twórcze ambicje
Nałkowskiej są skromniejsze, przekształcanie kultury nie jest jej
celem. Pisze obyczajowe powieści dla kobiet. (o, s. 322)
jeśli chodzi o ocenę talentu obu autorek, to także świetna
badaczka Nałkowskiej, Hanna Kirchner, broniąca „swojej” pi-
sarki przed zarzutami filipiak, w imponującej najnowszej mo-
nografii wyraża zgodny z przytoczonym wyżej pogląd: „obie
były cudownymi dziećmi, ale umysłowość Marii nosiła cechy
genialności”
7
. Przy Komornickiej Nałkowska jawi się jako mniej
bezkompromisowa, ostrożniejsza, chociaż potrafiła też być pło-
mienna i wyzywająca. Przywołajmy znowu opinię filipiak:
Komornicka odmawia gestów asymilacji, jakich oczekuje się od au-
torki. To nie Nałkowska, która w swoim debiucie każe bohaterce
słuchać tyrad na temat wad kobiecych i rozstrząsać — za i przeciw —
stawiane tam kwestie. ona się nie tłumaczy. Wczesna Komornicka,
wliczając
Forpoczty,
chce zostać przyjęta do kultury w całej odręb-
ności. jej żądanie jest skazane na pokazową klęskę. (o, s. 200)
Komornicka spala się w walce, jest męczennicą — tak zresztą
nazwała ją już Maria janion. Nałkowska to z kolei raczej narcy-
styczna dandyska, która jeśli walczy, to z bezpiecznej pozycji. Na
Kongresie Kobiet w roku 1907 może nawet bronić „kobiet upa-
dłych”, gdyż przemawia z pozycji mężatki. Nałkowska nie ma
zamiaru polec w boju. Tymczasem Komornicka nie liczy strat,
a gdy już zrozumie, do jakiej sytuacji doprowadziła ją bezkom-
promisowość, będzie za późno.
Autorka
Narcyzy
występuje w narracji Izabeli filipiak (oraz
wspomnianego edwarda Bonieckiego, w pewnej mierze także
7
H. Kirchner,
Nałkowska albo życie pisane,
Warszawa 2012, s. 57.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin