(1957) The Abominable Snowman [tt0050095].txt

(64 KB) Pobierz
00:00:28:"Odrażajšcy Człowiek niegu"
00:02:41:Widziałe to żyłowanie, Foxy?
00:02:43:Tak, to różnorodne żyłowanie
00:02:43:typu Meconopsis Napaulensis.
00:02:46:Nie, nie, to nie jest skatalogowane.
00:02:47:Dr. Rollason, oto pański napój?
00:02:49:Oh, dziękuję.
00:02:50:Czy już skończył pan badać
00:02:50:to, co panu pokazałem?
00:02:53:Tak, to rzeczywicie absorbujšce.
00:02:53:Bez wštpliwoci.
00:02:56:Mylałem, że znam wszystkie
00:02:56:typy rolin w tych górach. Ale to...
00:02:58:Tej roliny używamy, by leczyć choroby skóry.
00:03:01:Gdzie ona ronie?
00:03:02:Mnisi organizujš się w grupy,
00:03:02:by szukać tych rolin.
00:03:06:- Majš wiele miejsc.
00:03:06:- Czy mogš mi je pokazać?
00:03:09:Teraz nie pora na to. Wkrótce
00:03:09:przyjdš duże opady niegu.
00:03:13:I góry będš bardzo niebezpieczne.
00:03:15:Trzeba brać, co ci dajš póki można.
00:03:18:Ale to sš twoje leki.
00:03:19:Mamy cały wszechwiat do wykorzystania.
00:03:22:Chciałbym się tym zapoznać.
00:03:23:We co chcesz teraz, potem będziesz
00:03:23:mógł mieć każdy ga... garnek.
00:03:27:- Gatunek?
00:03:27:- Gatunek, tak.
00:03:29:Minęło dużo czasu, odkšd
00:03:29:uczyłem się waszego języka.
00:03:32:Nasza Fundacja ma wobec pana wielki dług.
00:03:35:Panie Fox, nie pije pan herbaty?
00:03:38:Ależ piję. Znaczy, zaraz wypiję.
00:03:43:Jak tylko pójdę znaleć jakie słoiki na to.
00:03:46:Wystygnie panu.
00:03:48:Cóż, całkiem lubię zimnš. Przepraszam.
00:03:55:Panu Fox nie smakuje herbata
00:03:55:robiona naszym sposobem.
00:03:59:Mylę, że dla niego jest za
00:03:59:tłusta i przez to nieprzyjemna.
00:04:03:- A co z panem?
00:04:03:- Mi w końcu zaczęła smakować.
00:04:07:A pana żonie?
00:04:07:Czy jej też smakuje?
00:04:09:Cóż, bardzo się stara.
00:04:11:To odważne z jej strony,
00:04:11:że w ogóle tu przybyła.
00:04:13:Pewnie nie jest jej wygodnie w
00:04:13:pokoju, który dla niej przygotowałem.
00:04:18:To surowe i ascetyczne miejsce
00:04:18:stworzone dla mężczyzn.
00:04:22:Będzie nam tu dobrze.
00:04:23:Proszę mi powiedzieć, doktorze Rollason...
00:04:25:...czy jest pan zadowolony z tego
00:04:25:miejsca, ludzi i naszych zwyczajów?
00:04:29:Tak mylę.
00:04:31:Nie wiedziałem, że Himalaje sš tak wspaniałym
00:04:31:miejscem do wspinaczki. A teraz jeszcze ta praca.
00:04:34:Jest pan alpinistš. Zdobywajšcym szczyty.
00:04:37:Kiedy byłem.
00:04:38:Ale miałem wypadek, głupi lecz
00:04:38:poważny. Więc zrezygnowałem.
00:04:41:I pana żona jedzi z panem, żeby się upewnić?
00:04:44:Helen jedzi ze mnš jako
00:04:44:wspólnik. Pracujemy razem.
00:04:48:A reszta pana kolegów, którzy
00:04:48:przyjeżdżajš? Kiedy tu będš.
00:04:51:Na szeć dni, może tydzień.
00:04:52:Czy wie pan, dr. Rollason, że
00:04:52:ona wie, że oni przyjeżdżajš?
00:04:55:Przyjeżdżajš, żeby pomóc panu w pracy.
00:04:58:Oczywicie.
00:04:59:Nie zostanie im wiele do roboty.
00:04:59:Prawie skończył pan pracę.
00:05:02:Chcš zobaczyć wszystko na własne oczy.
00:05:05:Można?
00:05:06:Czy ci inni zostajš tu wysłani
00:05:06:przez pana Fundację? Czy nie?
00:05:11:Nie!
00:05:15:Wie pan co o nich?
00:05:17:Wiem, że przybywajš tu dzisiaj.
00:05:20:Jak?! Wysłałem im na spotkanie przewodników.
00:05:22:Nie jeste zadowolony?
00:05:23:Oczywicie, że jestem. Ale nie
00:05:23:miałem pojęcie, że ich widziano.
00:05:25:- Nie widziano ich.
00:05:25:- Ale będš tutaj z kilka godzin.
00:05:37:Helen.
00:05:40:- Tak.
00:05:40:- Tu jeste.
00:05:42:Chłopaki włanie dały nam prezent.
00:05:44:Spory asortyment suszonych rolin.
00:05:46:To cudownie, Foxy. Czy John wie?
00:05:48:Jest tam z nimi, czeka na słoiki.
00:05:49:Skšd taka hojnoć u Lamy?
00:05:52:Nie wiem. Może żeby się nas pozbyć.
00:05:54:Ja tam jestem gotowy.
00:05:54:Im wczeniej się stšd wydostaniemy,
00:05:57:z tego przeklętego kraju,
00:05:57:zimnego, mierdzšcego...
00:06:00:i przesšdnego...
00:06:00:Spokojnie, Foxy, spokojnie.
00:06:03:...od tej nędzy, ignorancji i
00:06:03:strasznego strasznego zimna.
00:06:06:I tybetańskiej herbaty.
00:06:10:Słuchaj, czy jeste zajęta?
00:06:10:Mam kilka diagramów do skończenia, a co?
00:06:13:Bšd tak miła i zanie to Johnowi, dobrze?
00:06:17:Ja się zajmę katalogowaniem nowych okazów.
00:06:20:- Tak już jest.
00:06:20:- Foxy!
00:06:23:- Mam jeszcze jednš rękę.
00:06:23:- Oczywicie. Przepraszam.
00:06:26:Mam nadzieję, że mogę się
00:06:26:dowiedzieć więcej o tym,
00:06:29:rosnš na dużej wysokoci, co sprawia, że...
00:06:31:Dr. Rollason, co pan wie
00:06:31:o przybywajšcych ludziach?
00:06:36:Co o nich wiem?
00:06:38:Niewiele. Dostałem od nich wiadomoć,
00:06:38:żebymy spotkali się tutaj.
00:06:42:Czy który z nich nazywa się Friend?
00:06:44:- Tak, Tom Friend.
00:06:44:- Słyszał pan o nim?
00:06:46:Był tutaj kilka miesięcy temu.
00:06:48:Ale nie zwrócił się do mnie.
00:06:51:Może nie chciał pana obcišżać.
00:06:52:Teraz powraca.
00:06:55:Czego szuka ten człowiek?
00:07:02:Zanim będę mógł odpowiedzieć na to
00:07:02:pytanie, muszę z nim porozmawiać.
00:07:04:Możesz powiedzieć teraz!!!
00:07:08:Doktorze Rollason, dlaczego
00:07:08:chce pan pomóc tym ludziom?
00:07:13:Chyba z potrzeby wiedzy.
00:07:16:- Czyjej wiedzy? Jedynie pańskiej?
00:07:16:- Wiedzy całej ludzkoci.
00:07:20:Wiedzy ludzkoci?
00:07:20:Czy to wystarczajšcy powód?
00:07:26:Obawiam się, że zajmuję panu czas.
00:07:28:- Ciekawe co się stało z Fox'im?
00:07:28:- On nie przyjdzie, tylko ona.
00:07:31:- Pańska żona, włanie się zbliża.
00:07:31:- Skšd pan wie?
00:07:35:- Słyszałem.
00:07:35:- Czy to wszystko, sir?
00:07:38:Tutaj człowiek rozwija
00:07:38:zmysły, wszystkie zmysły.
00:07:41:Uzyskuje wiadomoć wielu rzeczy.
00:07:44:Czy nie odczułe tego?
00:07:46:Działajš.
00:07:50:Wejd.
00:07:50:Miło cię widzieć
00:07:52:moja droga damo.
00:07:52:Dziękuję.
00:07:54:- Foxy chciał, bym ci to przyniosła.
00:07:54:- W tym pojemniku...
00:07:56:- sš naprawdę wyjštkowe okazy.
00:07:56:- Wiem, Foxy mi powiedział.
00:08:03:Nie spotkalimy się zbyt
00:08:03:wiele razy, Pani Rollason.
00:08:05:Rzeczywicie nie.
00:08:07:Wiele rozmawiałem z pani
00:08:07:mężem, ale z paniš...
00:08:09:Przepraszam, miałam wiele do zrobienia.
00:08:11:Martwiłem się, czy jest pani
00:08:11:wygodnie. Ale mšż zapewnił mnie...
00:08:14:Oczywicie, jestem przyzwyczajona
00:08:14:do dużo gorszych warunków.
00:08:16:Powinna pani pozostać pod mojš opiekš,
00:08:18:gdy pani mšż będzie na górskiej ekspedycji.
00:08:20:- Wspinaczka?
00:08:20:- Wyprawa do samych szczytów.
00:08:24:Niestety, moje obowišzki nie
00:08:24:pozwalajš mi z wami dłużej rozmawiać.
00:08:29:Muszę was teraz opucić.
00:08:37:- Co to za wyprawa, John?
00:08:37:- Zrobił to celowo.
00:08:42:- Wiedział, że jeszcze ci nie mówiłem.
00:08:42:- Więc, na Boga, powiedz mi teraz.
00:08:44:Helen, miałem powiedzieć ci
00:08:44:wczeniej. Ale oni być może nie..
00:08:47:- Oni?
00:08:47:- Grupa prowadzona przez człowieka o nazwisku Friend.
00:08:49:- Powinni tu być za kilka godzin.
00:08:49:- I postanowiłe ić z nimi?
00:08:52:Naturalnie.
00:08:55:Helen, proszę, proszę.
00:08:57:Nie było sensu mówić o tym wczeniej.
00:08:57:Nie powiedziałem nawet Fox'iemu.
00:09:00:Dzięki, miło być niedoinformowanym razem.
00:09:02:- Wcale tak nie mylisz.
00:09:02:- A co z Fundacjš?
00:09:04:- Ich też nie poinformowałe?
00:09:04:- To nie ma nic wspólnego z Fundacjš.
00:09:07:Oni tylko finansujš te
00:09:07:badania, czekajš na raporty.
00:09:10:- Już mamy opónienia.
00:09:10:- Wiem o tym.
00:09:12:Nie chciałabym zanudzać cię wykładem o lojalnoci,
00:09:12:ale nie sšdzisz, że powinnimy kontynuować pracę?
00:09:17:Helen, proszę, spróbuj zrozumieć.
00:09:17:Włanie próbuję.
00:09:21:Ale wyprawa w góry, włanie
00:09:21:teraz, gdy spada wieży nieg...
00:09:25:Oni mogš być przygotowani
00:09:25:na nawet gorsze warunki.
00:09:28:Dlaczego tu przybylimy, John?
00:09:28:Dlaczego?
00:09:31:Dlaczego aż tutaj?
00:09:33:Nie chodziło tylko o szukanie rolin, prawda?
00:09:36:Prawda, John?
00:09:38:Prawda.
00:09:38:Wiedziałam.
00:09:41:Wcišż pamiętałam o tym, co kiedy napisałe.
00:09:43:- Nic nie mówiłam, nie chciałam ci przypominać.
00:09:43:- To co napisałem?
00:09:45:Miałam nadzieję, że zapomniałe.
00:09:47:Twoje teorie o tym płaskowyżu
00:09:47:tym, co może tam być.
00:09:52:Słuchaj, kochanie, denerwujesz
00:09:52:się czym co wcale nie ma miejsca.
00:09:54:Oczywicie, że się denerwuje.
00:09:54:Nie chcę, by to robił.
00:09:58:Nie zniosę tego, John. Nie chcę, by
00:09:58:szedł na tš niebezpiecznš wyprawę.
00:10:00:Szedł w góry, by szukać tego stworzenia.
00:10:31:O co w tym chodzi?
00:10:31:To tylko jedna z regularnie odprawianych ceremonii.
00:10:34:Mylisz, że celowo robiš to dzi wieczorem?
00:10:37:- Może.
00:10:37:- Wejdcie i zamknijcie drzwi.
00:10:40:Jak jedzenie ma być ciepłe,
00:10:40:jeli wcišż jest przecišg.
00:10:43:- Jak idzie?
00:10:43:- Jest wystarczajšco dla wszystkich.
00:10:45:Może nawet więcej.
00:10:47:Chyba nie chcesz, bym
00:10:47:gotowała także dla mnichów?
00:10:49:To byłoby straszne marnotrawstwo jedzenia.
00:10:51:Wiesz co, Foxy?
00:10:53:Nic nie sprawiło by mi więcej
00:10:53:przyjemnoci niż zmarnowanie go.
00:11:02:Już sš.
00:11:06:Daj mi znać ilu ich jest.
00:11:12:Jeste tu szefem?
00:11:12:Mówisz po angielsku?
00:11:16:Gdzie sš straże?
00:11:16:Kusang!
00:11:18:Zbiera tych z tyłu.
00:11:20:Znasz doktora Rollasona?
00:11:20:Rollason!
00:11:23:Tom Friend.
00:11:25:Hej.
00:11:26:Hej, Kusang!
00:11:26:Jestem tutaj, proszę pana.
00:11:29:Jak już przyniesiecie
00:11:29:zapasy, zajmij się kucami.
00:11:33:- Czy to wszystko na naszš czeć?
00:11:33:- Nie wiem.
00:11:36:Hej Jock, trzymaj się blisko...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin