Taylor Laini - Córka dymu i kości 03 - Sny Bogów i Potworów.pdf

(2883 KB) Pobierz
„Sny Bogów i Potworów” – Laini
Taylor
Drogą skomplikowanego oszustwa, Karou przejęła kontrolę nad buntem Chimer i
ma zamiar pokierować nim z dala od ślepej zemsty. Przyszłość spoczywa na jej
barkach, jeśli jest w ogóle mowa o jakiejkolwiek przyszłości w zniszczonym
wojną Eretz.
Wspólny wróg, wspólna sprawa.
Kiedy brutalna, seraficka armia Jaela wkracza do ludzkiego świata, to co
niewyobrażalne staje się niezbędne, a Karou i Akiva muszą sprzymierzyć swoje
wrogie armie przeciw zagrożeniu. To pokręcona wersja ich wspólnego marzenia z
przeszłości, a oni sami zaczynają mieć nadzieję, że może to być szansa na
początek nowej drogi dla ich ludzi.
I być może dla nich samych. W kierunku nowego życia i kto wie może nawet
miłości.
Na horyzoncie pojawiają się inne, większe zagrożenia niż Jael. Okrutna królowa
poluje na Akivę, a na niebie Eretz... coś się dzieje. Ogromne plamy
rozprzestrzeniają się jak sińce, od horyzontu po horyzont; wielcy, skrzydlaci
burzołowcy zjawiają się jak na zawołanie, nieustannie krążą, a świat przenika
głębokie poczucie że coś jest nie w porządku.
Jakaż to moc kaleczy niebo?
Od ulic Rzymu do jaskiń Kirinów i poza nie, ludzie, Chimery i Serafini będą
walczyć, kochać i ginąć w tym epickim teatrze, który wykracza poza wszelkie
pojęcie dobra i zła.
O czym marzą bogowie i potwory będąc na samej krawędzi czasu i przestrzeni? I
czy cokolwiek poza tym ma znaczenie?
Dawno, dawno temu,
Anioł i Diablica przycisnęli
dłonie do swoich serc
i rozpoczęli apokalipsę.
I
Lody po koszmarze
N
ierówny, urywany oddech i krzyk krwi, dziki i
wzburzony, i paraliżujący, i okropny, okropny, okropny –
„Eliza. Eliza!”
Ten głos. Rozbłysk jasnego światła i Eliza spada ze
snu. Tak właśnie się czuje: jakby spadała i wylądowała
na czymś twardym.
„To był tylko sen,” usłyszała swój głos. „To był tylko
sen, wszystko w porządku.”
Ile razy w swoim życiu mówiła te słowa? Więcej niż
mogłaby policzyć. Ale to był pierwszy raz, kiedy mówiła
je do mężczyzny, który w akcie heroicznej odwagi wpadł
do jej pokoju z potężnym młotem, przy okazji urywając
klamkę, by uratować ją przed śmiercią.
„Ty... ty krzyczałaś,” powiedział jej współlokator,
Gabriel, zerkając w kąt pokoju, by sprawdzić, czy nie
chowa się tam morderca. Był rozczochrany od snu i
maksymalnie czujny, młot w jego rękach drżał.
„Chciałem powiedzieć... naprawdę,
naprawdę
krzyczałaś.”
„Wiem,” powiedziała Eliza, od krzyku piekło ją
gardło. „Czasami tak robię.” Podniosła się na łóżku.
Czuła swoje wciąż szybko bijące serce i odetchnęła
głęboko, by rozluźnić spięte mięśnie. Mimo płytkiego,
chrapliwego oddechu, starała się brzmieć nonszalancko.
„Przepraszam, że cię obudziłam.”
Wzdychając, Gabriel opuścił w końcu młot. „Nie o to
mi chodziło, Elizo. Nigdy nie słyszałem, żeby ktokolwiek
tak krzyczał w prawdziwym życiu. To brzmiało jak krzyk
z horrorów.”
Wyglądał na zakłopotanego.
Idź stąd,
miała ochotę
powiedzieć.
Proszę.
Jej ręce zaczynały się trząść.
Niedługo nie będzie w stanie tego kontrolować, a nie
chciała okazywać słabości. Zastrzyk adrenaliny zaraz po
przebudzeniu nie jest najlepszym pomysłem.
„Wszystko w porządku. Naprawdę. Ja tylko...”
Cholera.
Dreszcze. Jej wzrok nagle się zamglił, a w gardle
urosła gula.
Cholera cholera cholera.
Zgięła się w pół i ukryła twarz w pościeli, czując jak
szloch wzbiera się w niej i bierze nad nią górę.
Przebudzenie się było gorsze od koszmaru, ponieważ
na jawie była przytomna, a wciąż bezsilna. Groza i
przerażenie powróciły, ale tam było coś jeszcze. Za
każdym razem przychodziło ze snem i odchodziło wraz z
powrotem świadomości, niczym napis na piasku
zmywany przez przypływ. Coś okropnego, niczym
gnijące ciało lewiatana wyrzucone na brzeg jej myśli.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin