PMK_Wybór kazań i przemówień 4.doc

(157253 KB) Pobierz

422

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A gdy spadły wreszcie z nieba języki ognia, promienie, światło i spoczęły na apostołach zebranych w wieczerniku, „Niewiasta obleczoną w słońce” była z nimi. Bo Jej miejsce jest w Kościele, wśród Apostołów w Wieczerniku, gdzie pod działaniem Ducha Świętego kształtował się Kościół hierarchiczny. Ona jest inkorporowana w Kościół. Od tego momentu widzimy Jej wyraźną obecność w Kościele. Bo gdzie jest Syn, tam musi być i Matka. Ona jest więc chrystocentryczna i eklezjastyczna. Po dziele Bożego Macierzyństwa, największym  i najważniejszym  Jej zadaniem  jest być w Kościele, być eklezjastyczną. Maryja to rozumiała wtedy, gdy znalazła Jezusa w świątyni.

              Pomocnik Maryi musi to rozumieć, że Ona nie dlatego jest w Kościele, że nam się tak spodobało; że my nie forsujemy jej tytułu Matki Kościoła, ale my go odkrywamy i uwydatniamy. Ona jest naprawdę Matką Kościoła na skutek organicznego powiązania Maryi z Chrystusem. Ona i w Kościele jest w sposób ograniczony. Musi być w Kościele przy Chrystusie i nie może przy Nim nie być, bo to jest służebnica Pańska.

              Maryja nie była kapłanem w porządku hierarchicznym, ale niosła pomoc kapłanom. Są takie sytuacje w Kościele, kiedy kobietom zleca się niemal wszystkie funkcje kapłańskie poza konsekracją. Tak jest na przykład w Australii, gdzie jest wielki brak kapłanów.

Tak jest i w Rosji, gdzie kobiety odprawiają niedzielne nabożeństwo odmawiając modlitwy mszalne. Jest to niemal cała Msza święta z wyjątkiem Przeistoczenia, bo nawet udzielają Komunię świętą z Hostii przyniesionych przez kobiety od kapłana przebywającego w innym oddalonym  miejscu.  Podobnie w czasie okupacji łączniczki zanosiły Komunię świętą do niemieckich więzień. Są to funkcję zbliżone do zadań kapłańskich. Dlatego i Maryja mogła być z Apostołami w Wieczerniku i służyć im tam właściwą sobie pomocą.

              Współczesna homiletyka i katechetyka muszą odsłaniać Maryję w sensie maryjno – eklezjalnym. W żywym organizmie Kościoła jest Ona uwydatniona jako Postać, która wypełnia zadanie pomocniczości, jak na weselu w Kanie. Maryja musiała wtedy wiedzieć, że Chrystus będzie potrzebny  na weselu, że okażę wrażliwość na potrzeby ludzi że niczego Jej nie odmówi i jakoś potrzebie zaradzi. Nie zraziła

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

się Jego odpowiedzią. Poleciła sługom: „Uczyńcie cokolwiek wam powie” i w ten sposób przyczyniła się do tego, że stągwie zostały napełnione wodą.

              Idzie o to, aby prawdziwy pomocnik, zwłaszcza promotor dzieła Pomocników, miał żywe wyobrażenie o funkcjonowaniu Maryi w Kościele. Jeśli ją zrozumie, stanie się to dla niego jasne i proste. I wtedy nie będzie się dziwił, że maryjność się potęguje. Ona musi się potęgować, bo Kościół rośnie, a Maryja jest obecna i działająca w żywym i rosnącym organizmie Kościoła.  Kto tego nie pojmuje, nie rozumie samej Maryi.

              Maryjność episkopatu Polski na tym właśnie polega. To jest maryjność eklezjalna, a biskupi polscy są promotorami takiej maryjności.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

„ZASADA POMOCNICZOŚCI” W DZIAŁANIU BOGA

 

Do Pomocników Archidiecezji Warszawskiej

Warszawa, 26 maja 1977

 

W okresie przygotowania Kościoła Chrystusowego na uroczystość Zesłania Ducha Świętego zespalamy się wszyscy w wieczerniku. Pragnął tego Chrystus. Mówił przecież do uczniów swoich, zanim rozstał się nimi, aby miasta nie opuszczali, aż przyjdzie Duch Pocieszyciel, Duch Prawdy, którego Jezus pośle od Ojca.

              Tak często staramy się odtworzyć sobie obraz Maryi z Wieczernika otoczonej Apostołami, uczniami pańskimi i niewiastami. Społem modlili się, oczekując przyjścia Ducha, którego skuteczności działania nie znali. Tego działania doświadczyła na sobie tylko Maryja z Nazaret, w chwili, gdy zgodnie z zamiarem Ojca wszelkiego życia Słowo Ciałem się stało: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię, dlatego też to, co się narodzi, Święte, będzie Synem Bożym”/Łk 1, 35/. Jakie doświadczenie  religijne przeżyła Maryja, bardzo trudno sobie odtworzyć. Ona była przecież łaski pełna. Pan był z Nią. Błogosławiona między niewiastami, wolna od zmazy grzechu pierworodnego. A takie przygotowanie na przyjście Ducha Świętego ma olbrzymie znaczenia. Dlatego też doświadczenie działania Ducha Świętego, jakie miała Matka Chrystusowa, na pewno było wyjątkowa, niepowtarzalne. Z takim to właśnie doświadczeniem Ona, człowiek  Boży wchodzi w środowisko ludzi, oczekujących nieznanej mocy.

              Wiemy, że wstrząs, jaki przeżyli zgromadzeni w Wieczerniku, był niezwykły. Czy był największy? Trudno na to odpowiedzieć, bo na przestrzeni dwudziestu wieków pracy Kościoła, ludzie poruszeni mocami Bożymi przeżyli niezwykle rzeczy. Chrystus mówił: Widzicie cuda? Większe nad te czynić będziecie! W znaczeniu wyobrażeniowym- jak to zresztą widać z twórczości malarskiej i rzeźbiarskiej, z historii Kościoła, z historii życia wewnętrznego, z ascetyki, mistyki - wiemy, że przeżycie, przez które przeszli ludzie wybrani przez Boga, były niezwykłe. Ale to przeżycie, w którym działanie Duch Święty z polecenia Chrystusa, który przysyłał Ducha Pocieszyciela od Ojca, to przeżycie historycznie było wyjątkowe i rozpoczęło wielki okres działania Ducha Świętego w Kościele Bożym.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zastanawia nas to, że Chrystus pragnął, aby to przeżycie było wspólne. Mógł był obdzielić darami Ducha Świętego Apostołów osobno, a jednak chciał przeżycia zespołowego. I to ma też znaczenie.

Gdybyśmy sięgnęli myślą wstecz, do czasów udostępnionych nam przez księgi objawione, dostrzeglibyśmy, że Bóg ma zwyczaj działania kolegialnego. Gdy tworzy człowieka na obraz i podobieństwo swoje, wypełnia uchwałę Najwyższej Rady: „Uczyńmy człowieka na obraz i podobieństwo Nasze”. Gdy po wiekach nie dających się zliczyć działa Bóg w Nazaret, działa też kolegialnie, bo Bóg – Ojciec przez zwiastuna posyła swojego syna – Słowo, które ciałem się staje przez działanie Ducha świętego. Gdy później Chrystus posyła uczniów swoich, czyni to również w imię trynitarnej kolegialności:” Idźcie i nauczajcie, chrzcząc w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”/Mt 28,19/.

Jezus Chrystus jako Człowiek zaczerpnął doświadczenia w działaniu Trójcy  Świętej, kształtującym Jego człowieczeństwo wzięte z Maryi, pod Jej sercem. Dlatego zapragnął, aby ten prawzór działania, który uwydatnił się w misterium Wcielenia, powtarzał się w każdym z dzieci Bożych, odkupionych przez Niego na krzyżu. Do dziś dnia Kościół przez biskupów i kapłanów w momencie chrztu stwarza w każdej duszy warunki działania trójcy Świętej – Ojca, Syna, Ducha.

Dobrze wiemy, że to zasada, którą nieustannie utrzymuje Kościół, ma olbrzymie znaczenie. Mamy przecież świadomość naszego stosunku do Ojca przez Syna w Duchu Świętym. Niekiedy może w naszych syntetycznych skrótach myślowych bardziej się ustawiamy na odbiór działania Ojca, gdy wołamy: „Ojcze nasz”, gdy powtarzamy : „w ręce twoje , Ojcze oddaję ducha mojego:! Bardzo często też ustawiamy się „chrystocentrycznie, bo jesteśmy zapatrzeni w postać Chrystusa . Wiemy, że On żyje w swoim Kościele. On sprawia, że Kościół jest niezniszczalny i nie przeżywa kryzysów.

Wielu się wydaje, że po doświadczeniu rodziny ludzkiej przyszedł szczególny czas na uwrażliwienie się człowieka na działanie Ducha Świętego. Dlatego głoszą jakiś nowy okres pentakostalny. Wydaje mi się, że byłoby to zbyt spóźnione, gdybyśmy dopiero w XX wieku zaczęli mówić o szczególnym działaniu Ducha Świętego, podczas gdy Duch Święty zbiorowo, kolegialnie  działa od początku. Nie tylko w akcie stworzenia pierwszego człowieka, lecz także w akcie  wcielenia Bożego Syna, w akcie umocnienia Apostołów  w Wieczerniku Zielonych

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Świat. To jest już życie pentekostalne! Byłoby więc rzucaniem cienia na dotychczasowe dzieje Kościoła Chrystusowego, gdybyśmy dopiero teraz, po dwudziestu wiekach uświadomili sobie: nareszcie przyszedł czas na działanie Ducha Świętego! On jest w Kościele od początku. Przecież nie możemy być podobni do tych słuchaczy Apostoła, którzy gdy zaczął im mówić o Duchu Święty, odpowiedzialni: Aniśmy słyszeli, że Duch Święty jest – Myśmy słyszeli, my wiemy, że Duch Święty nieustannie działa w Kościele. Chrystus działa wszystko w Kościele przez Świętego Ducha, którego nam nieustannie posyła od Ojca. Stąd to wołanie Kościoła w najuroczystszych chwilach życia ludzkiego, to „Veni Creator”, które rozlega się przy sakramencie bierzmowania, przy konsekracji kapłańskiej czy biskupiej, przy sakramencie  małżeństwa, w najrozmaitszych uroczystych chwilach soborów, synodów, zebrań.

              Działanie Trójcy Świętej od początku jest kolegialne i takim będzie zawsze. Gdybyśmy chcieli mówić językiem współczesnym, moglibyśmy powiedzieć, że w działaniu Bożym jest uwydatniona zasada pomocniczości. Gdy Księga Genesis nam notuje: „Faciamus hominem”-  „uczyńmy człowieka na obraz i podobieństwo Nasze”, to jest w tym potężnym Ojcu wszelkiego życia na niebie i na ziemi zapotrzebowanie na działanie wspólnotowe, jak gdyby Ojciec w swej mocy,  jedno z Synem i Duchem, chciał się jeszcze w swoim działaniu uwielokrotnić.

Ta zasada działania społem zachowania jest w dniu Zwiastowania, i w dniu przyjścia Ducha Świętego, i w całych dziejach Kościoła. Widzimy to w liturgii, w nauczaniu  Kościoła, w „sanatorum communio”. Dobry Bóg pragnie, aby ci różni ludzie byli jedno – jak o tym poucza wymownie Chrystus w Wieczerniku i święty Jan w pierwszym Liście. Oto modlitwa Chrystusowa: „ Ojcze święty, zachowaj ich w imię Twoje, które mi dałeś, stanowili jedno tak jak My.

/…/aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a ja w Tobie /J17,11-12;17,21/. To są słowa, które często powtarzamy i które muszą nas zastanowić. Ideałem działania Ojca Niebieskiego jest doprowadzenia do jedności. Chrystus chciał ustrzec uczniów swoich od działania osób Bożych. Odpowiedział Filipowi: „Kto widzi Mnie, widzi Ojca. Czyż nie wierzysz, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Nim?” Dlatego też, chociaż mogą być różne uwrażliwienia na przestrzeni

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

wieków w dziejach Kościoła , nie można tracić z oczu świadomości, że istotą doskonałości  chrześcijańskiej, istota rozwoju i postępu Kościoła wyraża się w tym, że Trójca Święta w Kościele i w każdym z nas działa zawsze społem.

Takiego właśnie działania oczekuje od nas Bóg, gdy przez Kościół poucza nas, byśmy swoją kapłańską dłonią łączyli te Osoby, czyniąc wszystko, cokolwiek nasze kapłańskie obowiązki nakazują – „w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.”

 

              Jest tu – mówiąc językiem socjalistycznym – utrzymana zasada pomocniczości Trzech osób. Chociaż wystarczyłoby działanie jednej Osoby Bożej, jednakże jest utrzymana wspólnotowość działania. Wchodzi ona przez prawa przyrodzone, przez życie społeczne, przez normy socjalistyczne, moralne, ascetyczne czy mistyczne, w codzienności naszego życia. Bóg mógł zbawiać każdego z  nas poza swoim Kościołem. A jednak przywołuje Kościół do pomocy w tym działaniu. To jest Jego Kościół, w którym  z woli Ojca mieszka Jezus Chrystus, działający przez Ducha Świętego.

              Człowiek w swojej (Przedziwne współdziałanie) osobowości, chociaż posiada tyle właściwości ukształtowanych w nim na obraz i podobieństwo Stwórcy, ma również poczucie swej mocy i nieudolności. Świadom swej mocy ma służyć innym, świadom swej nieudolności  ma oczekiwać pomocy od innych. Dlatego od urodzenia korzystamy z pomocy matki, ojca, rodziców rodziny, szkoły, środowiska, społeczeństwa, narodu, a nawet formacji politycznej zwanej państwem. Dopiero gdy te wszystkie formy społecznego działania przyjmujemy w sposób niezakłócony, możemy mieć nadzieję, że łatwiej dojdziemy do pełni rozwoju swej osobowości.

              Tak jest z człowiekiem, ale tak też było i z Bogiem - Człowiekiem. Bo Bóg  działał na mocy tych zasad, które sam ustanowił i które szanuje. Gdy Ojciec Niebieski wezwał na pomoc w dziele Wcielenia Dziewicę z Nazaretu, nie pozostawił Jej osamotnionej. Dał Jej pomoc, dał  Jej Opiekuna, świętego Józefa. W tych dniach pisarz warszawski Jan Dobraczyński wydał książkę pt. „Cień Ojca”, Jest to powieść poświęcona świętemu Józefowi, odsłaniająca zadanie Mu powierzone. Zastanawia nas, że wiele poleceń, które miały znaczenie i dla Maryi i dla Jezusa, otrzymuje Józef, do którego należy pomagać Matce Chrystusowej. „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę, i idź do Egiptu!- Wstań i wracaj do domu, do ziemi swych ojców. Tak jest w całym życiu

 

 

 

 

 

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin