Echa pamięci_9788363944452.pdf

(1649 KB) Pobierz
Katherine Webb
przełożyła
Olga Siara
Tytuł oryginału
A Half Forgotten Song
First published in Great Britain in 2012 by Orion Books
an imprint of the Orion Publishing Group Ltd
Orion House, 5 Upper St Martin’s Lane, London wc2h 9ea
An Hachette UK Company
www.orionbooks.co.uk
Copyright © Katherine Webb 2012
All rights reserved.
Przekład
Olga Siara
Redakcja i korekta
Dominika Pycińska, Maria Brzozowska / textoria.pl, Lidia Kowalczyk
Konwersja
Tomasz Brzozowski
Copyright © for this edition Insignis Media, Kraków 2014
Wszelkie prawa zastrzeżone.
ISBN: 978-83-63944-45-2
Insignis Media
ul. Szlak 77/228–229, 31-153 Kraków
telefon / fax +48 (12) 636 01 90
biuro@insignis.pl, www.insignis.pl
facebook.com/Wydawnictwo.Insignis
twitter.com/insignis_media
Wszystkie osoby i wydarzenia opisane w niniejszej publikacji są fikcją literacką, a wszelkie ich podobieństwo do osób żyjących bądź zmarłych
oraz do rzeczywistych wydarzeń jest przypadkowe.
Dla Pei
1
Wiatr był tak silny, że czuła się rozdarta między dwoma światami; zawieszona między jawą a snem tak
realnym, iż granice zatarły się, a później zniknęły. Wichura targała drzewami, wyła w kominie
i wdzierała się do domu. Ale wszystkie te dźwięki zagłuszało morze bijące o kamienisty brzeg; fale
załamujące się o skały u podnóża klifu. Niski huk, który wręcz czuła w piersiach, gdy odbijał się echem
w jej kościach z ziemi pod stopami.
Drzemała w fotelu przy dogasającym kominku. Zbyt stara i zmęczona, żeby wstać i powlec się na górę
do łóżka. Teraz jednak wiatr otworzył okno ostrym podmuchem i trzaskał okiennicami na zawiasach tak
mocno, że każde uderzenie mogło się okazać ostatnim. Futryna była zbutwiała, a ona od wielu lat musiała
wsuwać pod okiennice złożony kawałek papieru, żeby zamknąć okno. Łomot przedarł się przez jej sen
i obudził ją. Balansowała na granicy jawy, gdy zimne nocne powietrze wypełniało dom, rozlewając się
u jej stóp niczym przypływ. Musiała wstać i zamknąć okno, zanim wiatr roztrzaska szyby. Otworzyła oczy
i zobaczyła przed sobą szare kontury pokoju. Za oknem po niebie wśród pasm chmur mknął księżyc.
Trzęsąc się z zimna, podeszła do kuchennego okna. Burza pokryła szybę warstewką soli. Kości stóp
wrzynały jej się boleśnie w skórę. Po drzemce w fotelu biodra i plecy miała sztywne jak spuchnięte
drewno, a rozruszanie zastałych stawów wymagało wysiłku. Wiatr wpadający przez okno targał jej włosy
i przyprawiał o dreszcze, ale zamknęła oczy, żeby poczuć jego zapach, tak bliski, tak znajomy. Zapach
wszystkiego, co w życiu znała, jej domu i jej więzienia; zapach niej samej. Kiedy otworzyła oczy,
z gardła wydarł jej się stłumiony okrzyk.
Zobaczyła Celeste – stała na zewnątrz, na klifach, zwrócona plecami do domu, a twarzą do morza,
skąpana w księżycowej poświacie. Powierzchnia kanału kłębiła się i falowała. Z białych grzbietów
wzbijały się bryzgi piany, by z impetem uderzać o brzeg. Poczuła na twarzy drobne kropelki, ostre
i gryzące. Skąd się tam wzięła Celeste? Po tylu latach, po tym, jak zniknęła bez śladu? Ale to była ona,
bez wątpienia. Te same smukłe znajome plecy, giętki grzbiet, przechodzący w zmysłową krągłość bioder;
opuszczone wzdłuż ciała ręce z rozpostartymi palcami. „Lubię czuć, jak przemyka między nimi wiatr”.
Powietrze zdawało się nieść jej słowa, szeptane z tym dziwnym, gardłowym akcentem. Długie włosy
i długa, bezkształtna sukienka, falująca za nią na wietrze; materiał oblepiający uda, talię, ramiona. Nagle
przed oczami stanął jej on. Szkicował Celeste, spoglądając na nią znad kartki z tą swoją przerażającą
intensywnością, tym niewzruszonym skupieniem. Zamknęła oczy, mocno zaciskając powieki. To
wspomnienie było równocześnie cudowne i nie do zniesienia.
Kiedy otworzyła oczy, wciąż siedziała w fotelu, skrzydła okien nadal uderzały o ścianę, wiatr nadal
wpadał do środka. Czy to znaczyło, że jeszcze nie wstała? Nie podeszła do okna i nie zobaczyła Celeste?
Nie wiedziała, czy tamten moment był jawą, a ten snem, czy na odwrót. Serce zabiło jej mocniej na tę
myśl – że Celeste wróciła; że Celeste odkryła, co się stało i kto jest temu winny. Przypomniała sobie
ostre, rozgniewane spojrzenie kobiety, wszechwiedzące, przeszywające ją na wskroś – i nagle
Zgłoś jeśli naruszono regulamin