Licia Troisi
DRZEWO IDHUNN
Dziedziczka smoka
tom II
Z języka włoskiego przełożyła Anna Gogolin
Spis treści:
Prolog
1. Życie klauna
2. Jak Sofia trafiła do cyrku
3. Koszmarne sny i spotkania
4. Tajemniczy chłopiec
5. W obozie nieprzyjaciela
6. Orzech
7. Owoce poszukiwań
8. Pierwsze starcie
9. Fabio
10. Półprawdy
11. Trzeci Smokończyk
12. Poszukiwania
13. W teatrze
14. Skok w ciemność
15. Odnalezienie orzecha
16. Twarzą w twarz
17. Zagubione w lesie
18. Historia staruszki
19. Wybór Eltanina
20. Wybór Fabia
21. Moc, która ocala
Epilog
Drzewo Świata łkało. Eltanin słyszał jego rozdzierający szloch. Czuł, że płacz, bardziej niż w uszach, odbija się echem głęboko w jego ciele, targając wnętrzności. Ostatecznie nadal był synem Smokonii oraz jednym ze Stróżów Drzewa Świata, i nic nie mogło sprawić, że zapomni o swoim pochodzeniu. Nic, nawet zdrada, której się dopuścił. Ani niekończąca się miniona noc, podczas której walczył u boku wywern przeciw swoim ziomkom, smokom.
Zmagania trwały całą noc i cały następny dzień. Ścierano się w każdym zaułku, pożar trawił domy i zwłoki, a on sam nie szczędził sił. Wbijał szpony w ciała braci, zdusił w sobie wszelką litość i poprowadził swych sprzymierzeńców przeciw dawnym przyjaciołom. Ale choć wywerny walczyły odważnie, choć nacierały na wroga, nie dbając o rany, nie udało im się odnieść zwycięstwa. Nim zaszło słońce, stało się oczywiste, że szarża się nie powiodła. Pomimo ogromnych strat smoki zachowały kontrolę nad miastem. I właśnie wtedy Eltanin wyjaśnił Nidhoggrowi, jak przypuścić ostatni, decydujący atak.
– Drzewo Świata rośnie w sercu nieosłoniętej przestrzeni, w czymś w rodzaju świątyni – powiedział swemu nowemu panu. – Poza Stróżami, którzy zapewne staną do walki, chroni je bariera. Aby się przez nią przedostać, trzeba się wysmarować żywicą, a ta, niestety, piecze.
Żywica Drzewa Świata... To on dostarczył ją Nidhoggrowi.
Władca wywern zachichotał okrutnie.
– Z rozkoszą zniosę ten ból.
Tak też się stało. Nidhoggr dotarł aż do Drzewa Świata i rozpoczął dzieło zniszczenia.
Eltanin odwrócił się i, wiedziony przedwiecznym instynktem, ruszył w stronę areny. W końcu przez wiele lat był Stróżem. Nidhoggr już tam był. Dym unosił się znad jego zwilżonych żywicą łusek. Kły wbijały się w ziemię, wydobywając korzenie Drzewa Świata, rwały je na kawałki i pożerały. Lśniąca, bezcenna żywica rozlewała się po ziemi jak krew, a Drzewem wstrząsał straszliwy szloch, ostatnia przedśmiertna drgawka.
Eltanin wyczuwał potworność tego, co się działo. Jego serce biło przyśpieszonym rytmem, łapy wyrywały się do biegu, pragnąc ratować to, co ostało się z Drzewa. Liście na szczycie już zaczynały więdnąć. Zabarwiały się chorobliwą żółcią i spadały na ziemię. A jednak Eltanin zachował zimną krew.
„Chciałeś tego, taką podjął...
szoolu