Antoniewicz_Karol_ks_-_Kazania_misyjne_-_Tom_1.pdf

(6274 KB) Pobierz
KAZANIA
K s.
Kmoin
nriToniEwiczn
TOWARZYSTWO JEZUSOWEGO,
Ks. JA N BA D EN I T. J.
WYDANIE TRZECIE PRZEJRZANE I POMNOŻONE.
K A Z A N IA M IS Y JN E .
TOM P IE R W SZ Y
K S . K A R O L A N T O N IE W IC Z
TO A Y AJEZU W O
W RZ STW
SO EG
U D N D IA6. LISTO D 1807 R. WSK A A IE W LICYI,
RO ZO Y N
PA A
W RZ W OA
W PIŁ D Z K N WSTA
STĄ
O AOU
REJW 11. W ZEŚN 1839 R.
SI
R
IA
ZM RŁ WO
A
BRZE W K P Z A SK EM U. LISTO D 1852 R.
S. O N Ń I
PA A
PO H W N TA Ż WK
C O A Y ME
RYPCIE POD KO ŁEM
ŚCIO .
KRAKÓW.
N K D W D W IC
A ŁA EM Y A N TW
ir.
JEZU W O
SO EG .
1906.
Ego Wlodiminis Ledóchowski, Praepositus Provincialis Prov. Qalicianae
Societatis Jesu, potestate ad hoc mihi facta ab A. R. P. N. Ludovico Martin Prae-
posito Generali eitisdem Societatis, facultatem concedo, ut opus subtitulo: „Kazania
Ks. Karola Antoniewicza T. J. Wydanie trzecie przejrzane i pomnożone* — a duobus
censoribus nostrae Societatis revisum et approbatum, typis mandetur.
Cracoviae, 12 novembris 1905.
Wlodimirus Ledóchowski S. J.
Przedm ow a do drugiego wydania.
O ie r w s z y , jak na stosunki nasze, bardzo znaczny nakład
1 Kazań K s. K arola Antoniewicza rozszedł się w przeciągu
dwóch lat; najlepszy dowód, jaki urok po dziś dzień wywiera
nazwisko św iętobliw ego kapłana, najznakom itszego bezwątpie-
nia kaznodziei-m isyonarza w wieku bieżącym ; najlepszy do­
wód, że ja k żywe jego, natchnione słowo, porywało w swym
czasie umysły, kruszyło serca, tak i pisane znaleść so bie umie
drogę do serc, do wyobraźni, do rozumów.
Przystępując do powtórnego wydania tych »Kazań" pra­
gnąłem uczynić je , o ile m ożna najkompletniejszem. Poprze­
dnie wydanie zawierało około sto kazań i szkiców, które po
raz pierwszy ujrzały światło dzienne; obecne m ieści nadto
znowu około 5 0 now ych, dotąd nigdy jeszcze nie drukowa­
nych i około 30 , drukowanych już dawniejszemi laty, w części
za życia O . Antoniewicza, w części po jeg o śm ierci. Ten tak
znaczy w zrost materyi a zarazem wzgląd na większą wygodę
czytelników spowodował ogłoszenie »K azań" nie w dwóch,
ja k poprzednio, ale w czterech tom ach. Pierwszy zawiera
Kazania i nauki m isyjne; drugi poświęcony jest wyłącznie
N ajśw . Pan nie; trzeci mieści w sobie Kazania świąteczne i kilka
n iedzielnych; czwarty Kazania przygodne. Przed każdem kaza­
niem, podobnie ja k w poprzedniem wydaniu, umieściliśmy dla
łatwiejszego zorjentowania się, krótką treść, wskazującą porzą­
dek myśli, logiczne uszeregowanie argumentów.
N. 5229.
REIMPRIMATUR.
E curia Principle Episcopi.
16. Novembris 1905.
(L t S)
t J . Card. Puzyna.
_
^
odo
^
'y )
^ ^
11$
'ISfO.
k
301^
K toby szukał tutaj — powtórzmy cośm y już dawniej
powiedzieli — wyszukanych działów i poddziałów; ktoby szu­
kał długo i m ozolnie naprzód obm yślanych efektów, ten omy­
liłby się, i ostatecznie z niechęcią „K azania" O . Antoniewicza
na bok odłożył. Nauka Chrystusow a z wielką ścisłością, ale
w całej ewangelicznej prostocie płynie tu ze serca miłością
B ożą rozpalonego i serca zapala; porów nania proste, nieraz
z życia codziennego wzięte, naukę tę w yjaśniają; napomnienia
gorące w serce głęboko wchodzą i to o ko ku niebu podnoszą,
to zbawienną bojaźnią pierś przenikają.
K to chce się nauczyć, ja k zwłaszcza do ludu polskiego
m ów ić, jak mu do wnętrza serca zaglądać, jakie i ja k w sercu
sprężyny poruszać; kto nauczyć się pragnie, jak być w naj-
piękniejszem słowa tego znaczeniu kaznodzieją ludowym, a je ­
dnocześnie i dla wyższych warstw słuchaczów pożytecznym
i miłym, ten w tych Kazaniach znajdzie przed so bą utartą,
wspaniałą, niechybnie do celu w iodącą drogę.
„W szystko na większą chw ałę B o ż ą , na cześć N ajśw ię­
tszej B o g a Rodzicy, na zbaw ienie dusz ludzkich, krwią Jez u ­
sową odkupion ych!" T e słow a, te hasła, które raz po raz
w pismach, listach, kazaniach Antoniewicza wracają, zamykają
je i otwierają, niech służą za m o t t o i temu ponownemu
wydaniu „K a z a ń ", ja k za łaską Bożą, służyły pierwszemu!
t
)0
trzeciego wydania.
<
Pragnąc zadośćuczynić licznym wezwaniom i żądaniom
W ielebn. Duchowieństwa, przystąpiliśmy do now ego wydania
Kazań Ks. K arola Antoniewicza, których pierwszy i drugi
nakład zupełnie już wyczerpany. W wydaniu tern trzymaliśmy
się w o gólności tekstu i porządku przekazanego przez ś. p.
ks. Badeniego, z uwzględnieniem warszawskiego wydania ka­
zań maryańskich z r. 1 90 5. Rów nocześnie jednak pomnoży­
liśm y cały zbiór o kilkanaście nauk i przemówień, które w osta­
tnich czasach udało się nam odnaleść w papierach pośmier­
tnych znakomitego kaznodziei-misyonarza.
^ c l o rocV'
Kraków, dnia 12. listopada 1905.
W 53 rocznicę zgonu św. p. O. Karola.
9C*.
y *
<®«cUni
S.
J.
M is y a w ie js k a .
Potrzeba urządzania Misyj po wsiach. — Co lo jest Misya? — Jej pożytki
i cel. — Przygotowanie parafian do M
isyi.
Urządzenie zewnętrzne.
Zagajenie
Misyi. — Rozkład nabożeństw i nauk w poszczególnych dniach trwania Misyi tygo­
dniowej. — Konkluzya i poświęcenie Krzyża misyjnego. — Nabożeństwo za zmar­
łych parafian.
Niektóre uwagi dodatkowe: o pierwszej Komunii dzieci, o szpitalu
i szkółce parafialnej, o przyjmowaniu do bractw. — Zakończenie.
Smutny i bolesny obraz przedstawiają nam z nielicznymi wyjąt­
kami wioski nasze! Zepsucie obyczajów wywiera skutki swoje nietylko
w zewnętrznych stosunkach ludu, ale nawet i w domowem, rodzin-
nem pożyciu. Wszystkie najświętsze związki są, jeśli nie zupełnie
zerwane, to przynajmniej bardzo nadwątlone, w stosunkach małżeń­
skich, rodzicielskich, gospodarskich i sąsiedzkich. Chciwość zysku,
nieużytość, lenistwo, pijaństwo, pokrzywdzenia drugich, to są te rany
otwarte ludu naszego, które codziennie bardziej się jątrzą, i które
zagoić jest powinnością i zadaniem wszystkich dobrze myślących,
a szczególniej nas od Boga na to powołanych, abyśmy czuwali nad
życiem wewnętrznem tych, do których Bóg nas posłał i żąda i wy­
maga wedle możności i siły nam udzielonej, abyśmy pracowali dla
rozszerzenia chwały Jego na ziemi i nad zbawieniem dusz najświętszą
krwią Jego odkupionych. Pojedyncze tu i owdzie pojawiające się
zbrodnie i bezprawia, okazują potrzebę przyłożenia wszelkich możli­
wych usiłowań do zapobieżenia złemu, coraz dalej się szerzącemu.
Te pojedyncze objawy złego, nie tyle są zatrważające w sobie —bo
zbrodnia zawsze była i będzie na tej ziemi —ale są straszne, jeśli po­
znamy przyczynę i źródło z którego wypływają. A tą przyczyną, tern
źródłem wszystkiego złego po wioskach w kraju naszym, jest wiara
nie mówię wygasła, ale osłabiona, odrętwiała, rozchwiana. Cała praw­
dziwa moralność ludu tak ogółowo, jak szczegółowo każdego z osobna
człowieka, jest oparta na wierze, jakby na węgielnym kamieniu; jeśli
kamień ten chwiać się będzie, cala budowa społeczna prędzej czy
później runąć musi. Kształt zewnętrzny, obrzędy wiary, jakby przez
tradycyę ojców, zachowały się między ludem, ale duch bardzo osłabi;
jest wiara w przyznaniu, za co jeszcze Bogu dziękujemy, ale niema
jej w życiu praktycznem, w życiu codziennem, domowem.
Tego ducha wiary obudzić, serce rozgrzać, myśl zbłąkaną
sprostować, wolę do dobrego umocnić, jednem słowem z drogi
obłędu przeprowadzić na drogę prawdy, oto jest wielkie zadanie dla
każdego, który jest gorliwy o rozszerzenie chwały Boskiej i o szczęście
nietylko wieczne ale i doczesne całego ludu. Aby obudzić takie nowe
zbawienne życie, trzeba obudzić wiarę, z której jedynie i wyłącznie
takie życie rozwinąć się może, trzeba działać i na myśl i na serce
i na wolę - wstrząść całym człowiekiem, aby go z tego ospałego
ocucić stanu; bo jako w gwałtownej chorobie ułagadzające tylko
środki nie są dostateczne do przywrócenia zdrowia choremu, tak
i w dzisiejszej gwałtownej moralnej ludu chorobie, trzeba energicz­
niejszych użyć sposobów do wykorzenienia złego, do zaszczepienia
dobrego. Pojedyncze, choćby najstosowniejsze i najgorliwsze kazania
niedzielne i świąteczne, toż samo i katechizacye najjaśniej wyłożone,
nie są dostatecznymi środkami do dopięcia tego celu; są to albowiem
wrażenia chwilowe, przemijające, które od niedzieli do niedzieli zatrą
się w sercu i pamięci; serce rozgrzane prędko wystyga i dobre
postanowienia nikną, nie wydawszy żadnego owocu; gdy tymczasem
teźsame nauki związane, złączone w jedną całość, i jakby jednem
nieprzerwanem siedmiodniowem pasmem wysnute, najzbawienniejsze
mogą wydać owoce. Taka mała siedmiodniowa
W iejska Misy a,
ile
dobrego zdziałać może, o tern każdy, który zechce tylko, łatwo prze­
konać się może. Czytamy o niesłychanych pożytkach takich Misyj
w kościelnych gazetach francuzkich i niemieckich, po rozmaitych
katolickich i protestanckich (dla zamieszkałych tamże katolików) od­
ległych krajach.
Nie jest to bynajmniej w myśli mojej, chcieć nauczać albo rady '
dawać świątobliwym kapłanom w kraju naszym, lecz tylko udzielić
myśli niektórych, jakie mi się z doświadczenia własnego nasunęły, pod
sąd i do dalszego rozwinięcia i zastosowania współpracownikom
w winnicy Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jednym duchem ożywieni,
jeden zawsze cel mając przed oczyma, wspomagajmy się w jedności
i miłości: pracą, radą i spoiną modlitwą, w dopełnieniu tak wielkich
i świętych obowiązków powołania naszego!
C o to je s t M isya?
Samo słowo najlepiej oznacza istotę rze­
czy!
M issus
posłany,
M isya
posłannictwo. Posiani jesteśmy od Boga
do ludów i narodów, do opowiadania prawdy bożej, zawartej w arty­
kułach i tajemnicach świętej wiary naszej, jaka nam jest podana przez
Kościół św. rzymsko-katolicko-apostolski; do okazania drogi, która
prowadzi do żywota wiecznego, t. j. do wykładania nauki wiary
i obyczajów, co wierzyć i co czynić każdy człowiek powinien, aby
był zbawiony! Misya więc w iejsk a, o jakiej tu mowa, jest to nabo­
żeństwo dla ludu wiejskiego, ku dopięciu tego celu postanowione.
Ze złego pojęcia i nierozumienia, razi niektórych to słowo,
i mówią: „Naco nam Misyi?... wszakże my katolicy a nie poganie!" —
Prawda, ale cel Misyi jest dwojaki: albo narodzenie do życia łaski
tych, którzy żyli w ciemnościach bałwochwalstwa, kacerstwa lub od-
szczepieństwa, dając im nieznaną od nich naukę Chrystusową; albo
odrodzenie na utracone życie łaski tych, którzy urodzeni w Kościele,
odstąpili od Boga przez grzech. W pierwszym razie potrzeba obzna-
jomić człowieka z prawdą jemu dotychczas zupełnie nieznaną i obcą;
zapalić ogień święty w głębi tej duszy, która dotychczas żyła w cie­
mnościach i nocy obłędu; rozgrzać do miłości serce, jakiej nigdy nie
pojmowało, do tej miłości, która kocha Boga nadewszystko, a bliźniego
jak siebie samego; nauczyć człowieka wierzyć i wedle tej wiary żyć,
kochać' i wedle tej miłości działać, ufać i wedle tej nadziei życia
wiecznego ułożyć życie doczesne w dobrem i złem powodzeniu.
W drugim razie idzie o to, aby katolików nie po katolicku żyjących,
z martwych członków, przeistoczyć w członki żyjące Kościoła Chrystu­
sowego, aby tę iskrę wiary, która jeszcze tleje, ale dla swawoli ro­
zumu i ciała; bardzo już słabo i zupełnem zagaśnieniem grozi,
w płomień rozdmuchać; aby obudzić skrzepią w sercu miłość Boga
i bliźniego i umocnić nadzieję i dać jej dobry zwrot, strzegąc ją za­
równo od rozpaczy, jak i od zgubnego zaufania w miłosierdziu bożem
przy niepoprawnem życiu. W pierwszym razie przeistoczenie człowieka
ze syna ciemności w syna światłości, dzieje się przez łaskę sakramentu
Chrztu świętego; w drugim przez łaskę sakramentu Pokuty.
Są jeszcze i inne pożytki, które taka Misya czyni! Utwierdza
dobrych w dobrych postanowieniach, dodając im siły do wytrwania.
Zachęca obojętnych do czynniejszego i zbawienniejszego życia, ucisza
niepokoje i skrupuły drażliwego sumienia, pociesza serca w utrapieniu
będące; sprawiedliwym łzy ociera, a grzeszników do łez pobudza.
Przypomina każdemu cel życia; wykłada każdemu wedle stanu, wieku
i pici obowiązki od Boga na niego włożone; daje mu uczuć ważność
Zgłoś jeśli naruszono regulamin