Kami Garcia, Margaret Stohl - 03 - Istoty chaosu.pdf

(1666 KB) Pobierz
Chaos i spokój, ciemność i światło -
Wszystko to było dziełem jednego umysłu, rysami
Tej samej twarzy, kwiatami jednego drzewa;
Postaci wielkiej Apokalipsy,
Znaki i symbole Wieczności,
Te pierwsze, te ostatnie, te w środku, i tak bez końca.
—William Wordsworth Preludium, Księga Szósta
Przedtem
Cukier i sól
T
o zabawne, jak w Gatlin rzeczy dobre powiązane są ze złymi. Czasem trudno wręcz odróżnić jedne
od drugich. Tak czy inaczej, cukier miesza ci się z solą, a za każdym pocałunkiem kryje się kopniak, jak
by to ujęła Amma.
Nie wiem, czy tak jest wszędzie. Znam tylko Gatlin. I wiem, że kiedy usiadłem z powrotem na
swoim starym miejscu w kościelnej ławce obok Sióstr, jedyne plotki, jakie krążyły razem z tacą po
kościele, dotyczyły tego, że w Bluebird Cafe przestali podawać zupę hamburgerową i że akurat kończył
się sezon na placki brzoskwiniowe. I jeszcze, że jacyś chuligani ukradli huśtawkę zrobioną z opony,
która wisiała na starym dębie w parku Generała. Połowa parafii wychodziła już powoli wyłożonymi
dywanami nawami kościoła. Panie miały na nogach buty, które moja mama zwykła nazywać
„charytatywnymi”. Widok tych wszystkich napuchniętych, fioletowych kolan sprawiał wrażenie, jakby
całe morze nóg wstrzymywało oddech. Ja w każdym razie to zrobiłem.
Ludzie wychodzili, ale Siostry się nie ruszały. Każda z nich wciąż w jednej dłoni ściskała śpiewnik
otwarty na niewłaściwej stronie, a z drugiej ręki, poznaczonej plamami starości, wystawała ulubiona
chusteczka do nosa, niczym rozkwitła róża. Nic nie mogło powstrzymać staruszek przed śpiewaniem,
głośno i przejmująco, tak by przekrzyczeć dwie pozostałe. Poza ciocią Prue. Raz na trzysta dźwięków
trafiała w jakieś trzy nuty właściwej melodii, ale nikomu to nie przeszkadzało. Niektóre rzeczy nigdy
się nie zmieniają i być może nie powinny. Niektóre, jak na przykład ciocia Prue, po prostu musiały być
inne.
Zdawało się, że lato po prostu się nie wydarzyło i że byliśmy zupełnie bezpieczni w tych kościelnych
murach. Jakby nic, oprócz jasnych promieni słońca wpadających przez przybrudzone szyby, nie mogło
dostać się do środka. Żaden Abraham Ravenwood albo Hunting i jego krwawe stado, ani matka Leny,
Sarafine, nawet sam diabeł. Każdego powstrzymałaby uduchowiona gościnność parafianek z ich
programem nabożeństwa. A gdyby komuś udało się tu wtargnąć, pastor dalej głosiłby swoje kazanie, a
chór by śpiewał nieprzerwanie. Bo nic, prócz samej Apokalipsy, nic mogłoby odciągnąć mieszkańców
Gatlin od kościoła, ani od plotkowania o sobie nawzajem.
Jednak poza murami kościoła tego lata zmieniło się wszystko, zarówno w świecie Obdarzonych, jak i
śmiertelników, nawet jeśli ludność Gatlin nie miała o tym żadnego pojęcia. Lena naznaczyła się
jednocześnie Światłem i Ciemnością i przepołowiła siedemnasty księżyc. Bitwa między Istotami
Ciemności a Istotami Światła przyniosła śmierć jednej i drugiej stronic, a także otworzyła w porządku
rzeczy szczelinę wielkości Wielkiego Kanionu. W świecie Obdarzonych czyn Leny można było
porównać do rozbicia tablic z dziesięcioma przykazaniami. Zastanawiałem się, co powiedzieliby
mieszkańcy Gatlin, gdyby się o tym wszystkim dowiedzieli, choć miałem nadzieję, że to nigdy nic
nastąpi.
To miasteczko przyprawiało mnie niegdyś o klaustrofobię i szczerze go nienawidziłem. Teraz jednak
stało mi się bliskie, mógłbym zapewne nawet za nim tęsknić. I ten dzień nadchodził. Nikt nic wiedział o
tym lepiej ode mnie.
Cukier i sól, i całusy, i kopniaki. Dziewczyna, którą kochałem, wróciła do mnie i zniszczyła nasz
świat. Właśnie to wydarzyło się tego lata.
Doczekaliśmy końca zupy hamburgerowej, placka brzoskwiniowego i huśtawki z opony. Ale byliśmy
też świadkami początku czegoś innego.
Początku końca świata.
Siódmy września
Linkub
S
tałem na szczycie białej wieży wodnej, a słońce ogrzewało mi plecy. Mój bezgłowy cień padał na
rozgrzany pomalowany metal i znikał gdzieś poza jego krawędzią. Widziałem Summerville
rozciągające się przede mną aż do jeziora, między drogą numer 9, a Gatlin. To było nasze szczęśliwe
miejsce, moje i Leny. Przynajmniej jedno z takich miejsc. Ja jednak wcale nie czułem się szczęśliwy,
raczej miałem wrażenie, że za moment zwymiotuję.
Miałem łzy w oczach, ale nic wiedziałem dlaczego. Być może przez światło.
Chodź wreszcie. Już czas.
Na zmianę zaciskałem i rozluźniałem pięści. Wpatrywałem się w malutkie domy, malutkie
samochody i malutkich ludzi, czekając, aż to się wydarzy. Żołądek skręcał mi się w oczekiwaniu,
trudnym i strasznym. Wreszcie znajome ramiona wbiły się w moje ciało, wycisnęły powietrze z płuc i
przyciągnęły mnie do metalowej drabiny. Uderzyłem szczęką w poręcz, potknąłem się. Skoczyłem do
przodu, próbując go zrzucić.
Kim jesteś?
Ale im bardziej się miotałem, tym mocniej uderzał. Kolejny cios wylądował na moim brzuchu,
zginając mnie wpół. Wtedy je zobaczyłem.
Jego czarne buty. Były tak stare i znoszone, że mogłyby być moje.
Czego chcesz?
Nie czekałem na odpowiedź. Chwyciłem go za gardło, a on zrobił to samo. Wtedy zobaczyłem jego
twarz i wszystko zrozumiałem.
Był mną.
Kiedy tak wpatrywaliśmy się sobie nawzajem w oczy i ściskaliśmy się za gardła, potoczyliśmy się po
brzegu dachu wieży i spadliśmy.
Przez całą drogę w dół towarzyszyła mi tylko jedna myśl.
Nareszcie.
Moja głowa uderzyła o podłogę z głośnym łomotem, a zaraz za nią podążyła reszta zaplątanego w
pościel ciała. Próbowałem otworzyć oczy, ale wciąż były zamglone snem. Czekałem, aż opuści mnie
panika.
Kiedyś w snach próbowałem powstrzymać Lenę przed upadkiem. Teraz to ja leciałem w dół. Co to
mogło oznaczać? I dlaczego budziłem się z poczuciem, że już spadłem?
— Ethanie Lawsonie Wate! Co ty, na rany Chrystusa, wyprawiasz?! — Amma była zdolna krzyknąć
w naprawdę osobliwy sposób. Mój tata mawiał, że takim głosem potrafiła wyciągnąć kogoś z samego
Hadesu.
* Outsiderzy – lektura szkolna w USA, autorstwa Susan E. Hinton. Jest to opowieść o młodym chłopaku uwikłanym w wojnę osiedlowych gangów. Nie zrażając się tym, że jest to lektura – to kawałek naprawdę fajnej literatury!
Otworzyłem oczy, ale zobaczyłem tylko samotną skarpetę, pająka idącego ścieżką pośród kurzu i
Zgłoś jeśli naruszono regulamin