Bezwarunkowo 19.pdf

(134 KB) Pobierz
Rozdział 19
Urocze życie
Każdego ranka, gdy otwieram oczy
Jesteś pierwszym co widzę
Szczęśliwa gwiazda naprawdę mnie dosięgła
Ponieważ
Żyję i kocham z Tobą
To urocze życie
1
1
This charming life - Joan Armatrading
Natychmiast odwróciłam się i szarpnęłam za klamkę.
Zamknięte.
Zaczęłam walić w drzwi, ale to nic nie dało. Wiedziałam, że byłam
bezbronna. Zdana na łaskę ojca.
Jak kiedyś.
- To nic nie da córeczko - powiedział Steven. - Nic ci nie zrobię, chcę
tylko porozmawiać. No chyba, że będziesz stawiała opór.
Nie musiałam patrzeć na niego, aby wiedzieć, że miał na ustach ten
zarozumiały uśmieszek. Odwróciłam się i usiadłam na krześle, które stało
najdalej od niego.
Wyglądał tak jak kiedyś. Patrząc w jego oczy widziałam swoje
własne. Tylko jego były zimne, brutalne i przepite. Rzadkie włosy miał
zaczesane do tyłu. Ubrany był w zwykły, bordowy garnitur.
- Jesteś tak podobna do swojej matki - prychnął. - Maniery też masz
po niej. Wszystkiego musiałem ją nauczyć, ale suka zapragnęła kariery. A
miejsce kobiety jest w domu, przy garach zadowalając męża. - Walnął
dłonią w biurko i aż podskoczyłam.
Bardzo próbowałam nie płakać i nie pokazywać jak bardzo się
trzęsłam. Doskonale wiedziałam jak na to reagował, tak samo jak
wiedziałam, że nic się nie zmienił. Był nadal takim samym zimnym
skurwysynem jak kiedyś.
Po co ja tu przychodziłam?
- Obserwowałem cię. Zostałyście mi odebrane, ale moja przekorna
gołąbeczka wyleciała z gniazda i teoretycznie sama mi się podłożyłaś. -
Roześmiał się i podszedł do mnie bliżej. - Matka nigdy ci nie powiedziała,
że działam w tej branży? Nigdy nie ostrzegała?
- W ten sposób ją poznałem. - Podszedł i nalał sobie drinka. -
Błagała mnie na kolanach z moim kutasem wepchniętym głęboko w jej
gardło abym kierował moje gwiazdy do niej na wywiady. Przyczyniłem się
do jej kariery, choć wierzę, że jej robienie laski też miało swój udział.
Teraz miałem swój udział w karierze mojej córeczki. Edward, który przy
okazji jest twoim wujkiem, powiedział, że świetnie sobie radziłaś. A teraz
chcesz angaż?
Zacisnęłam usta.
Wujek.
Wiedziałam, że kogoś mi przypominał, ale
skąd mogłam wiedzieć?
Byłam taka głupia.
Dlaczego nigdy nie pytałam
kim był mój ojciec. Jedynie pamiętałam, że ciągle siedział w domu, pił i
nas bił.
Podszedł do mnie szybko i spoliczkował. - Zadałem ci pytanie. Czy
muszę dwudziestoletnią córkę uczyć kultury? - ryknął.
Nie złapałam się za policzek, mimo że piekł jak cholera. - Chciałam -
odpowiedziałam.
- Chciałaś? - spytał biorąc wielkiego łyka ze swojej szklanki. -
Czyżbyś już nie chciała?
Odwrócił się, aby podejść do barku i nalać kolejną szklankę. To była
moja okazja. Włożyłam dłoń do kieszeni i na oślep odblokowałam telefon i
wybrałam szybkie wybieranie do Chris'a. Później położyłam dłonie z
powrotem na kolanach i modliłam się abym dobrze wszystko zrobiła i aby
odebrał.
- Nie spodziewałam się, że moim szefem jest mój... ojciec -
wydusiłam. - Teraz nic od ciebie nie chcę, właściwie chcę już stąd wyjść.
Roześmiał się. - Nigdzie nie wyjdziesz mała kurwo. Jesteś moją
córką i tak jakby cię utrzymywałem przez ostatnie kilka miesięcy abyś
mogła bawić się w dom z tym murzynem. Pewnie ma wielkiego, że tak się
go trzymasz. Szczerze mówiąc spodziewałem się po mojej córce kogoś
lepszego, ale jaka matka taka córka. Obie dziwki. - Splunął w moją twarz i
wzdrygnęłam się.
- Mówisz o sobie? - spytałam.
Tym razem zamachnął się tak, że spadłam z krzesła. Przez chwile
zamroczyło mnie, ale orzeźwienie przyszło w mocnym szarpnięciu za
włosy. Podniósł mnie i rzucił na kanapę.
- Jeszcze słowo i zapcham ci tę twoją słodką buźkę. - Przybliżył do
mnie swoją twarz. - Lubisz ssać swojego murzyńskiego fiuta? Ciekawy
jestem czy umiejętności odziedziczyłaś po matce, więc nie prowokuj mnie
kurwo.
- Czego ode mnie chcesz? - spytałam.
Usiadł w fotelu na przeciwko mnie, założył nogę na nogę i sięgnął po
drinka. - Byłem dosyć samotny przez ostatnie lata. W więzieniu ani razu
moja rodzina mnie nie odwiedziła, wlepili mi zakaz zbliżania się, byłem
skończony w wytwórniach. Jednak zwolnili mnie wcześniej za dobre
zachowanie, przeniosłem się do Europy i nawet nie wiesz jak ucieszyło
mnie, że też wybrałaś Anglię jak ja.
- Od trzech lat znam każdy twój krok, każdą twoją ocenę, wiem z
kim się zadawałaś... Zrobię z ciebie gwiazdę Samantho. Będziesz
śpiewała, grała, występowała. Wplączemy cię w kilka skandali, zwiążemy z
męskimi dziwkami. Ja zostanę twoim menadżerem i będziesz robiła
wszystko co ci każę.
Zadowolony wypił swojego drinka, gdy patrzyłam na niego z
obrzydzeniem.
- Ostrzegam cię, że teraz inaczej będę musiał cię karać, bo nie
chcemy zranić twarzyczki, która przyniesie nam miliony.
- Jesteś chory - wysyczałam i pobiegłam do drzwi, szarpiąc za nie
histerycznie.
Dopadł do mnie, docisnął mocno do drzwi i zaczął ruszać biodrami.
Od uczucia jego erekcji na moich pośladkach czułam się chora. Zrobiłam
jedyne co mogłam w tej pozycji, czyli mocno szarpnęłam głową do tyłu.
Walnęłam go prosto w nos więc puścił mnie, przeklinając głośno.
Pobiegłam do okna, ale byłam zbyt wysoko i oczywiście nie było
żadnego tarasu, liny, schodów, czegokolwiek co mogłoby mnie uratować z
tego koszmaru.
- Ty mała dziwko! - Ryknął, odsłaniając swój zakrwawiony nos. -
Chciałem dać ci wszystko. Miliony, sławę, niezapomniany seks! Jedyne co
miałaś zrobić moja mała kurwo to słuchać się mnie, być miłą i czasami
mnie zaspokajać! Myślisz, że tego nie osiągnę?
- Prędzej rzucę się z tego okna niż dam ci mnie zniewolić -
krzyknęłam, krztusząc się łzami.
Powoli kontrolę nade mną brał strach i panika. Wiedziałam, że nie
miałam gdzie uciec. Byłam tutaj uwięziona i mogłam liczyć tylko na
Edwarda, który nie miał zamiaru mi pomóc.
Obserwując ojca wyciągnęłam szybko telefon i wybrałam numer
alarmowy. Szybko ruszył w moją stronę i uskoczyłam od niego. Nic nie
przyszykowało mnie na ciężki zszywacz, którym rzucił w moją nogę,
osłabiając moją ucieczkę. Tak jak podejrzewałam wyrwał mi aparat z rąk i
rzucił nim o ścianę. Zdążyłam tylko krzyknąć do słuchawki.
Zapłakałam, bo już nie widziałam dla siebie żadnej nadziei. Znowu
pociągnął mnie do góry za włosy i pchnął na biurko. Wygiął mi prawą rękę
za plecami i docisnął do gładkiego biurka. Jedną ręką trzymał mnie
boleśnie za dłoń na plecach, a drugą podciągnął moją spódnicę do góry.
Próbowałam się wyrwać, ale nic nie mogłam zrobić. Każdy ruch posyłał ból
wzdłuż mojego ramienia.
- Teraz Samantho po raz kolejny udowodnię ci, że jesteś moja. -
Pogłaskał moje pośladki. - Wyrosłaś na tak piękną sukę. Nawet sobie nie
wyobrażasz jak wiele razy zaspokajałem się patrząc na twoje zdjęcia.
Załkałam i znowu próbowałam się wyrwać.
- Tak gołąbeczku, ocieraj się tak dalej o mnie. - Docisnął biodra do
mnie i poczułam jak cała zawartość żołądka podchodzi mi do gardła. - Tym
razem to nie będzie długie, ale jak już zabiorę cię do domu to będzie to
trwało godzinami.
- Naprawdę myślisz, że nikt nie będzie mnie szukał? Znowu trafisz
za to do więzienia.
- Być może - wysyczał. - Jednak ja będę miał miłe wspomnienia, a
ty będziesz miała koszmary do końca życia.
Usłyszałam jak rozpiął rozporek i zaczęłam krzyczeć tak głośno jak
tylko mogłam. Miałam nadzieję, że ściany nie były tutaj grube i ktoś
przyjdzie mi na ratunek. Poczułam ciepłego penisa mojego ojca na moich
udach i musiałam walczyć z mdłościami.
Ocierał się o mnie, czułam lepkość jaką zostawiał za sobą, jak drżał
na mojej skórze. Widziałam, że nie mogłam dać mu zdjąć moich majtek,
więc trzymałam uda mocno ściśnięte razem. To była moja jedyna szansa.
Nagle usłyszałam krzyki na korytarzu, więc zaczęłam jeszcze
głośniej wrzeszczeć. Steven szarpnął mną do góry i wepchnął mi do buzi
jakiś materiał. Trzymał mnie przed sobą jak tarczę a wolną ręką sięgnął
do szuflady i wyciągnął nóż z ostrym zakończeniem. Przyłożył mi go do
szyi. - Teraz musisz być grzeczną córeczką.
W tym samym czasie drzwi wyleciały z zawiasów i do pokoju wpadł
Chris z mordem w oczach. Zaczęłam płakać widząc jego przerażenie i
czując ostrze tuż przy mojej szyi.
- Puść ją - powiedział Chris.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin