Męka i śmierć Pana naszego Jezusa Chrystusa ks. Piotr Semenenko C.R 1934.pdf

(5480 KB) Pobierz
KS. PIOTR S E M E N E N K O C. R.
MĘKA I ŚMI ERĆ
PANA NASZEGO .
JEZUSA CHRYSTUSA
W Y D A N I E D R U G IE
KRAKÓW
NAKŁADEM
XX. Z M A R T W Y C H W S T A Ń C Ó W
1934
Cum opus, cui titulus:
Męka i Śmierć Jezusa Chrystusa Pana
naszego
a Patre Congregationis nostrae Petro Semenenko conscriptum,
duo Theologi e Congregatione nostra, quibus id comissam fuit, reco-
gnoverint et in lucern edi posse probaverint; facultatem concedimus.
ut typis mandetur, si ita iis ad quos pertinet videbitur.
Romae, die 5 Ja nu arii 1903.
Paulus Smołikowski
Sup. G en eralis.
»Męka i Śmierć Jezusa Chrystusa Pana naszego« przez ks. Piotra
Semenenkę C. R. w kilkunastu, pełnych głębokich myśli i zastosowań,
naukach przedstawiona, nie zawiera nic przeciwnego Wierze św. kato­
lickiej, może być przeto drukowaną.
Kraków, dnia 2 lutego 1903.
Ks.
J.
Sobierajski
kan. katedr., ksiąg treści re lig ijn e j Cenzor»
CHRYSTUS W OGRÓJCU
POZWALA SI ^ DRUKOWAĆ
Ks. Michał Jagłowicz
Przełożony Generalny
Zgrom adzenia X X . Zm artw ychw stańców
Rzym, w styczniu 193b r.
I.. 11103/30.
POZWALAMY DRUKOWAĆ
Z K S IĄ Ż Ę C O M E T R O P O L IT A L N E J K U R JI
Kraków, dnia 20 grudnia 1930.
L. S.
Ks. A. Obrubański
kanclerz.
f Stanisław Bp,
w ik. gen.
Odbito w drukarni »Czasu« w K rakowie, ul. św . Tom asza 32.
WS TĘP
. 1
Pierwszą odwieczną prawdą jest ta, że Bóg jest miłość;
a drugą od tej nieoddzielną jest ta, że Bóg stworzył człowieka
z miłości i dla miłości. Wspólna miłość z Bogiem i wspólne
w miłości życie, wieczny żywot Boga z człowiekiem, a czło­
wieka z Bogiem; to powód i cel, dla których był stworzony
naprzód ten świat, a następnie i ostatecznie człowiek.
Tego jedynie naucza jedyna prawdziwa religja, religja
chrześcijańska, a tłumaczy to dalej w następny sposób:
Aby mogła być miłość naprzód, a następnie wspólne
w miłości życie, potrzeba było, aby człowiek był wolno-
wolny. I dlatego Pan Bóg, stwarzając człowieka, obdarzył go
wolną wolą.
Lecz tern samem, że człowiek miał wolną wolę, mógł
się zgodzić, albo nie zgodzić; oddać się Bogu z miłości
na miłość, albo nie oddać. Więc potrzeba było wystawić miłość
na próbę: czy się odda, czy nie odda? Potrzebne było przy­
kazanie; i Bóg dał przykazanie człowiekowi.
Pierwszy człowiek przykazania nie spełnił, nie poddał się
i nie oddał się Bogu, i przez to samo zerwał węzeł miłości,
który go z Bogiem miał łączyć, i to przed tem jeszcze, nim się
on na dobre był zawiązał. Nazywa się to grzechem pierwo­
rodnym.
Ten pierwszego człowieka czyn, nieszczęśliwy, nietylko
był winą osoby, ale skaził i zaraził naturę ludzką; i odtąd
z pokolenia na pokolenie natura ludzka przechodzi na wszyst­
kich ludzi skażona i zepsuta.
1 Pierwszy zarys z r. 1843, kilkakrotnie potem przerabiany.
8
9
Ten czyn winowajcy zasługuje na karę, ho był wolnym
i dobrowolnym czynem winowajczym; i idzie tylko o to, czy
może być naprawionym, czyli też nie?
Jeśliby nie mógł, tedy dosyć będzie, że Bóg zostawi na­
turę upadłą jej własnemu zepsuciu; kara sama się spełni,
zepsucie będzie rosło, i coraz bardziej psując naturę, spro­
wadzi jej ostateczne zepsucie i zniszczenie: ostatnia kara,
śmierć, przyjdzie nieubłagana, i wszystko pochłonie.
Ale religja chrześcijańska nas naucza, że grzech pierwo­
rodny może być naprawiony, i że Bóg w spotęgowanym
nadmiarze swej miłości postanowił go naprawić. Wtedy dwa
są konieczne tej naprawy warunki.
Pierwszym warunkiem jest odpłata za winę, za dobro­
wolny grzech, dobrowolne a godności Bożej odpowiednie
spełnienie kary; drugim warunkiem jest oczyszczenie i napra­
wienie skażenia i zepsucia, wprowadzenie napowrót do natury
zamiast zepsucia i śmierci, świeżego zdrowia i życia. To też
na końcu religja chrześcijańska nas uczy, że tej odpłaty
z jednej strony, tej naprawy z drugiej, człowiek pospolity,
upadły, grzeszny, żadną miarą spełnić nie był zdolny, że tylko
człowiek niewinny, święty, Bogu w godności równy, a zatem
tylko Bóg-człowiek, tylko Chrystus, był zdolny to dopełnia
I dlatego Chrystus na krzyżu za nas umarł: odpłacił naprzód
za nas i zapłacił, a następnie dając nam życie, śmierć ży­
ciem naprawił.
Cała religja chrześcijańska w tych punktach, w tych
chwilach, w tych pytaniach, w tych odpowiedziach się zamyka,
jak znowu z drugiej strony cała tajemnica natury ludzkiej,
cała zagadka istnienia naszego tylko na te punkta potrzebuje
odpowiedzi; i jeśli chrześcijańskie odpowiedzi przyjmie, te
jedne człowieka zaspokoić mogą i jego najgłębsze, namię­
tnością nie zamącone sumienie, może w tych tylko swobodnie
odetchnąć i spocząć bezpiecznie. Tylko w chrześcijaństwie
człowiek jasno widzi, i z każdym dniem jaśniej, jaki jego
początek, jaki koniec, jaka droga. Poza chrześcijaństwem któż
kiedy co pewnego o początku powiedział, kto o końcu ?
Poza chrześcijaństwem dla człowieka z rozumem, wszystko
niepewne, wszędzie ciemno, i z każdym dniem coraz ciem­
niej; aż się nareszcie człowiek nie stanie albo zwierzęciem.
i już nie będzie o niczem myślał, albo też myśląc o początku
swym i o końcu, będzie gwizdał i drwił ze wszystkiego, jak
jaki filozofek dzisiejszy, lub jak nareszcie sam szatan.
Tak, tylko religja chrześcijańska, dla samego rozumu
ludzkiego, byleby chciał na to słońce popatrzyć, jest jasna,
i coraz jaśniejsza i wkońcu najjaśniejsza. Trzeba tylko popa­
trzyć ! Atoli w samejże religji chrześcijańskiej, jeżeli jest jaki
punkt między jasnemi jasny, między wspaniałemi wspaniały,
między cudownemi harmonią, stokroć cudowny, jest takim
niezawodnie akt jej główny, jest nim męka i śmierć Chry­
stusa Pana.
Ach, daj mi człowieka bez uprzedzenia, bez żółci, bez
zdrady, byleby miał rozum, bo łaska będzie niezawodnie, —
i niech popatrzy od początku do końca na mękę i śmierć
Chrystusa Pana, — a świadczę się Bogiem i Jego biorę za
poręczyciela : niebo i ziemia prędzej przeminą; ale ten czło­
wiek zostanie Chrześcijaninem !
O najdrożsi m o i! Już od lat tylu w myśli i w duszy
noszę się z zamiarem, jakbym i ja także w jak najmniej
niegodny sposób mógł przedstawić i pokazać braciom moim
w tymże Chrystusie Panu ten niezrównany Jego męki i śmierci
widok. Dzisiaj chcę mówić o pierwszej chwili tego aktu,
o przygotowaniu się do niego w duchu Chrystusa Pana, tam
w Ogrójcu oliwnym, w onem okrutnem, śmiertelnem konaniu,
którego ten ogród był świadkiem. Wzywam Samegoż Naj­
słodszego Zbawiciela na pomoc, aby mi łaskawie i do głębi
odsłonił wszystkie te, zacząwszy od tej pierwszej dzisiejszej,
tajemnice zbawienia naszego. Wzywani i Ciebie M arjo! To­
warzyszko nierozdzielna Jezusa, Współodkupicielko nasza! któ­
raś od pierwszej chwili męki i konania aż do ostatniej, nie­
odstępna, bądź w duchu, bądź też zarazem i w ciele, była
z tym Jezusem, Synem Twoim, współumęczona, współcierpiąca,
współumierająca. O Marjo! Matko wszystkich boleści, ale za­
razem i całego zbawienia, daj mi Twoje oczy, Twoje serce,
Twoją duszę, aby to, co było w Tobie, wylało się przez moje
usta i było godne Ciebie i Jezusa.
10
11
I.
Wielka i zupełna jest odpowiedność między czynem, któ­
rym Adam przeciwko Bogu zgrzeszył, i wraz z sobą rodzaj
ludzki zagubił, a między czynem, którym Chrystus Bogu za
grzech odpłacił, i rodzaj ludzki od zguby wybawił. A naprzód
ta odpowiedność w tern się pokazuje, że i przed jednym
i przed drugim czynem zaszło pewne poprzednie, ale jakże
odmienne przygotowanie.
Już same zewnętrzne okoliczności jakże różne od siebie!
Wprawdzie i tu i tam, jest ogród : rzecz w ogrodzie się speł­
nia. Ale tam jest raj rozkoszy,
tam
wszystko tchnie rozkoszą, świeżością błyszczy, iskrzy się
światłem, wieje wonnością, śpiewa weselem, a przeoblltość
życia leje się naokoło strumieniem szczęścia; w środku wszyst­
kiego panuje człowiek, król samowładny czarodziejskiej krainy,
szcżęśliwy szczęściem wszystkiego i wszystkich i szczęściem
własnem. A tu z drugiej strony Ogród Gelhsemani, położony
u stóp Góry Oliwnej, ale także i u stóp naprzeciwko wzno­
szącego się pagórka Moriah, na którym się wznosi Świątynia
Jerozolimska; biedny ogród, w położeniu zagłębionem na
spadku doliny Józefatowej, przykryty rzadkicmi, oliwnemi
drzewami, o smutnej zieleni, z pod których sterczą skały,
żywe swoim głazem skały, i otwierają się jaskiniami, jakby
na przyjęcie nie mających przytułku, i z pod swego dachu
wypędzonych wygnańców. To też powiadają, że ongi tu zna­
lazł przytułek, i tu się modlił z raju wygnany Adam. To
było niegdyś. A teraz kto do tego ogrodu tu przyjdzie? Oto
już idzie: idzie Chrystus Pan, nowy Adam; i kiedy tamten
pierwszy w swoim ogrodzie tak się swobodnie cieszył, tak
tam drżał od szczęścia wezbranego; ten tutaj drży od smutku,
cały ściśniony, przybity od boleści duszy. Staje u wrót ogrodu
i nim doń wejdzie, mówi żałośnie do Apostołów :
Smutna
jest dusza moja. smutna aż do śmierci!
I idzie dalej. Zosta­
wia większą część Swych uczniów w ogrodzie, a wziąwszy
z Sobą Piotra, Jakóba i Jana, apostoła wiary, apostoła nadziei
i apostola miłości; kroczy dalej ku jaskini, na miejsce Swej
przeznaczeń pełnej modlitwy. On Sam ma ją odbyć: więc
i tych trzech najbliższych Swych uczniów zostawia przed
jaskinią i tylko raz jeszcze m ów i:
Ach, smutna, smutna jest
dusza moja aż do śmierci!
i obracając się do nich, kończy:
.4
w y
— powiada —
tu pozostańcie: czuwajcież i módlcie
,
abyście nie weszli w pokuszenie!
I już wszedł do jaskini: już
się rozpoczęła chwila stanowcza. Bracia najmilsi, teraz i dla
nas chwila stanąć w duchu obok Zbawiciela naszego.
Wielka i tu będzie odpowiedność, chociaż odwrotna
i jakby nawspak między samym czynem Chrystusa, a czynem
A dam a; była już między okolicznościami na zewnątrz, teraz
będzie co do treści wewnętrznej, a naprzód w samem przy­
gotowaniu się do uczynku.
Przed każdym uczynkiem potrzebne jest przygotowanie.
Tylko zwierz, pozbawiony rozumu, czyni je pod pierwszem
wrażeniem, jakie jego zmysły i poruszone, przez nie uczucie
z zewnątrz odbierze. Czyni bez namysłu, bez rozwagi, bez
przygotowania, bo jest niezdolny do tego wszystkiego, bo
nie ma rozumu i oświeconej przezeń wolnej woli. Ale czło­
wiek, jeżeli chce po ludzku działać i w swych uczynkach
być człowiekiem, powinien zapanować nad odebranem wra­
żeniem, nigdy za niem ślepo, ani prędko nawet nie iść; po­
winien wpierw rozważyć, poradzić się rozumu, a nareszcie
postanowić, co czynić wypada. Jest to pewien rodzaj jakby
rozbierania i rozmowy wewnętrznej — nazywa się deliberacją,
albo rozmysłem. Człowiek jest mniej lub więcej człowiekiem,
według tego, jak mniej lub więcej z rozmysłem postępuje
i czyni.
Otóż tu, zachodzi pytanie: Nad czem właściwie ma się
zastanowić człowiek, nad czem rozmyślić przed przystąpie­
niem do uczynku ? Na to pytanie jest podwójna odpowiedź,
według lego, czy taki człowiek jest chrześcijaninem, czy też
nim nie jest. Jeżeli chrześcijaninem nie jest, niechaj pyta
swego sumienia i swego rozumu. W sumieniu znajdzie resztki
Boga i zakonu Bożego, które są światłem, oświecającem każ­
dego człowieka, na ten świat przychodzącego — a w rozumie
znajdzie inne światło praktyczne, które mu pokaże, czy czyn­
ność, jaką przedsiębierze, jest podług tego Bożego zakonu.
Ale jeżeli chrześcijaninem jest, jakże daleko jaśniej wszystko
Zgłoś jeśli naruszono regulamin