Bezwarunkowo rozdział 7.pdf

(195 KB) Pobierz
Rozdział
Piosenka miłosna
Ilekroć jestem z tobą sam na sam
Sprawiasz, że czuję się jakbym znowu była w domu
Ilekroć jestem z Tobą sam na sam
Sprawiasz, że czuję się cała[...]
Zawsze będę Cię kochała
1
Lovesong - The Cure
Z początku czułam jego szok i jak cała jego postura napięła się.
Całowałam go delikatnie, tylko muskając ustami, ale starałam się
przekazać mu całą moją miłość. Nie odwzajemnił pocałunku, więc
delikatnie się odsunęłam i spojrzałam mu w oczy. Były czarne jak smoła z
ciążącymi powiekami. Po chwili przyciągnął mnie bliżej do siebie i wczepił
w moje usta. Na początku zaatakował wargi, które ciągnął, ssał,
przygryzał jakby od tego zależało jego życie. Szybko odpowiedziałam na
jego niespodziewany atak, przenosząc rękę na jego kark, próbując być
jeszcze bliżej. Pociągnął mnie mocno za dolną wargę i jęknęłam. Tyle
wystarczyło, aby wsunął język do moich ust, smakując mnie, wypełniając
namiętnością i pożądaniem.
Jego pocałunek był niecierpliwy, namiętny i gwałtowny, podczas gdy
mój był przepełniony miłością i tęsknotą. Przejechał dłońmi po
moim
kręgosłupie wysyłając dreszcze aż do samych pięt. W końcu wsunął ręce
pod mój sweter.
Poczułam
chropowatość jego palców za którą tak bardzo
tęskniłam. Mógł sobie mówić co chciał, ale to było pewne, że nadal coś do
mnie czuł.
Usta zaczęły mnie palić,
gdy przeniósł
dłonie na mój
brzuch,
delikatnie mnie odpychając. Spojrzałam na niego i dostrzegłam żal
oraz
przerażenie. Nie chciałam słuchać jego tłumaczeń, więc odsunęłam się i
spojrzałam na zegarek.
-
Pojedziesz ze mną do Sheffield?
Alan dzisiaj gra w
ćwierćfinale
-
spytałam
udając, że nic się nie wydarzyło. Choć mój głos nadal był
zachrypnięty.
-
Nie sądzę aby to był dobry pomysł.
-
Chrząknął.
- Sam...
Położyłam mu palce na ustach.
-
Nic nie mów. Teraz to nie ma
znaczenia i ani się waż przez to zacząć świrować, milczeć lub mnie unikać.
Skinął głową.
-
Chciałem dzisiaj pojechać do David'a, Harrow gra
mecz.
-
Och. W porządku.
-
Uśmiechnęłam się.
-
Mogę cię podrzucić. A
wcześniej możemy skoczyć coś zjeść.
-
Właściwie to chyba pójdę się jeszcze położyć.
Pokiwałam głową.
-
To nie będę ci już przeszkadzała. Widzimy się
jutro?
Niepewnie
przytaknął.
-
Uważaj na siebie jak będziesz jechała.
- Jasne. - Uśmiechnęłam
się i skierowałam w stronę drzwi.
Włączyłam nawigację i ruszyłam na turniej Alana. Cały czas czułam
jak moje usta
były odrętwiałe po pocałunku, czułam miętę na języku którą
smakował Chris. Udało mi się uniknąć tego co chciał powiedzieć. Po jego
minie widziałam, że nie byłoby to coś, co bym chciała usłyszeć. Choć jego
pocałunek zdecydowanie świadczył o tym, że nadal coś do mnie czuł.
Mogłam być cierpliwa. Poczekam, aż sam
do tego dojrzeje.
Tylko co jeśli, zapomni? Może tak bardzo do tego dążyć, że zacznie
umawiać się z innymi kobietami, które będą lepsze ode mnie. Mniej
skomplikowane, z mniejszym bagażem.
Pogłośniłam radio aby uciszyć
własne myśli. Co przypomniało mi po raz kolejny grę, w którą grałam z
Sarą. Pewnie będę tego żałowała, ale sięgnęłam do gałki i przekręciłam
nadgarstkiem. Zatrzymałam na piosence
Could I have this kiss forever.
Miałam swoją odpowiedź.
Alan wygrał ćwierćfinał i jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, za
tydzień zdobędzie puchar. Byłam zmęczona i znużona. Przyjechałam
prawie trzy
godziny za wcześnie i kręciłam się po centrum handlowym,
a i
tak spędziłam ponad godzinę w restauracji. Sam mecz również toczył się
bardzo długo i był niezwykle wyrównany. Nie to abym była na nim
skupiona. Starałam sie, ale moje myśli ciągle uciekały do Chris'a.
Zastanawiałam sie co robił, a co najgorsze w jakim był stanie.
Wyciągnęłam
telefon
aby do niego zadzwonić, ale wtedy w hollu
pojawił się Alan. Jak tylko mnie zauważył uśmiechnął się i podszedł do
mnie.
-
Gratuluję!
- Przytuliłam
się do niego. Jego koszula była mokra,
więc odsunęłam się aby na niego spojrzeć. Był blady i miał ciemne sińce
pod oczami. - Alan dobrze sie czujesz?
- Tak. - Uśmiechnął
się niepewnie.
-
Właściwie to czuję się
zajebiście. Jeszcze tylko dwa mecze!
-
Jesteś spocony i twoje sińce też nie są oznaką zdrowia.
-
Pogłaskałam go po policzku aby sprawdzić czy nie był rozpalony.
-
Sama doskonale wiesz jak mocno grzeją lampy nad stołem,
a ja
tam spędziłem wieczność.
-
Złapał moją dłoń i pocałował jej wnętrze.
- A
sińce... cóż nadal nocami mamy podróż poślubną.
-
Chyba nie musiałam o tym wiedzieć.
- Zmarszczyłam
nos.
Roześmiał się.
-
Naprawdę nie musisz się o mnie martwić.
I mam dla
ciebie dwa bilety na środę, półfinał może mieć sporą widownię i nie
chciałem abyś siedziała gdzieś z tyłu.
-
Podał mi kopertę z biletami.
-
Idziesz z nami świętować? Dzisiaj będzie tylko kolacja z moją i Lindy
rodziną.
-
Nie, chyba wrócę do Leeds.
-
Spojrzałam na telefon.
-
Martwię się
o Chris'a.
Przygryzłam wargę. Alan nic nie wiedział o tym, że znowu
widywałam się z Nero. Dopiero co wrócił z podróży poślubnej i nawet nie
mieliśmy czasu z sobą porozmawiać. Cały czas byłam skupiona na Chris'ie
i sobie.
-
Coś mnie ominęło?
- spytał
zakładając ręce na piersi.
-
Chris wrócił do picia i chcę mu pom...
-
Zagryzłam po raz kolejny
wargę. O problemie Nero też nie mówiłam Alanowi.
- Picia? -
Poniósł brwi.
Z opresji wybawiła mnie Linda, która uwiesiła się na szyi Alana i
powiedziała mu, że muszą już iść. Na mnie nawet nie spojrzała.
-
Idź świętować, to nie jest odpowiednia rozmowa na dzisiaj.
-
Pomachałam mu i zaczęłam odwracać się na pięcie.
- Ta rozmowa
nie jest skończona Sam!
-
Krzyknął Alan.
Wracając do domu zastanawiałam sie jak to się stało, że najbliższa
mi osoba nie wiedziała co działo się u mnie w życiu. Oddaliliśmy się z
Alanem od siebie. Kiedyś spędzaliśmy razem przynajmniej jeden wieczór
w
tygodniu, choć najczęściej było ich o wiele więcej. Od kiedy Alan związał
się z Lindą, a ja z Chris'em wszystko zupełnie się zmieniło. Dodatkowo
mieliśmy przed sobą tajemnice, tematy o których nie rozmawialiśmy.
Tęskniłam za tym co było kiedyś.
Leżę na ogrodowej huśtawce i patrzę w gwiazdy.
Dopiero co
wróciłam z wakacji i byłam bardziej niż niecierpliwa aby zobaczyć się z
Alanem. Chciałam mu zrobić niespodziankę, ale oczywiście akurat dzisiaj
wyszedł na imprezę. Dlatego leżę w ogrodzie jego rodziców i czekam aż
wróci.
-
Ładnie to tak oszukiwać swojego przyjaciela?
-
Słyszę angielski
akcent zza huśtawki i mam wielką ochotę zerwać się z miejsca,
ale dalej
leżę.
-
Odwołuję się do piątej poprawki
- odpowiadam nonszalancko.
-
Proszę cię, Konstytucja Stanów Zjednoczonych ma się nijak do
kodeksu
przyjaźni.
- Ach tak? -
Podnoszę się i widzę go. Ma spiętą do tyłu grzywkę
swoich blond włosów i uśmiech czai się na jego ustach.
-
Nie okłamałam
cię.
-
Nie
powiedziałaś,
że
dzisiaj
przyjeżdżasz, a
wczoraj
rozmawialiśmy.
- Zaczyna
iść w moją stronę więc
wstaję
z huśtawki.
-
To, że nie powiedziałam, nie znaczy, że okłamałam. Wiesz, że
mówię ci o wszystkim, a teraz chciałam zrobić ci niespodziankę.
Alan stoi metr przede mną i przygląda mi się.
- Do dupy.
- Co? -
dziwię się.
-
Był ten miesiąc bez ciebie. Tęskniłem jak szalony.
-
Rozmawialiśmy codziennie na skype.
-
To nie to samo, bo nie mogłem zrobić tego.
- Szybko pokonuje
dzielący nas kawałek i jestem w jego ramionach. Wdycham sandałowy
zapach jego perfum i wzdycham. Całe napięcie odchodzi i czuję się jak w
domu. -
Przykro mi Maleńka, że Angelina znowu dobrała się do ciebie.
-
Nie było tak źle, przez większość czasu nie było jej w domu
-
odpowiadam, próbując brzmieć na mniej zdołowaną. Matka przeszła samą
siebie czepiając się dosłownie o wszystko. A jak tego samego dnia zwróciła
mi uwagę, że jestem za gruba, aby wieczorem stwierdzić, że kości mi
wystają, wiedziałam, że po prostu czepiała się
aby mi dopiec.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin