Johansen Jorunn - Tajemnica Wodospadu 54 - Wesele.pdf

(855 KB) Pobierz
Jorunn Johansen
Tajemnica Wodospadu 54
Wesele
Rozdział 1
Fiński Las, lato 1894
- Karoline, to ty? - Kajsa nie odrywała wzroku od dziewczyny.
Podeszła bliżej, żeby sprawdzić, czy to faktycznie ona. Jej postać była
niewyraźna, jakby otulona mgłą. Dziwne. Chyba jest żywa?
Nagle służąca odwróciła się i pobiegła przed siebie. Kajsa bez
wahania ruszyła za nią. Teraz zauważyła, że włosy dziewczyny są
potargane, a jej biała suknia podarta. Co się z nią stało?
- Karoline, zaczekaj! Czemu uciekasz?
Co ona tu robi? Pojechała przecież do Kongsvinger. I dlaczego
ucieka?
- Karoline!
Wbiegły do lasu i Kajsa przystanęła. Między gęsto rosnącymi
drzewami było ciemno. Czy odważy się pobiec dalej?
Pokonała strach i ruszyła w głąb lasu. Karoline biegła lekko przed
siebie, jakby unosiła się w powietrzu. Kajsa czuła, że coś ją do niej
ciągnie, że musi ją dogonić.
Znów przystanęła. Służąca zniknęła jej z oczu. Gdzie się podziała?
Wokół panowała całkowita cisza. Ogarnął ją lęk. Nagle poczuła czyjąś
obecność za plecami. Odwróciła się i zobaczyła Karoline. Łzy spływały
po jej bladych policzkach. Dziewczyna przywołała ją gestem i Kajsa
ruszyła w jej stronę całkowicie bezwolna i bezsilna.
Co się z nią dzieje? Dlaczego czuje się tak dziwnie? - przemknęło
jej przez głowę.
Karoline znów zniknęła i wtedy Kajsa zrozumiała. Spojrzała w dół i
zobaczyła rozrzucone na ziemi gałązki. Pochyliła się jak w transie i
zaczęła je odgarniać, jedna po drugiej. Raptem zamarła, a z jej gardła
wyrwał się krzyk.
Na ziemi leżała martwa kobieta. Kajsa od razu ją rozpoznała: to
była Karoline. Na jej szyi widniały czerwone ślady, jakby ktoś ją dusił.
Ramię zostało nadgryzione, może przez jakieś zwierzę? Boże, kto ją
zabił? Biedna dziewczyna!
Kajsa poczuła mdłości i zwymiotowała. Miała wrażenie, że w jej
żołądku wije się wąż. A potem rzuciła się do biegu. Pędziła przed siebie
jak szalona, w ustach czuła smak krwi.
Zatrzymała się dopiero na dziedzińcu. Oddychała szybko, serce
waliło jej jak młotem. Wpadła do kuchni i osunęła się na ławę. Olaug
popatrzyła na nią ze zdumieniem.
- Coś się stało?
- Znalazłam z lesie Karoline. Nie żyje. Została zamordowana!
Olaug pobladła.
- Karoline? Myślałam, że...
- Nie żyje! Muszę zawiadomić lensmana. Znasz go? Wiesz, gdzie
go znaleźć? - Próbowała opanować strach, myśleć jasno.
- Nowy lensman nazywa się Ulf Wiik. Mieszka na skraju wsi.
- Ulf Wiik? W którym gospodarstwie?
- Wiik. To ten duży piękny dom, wszyscy go znają. Chyba o nim
słyszałaś?
- Nie, nie słyszałam. Musisz ze mną pójść, Olaug. Sama tam nie
trafię.
- Dobrze, ale uprzedzam, że na konia nie wsiądę. Kajsa zerwała się
z miejsca.
- Poczekaj!
Wybiegła na dziedziniec i wpadła do izby czeladnej. Siedzieli tam
stajenny, Knut i pozostali chłopcy.
- Wyprowadź powóz! - poleciła stajennemu. - Pośpiesz się.
Chłopak bez pytania wybiegł na dziedziniec, a Knut podszedł do
niej i spytał:
- Coś się stało?
- Tak. Karoline nie żyje. Nigdzie nie pojechała. Leży w lesie, przed
chwilą ją znalazłam - wykrztusiła z trudem.
Knut zachwiał się, a potem odchrząknął i zaproponował:
- Pomogę ci. Po co ci powóz?
- Muszę powiadomić lensmana. Olaug jedzie ze mną; wie, gdzie on
mieszka - odparła bez tchu.
Knut kiwnął głową.
- Ale co się stało? To wypadek?
- Nie, została zamordowana.
- Co ty mówisz! - wykrzyknął z przerażeniem i uciekł wzrokiem w
bok. Pozostali patrzyli na nich w milczeniu.
- Ma wyraźne ślady na szyi. I chyba jakieś zwierzę nadgryzło jej
ramię. Wyglądało to strasznie. Nigdy nie zapomnę tego widoku.
- Wieki Boże! - rzucił Knut i wrócił do swoich towarzyszy.
Kajsa wypadła na dziedziniec i zobaczyła, że stajenny zaprzągł już
konie. Lejce leżały na siedzeniu.
- Mam was zawieźć? - spytał, a ona potwierdziła kiwnięciem głową
i zajęła miejsce w powozie.
Po chwili przybiegła Olaug i usiadła obok niej. Nie zdążyli jeszcze
ruszyć, gdy pojawiła się Siri. Podeszła i zagadnęła:
- Dokąd jedziecie?
- Nie żyje Karoline, służąca, która u nas pracowała. Musimy
zawiadomić lensmana - rzuciła Kajsa niecierpliwie. - Idź do salonu i nie
ruszaj się stamtąd. Po wsi krąży morderca.
- Morderca? - Siri pobladła.
- Tak, lepiej nie wychodzić z domu. Ada i Veronika sprzątają w
saloniku, posiedź tam z nimi.
Siri kiwnęła głową i weszła do środka, a Kajsa zamknęła drzwiczki i
usiadła wygodnie. Powóz ruszył i wytoczył się za bramę. Olaug
westchnęła ciężko i powiedziała:
- Pomyśleć tylko, że taki los spotkał naszą Karoline. W głowie się
nie mieści. Kto mówił, że dostała posadę w Kongsvinger?
Po namyśle Kajsa odparła:
- Nie pamiętam. Knut albo Bjarne.
- Pewnie była akurat w drodze, kiedy ktoś ją zaatakował.
- Możliwe, ale nie znalazłam jej rzeczy. Miała na sobie prostą
codzienną sukienkę, a nie ubranie podróżne.
- Dziwne - mruknęła Olaug.
Chłopak cmoknął i konie przeszły w kłus. Powozem zakołysało i
Kajsa chwyciła się mocno drzwiczek. Resztę drogi przebyły w
milczeniu.
Rozdział 2
Lensman okazał się znacznie starszym mężczyzną, niż Kajsa
sądziła. Miał cudaczną bródkę, skręconą na końcach jak warkoczyki, i
pojedyncze kosmyki na łysej głowie. Musiał być po pięćdziesiątce.
Wysłuchał jej z zainteresowaniem, przywołał ludzi i razem
wyruszyli na miejsce zbrodni. Kajsa nie miała najmniejszej ochoty
ponownie oglądać ciała zamordowanej, ale musiała zaprowadzić tam
stróża prawa. Ze zdenerwowania serce waliło jej mocno i trzęsły się
ręce.
Wzdrygnęła się i pomyślała, że śmierć jest straszna. Po co w ogóle
człowiek istnieje? Jaki sens ma życie, skoro kiedyś się kończy?
Zastanawiała się też, co z jej weselem. Może je przełożyć? Przecież
w okolicy mógł krążyć morderca. Powinni zachować ostrożność, a już
na pewno nie chodzić samotnie do lasu.
- Jak sądzisz, Olaug? Powinnam przełożyć wesele?
- Też się nad tym zastanawiałam. Chyba nie wypada urządzać
zabawy, kiedy tuż obok domu została zamordowana dziewczyna.
Zaczekajmy, co powie lensman, ale należałoby okazać szacunek
zmarłej. Poza tym trudno liczyć na radosną atmosferę w takich
okolicznościach. - Olaug pochyliła się i pogłaskała Kajsę po policzku. -
Jesteś dobrą dziewczyną, Kajso. Zawsze myślisz o innych. Jak to
dobrze, że u ciebie pracuję. - Jej głos brzmiał tak ciepło i opiekuńczo, że
Kajsa aż się wzruszyła.
Powóz zatrzymał się i wysiadły. Kajsa podeszła do lensmana, a on
zeskoczył z konia lekko i zręcznie, pomimo znacznej tuszy.
- Teraz proszę nam pokazać, gdzie ją pani znalazła - zwrócił się do
niej władczym tonem.
- Tak. Proszę za mną. - Ruszyła przed siebie, a stróż prawa i jego
ludzie podążyli za nią. Potrafiłaby odnaleźć drogę nawet po omacku. Z
każdym krokiem ogarniał ją coraz większy smutek, jakby przejmowała
na siebie cierpienie i ból Karoline.
Podeszła do ciała i przystanęła, a lensman ukucnął i popatrzył na
zwłoki.
- Proszę spojrzeć na te ślady na szyi. Wygląda, jakby została
uduszona - odezwała się Kajsa.
Lensman kiwnął głową i dotknął szyi Karoline.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin