James Rollins - Ostatnia wyrocznia.doc

(1671 KB) Pobierz

James Rollins

 

 

 

Ostatnia wyrocznia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nota historyczna

 

Największe błogosławieństwa darowane ludzkości

przekazywane są za pośrednictwem szaleństwa,

które jest boskim darem.

 

SOKRATES O WYROCZNI DELFICKIEJ

 

Starożytni Grecy z całym panteonem swoich bogów święcie wierzyli w potęgę przepowiadania przyszłości. Czcili ludzi, którzy widzieli przyszłość w splotach kozich wnętrzności albo z kształtu dymu ogni ofiarnych umieli ją przewidzieć czy też zapowiadali nadejście wydarzeń na podstawie układu rozrzuconych kości. Spośród tych obdarowanych umiejętnościami jasnowidzenia ludzi najwyższym szacunkiem obdarzono jedną osobę - mistyczną wyrocznię z Delf.

Przez prawie dwa tysiące lat zastępy pilnie strzeżonych kobiet zamieszkiwały świątynię Apollina na zboczach góry Parnas. Spośród nich tylko jedna kobieta zasiadała na tronie wyroczni i przyjmowała imię Pytii. Znajdując się w stanie odurzenia oparami, Pytia odpowiadała na pytania dotyczące przyszłości - zarówno te przyziemne, jak i te bardziej wnikliwe.

Pytię podziwiały najznamienitsze postacie z historii Grecji i Rzymu: Platon, Sofokles, Arystoteles, Plutarch, Owidiusz. Nawet pierwsi chrześcijanie oddawali jej cześć. Michał Anioł umieścił jej wizerunek na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej - przepowiada nadejście Chrystusa.

Pojawiają się jednak wątpliwości, czy nie była ona tylko szarlatanem, wróżką ogłupiającą ludzi enigmatycznymi odpowiedziami. Bez względu na to, czy przepowiadała prawdę, należy zwrócić uwagę, że jeden fakt jest całkowicie bezdyskusyjny. Pytia była wielbiona przez władców i zdobywców całego antycznego świata, a jej proroctwa zmieniały losy ludzkości i świata.

O ile większość faktów z jej życia okryta jest tajemnicą albo stanowi jedynie część mitologii, o tyle jedna rzecz jest pewna. W 2001 roku archeolodzy odkryli niezwykły układ warstw tektonicznych pod Parnasem, wskazujący, że w tym miejscu uchodziły z wnętrza ziemi gazy złożone z prostych węglowodorów, a wśród nich etylen, który powoduje u ludzi stany pobudzenia przypominające euforię oraz halucynacje. Te gazy doskonale odpowiadają historycznym opisom oparów, którymi spowita była Pytia podczas przepowiadania przyszłości. Mimo że nauka odkryła jedną z tajemnic Pytii, to nadal pewna rzecz pozostaje największą zagadką: Czy wyrocznia faktycznie przepowiadała przyszłość? Czy było to tylko boskie szaleństwo?

 

Człowieku, poznaj siebie, a poznasz prawdę

o wszechświecie i tajemnice bogów.

 

NAPIS NA MURACH ŚWIĄTYNI W DELFACH

 

 

398 rok

 

Góra Parnas

Grecja

 

Przeszli, by ją zabić.

Stała na stopniach prowadzących do świątyni. Drżała pod cienką szatą z białego lnu okręconą wokół talii, ale to nie chłód nadchodzącego poranka przenikała jej ciało. Poniżej, po stoku Parnasu, niczym rzeka ognia, płynęła procesja pochodni. Wspinała się serpentynami wyłożonego kamieniem Świętego Traktu w kierunku świątyni Apollina. Marszowi towarzyszyły uderzenia mieczy o tarcze pięciuset rzymskich legionistów. Droga wiła się, omijając powalone posągi i dawno ograbione skarby przeszłości. Żołnierze podkładali ogień pod wszystko, co jeszcze dało się spalić.

Przedzierając się przez ruiny blask pożogi tworzył migocącą iluzję lepszych czasów, jakby nagle odrestaurowany ognisty obraz minionej świetności: dawne bogactwo iskrzyło się złotem i srebrem, zastępy posągów wyrzeźbionych przez najznamienitszych artystów, tłumy ludzi zbierające się, by wysłuchać proroctw wyroczni.

Nadchodził ostateczny koniec.

Przez cały miniony wiek Delfy były nękane i rujnowane napadami Galów, plądrowane przez Traków, ale najbardziej dawały im się we znaki zwykłe zaniedbanie i zapomnienie. Niewielu ludzi docierało tu, by wysłuchać wyroczni: czasami pojawiał się pasterz chcący dowiedzieć się, czy zdradza go żona, albo żeglarz szukający potwierdzenia dobrych omenów przed rejsem po Zatoce Korynckiej.

Nadchodzi koniec dziejów; koniec wyroczni delfickiej. Po przepowiadaniu przyszłości przez trzydzieści lat ona właśnie będzie ostatnią noszącą imię Pytia.

Ostatnie chwile wyroczni z Delf.

Z tą wiedzą spadło na nią ostatnie wielkie wyzwanie.

Pytia odwróciła się na wschód, gdzie nieboskłon zaczynał się powoli rozświetlać.

Och, moja różanopalca bogini jutrzenki Eos spieszy, by Apollo okulbaczył cztery rumaki do swojego rydwanu Słońca.

Jedna z sióstr Pytii, młoda akolitka, wyszła ze świątyni i stanęła za jej plecami.

- Uchodź z nami, pani - próbowała ją ubłagać. - Jeszcze nie jest za późno. Nadal możemy uciec z pozostałymi do wysokich jaskiń.

Pytia położyła dłoń na jej ramieniu. Nocą reszta kobiet wyniosła się już do niedostępnych jaskiń Dionizosa, dających im bezpieczne schronienie. Jednak Pytia miała do wypełnienia swoje ostatnie posłanie.

- Pani, nie ma już czasu na ostatnie proroctwo.

- Ale ja muszę.

- Zatem niech to odbędzie się teraz, zanim będzie za późno.

- Muszę poczekać na świt siódmego dnia. To nasza powinność.

Gdy słońce zachodziło poprzedniego wieczoru, rozpoczęła już ostanie przygotowania. Wzięła kąpiel w srebrzystym źródełku Kastylii, napiła się ze źródła Kassotis i spaliła liście wawrzynu na ołtarzu z czarnego marmuru na zewnątrz świątyni. Postąpiła dokładnie według ustalonego rytuału, tak samo jak pierwsza Pytia tysiące lat wcześniej.

Tylko że tym razem wyrocznia nie była sama podczas oczyszczania. Razem z nią w rytualnych ablucjach udział wzięła dziewczynka mająca zaledwie dwanaście wiosen.

Takie młode stworzenie, a taka silna osobowość.

Dziewczynka stała nago w wodzie źródełka, gdy starsza od niej kobieta obmywała ją i namaszczała olejkami. Nie wyrzekła nawet słowa, stała jedynie z wyciągniętą ręką, prostując i zaciskając palce dłoni, jakby chciała uchwycić coś, co tylko ona mogła zobaczyć. Któryż to bóg skłonił ją do cierpienia, a jednocześnie obdarował taką mocą? Z pewnością nie był to tylko Apollo. Bo słowa wypowiedziane przez dziewczynkę trzydzieści dni wcześniej mogły pochodzić tylko od bogów. To były słowa, które przemieniły się w ognie pełznące teraz w stronę Delf.

Och, że też to dziewczę tutaj trafiło.

Pytia była nawet zadowolona, że Delfy pogrążały się w zapomnieniu. Pamiętała o porażającej przepowiedni wypowiedzianej wieki wcześniej przez jedną z jej poprzedniczek.

Cesarz August zapytał onegdaj jej dawano nieżyjącą siostrę:

- Dlaczego wyrocznia tak ostatnio ucichła?

- Hebrajski chłopiec, Bóg, który będzie rządzić wśród sprawiedliwych, nakazuje mi opuścić to miejsce...

Te słowa okazały się prawdziwą przepowiednią. Wiara w Chrystusa ogarnęła całe imperium i zniszczyła wszelkie nadzieje na powrót dawnych, dobrych czasów.

Mniej więcej przed miesiącem do progów świątyni przyprowadzono tę dziwną dziewczynkę.

Pytia odwróciła się od morza płomieni w stronę adytonu, sanktuarium świątyni Apollina. Dziewczynka już czekała w środku.

Była sierotą, pochodziła z odległego miasta Chios. Przez wieki przyprowadzano kapłankom Apollina takie dzieci, gdy chciano pozbyć się kłopotu. Większość z nich odprawiano z powrotem. Jedynie najbardziej odpowiednim dziewczętom pozwalano tu pozostać - musiały mieć smukłe członki, czyste spojrzenie i niezepsuty charakter. Apollo nigdy nie zaakceptowałby osoby bez odpowiednich przymiotów jako kapłanki wyroczni.

Zatem gdy tę delikatną jak gałązki wierzby dziewczynkę przedstawiono Pytii, wyrocznia ledwie na nią spojrzała. Dziecko było zaniedbane, ciemne włosy miało rozczochrane i skołtunione, a skóra nosiła ślady przebytej ospy. Gdzieś w głębi duszy Pytia jednak poczuła, że w tym dziecku jest coś dziwnego. Może to przez to jej kiwanie się tam i z powrotem. Oczy dziecka wpatrywały się w przestrzeń, ale sprawiały wrażenie, że nic nie widzą.

Jej opiekunowie twierdzili, że była dotknięta przez bogów. Że umiała policzyć oliwki na drzewie, obrzucając je zaledwie jednym spojrzeniem. Że potrafiła określić, kiedy owca urodzi jagnię, nawet jej nie dotykając.

Te opowieści zaintrygowały Pytię. Zawołała dziewczynkę, by podeszła do wejścia do świątyni. Dziecko posłuchało polecenia, ale poruszało się bezwiednie, jakby w reakcji na podmuch wiatru. Pytia musiała pociągnąć ją za ramię, by ta usiadła przy niej na najwyższym stopniu schodów.

- Jak na ciebie wołają? - zapytała.

- Na imię ma Anthea - odpowiedziało jedno z jej opiekunów, stojące u podnóża schodów.

- Antheo, czy wiesz, dlaczego cię tutaj przyprowadzono?

Pytia ze skupieniem wpatrywała się w dziecko.

- Twój dom jest pusty - wybełkotało dziecko, wbijając wzrok w ziemię.

Przynajmniej umie mówić. Pytia spojrzała do wnętrza świątyni. W palenisku głównej sali płonął ogień. Rzeczywiście w środku teraz nikogo nie było, ale zdawało się, że wyszeptane słowa dziecka mają zgoła głębsze znaczenie.

A może ona tylko tak się wyrażała. To było niezwykłe, takie odległe, jakby sama stała jedną nogą w jakimś innym świecie, poza otaczającą ich rzeczywistością.

Dziecko uniosło głowę i spojrzało na nią niebieskimi, niewinnymi oczyma, które tak niezwykle kontrastowały z tym, co po chwili powiedziała.

- Jesteś już stara. Niedługo umrzesz.

Stojąca poniżej opiekunka dziecka próbowała je zganić, ale Pytia przemówiła miękkim głosem.

- Kiedyś wszyscy umrzemy, Antheo. Taka jest naturalna kolej rzeczy.

- Hebrajski chłopiec nigdy nie umrze - odparło dziecko kręcąc głową.

Dziwne oczy wwiercały się w wyrocznię. Pytia poczuła, jak dostaje gęsiej skórki. To było oczywiste, że dziewczynkę uczono o kulcie Chrystusa i jego krwawej śmierci na krzyżu. Ale te jej słowa. Wypowiadane z taką mocą.

Hebrajski chłopiec...

Kiedyś jedna z poprzedniczek przepowiadała nadejście dnia Sądu Ostatecznego.

- Ale pojawi się jeszcze jeden - przemawiała dziewczynka. - Drugi chłopiec.

- Jeszcze jeden? - Pytia przysunęła się bliżej. - Kto? Skąd?

- Z moich snów. - Dziewczynka potarła koniuszek ucha.

Czując, że istnieją głębsze warstwy tej przepowiedni, Pytia postanowiła je poznać.

- Ten drugi chłopiec? Kim on jest?

Gdy zebrani ludzie usłyszeli następne słowa dziewczynki, z ich piersi wyrwało się westchnienie, bo nawet oni uznali te słowa za bluźniercze.

- On jest bratem hebrajskiego chłopca. - Dziecko przytuliło się mocno do rąbka szaty Pytii. - Płonie w moich snach... i on wszystko spali. Nic nie przetrwa. Nawet Rzym.

Przez cały uprzedni miesiąc wyrocznia usiłowała dowiedzieć się więcej o przeznaczeniu, nawet wciągnęła dziewczynkę do grona kapłanek. Ale dziecko jakby zamknęło się w sobie i stało się nieme. Nadal jednak istniał sposób na poznanie prawdy.

Jeśli dziewczynka była rzeczywiście obdarzona boskim błogosławieństwem, to moc oddechu Apolla - cudowne opary dające dar przepowiadania - mogła uwolnić to, co było zamknięte w umyśle dziewczynki. Tylko czy starczy im czasu?

Poczuła, że ktoś dotyka jej łokcia, i to wyrwało ją z rozmyślań.

- Pani, słońce... - przypomniała ją z rozmyślań.

Pytia spojrzała w niebo, które na horyzoncie zaczęło rozbłyskiwać światłami poranka, zwiastując wschód słońca. Ze stoku góry dobiegały pokrzykiwania legionistów. Najwyraźniej słowa dziewczynki odbiły się szerokim echem. Proroctwa o końcu świata rozchodziły się daleko... i dotarły do uszu samego cesarza. Cesarski posłaniec twierdził, że dziewczynka została opętana przez demona, i domagał się, by ją wydano i wysłano do Rzymu.

Pytia odmówiła. Bogowie zesłali jej tę dziewczynkę, przywiedli do świątyni Apollina. Nie porzuci tego dziecka bez wcześniejszego sprawdzenia jego wiarygodności.

Na wschodzie pierwsze promienie słońca zaczęły penetrować poranny nieboskłon. Rozpoczynał się siódmy dzień siódmego miesiąca. Kapłanki czekały na tę chwilę wystarczająco długo.

Pytia odwróciła się plecami do nadciągających legionistów.

- Chodźcie. Musimy się spieszyć.

Weszły do wnętrza świątyni. Tutaj też przywitały je płomienie, ale one dawały radosne ciepło powitania i wydobywały się ze świętego paleniska ku czci Apolla. Dwie starsze kapłanki dbały o podtrzymanie ognia, były jednak zbyt stare, by wspiąć się po skałach do jaskiń. Pytia ukłoniła się każdej z nich, wyrażając swą wdzięczność, i w pośpiechu minęła święty ogień.

Na tyłach świątyni znajdowały się schody wiodące w dół do jej osobistego sanktuarium. Wstęp do podziemnego adytonu miały jedynie te kapłanki, które służyły bezpośrednio Pytii. Marmur zamienił się w surową skałę wapienną. Schody prowadziły do niewielkiej jaskini. Wieki temu odkrył to miejsce pasterz kóz, który zbliżając się do jej wylotu, poczuł oddech Apollina i pod wpływem jego słodkiej woni zaczął mieć dziwne objawienia. Czy ten dar przetrwa do następnego ranka?

W środku jaskini czekała już na nią dziewczynka. Ubrana była w za dużą tunikę. Siedziała na ziemi ze skrzyżowanymi nogami obok trójnogu z brązu wspierającego omfalos - symbol pępka świata - umieszczony na wysokości bioder półokrągły kamień. Poza nim jedyną inną dekorację jaskini stanowił trójnóg. Ustawiono go nad naturalnym pęknięciem w skale podłoża. Pytia, choć przyzwyczajona do oddechu Apolla, za każdym razem poddawała się czarowi oparów wydobywających się ze szczeliny, które przypominały zapach kwiatów migdałowca.

- Już czas - powiedziała do młodszej kapłanki, która zeszła za nią na dół. - Przyprowadź do mnie dziecko.

Pytia podeszła do zydla na trzech nogach i usiadła nad wydobywającymi się ze szczeliny oparami.

- Pospieszcie się.

Młodsza kapłanka przyprowadziła dziewczynkę i usadowiła na kolanach Pytii. Wyrocznia przytuliła ją delikatnie, jak matka tuli niemowlę, ale dziewczynka nie zareagowała najmniejszym ruchem.

Pytia już zaczęła odczuwać wpływ boskiego tchnienia wydobywającego się spod ziemi. Przeszedł ją znajomy dreszcz. Jej krtań ogrzewał oddech Apollina, gdy zaczął przenikać ciało. Utraciła wizję. Ale dziecko było mniejsze, bardziej podatne na boskie tchnienie.

Głowa dziewczynki odchyliła się do tyłu; opadły jej powieki. Było oczywiste, że długo nie wytrzyma spowijającego ją oddechu Apolla. Jednak by wykorzystać ostatnią szansę, należało teraz wypytać dziewczynkę o szczegóły jej wizji.

- Dziecko - zaczęła Pytia. - Opowiedz nam więcej o tym chłopcu i o Sądzie Ostatecznym. Skąd on wyjdzie?

- Ze mnie. On powstanie z moich snów - wyszeptały drobne usta dziewczynki.

Jej delikatne palce odnalazły dłoń Pytii i zacisnęły się, usta nadal wypowiadały słowa.

- Twój dom jest pusty... twoje źródła wyschły. Ale popłynie nowe źródło proroctwa.

Ramiona Pytii mocniej przygarnęły dziewczynkę. Zdawała sobie sprawę, że otaczające świątynię ruiny już od wielu lat zwiastowały koniec wyroczni.

- Nowe źródło. - W jej głosie zabrzmiała nadzieja. - Tu, w Delfach?

- Nie...

Oddech Pytii przyspieszył.

- Skąd wybije to źródło?

Usta dziewczynki poruszały się, ale nie wydobyły się z nich żadne słowa. Wyrocznia potrząsnęła ciałem dziecka.

- Skąd?

Ten ruch sprawił, że Pytia zaczęła mieć wizję srebrnych wód wychodzących z łona dziewczyny. Nowe źródło. Ale czy ta wizja pochodziła od Apolla czy była wynikiem jej nadziei?

Krzyk zaburzył jej trans. Z oddali dobiegały podniesione głosy i wrzask. Na schodach pojawiła się jakaś postać. To jedna ze starszych sióstr, która pilnowała ognia. Przyciskała rękę do barku. Purpurowy kwiat rozkwitał pod jej dłonią. Spomiędzy palców wystawał czarny grot strzały.

- Za późno! - zawołała staruszka i padła na kolana. - Rzymianie...

Pytia usłyszała słowa kapłanki, ale wciąż była pod wpływem oparów. Pod powiekami widziała wody wypływające ze źródła w brzuchu dziewczyny, nową krynicę proroctwa. Wyczuła przebijający się przez boskie opary zapach dymu z rzymskich pochodni. Krew i dym przeniknęły do jej wizji. Srebrne źródło biło teraz także cienkim czarnopurpurowym strumykiem, który przelewał się w przyszłości.

Dziecko nagle stało się całkowicie bezwładne, otumanione oparami wydobywającymi się ze szczeliny w skale. Pytia nadal pogrążona była w swojej wizji; dostrzegła, że ten ciemny strumień zaczął materializować się w czarną postać... cień chłopca. Za nim widziała płomienie. Przypomniała sobie słowa dziewczynki sprzed miesiąca.

On jest bratem hebrajskiego chłopca... wszystko spali.

Pytia podtrzymywała wiotkie ciało dziewczynki. Proroctwo dziecka dotyczące dni ostatnich dawało także nadzieję na wybawienie. Może faktycznie najlepiej byłoby przekazać małą w ręce Rzymian i w ten sposób zakończyć niepewną przyszłość tego miejsca. Głosy z wnętrza świątyni docierały echem do groty. Nie było już ucieczki. Jedynie w śmierć. Nadal jednak miała wizję.

Apollo przysłał tu tę dziewczynkę. Przysłał ją Pytii.

Wybije nowe źródło.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin