OPOWIESCI STAREJ USTKI II.pdf

(5842 KB) Pobierz
Żeglarze i rybacy. Historie z usteckiego portu.
Wstęp
„Port, to jest poezja rumu i koniaku, port, to jest poezja
westchnień czułych żon”. Tak śpiewał przed laty zespół
„Trzy Korony”. Ta portowa poezja ukryta jest także w historii
Ustki.
Warto jej szukać w historii. Dlatego sięgamy do dziejów
usteckiego portu. Jego początki tkwią na pewno w czasach
wcześniejszych niż początek XIV wieku, kiedy po raz pierw-
szy wzmiankowano jego istnienie w słupskich dokumentach.
Akcenty przebrzmiałej przeszłości dźwięczą do dziś, choćby
w budowlach. Ale nie tylko. Wsłuchamy się w melodie sta-
rych przekazów, wygrzebanych z pożółkłych kronik, gazet i
dokumentów. Zobaczmy, co w porcie pozostało z atmosfery
tych dawnych lat.
Książka składa się z trzech części. Pierwsza to kilkana-
ście historii, które na pewno opowiadano sobie w usteckim
porcie w dawnych czasach. Druga – to kalendarium cieka-
wych i ważnych wydarzeń w tym porcie. Trzecia jest nato-
miast propozycją miejskiego szlaku turystycznego dla osób,
które lubią czuć historię na dotknięcie ręki.
1
Opowieści
ze starego portu
Na początku były drzewa znaczone siekierą
Na przełomie I i II tysiąclecia ujście Słupi stanowiło
prawdopodobnie peryferie obszaru zamieszkiwanego przez
słowiańskie plemię, które archeolodzy lokalizują wokół gro-
dów w Gardnie Wielkiej i w Główczycach, na południe od
jezior Gardno i Łebsko. Jakieś inne małe plemię pomorskie
żyło w tym czasie w rejonach Sławna.
Między nimi, czyli nad Słupią i na zachód od niej, aż do
Wieprzy, rozciągały się pralasy Puszczy Słupskiej i mokradła.
Opowieści starej Ustki
Na zimę do Zimowisk
Są znane znaleziska luźne świadczące, że u ujścia Słupi
już w epoce kamienia łupanego bytowali myśliwi i rybacy.
Wskazuje też na to logika: ujście rzeki obfitującej w łososie
musiało przyciągać ludzi. Zapewne za wydmami, w miej-
scach suchych, osłoniętych od wiatru i nie narażonych na
zalanie przez wylewy Słupi praustczanie pobudowali pry-
mitywne chaty. Ale w przypadku zagrożenia ze strony ra-
busiów, a ci - jak na przykład Wikingowie - często atakowali
właśnie od strony morza, mieszkańcy Praustki nie mieli
gdzie się schronić. Uciekali wówczas zapewne na okolicz-
ne bagna, albo do grodów, czyli osad otoczonych wałami
obronnymi. Niektórzy twierdzą, że Ustka zawsze wylud-
niała się w porze zimowych sztormów, a jej mieszkańcy
przenosili się wówczas do Zimowisk, położonych dalej od
morza i przez to mniej narażonych na sztormy - stąd rzeko-
mo nazwa tej wsi.
Najbliższe grody też ulokowane zostały dalej od brzegu.
W czasach, gdy Mieszko I i Bolesław Chrobry tworzyli zręby
polskiej państwowości, istniał gród przy przeprawie przez
Słupię w Słupsku i mały gródek w zakolu Słupi między Ga-
łęzinowem i Bydlinem, nieopodal miejsca, gdzie dziś rozcią-
ga się słynna „Dolina Charlotty”. Ten był najbliżej Ustki.
2
Żeglarze i rybacy. Historie z usteckiego portu.
Żegluga była zawsze
Czy już wówczas praustczanie parali się żeglarstwem?
Możliwe. Żegluga na Bałtyku istniała od zawsze. Gdy w
Egipcie budowano piramidy, zapuszczał się tu morski lud
twórców tajemniczej „kultury megalitów”, który w Anglii
pozostawił po sobie Stonehage, a w naszym regionie – ka-
mienne konstrukcje w lasach pod Łupawą i podsławień-
skim Borkowie. Wpływali tu także Grecy i Rzymianie i
pewnie także Etruskowie, z którymi mieszkańców Pomo-
rza Środkowego łączyły jakieś tajemnicze związki o cha-
rakterze religijnym. Wyrażały się w podobnym obrządku
pogrzebowym, polegającym na wsypywaniu popiołów
zmarłych, których palono na stosach, do urn z wyobra-
żeniem twarzy ludzkiej. Takie groby odkopano m.in. na
cmentarzysku na terenie osiedle Ustka-Przewłoka.
Wiele późniejszych znalezisk archeologicznych w oko-
licach Słupska i Ustki świadczy o silnych kontaktach mor-
skich ze Skandynawią.
Łeba i Darłowo nie miały Słupska
U progu XIV wieku kontakty morskie Pomorza z in-
nymi regionami tak się nasiliły, że u ujścia prawie każdej
większej rzeki do Bałtyku rodziło się portowe miasto. Łeba
nad Łebą prawa miejskie uzyskała w 1357 roku. Nadał je
Wilhelm von Balderstein, komtur krzyżacki, rezydujący
w Gdańsku, bo Łeba była wówczas w posiadaniu Zakonu.
Darłowo u ujścia Wieprzy stało się miastem już w 1312
roku. Zwało się Ruegenwalde, czyli „rugijski las” – a to
rzekomo od słowiańskich uciekinierów w Rugii, którzy
właśnie tu mieli osiedlić się po ucieczce przed Duńczyka-
mi, atakującymi ich wyspę. Prawa miejskie otrzymało z
nadania Jana i Wawrzyńca, rycerzy z rodu Święców, do
których w tym czasie należała także Ustka i ziemie dalej na
wschód, aż po krzyżacką Łebę.
3
Opowieści starej Ustki
Spadająca gwiazda Gardny Wielkiej
Tylko przy ujściach Słupi i Łupawy nie powstały w
średniowieczu miasta. Ich zalążki zdusił Słupsk, w którym
osiedliła się rzesza niemieckich kolonistów. A jeszcze 200
lat wcześniej gęściej zaludnione i ważniejsze niż miejsco-
wości nad Słupią były osady wzdłuż biegu Łupawy. Taka
sytuacja trwała w XII i zapewne także w początkach XIII
wieku. W Gardnie rezydował namiestnik księcia pomor-
skiego, tu powstała jedna z pierwszych parafii katolickich
w naszym regionie. Istnieje nawet domniemanie, że w
XIII wieku Gardna Wielka uzyskała prawa miejskie, co
świadczyłoby o tym, że i tu próbowano wówczas założyć
ośrodek portowy. Karl Jost, autor kroniki Gardny Wielkiej,
spisanej w latach
30. XX wieku pod-
kreśla, że jeszcze w
1595 roku w Atlasie
Świata wydruko-
wanym w Paryżu
zaznaczono Gardnę
jako miasto – obok
Słupska i Lęborka.
Z 1396 roku po-
chodzi natomiast
informacja źródło-
wa o proboszczu
Janie, rezydującym
przy gardneńskim
kościele Świętego
Stanisława, które-
Reprodukcja mapki z przedwojennej
gazety słupskiej, obrazującej
średniowieczne posiadłości Słupska
nad dolna Słupią. Są zaznaczone
kropkowaną linią. Stolp to Słupsk,
Stolpmunde to Ustka, a Wintershagen –
to wieś Zimowiska. Freichow – to dawny
potok Wrechow, czyli Orzechówka
go określono jako
„episcopus” – biskup.
Ale w XIII wieku do coraz
większego znaczenia docho-
dził gród i osady przygrodo-
4
Żeglarze i rybacy. Historie z usteckiego portu.
we w Słupsku. To okres prosperity. Horyzonty handlowe
rozszerzyły się, w obieg gospodarczy weszły nowe krainy,
wcześniej dzikie i zacofane. Jednym z tego przejawów była
kolonizacja terenów słabiej zaludnionych przez miesz-
kańców rejonów bardziej rozwiniętych. W efekcie na ko-
lonizowanych obszarach rozwijało się w szybkim tempie
rolnictwo, rzemiosło, kwitł handel. Statki żaglowe zaczęły
pływać do odległych portów. Drogi handlowe pełne były
wozów ze zbożem, tkaninami, wyrobami z drewna, metalu
i bursztynu. Morsko-lądowymi szlakami wożono sól i solo-
ne śledzie.
Za symboliczne 8 groszy...
W tym czasie, na przełomie XII i XIII wieku, także
Ustka musiała już być miejscem prowadzenia handlu
morskiego. Wskazuje na to ufundowanie w XIII w przez
książąt gdańskich kościoła pod wezwaniem Św. Mikołaja
w Słupsku, patrona kupców i żeglarzy. Mieści się w nim
teraz Miejska Biblioteka Publiczna. Żeglarze, którzy mod-
lili się w murach dzisiejszej biblioteki w Słupsku, musieli
wypływać na morze właśnie z Ustki.
Kupcy i rzemieślnicy, czy - jak byśmy ich dziś nazwali
- inwestorzy, chętniej osiedlali się w Słupsku, nie w Ustce.
Tam byli bliżej władzy, w grupie stanowili większą siłę,
mogli liczyć na specjalne przywileje. I to właśnie w Słup-
sku, a nie w Ustce woleli założyć miasto, nieopodal gro-
du, przy brodzie przez Słupię. Nie nad samym morzem,
tylko 17 km na połu-
dnie od niego w linii
prostej, a z biegiem
rzeki - 37 km od jej
ujścia do morza. Ustkę
kupili od lokalnych
feudałów, nim sama
zdołała zaistnieć jako
ośrodek miejski.
Na zdjęciu ujście Orzechówki, czyli rzeczki
Wrechow, do Bałtyku. W 1337 roku wyznaczała
wschodnią granicę posiadłości Słupska w Ustce
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin