Adam Mickiewicz - DZIADY cz. III - Scena 8.pdf

(109 KB) Pobierz
SCENA VIII
PAN SENATOR
W WILNIE - SALA PRZEDPOKOJOWA; NA PRAWO DRZWI DO SALI
KOMISJI ŚLEDCZEJ. GDZIE PROWADZĄ WIĘŹNIÓW I WIDAĆ
OGROMNE PLIKI PAPIERÓW - W GŁĘBI DRZWI DO POKOJÓW
SENATORA. GDZIE SŁYCHAĆ MUZYKĘ - CZAS: PO OBIEDZIE - U
OKNA SIEDZI SEKRETARZ NAD PAPIERAMI; DALEJ NIECO NA
LEWO STOLIK, GDZIE GRAJA W WISKA - NOWOSILCOW PIJE
KAWĘ; KOŁO NIEGO SZAMBELAN BAJKOW, PELIKAN I JEDEN
DOKTOR - U DRZWI WARTA I KILKU LOKAJÓW
NIERUCHOMYCH.
SENATOR
(do Szambelana)
Diable! quelle corvée! - przecież po obiedzie.
La princesse nas zwiodła i dziś nie przyjedzie.
Zresztą, en fait des dames, stare, albo głupie: -
Gadać, imaginez-vous, o sprawach przy supie!
Je jure, tych patryjotków nie mieć a ma table,
Avec leur franc parler et leur ton detestable.
Figurez-vous - ja gadam o strojach, kasynie,
A moja kompanija o ojcu, o synie: -
"On stary, on zbyt młody, Panie Senatorze,
On kozy znieść nie może, Panie Senatorze,
On prosi spowiednika, on chce widzieć żonę,
On..." - Que sais-je! - piękny dyskurs w obiady proszone.
Il y a de quoi oszaleć; muszę skończyć sprawę
I uciec z tego Wilna w kochaną Warszawę.
Monseigneur mnie napisał de revenir bientot,
On się beze mnie nudzi, a ja z tą hołotą -
Je n'en puis plus -
DOKTOR
(podchodząc)
Mówiłem właśnie, Jaśnie Panie,
Że ledwie rzecz zaczęta, i sprawa w tym stanie,
W jakim jest chory, kiedy lekarz go nawiedzi
I zrobi anagnosin. Mnóstwo uczniów siedzi,
Tyle było śledzenia, żadnego dowodu;
Jeszcześmy nie trafili w samo jądro wrzodu.
Coż odkryto? wierszyki! ce sont des maux legers,
Ce sont, można powiedzieć, accidents passagers;
Ale osnowa spisku dotąd jest tajemną,
I...
SENATOR
(z urazą)
Tajemną? - to, widzę, Panu w oczach ciemno!
I nie dziw, po obiedzie - więc, signor Dottore,
Adio, bona notte - dzięki za perorę!
Tajemną! sam śledziłem i ma być tajemną?
I vous osez, Docteur, mówić tak przede mną?
Któż kiedy widział formalniejsze śledztwa?
(pokazując papiery)
Wyznania dobrowolne, skargi i świadectwa,
Wszystko jest, i tu cały spisek świętokradzki
Stoi spisany jasno jak ukaz senacki. * -
Tajemną! - za te nudy, owoż co mam w zysku.
DOKTOR
Jaśnie Panie, excusez, któż wątpi o spisku!
Właśnie mówię - że..,
LOKAJ
Człowiek kupca Kanissyna
Czeka i jakiś Panu rejestr przypomina.
SENATOR
Rejestr? jaki tam rejestr? - kto?
LOKAJ
Kupiec Kanissyn,
Co mu Pan przyjść rozkazał...
SENATOR
Idźże precz, sukisyn!
Widzisz, że ja zajęty.
DOKTOR
(do Lokajów)
A głupie bestyje!
Przychodzić - Pan Senator,widzisz, kawę pije.
SEKRETARZ
(wstając od stolika)
On powiada, że jeśli Pan zapłatę zwleka,
On zrobi proces.
SENATOR
Napisz grzecznie, niechaj czeka.
(zamyśla się)
A propos - ten Kanissyn - trzeba mu wziąć syna
Pod śledztwo. - Oj, to ptaszek!
SEKRETARZ
To mały chłopczyna.
SENATOR
Oni to wszyscy mali, ale patrz w ich serce -
Najlepiej ogień zgasić, dopóki w iskierce.
SEKRETARZ
Syn Kanissyna w Moskwie.
SENATOR
W Moskwie? - a, voyez-vous,
Emisaryjusz klubów. - Czas zabieżeć temu,
Wielki czas.
SEKRETARZ
On podobno u kadetów służy.
SENATOR
U kadetów? - voyez-vous, on tam wojsko burzy.
SEKRETARZ
Dzieckiem z Wilna wyjechał.
SENATOR
Oh! cet incendiaire
Ma tu korespondentów.
(do Sekretarza)
Ce n'est pas ton affaire,
Rozumiesz! - Hej, deżurny! - We dwadzieście cztery
Godzin wysłać kibitkę i zabrać papiery.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin