Serczyk Władysław - Piotr I Wielki.pdf

(930 KB) Pobierz
WŁADYSŁAW A. SERCZYK
Piotr I Wielki
Wyd. 1973, 2003
Mroźne marcowe powietrze wdzierało się do wypełnionego po brzegi soboru
Pietropawłowskiego w Petersburgu.
Celebrujący nabożeństwo żałobne wiceprezydent Synodu i faktyczny zwierzchnik
rosyjskiego Kościoła prawosławnego, arcybiskup nowogrodzki Teofan Prokopowicz,
odwrócił się od ołtarza, uczynił kilka kroków w stronę zgromadzonych i rozpoczął kazanie.
- Co się stało? Na co patrzymy? Co czynimy? Rosjanie! Czego dożyliśmy? Piotra
Wielkiego kładziemy do grobu!... Głos kaznodziei załamał się. - Czy to nie mara, nie sen zły
jakiś? - mówił po chwili dalej - Jakaż nasza boleść i żal wielki... Sprawca nieprzeliczonych
radości i dobrodziejstw, sprawca wskrzeszenia i umocnienia sławy i siły Rosji wtedy życie
zakończył, gdy wreszcie po trudach, niepokojach, smutkach i kłopotach mógł pomyśleć o
sobie. Pozostawił nas...
Prokopowiczowi przerwał lament wiernych. Gdy ucichł, arcybiskup podjął znowu
myśl zaczętą.
- Pozostawił nas, lecz nie słabych i biednych, nie żebraków... Jaką swoją Rosję
uczynił, taka też będzie! Uczynił łaskawą dla dobrych - będzie łaskawa! Uczynił straszną dla
wrogów - będzie straszna! Uczynił sławną na świat cały i sławną pozostanie!
Kazanie trwało prawie godzinę, gdyż szlochania i narzekania nie dawały
Prokopowiczowi mówić spokojnie. Wreszcie kończył:
- Rosjo! Dzisiaj, gdy widzisz, kto musiał cię opuścić, dojrzyj też, jaką cię pozostawił!
Amen.
- Amen - powtórzyli za arcybiskupem członkowie Synodu asystujący przy
nabożeństwie, a za nimi wszyscy obecni.
De mortuis nil nisi bene (o umarłych mów tylko dobrze) - powiada stare przysłowie.
Nie sposób było zaprzeczyć zasługom zmarłego w dziele stworzenia nowoczesnego
imperium, które przebojem weszło do grona państw decydujących w sprawach europejskich.
Czy jednak wszystkie czyny Piotra zasługiwały na bezkrytyczne pochwały?
Skąd wzięły się tysiące niezadowolonych mieszkańców Rosji, okazujących teraz - w
1725 r. - swoją radość z powodu śmierci cara?
Kto miał rację: oni czy Teofan Prokopowicz?
Wśród uczestników dobiegających właśnie końca uroczystości żałobnych przeważali
rówieśnicy zmarłego, zawdzięczający mu majątki, stanowiska, sławę, a czasem nawet -
własne żony. Niewielu pamiętało dzień narodzin carewicza Piotra, który obecnie jako
imperator i samodzierżca Wszechrosji dobiegł końca swej ziemskiej wędrówki... Co jednak
było powodem tak sprzecznych sądów?
Dramat władcy nie znajdującego zrozumienia u poddanych, czy dramat poddanych
zmuszonych przez despotę do zerwania z tradycją i postępowania wbrew niej? A może po
prostu sprzeczne interesy panującego i podległej mu ludności wynikające z ich odmiennej
sytuacji? Może zwykła ludzka zawiść?
Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania...
I. Preobrażenskoje
Na dworze moskiewskim mówiono, że narodziny kolejnego syna cara Aleksego
Michajłowicza poprzedziło ukazanie się dziwnej, jasnej gwiazdy w pobliżu Marsa, nie
odnotowanej przez żadne atlasy nieba. Wiedziano powszechnie, że pojawienie się
niezwykłych ciał niebieskich zwiastuje ważne wydarzenia, tylko jednak uczeni astrolodzy
potrafili przewidzieć, czy chodzi o dobrą, czy też złą wróżbę.
Nową gwiazdę zauważyli w 1671 r. dwaj mnisi: nauczyciel dzieci carskich Symeon
Połocki oraz Dymitr (zwany później Rostowskim). Symeon przebywał w Moskwie od
siedmiu lat. Ukończył słynną Akademię Kijowsko-Mohylańską w Kijowie, a następnie
wykładał w brackiej szkole w Połocku. Znano go jako gorącego przeciwnika raskołu -
schizmy zagrażającej prawosławiu od chwili, gdy patriarcha Nikon zreformował je w połowie
XVII w. Dymitr przyjął wprawdzie święcenia dopiero przed trzema laty, ale szybko włączył
się do czynnej, bezpardonowej walki z próbami rozbicia Cerkwi. Zarówno Symeon jak i
Dymitr zajmowali się astronomią po amatorsku, Po dokonaniu swego odkrycia pospieszyli
złożyć carowi gratulacje. Druga żona władcy, Natalia Kiryłowna Naryszkina, urodzić miała
syna, który orężem rozsławi państwo moskiewskie. Nie darmo nowe ciało niebieskie
sąsiadowało z Marsem!
Aleksy Michajłowicz nie mógł narzekać na brak potomstwa. Z pierwszą żoną, Marią
Iljiniczną Miłosławską, miał trzynaścioro dzieci: pięciu synów i osiem córek. Niestety,
większość z nich ciągle chorowała. Siedmioro zmarło przed osiągnięciem 21 roku życia, z
czego pięcioro nie dożyło nawet czterech lat.
Małżeństwo cara z Marią wykorzystał wychowawca Aleksego Michajłowicza,
posiadający na niego znaczny wpływ, bojarzyn Borys Morozow. Ożenił się z siostrą Marii -
Anną, łącząc się w ten sposób z carem więzami rodzinnymi. Obydwa małżeństwa przyczyniły
się z kolei do poważnego wzrostu znaczenia całego rodu Miłosławskich. Teść cara, a zarazem
Morozowa, Ilja, został bojarem i przez pewien czas odgrywał pierwszoplanową rolę na
dworze. Inny członek rodziny, Iwan, zasłynął w latach 1670-1671 jako jeden z pogromców
ludowego powstania Stiepana Razina. Nadania i nominacje dla Miłosławskich sypały się jak z
rogu obfitości, a oni sami obsiedli dwór, starając się powiększyć swe wpływy i majątki.
W zabiegach o łaskę monarszą Miłosławscy znaleźli godnych siebie konkurentów. Był
wśród nich ulubieniec cara Artamon Matwiejew, wybitny dyplomata, zręczny polityk i
specjalista od spraw ukraińskich. Śmierć Marii w 1669 r. ułatwiła mu zadanie.
Rozglądającemu się za nowa towarzyszką życia carowi podsunął swoja wychowankę, Natalię
Naryszkinę. Efektem zabiegów Matwiejewa było zawarte z początkiem 1671 r. małżeństwo
władcy z młodszą od siebie o przeszło dwadzieścia lat Natalią.
Z kolei Naryszkinowie zaczęli zabiegać o względy i przywileje. Na dworze powstały
dwa stronnictwa, składające się z konkurujących ze sobą członków rodzin. Dopóki żył Aleksy
Michajłowicz, żadne z nich nie ośmieliło się wystąpić otwarcie. Wiadomo było jednak, że z
chwilą jego śmierci rozpocznie się zaciekła walka o władzę. Na domiar złego ambitna Natalia
nie ukrywała niechęci do potomstwa zrodzonego w pierwszym małżeństwie Aleksego.
Carskie dzieci także nie darzyły jej sympatią.
Przepowiadane Natalii przez Symeona i Dymitra narodziny syna wzmacniały jej
pozycję w przewidywanej rozgrywce. Wprawdzie jako pretendent do tronu znalazłby się on
według starszeństwa dopiero na trzecim miejscu po braciach przyrodnich - Fiodorze oraz
Iwanie, ale wątłość Fiodora oraz widoczny niedorozwój umysłowy Iwana pozwalały mieć
nadzieję, że oczekiwanie nowo narodzonego na koronę nie będzie trwało zbyt długo. A
wróżby o nowym spadkobiercy dziedzictwa Romanowów pojawiały się coraz częściej... 1(11)
września 1671 r. [w przypadku zastosowania podwójnej datacji w nawiasie podajemy datę
według obecnie obowiązującego kalendarza gregoriańskiego, zaś bez nawiasów - według
juliańskiego; w przypadku datacji pojedynczej (bez nawiasów) - tylko według kalendarza
gregoriańskiego.], gdy w Moskwie zgodnie z tradycją cerkiewną witano uroczyście Nowy
Rok, do Aleksego Michajłowicza podszedł obłąkany, wałęsający się po Kremlu, prorokując,
że carewicz, który wkrótce przyjdzie na świat, będzie miał 53 sążnie (przeszło 100 metrów!)
wzrostu. Na Rusi wariatów (tzw. jurodiwych - nawiedzonych) otaczano powszechnym
szacunkiem uważając, iż występują w imieniu Boga. Twierdzenie nieszczęśliwego pomyleńca
było wprawdzie zbyt absurdalne, aby potraktować je dosłownie, lecz natychmiast znaleźli się
usłużni interpretatorzy: - 53 sążnie oznaczają 53 lata życia - mówili.
Wreszcie nadeszło oczekiwane rozwiązanie. 30 maja (9 czerwca) 1672 r. o 2.25 po
północy, po ciężkim, trwającym blisko trzy doby porodzie, Natalia Kiryłowna urodziła syna.
Po południu tego samego dnia niemowlę przeniesiono w uroczystej procesji z pałacu do
soboru Uspieńskiego, gdzie car wziął udział w nabożeństwie dziękczynnym. Stamtąd w
otoczeniu duchowieństwa przeszedł kolejno do cerkwi: Archangielskiej, Wozniesenskiej,
Czudowej i Błagowieszczenskiej.
Wieczorem kilka osób otrzymało awanse z ręki carskiej.
W hierarchii stanowo-urzędniczej siedemnastowiecznej Rosji najbardziej ceniono
stanowiska uprawniające do zasiadania w Dumie Bojarskiej, będącej w zasadzie instytucją
Zgłoś jeśli naruszono regulamin