SŁAWOMIR KOPER - Życie prywatne elit artystycznych II Rzeczypospolitej.pdf

(8230 KB) Pobierz
Sławomir​ Koper
Życie​ prywatne elit artystycznych Drugiej
Rzeczypospolitej
Od​ autora
Podstawowym problemem badacza dziejów kultury dwudziestolecia
międzywojennego jest niezwykła obfitość materiału. Żadna inna epoka w historii
naszego kraju nie zanotowała podobnej eksplozji talentów i to praktycznie w każdej
dziedzinie. Pisali wówczas najwybitniejsi literaci z Reymontem, Żeromskim,
Nałkowską i Dąbrowską na czele, tworzył Tuwim, Wierzyński, Pawlikowska-
Jasnorzewska, malowała Stryjeńska, Witkacy, komponował Szymanowski. Na
scenie grali Jaracz, Junosza-Stępowski i Węgrzyn, na deskach kabaretu śpiewała
Ordonka, tańczyły Zula Pogorzelska i Loda Halama. Popularnością cieszyli się
aktorzy filmowi ze Smosarską i Żabczyńskim na czele. Kłopotem badacza pozostaje
zatem selekcja, albowiem książka na temat życia prywatnego środowisk
artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej może swobodnie liczyć nawet kilkanaście
tomów.
Ograniczyłem się do kilkunastu nazwisk, nie chciałem tworzyć słownika
artystów polskich. Moim zamierzeniem było przedstawienie w sposób możliwie
wyczerpujący losów prywatnego życia wybranych przeze mnie twórców. Dlatego
dla niektórych osób zabrakło miejsca, inni zostali potraktowani marginesowo. Ten
los spotkał nawet niektórych skamandrytów, albowiem o życiu każdego z nich
można napisać oddzielną książkę. Czytelnicy mogą mieć własne zdanie: jednym
będzie pewnych osób brakować, inni będą uważali mój wybór za bardzo
subiektywny. I będą mieli rację, uważam jednak, że udało mi się ukazać panoramę
życia prywatnego środowiska artystycznego Drugiej Rzeczypospolitej. A to
fascynujący temat, dotychczas raczej omijany w publikacjach o okresie
międzywojennym.
Książka ta jest bardzo luźną kontynuacją Życia prywatnego elit Drugiej
Rzeczypospolitej. Tamta dotyczyła sfer politycznych, ta środowisk artystycznych.
Oczywiście obie te grupy przenikały się wzajemnie, a szczególne miejsce zajmuje
w tym gronie Bolesław Wieniawa-Długoszowski, stały bywalec stolika
skamandrytów w „Ziemiańskiej” i kulis kabaretów warszawskich. Był on jednym
z symboli międzywojennej Warszawy – efekt doskonałej symbiozy sztuki i polityki.
I kiedy Wieniawa zniknął ze stolicy, to zmieniły się również wzajemne relacje
pomiędzy tymi sferami. Po śmierci Piłsudskiego Polska stała się zupełnie innym
krajem, chociaż nikt się nie spodziewał, jaką katastrofę przyniesie wojna.
Warszawa i Polska lat dwudziestych i wczesnych trzydziestych stanowi
wyjątkowo wdzięczny temat. To miejsce, gdzie kwitło radosne życie towarzyskie,
gdzie rodziły się i upadały kariery, gdzie artyści cieszyli się wyjątkowym
uznaniem. I z reguły odnosili komercyjny sukces, a nawet jeżeli nie zaznali go za
życia, to przyszłe pokolenia potwierdziły ich wielkość.
Pisząc tę książkę, nie unikałem drażliwych tematów. Pisałem otwarcie
o odmiennych preferencjach seksualnych, alkoholizmie, narkomanii, problemach
i oszustwach finansowych. O kolaboracji w czasach drugiej wojny światowej
również. Ale także o szczęśliwych związkach małżeńskich, wielkich uczuciach
i zwykłej codziennej egzystencji. Z tego przecież składa się życie każdego
człowieka, niezależnie czy jest zwykłym obywatelem, czy też uznaną sławą.
A czasami twórczość oderwana od kontekstu życia prywatnego może wręcz
pozostać niezrozumiała…
Sławomir​ Koper
Rozdział​ 1
Artyści​ i ich środowisko w czasach Drugiej
Rzeczypospolitej
Na​ półpiętrze w „Ziemiańskiej”
„Żyło tu około 28 milionów ludzi – opisywał sytuację gospodarczą Polski
w 1918 roku przewodniczący Amerykańskiej Misji Żywnościowej – przez cztery
lata szarpanych przez cztery różne inwazje w ciągu tej jednej wojny, której bitwy
i cofające się armie wielokrotnie siały zniszczenie. Na pewnych terenach inwazji
tych było siedem i siedem niszczycielskich odwrotów. Wiele setek tysięcy zmarło
z głodu. Miliony straciły zniszczone domy i ludzie na tych terenach żyli
w ziemiankach. Ich narzędzia rolnicze zostały poniszczone, zwierzęta
zarekwirowane przez wojska, zboża tylko częściowo zebrane. Przemysł w miastach
zamarł z braku surowców. Panowało bezrobocie i miliony pozbawione były
środków do życia. Kraj zalany był rublami, koronami, które nie miały teraz żadnej
wartości. Koleje prawie nie funkcjonowały. Miasta niemal pozbawione żywności;
tyfus i choroby szalały, obejmując całe prowincje. Szczury, wszy, głód, zaraza –
a jednak byli zdecydowani budować państwo”. [1]
Stosunkowo najlepsza sytuacja panowała w miastach, ale nawet w Warszawie
dawały się odczuć dotkliwe braki. Podłej jakości chleb sprzedawano na kartki –
wyrabiano go z mąki zmieszanej z mączką z kasztanów. Powszechnie jadano go
z marmoladą z marchwi.
Kazimierz Wierzyński przyznawał po latach, że gdy przyjechał do Warszawy,
bardzo przydał mu się głodowy trening z obozu jenieckiego w Rosji. Na szczęście
miał przyjaciela, którego raz w tygodniu zapraszano na kluski z twarogiem do
domu pisarki Bronisławy Włodkówny. Zabierał ze sobą Wierzyńskiego i obaj
młodzieńcy omawiali z uznaniem twórczość gospodyni, a ich szacunek „wzrastał
proporcjonalnie do zaspokajanego apetytu”.
Po odzyskaniu niepodległości sytuacja powoli ulegała normalizacji, ale daleko
było jeszcze do czasów sprzed wybuchu wojny.
„W restauracji »Astoria«, w jednym pokoju – wspominał Antoni Słonimski –
zbierał się cały Parnas naszej odrodzonej ojczyzny. Na lewo przy oknie siadywali
endecy: Makuszyński, Nowaczyński, Perzyński. Nasz »lewicowy stół« był
liczniejszy, łączyły się tam nie tylko stoły, ale i pokolenia. Królowała Bronisława
Ostrowska, bywał Żeromski, Lechoń, Wieniawa, czasami Sławek.
Niemcy wyżarli wszystko, co było w kraju i na wystawach pozostawili tylko
pęczak, tę zmorę kulinarnej pierwszej okupacji. W »Astorii« obiady wydawali
wtedy na kartki. O jakości tych obiadów świadczy popularna wtedy piosenka
»Dlaczego pan jest taki blady? Czy urzędowe jesz obiady?«”. [2]
Zaradność Polaków jest jednak powszechnie znana, a w szczególności
warszawiaków. Już niebawem sensacją dnia stała się restauracja „Alkazar” na
Królewskiej, gdzie podawano „sztukę mięsa z rurą”. Na Nowym Świecie powstała
restauracja „U Turka” (prowadzona przez Ormianina), gdzie na szaszłyk lub
sznycel z jajkiem chętnie zaglądali pikadorczycy. Na dalszą poprawę warunków nie
trzeba było długo czekać.
„Sytuacja żywnościowa – opowiadał z rozmarzeniem Słonimski – po wyjściu
Niemców poprawiała się z dnia na dzień. Jakby krople dżdżu padły na wyschniętą
ziemię. Rosły w oczach kiełbasy, szynki, serdelki, mortadele […] Wojenna kajzerka
zarumieniła się powabną kruchością, cukiernicy przywrócili wszystkie pokusy
naszych lat dziecinnych”. [3]
Błyskawicznie pojawiały się nowe lokale, które szybko zdobywały klientelę.
Najwięcej znajdowało się w ścisłym centrum miasta, szczególnie przy
Mazowieckiej, uważanej za „najweselszą w stolicy”. W Śródmieściu zlokalizowano
najważniejsze i najmodniejsze lokale Warszawy: „Ziemiańską”, „U Wróbla”,
„Astorię”, „Simona i Steckiego”, „Adrię”, „Oazę”, „Nową Gospodę”. Zresztą
topografia warszawskich knajp okresu międzywojennego to temat zasługujący na
osobne opracowanie.
Oddzielny rozdział należałoby poświęcić „Adrii”, funkcjonującej od
października 1929 roku. W podziemiach zlokalizowano salę dansingową na półtora
tysiąca osób, z obrotowym parkietem, wirującymi żyrandolami i dwoma barami.
Od popołudnia do późnej nocy do tańca grały dwie doskonałe orkiestry (Golda
i Petersburskiego oraz Karasińskiego i Kataszka). Oferowano tam doskonałą
kuchnię, najlepsze trunki i dyskretną, fachową obsługę. Oprócz sali dansingowej
i restauracji działała jeszcze kawiarnia, równie niezwykła jak cały lokal.
„Jej urządzenie – wspominał Wojciech Herbaczyński – na wzór niektórych
kawiarni zagranicznych miało w sobie coś z tropików. Kaktusy na półeczkach
i papugi w klatkach wygrzewały się w świetle umieszczonych pod sufitem lamp.
Torty i słynne marcepanowe ciastka pochodziły ze słynnej jak Polska długa
i szeroka lwowskiej firmy Zaleskiego. Przywożono je codziennie samolotem ze
Lwowa do jego warszawskiej filii i do »Adrii«”. [4]
Przy takich ekstrawagancjach ceny w lokalu nie mogły być niskie. Ale
u „Simona i Steckiego” oferowano świeże ostrygi, a za butelkę słynnej kapki
Zgłoś jeśli naruszono regulamin