Maria Rodziewiczówna - Straszny dziadunio(1).pdf

(734 KB) Pobierz
Straszny dziadunio. z
przedmową Adama Pługa
Maria Rodziewiczówna
Warszawa, 1898
Pobrano z Wikiźródeł dnia 15.11.2016
Marya Rodziewiczówna.
STRASZNY DZIADUNIO
POWIEŚĆ
Z przedmową
A D A M A P Ł U G A.
WARSZAWA.
DRUKARNIA
Granowskiego i Sikorskiego.
47. Nowy-Świat 47.
Maria Rodziewiczówna
(przedmowa)
I
II
III
IV
V
VI
VII
VIII
Дозволе�½о Це�½зурою.
Варшава, 16 Ноябра 1898 года.
Tekst jest
własnością publiczną
(public
domain).
Szczegóły licencji na stronie
autora:
Maria Rodziewiczówna.
I.
D e l f i n.
 —
Hieronim, słyszysz, wstawaj! A, to sen do zazdrości!
Hieronim, Rucio, to ja, Żabba!
 —
To mi dopiero nowina! — odparł z pod burki stłumiony,
zaspany głos. — A czego tam chcesz? Pali się?
 —
Wstań, to zobaczysz!
 —
Ale kiedy ja nie chcę ani wstawać, ani patrzeć.
 —
Ano, to się utopisz!
 —
Coo?
 Z
pod burki wyjrzała na świat rozczochrana, płowa
czupryna, potem ręka, potem senna twarz młodego człowieka.
 Ziewnął
przeciągle, pięściami przetarł oczy i spojrzał.
 —
Bogi Olimpu i Walhalli! Co to, potop? — krzyknął,
porywając się na równe nogi.
 Było
czego się dziwić. Chłopski alkierz, gdzie się to działo,
po ramy okien pełen był wody. Wszystkie sprzęty były już
zatopione; szczelinami wdzierał się nurt, sycząc; wokoło
panowała głucha cisza, tylko zdala dochodziła przeciągi a
wrzawa głosów ludzkich i przeraźliwy ryk bydła.
 Zbudzony,
stojąc po kolana w wodzie, rozejrzał się
zdumiony.
 —
Co milczysz! — krzyknął do towarzysza — gadaj, co się
stalo?
 —
Powódź — lakonicznie odparł zagadnięty.
 —
Wieś zatopiona? Gdzie koledzy?
 —
Zatopiona. Koledzy bezpieczni pod lasem. Ja zaszedłem
Zgłoś jeśli naruszono regulamin