Maria Rodziewiczówna - Barbara Tryźnianka.pdf

(1062 KB) Pobierz
Barbara Tryźnianka
Maria Rodziewiczówna
Gebethner i Wolff, Warszawa, 1914
Pobrano z Wikiźródeł dnia 15.11.2016
MARYA RODZIEWICZÓWNA
BARBARA TRYŹNIANKA
POWIEŚĆ
N A K Ł A D G E B E T H N E R A I W O L F FA
WARSZAWA =============== LUBLIN =============== ŁÓDŹ
KRAKÓW ================ G. GEBETHNER I SPÓŁKA
NEW YORK □ THE POLISH BOOK IMPORT. CO, INC.
I
II
III
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
XV
XVI
XVII
XVIII
WSZELKIE PRAWA PRZEDRUKU I PRZEKŁADU ZASTRZEŻONE.
□ □ DRUK W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI W KRAKOWIE. □ □
1914
Tekst jest
własnością publiczną
(public
domain).
Szczegóły licencji na stronie
autora:
Maria Rodziewiczówna.
 Czarny
jamnik Tomka Gozdawy, »Kret« gonił zająca. Była
to ucieszna gonitwa.
 Stojąc
na wzgórku, Tomek się temu przyglądał nie kwapiąc
się. Nie kwapił się też szarak, kicając od niechcenia przez
kartofle, w które Kret zapadał i niknął, że tylko jego dyszkant
zziajany oznaczał miejsce, gdzie się telepał na swych
pokracznych krótkich nóżkach. Był dzień wrześniowy pogodny,
czerstwy, pachnący rolą — bardzo srebrno-błękitny od nieba
do ziemi. Szmat pól, gajów, łąk, ludzkich osiedlisk widać było
z tego wzgórka, na którem myśliwy stał, palił papierosa, i
zcicha pogwizdywał, czekając cierpliwie, że mu mądry Kret
zwierzynę obróci i nagoni.
 Dwór
rodzicielski, Zagaje, widział Tomek jak na dłoni, i
sąsiednie Żerniki Pułaskich i młyn w Rudzie, i Drobinę,
folwarczek starego geometry Wertyka, i na horyzoncie czarną
linię borów rządowych — cały dobrze sobie znany od
dzieciństwa krajobraz.
 Nic
się nie zmienił przez ten rok ostatni, który Tomek
spędził za granicą, oficyalnie na studyach, »przestudyował«
nawet wakacye, bo oto dopiero wczoraj wrócił pod dach
rodzinny, i po strasznej burzy domowej — już rano drapnął w
pole, od groźnej miny ojca, łez matki, i krytycznego milczenia
starszego brata, gospodarującego od lat już paru w Zagajach.
 Nawet
jedyna siostra, Terka, siedemnastoletnia jego
sojuszniczka i powiernica, była przekabacona przez oburzoną
rodzinę i traktowała go ozięble.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin