Operacja ziemia.txt

(58 KB) Pobierz
 WSTĘP  Życie na Ziemi z punktu widzenia wyimaginowanego obserwatora z przestrzeni kosmicznej.

Wy wszyscy na tej planecie jestecie szaleni. Każda osoba, którš spotykacie na ulicy jest zwariowana!  to mocne stwierdzenie, ale prawdziwe. Większoć z Was żyje własnymi emocjami. W wielu okolicznociach reagujecie emocjonalnie, często bez zastanowienia. Emocja jest u was czym nadmiernie używanym. Każdy człowiek powinien się emocjonować, ale nie po to, by niszczyć zdrowie psychiczne u innych. Od wczesnego dzieciństwa Wasi ludzie sš poddawani swoistemu praniu mózgów, odmóżdżeniu i uwarunkowywaniu przez cały system sposobów wychowania. Każde Wasze dziecko jest postawione przed faktem przejcia przez całš serię egzaminów. Na Waszej zachodniej półkuli został ukuty termin szczurze wycigi  będšcy synonimem obłędnej pogoni za pienišdzem. Całe rodziny nabyły obsesji na punkcie symboli statusu materialnego i często używajš Waszego miesznego powiedzonka: Miejmy się lepiej, niż Johnsonowie...- tak, że często wydaje wam się, że wiat się kończy, kiedy Wasze dziecko obleje egzamin, a dziecko sšsiadów zda pomylnie. Macie obłędny system nauczania. Powinnicie skończyć wreszcie z egzaminami i współzawodnictwem  i to raz na zawsze, bo to pochłania całš Waszš aktywnoć życiowš, nie tylko w nauczaniu, ale we wszystkim  nawet w sporcie. Wszystko w waszym życiu jest walkš. Nawet Kosmos chcecie zdobyć!...
Każdy z Was posiada upione możliwoci, które powinny być rozwijane od wczesnego dzieciństwa. Pozwalacie Waszej młodzieży róć i żyć harmonijnym życiem, twórczym i aktywnym, a będzie ona zdrowa psychicznie i fizycznie. Wszystko wymaga zmian. Jest czym niezrozumiałym, że częć ludzi pławi się w luksusie materialnym, a częć w jego zaprzeczeniu.
Wasze religie miały być ostojš Waszego rozwoju duchowego, ale historia Waszego gatunku wskazuje, jak wiele wojen i nienawici zostało przez nie spowodowane. Nawet teraz, zaczynajšc nowš wojnę, kapłani obu walczšcych stron modlš się do tego samego Boga, by błogosławił ich kraje i jednoczenie eksterminował przeciwne. Zresztš ustanowilicie absolutny rekord w Galaktyce pod względem okrucieństwa w stosunku do swego gatunku, Waszych dzieci i Mniejszych Braci  zwierzšt, które wraz z Wami żyjš na Waszej planecie. Pod tym względem zwierzęta sš o wiele wyżej ewolucyjnie od Was  one walczš tylko o przetrwanie, ale nie w obrębie własnego gatunku, jak to czyniš tzw. istoty rozumne... 
W różnych okresach Waszej historii przybywalimy na Waszš planetę i zostawilimy kilku naszych z Wami, a to w celu asystowania Wam w zbliżaniu się do etapu Człowieka Galaktycznego  Homo sapiens galacticus  pozostało po nas wiele ladów, możecie je znaleć w Indiach, Babilonii, Egipcie, Peru, Meksyku, Chinach, Tybecie. [...][1]
Pracujecie posługujšc się zaledwie częciš Waszych umysłowych możliwoci. Używacie tylko pięciu metod percepcji otoczenia podczas, kiedy inne pozostajš w upieniu  podobnie, jak nieużywane mięnie pozostajš w permanentnej atrofii. Wielu z was mogłoby być telepatami, jasnowidzami, telekinetykami, itd. itp.  gdyby nie to, że żyjecie w najbardziej głupio zorganizowanym wiecie, ograniczonym restrykcjami i ogranicznikami pseudo-moralnymi, zdani na normalne pięć zmysłów: wzrok, słuch, węch, dotyk i smak. [...]
I pomimo tego, co tu powiedziałem na Wasz temat, mocno wierzę w to, że Ziemia będzie mogła zajšć miejsce jako pełnoprawny członek Galaktycznej Wspólnoty Istot Rozumnych, której członkowie będš mogli odwiedzać siebie nawzajem.
A jak na razie, to nie życzymy sobie mieszania się w nasze sprawy. Już dawno przybylimy do Was  patrzymy na Was i obserwujemy. Czekamy od długiego czasu z niewyczerpanym zapasem cierpliwoci  a czasu mamy wiele  całš Wiecznoć. My możemy czekać  Wy nie bardzo... Wasz wiat ma naruszona równowagę, której zachwianie zbliża do Was apokaliptyczny Dzień Sšdu Ostatecznego.
Jednak szczerze mówišc, nie musi się to stać. Wystarczy zmienić tylko pewne zaskorupiałe zasady, bo czasu mało, a działania sš potrzebne  wręcz niezbędne. Wybór należy tylko do   W a s ...

 OPERACJA ZIEMIA (2)

ROZDZIAŁ I  Wszyscy jestemy Kosmitami.

Każdy z nas, mieszkańców planety Ziemia jest Kosmitš. Mieszkamy na małej, nieznacznej skałce, okršżajšcej trzeciorzędne słoneczko, które wyglšda jak miliony innych gwiazd w naszej Galaktyce[1] Drogi Mlecznej. A nasza Galaktyka jest jednš z milionów we Wszechwiecie.

Nasz naturalny statek kosmiczny zwany Ziemiš porusza się po doć regularnej orbicie z prędkociš ok. 30 km/s  tak, że możemy o sobie mówić Ludzie Przestrzeni Kosmicznej. To jest oczywiste, ale ilu z nas sobie zdaje z tego sprawę? Gdybymy wczeniej o tym myleli, to sšdzę, że rozszerzyłby się nasz punkt widzenia do wymiaru być może kosmicznego ponad naszymi przyziemnymi sprawami...

Amerykański astronom  dr Harlow Shapley, dyrektor Obserwatorium Radioastronomicznego w Jodrell Bank  sir Bernard Lovell oraz były profesor katedry astronomii Uniwersytetu w Cambridge sir Fred Hoyle zgodnie orzekli, że w Galaktyce istniejš miliony zamieszkałych planet. A kto wie, czy nie sš one powišzane ze sobš kontaktami interpersonalnymi i to o charakterze permanentnym?

W tej pracy będziemy rozważać hipotezę o pozaziemskim, czy nawet pozakontinualnym pochodzeniu UFO  Niezidentyfikowanych Obiektów Latajšcych[2], a także pewnych incydentów z ich udziałem. Jestem pewien, że w jaki dzień nawišżemy łšcznoć z inteligentnymi Istotami z naszego Universum.

Dnia 21 lipca 1969 roku, o godzinie 03:56 GMT, amerykański astronauta Neil Armstrong stanšł na Księżycu, a w chwilę póniej Edwin Buzz Aldrin. Armstrong powiedział wtedy: To mały krok człowieka, ale wielki krok Ludzkoci! Ludzkoci w swym rozwoju...

 OPERACJA ZIEMIA (3)

ROZDZIAŁ II  Genetyczne ogniwo.

Mamy także inny powód do nazwania siebie Ludmi Kosmosu. W księdze The Stanzas of Dzyan mówi się, że miliony lat temu promieniujšce wiatłem Istoty wylšdowały na Ziemi swym lnišcym statkiem kosmicznym.[1] Podobnie więta księga Indian Quiche-Maya[2] Popol-Vuh mówi o kilku próbach stworzenia ludzi przez bogów.[3] Także wydarzenia opisane w pierwszej księdze Starego Testamentu  Genezis[4]  nawišzuje do tego, co miało miejsce około 4.000.000 lat temu, gdy po Ziemi hasały sobie małpoludy, których móżdżkach nie zawitała jeszcze iskierka Rozumu. To, co opisano w Genezis wydarzyło się wczeniej, nim człowiek stał się istotš mylšcš.[5]

W swej wczeniejszej ksišżce opisuję, jak bogowie wyprodukowali i to z sukcesem, w drodze fizyczno-chemicznej interwencji w zwierzęcy organizm Praczłowieka, istoty stworzone w celu pilnowania ich ogrodu Eden.[6] Istoty te wyprowadzono potem z Raju, a to dlatego, że nadmiernie się rozwinęły i zaczęły przypominać prawdziwego człowieka (czytaj: bogów) w oczach Jehowy[7]:
Po czym Bóg rzekł: >>Oto człowiek stał się taki, jak My: zna Dobro i Zło. Niechaj teraz nie wycišgnie przypadkiem ręki, aby zerwać także owoc z drzewa życia, zjeć go i żyć na wieki<<.
Rdz 3,22
Rdz 6,1-2

Tak też humanoid nowego typu, który dzięki eksperymentom bogów posiadł Rozum został osadzony na Ziemi  skšd został wzięty.

Powyższa spekulacja mylowa zakładajšca fizyko-chemicznš istot wyższych w organizmy gatunku Homo może wyjanić nagłe pojawienie się na Ziemi człowieka z Cro-Magnon, co nastšpiło około 60-80 tys. lat temu. Był on ewolucyjnie bardziej zaawansowany, niż człowiek Neandertalski i stworzył on nowš kulturę, majšc do dyspozycji lepszy mózg i organizm bardziej dostosowany do otoczenia, niż wczeniejsze typy ludzkie.

Bogowie powracali czasem na Ziemię i mieszali się z tutejszš, wyrzuconš z Raju, ludnociš  co znajduje odzwierciedlenie w mitach i religiach Chińczyków, Japończyków, Indian, Hindusów, Egipcjan, Greków, Skandynawów i Etrusków. Mieszanie się za sobš tych dwóch gwiezdnych ras tak opisano w Księdze Rodzaju:
A kiedy ludzie zaczęli mnożyć się na Ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga widzšc, że córki człowiecze sš piękne, brali je za żony, wszystkie, jakie im się podobały.

Wyglšda na to, że od tysięcy lat Kosmici mieszajš się z istotami rozumnymi, zamieszkałymi na naszej planecie. Najsłynniejszym przypadkiem jest opublikowany na łamach Flying Saucers Review incydent z młodym brazylijskim farmerem Antonio Villas-Boasem. Historie tš wałkowano w wielu numerach FSR, tak że ograniczę się tutaj do krótkiego streszczenia.[8]

Antonio Villas-Boas w czasie incydentu miał 23 lata. Mieszkał wtedy wraz z rodzinš na farmie w pobliżu Sao Francisco de Sallas, w stanie Minas Gerais, na pograniczu ze stanem Sao Paulo w Brazylii. Historia ta zaczyna się nocš, dnia 5 padziernika 1957 roku. Antonio zauważył janiejšce srebrzystym blaskiem wiatło, które opadało w dół, ku jego farmie. Poczštkowo obserwował je sam, a potem wraz z bratem przez okno sypialni.

Następny incydent miał miejsce w nocy, 14 padziernika, pomiędzy godzinami 21:30 a 22:00, kiedy Antonio wraz z ojcem orał pole. Nagle zauważyli oni bardzo jasne wiatło poruszajšce się wzdłuż pola.

15 padziernika, Antonio orał pole samotnie. Dokładnie o godzinie 01:00 ujrzał on jasnš gwiazdę na niebie, która rosła zbliżajšc się w jego kierunku. Zanim zdecydował się cokolwiek zrobić, NOL zawisł nad nim na wysokoci około 50 m i owietlił go silnym strumieniem wiatła. W chwile póniej NOL wylšdował na ziemi, uprzednio wypuszczajšc trzy metalowe podpory. Antonio wyskoczył z traktora, w którym przestał pracować silnik, i usiłował uciec z miejsca zdarzenia. Został on jednak ujęty przez pasażerów NOL-a i dostarczony na jego pokład. Tam go rozebrano do naga i namaszczono jakim smarowidłem, które jednak nie przypominało oliwy, oleju czy jakiegokolwiek tłuszczu. Potem pobrano mu próbki krwi z obu stron podbródka. Następnie pozostawiono go w pomieszczeniu bez żadnego umeblowan...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin