Raspberry_Pi_9.pdf
(
2410 KB
)
Pobierz
To już 9-ty odcinek kursu Raspberry Pi. Numery archiwalne MT z poprzednimi
odcinkami można kupić na www.ulubionykiosk.pl
Zbudowanie własnego robota w oparciu o Raspberry Pi wcale nie jest trudne.
Nie trzeba skończyć studiów inżynierskich. Wystarczy odrobina samozaparcia
i kreatywności. Nie potrzebujecie też znacznych nakładów finansowych.
Rozejrzyjcie się dobrze po szafach i okolicznych sklepach – nie tylko tych
z elektroniką.
SZKOŁA
Poziom tekstu: średnio trudny
Raspberry Pi (9):
Na rynku dostępnych jest wiele zestawów, które
pozwalają budować roboty. Niestety, ich ceny zawie-
rają się w przedziale od „drogie” do „niebotycznie
drogie”. Nowy, podstawowy zestaw Lego Mindstorms
to wydatek grubo powyżej tysiąca złotych. A do po-
ważniejszych projektów będziecie go musieli roz-
szerzyć. Oferty mniejszych firm czasami wydają się
atrakcyjne. Jednak po otwarciu pudełka okazuje się,
że zestaw wymaga wielu dodatkowych elementów,
które znacznie podnoszą ostateczny koszt zabawy.
Często są to też projekty robione pod specyficzne
komponenty, które np. leżały na zapleczu. Bez po-
ważnych przeróbek (np. otworów montażowych) nie
da się ich zamienić na tańsze lub bardziej popularne.
Dzieje się tak dlatego, że małe serie są niejednokrot-
nie opracowywane przy okazji np. prac naukowych
czy zajęć hobbystycznych. Wtedy funkcjonalność
nie zawsze idzie w parze z kalkulację ekonomiczną.
Jeżeli zdecydujecie się na zakup takiego zestawu, naj-
pierw dokładnie sprawdźcie instrukcję, przestudiuj-
cie listę elementów, których nie ma w zestawie i do-
wiedzcie się od producenta, jaki jest czas dostawy.
Jeśli znaleźliście ciekawy projekt robota w Internecie,
pamiętajcie też, że niektóre strony „wiszą” długo
po zakończeniu działalności ich właścicieli.
Druga kategoria to gotowe, złożone zabawki w sty-
lu robo-dinozaur. Często są o wiele tańsze, ale nie
można ich w żaden sposób modyfikować. Po pół dnia
zabawy wracają więc do pudełka i nigdy stamtąd już
nie wychodzą. W sklepach można też spotkać ze-
stawy edukacyjne, typu „robot z puszki po napoju”.
Są ciekawe, szybkie do realizacji, zazwyczaj skupiają
się na jednym aspekcie (np. wykrywanie ruchu, za-
silanie słoneczne), a ich cena mieści się w budżecie
prezentu urodzinowego dla kolegi. Niestety, szybko
się nudzą.
Wbrew pozorom,
zbudowanie robota własnymi
siłami wcale nie jest trudne.
Wymaga trochę wiedzy
inżynierskiej, ale bardziej – kreatywnej wyobraźni.
Przepisem na sukces jest poszukiwanie alternatyw
dla gotowych rozwiązań. Przykładem niech będzie
platforma robota, na której osadza się jego wszystkie
mój pierwszy robot
mechanizmy. Można kupić gotową, np. Magician
Chassis (ok. 70 zł). Jest estetyczna, kolorowa, zawiera
wszystkie elementy – łącznie z dwoma silnikami, ko-
łami i pojemnikiem na baterie – sprawdzi się dosko-
nale. Jej złożenie zajmie kilka minut. Zastanawiam
się jednak: czego tych kilka minut nauczy? Obsługi
śrubokręta?
I tutaj dochodzę do clue budowy własnego robota.
Jestem zdania, że w przypadku edukacji mechatro-
nicznej, to nie
efekt końcowy jest najważniejszy, ale
przebyta droga,
żeby go zrealizować. Oczywiście, cel
musi być osiągnięty, zadanie skończone. To bardzo
ważne, aby projekty kończyły się czymś realnym.
Wydaje mi się jednak, że sam proces realizacji jest
tutaj kluczowy. Chodzi o kształtowanie pewne-
go inżynierskiego podejścia do sprawy, patrzenia
na problemy i poszukiwania dla nich rozwiązań
(najlepiej zespołowego). Chodzi o to, żeby włączyć
szare komórki, pokombinować, przemyśleć różne
rozwiązania – ich wady i zalety. Zdobyte
doświad-
czenia na pewno zaprocentują
w przyszłości.
„Kup” kontra „zrób”
Zamiast kupować gotową platformę, może warto
zrobić ją samemu?
Materiały znajdziecie wszędzie.
Większość hobbystów (zwłaszcza modelarzy) to typo-
we chomiki. Nawet wizyta w kawiarni może okazać
się źródłem wielu ciekawych „surowców”. Denka
od kubka po kawie mogą posłużyć jako koła lub
platforma startowa dla rakiety, grube słomki to ide-
alne odbojniki dla łódki lub tunele do prowadzenia
kabli. Ilość zastosowań drewnianych patyczków
do mieszania kawy jest wręcz niezliczona. W projek-
cie, który zaraz Wam opiszę, do budowy platformy
wykorzystałem tzw.
drewno cytrusowe.
Jak je zdo-
być? Wystarczy pójść do najbliższego warzywniaka
i poprosić o skrzynkę po owocach. Niektóre zrobione
są z dykty – te są mniej przydatne – ale większość
powstała z 3-milimetrowej, bardzo lekkiej sklejki.
Za darmo (bo sprzedawcy je najczęściej po prostu
wyrzucają) można uzyskać bardzo uniwersalny
materiał. Projekt? Kartka, ołówek i Internet, żeby
80
m.technik – www.mt.com.pl – nr 4/2015
1. Nie bójcie się
eksperymentować!
poszukać natchnienia i kart
katalogowych komponen-
tów. Oprogramowanie?
W większości darmowe,
np. Inkscape lub SketchUp
do projektowania.
Oczywiście pewne
elementy będziecie mu-
sieli po prostu kupić. Nikt
przecież nie robi sam
silników. Ale zdobyta wiedza
i doświadczenie na pewno
przydadzą się w przyszłości
– nie tylko w dziedzinie
inżynierii. Zadziwiające, jak
dzieci potrafią przenosić do-
świadczenia między różnymi
dyscyplinami. To pouczają-
ce, jakich zdolności szukają
pracodawcy u kandydatów
na pracowników.
Przygotowanie
Proponuję zacząć od dobrej
orientacji odnośnie skle-
pów we własnej miejscowości.
Zróbcie listę potrzeb-
nych rzeczy. Niektóre materiały (np. śrubki o średnicy
2,5 mm do przymocowania Raspberry) można dostać
jedynie w wyspecjalizowanych placówkach – są cha-
rakterystyczne dla konkretnej dziedziny i w markecie
budowlanym ich nie znajdziecie. Różnice w cenach
potrafią być bardzo duże. W jednym sklepie dystanse
znalazłem po 40 gr/sztukę – w innym te same już
po 1,20 zł. Niby kwota niewielka, ale wierzcie mi
– szybko uzbiera się niezła sumka. Jeśli korzystacie
ze sklepów internetowych, zwracajcie uwagę na kosz-
ty wysyłki. Dostawa drobnych elementów może
okazać się dużo droższa niż marże sklepów stacjonar-
nych. I nie oszukujcie się. Zawsze czegoś zabraknie.
Proponuję
drobne elementy kupować w pewnym
nadmiarze,
na wypadek gdyby coś poszło nie tak.
Znajdźcie jeden-dwa sklepy. Przy częstszych zaku-
pach można liczyć na rabaty,
punkty lojalnościowe albo
bezproblemowo wymie-
nić nietrafione elementy.
W przypadku sklepów
internetowych (aukcji)
sprawdzajcie, czy czasem
nie ma takich z siedzibą
w Waszym mieście – są za-
zwyczaj tańsze. W zapasie
miejcie jakiś sklep stacjo-
narny, który przyda się
w sytuacji alarmowej.
Zwróćcie również
uwagę na wszelkie
koszty
dodatkowe.
W wielu
poradnikach znalazłem
2. Analiza przebiegów z pomocą oprogramowania Saleae Logic (dostępne
stwierdzenia całkiem
za darmo na stronie producenta)
oczywiste dla ich autorów, np.: „przylutuj element
do płytki”. Bardzo fajnie, przecież każdy ma w domu
lutownicę, cynę, kilka kolorów kynaru (taki drucik
do łączenia elementów na płytce) i odsysacz (gdy coś
pójdzie nie tak). Normalka, leży w każdej szafie. Otóż
niekoniecznie. I to właśnie takie koszty dodatkowe
najczęściej dobijają początkujących. Proponuję więc
dobrze przemyśleć całe przedsięwzięcie i wcześniej
zrobić listę brakujących narzędzi.
Popytajcie znajo-
mych. Inżynierowie, modelarze, hobbyści – to bardzo
otwarta i serdeczna brać. Można też przeanalizo-
wać swoje potrzeby pod kątem chudego portfela.
Oczywiście miło mieć stację lutowniczą za 200 zł,
większość swoich projektów zlutowałem jednak...
30-letnią kolbą pożyczoną od wujka (na tzw. wieczne
nieoddanie). Z elegancką, ebonitową wtyczką. Jasne,
że lepiej się pracuje z nowym sprzętem dobrych firm.
Ale to kosztuje. Spróbujcie
zacząć coś robić z pod-
stawowym zestawem narzędzi,
zamiast kompleto-
wać je przez kolejne trzy lata i dopiero wtedy myśleć
o pierwszym projekcie.
81
Na warsztacie
Najważniejsze
narzędzia na początek
to: mała
piłka, pilniki, nóż z segmentowanym ostrzem,
obcęgi, szczypce, kilka arkuszy papieru ściernego,
linijka stalowa i kątomierz stalowy (żeby równo
ciąć, unikajcie aluminiowych). Musicie mieć też
możliwość robienia otworów.
Może do tego służyć
zwykła wiertarka, ale bardziej uniwersalna jest mała
wiertarko-szlifierka (cena 80 zł i więcej, tanie potrafią
być mało precyzyjne). Przy zabawie z elektroniką
(oprócz wspomnianej lutownicy, kynaru), konieczny
będzie chociaż najprostszy
miernik uniwersalny.
Podstawowe modele kosztują ok. 20 zł. Oprócz mie-
rzenia napięć służą do upewnienia się, że połączenia
zostały odpowiednio wykonane (wybierajcie te, które
robią „bip!”). Do opcjonalnych narzędzi zaliczyłbym
np.
zasilacz laboratoryjny.
Zasilacze takie dostar-
czają stabilne napięcie w szerokim zakresie (np.
do 15 V) i o prądach 3 A oraz więcej. Podstawowe
modele kosztują ok. 120 zł. Dzięki nim można testo-
wać układy, zanim użyjecie ostatecznego zasilania.
Chciałbym też zwrócić Waszą uwagę na anali-
zatory logiczne.
Są to urządzenia, które pozwalają
sprawdzić, jakie sygnały cyfrowe podróżują między
poszczególnymi komponentami. Daleko im do oscy-
loskopów, ale umożliwiają wstępną orientację, czy
napisane przez Was procedury poprawnie generują
odpowiednie sygnały. Na portalach aukcyjnych po-
dobne urządzenia można spotkać już za 40 zł.
Jeżeli zdecydujecie się na zasilanie za pomocą
pakietów LiPo, czeka Was także zakup odpowied-
niej
ładowarki.
Niestety, nie da się jej niczym
zastąpić – nawet nie próbujcie żadnych samoróbek.
Uszkodzone LiPo eksploduje (dosłownie!) i pali się
bardzo efektownie. Niektóre z ładowarek sprzeda-
wane są w ekonomicznych wersjach bez zasilacza
220 V. Możecie się zdecydować na taki zakup,
jeżeli jakiś leży już w Waszej szafie. Niestety, są one
stosunkowo rzadkie – najczęściej wymagają 12-18 V
przy dużych prądach, nawet 5 A. Przy zakupie
ładowarki zwróćcie uwagę, czy jest wyposażona
w balanser. To specjalny układ, który wyrównuje na-
pięcie w poszczególnych celach baterii. To przydatna
funkcja (acz niekonieczna), który przedłuży życie
Waszych pakietów LiPo. Ceny ładowarek zaczynają
się od 30 zł, ale dopiero te droższe zapewnią Wam
możliwość rozładowywania pakietów, ładowania
na potrzeby składowania itp.
Jeszcze jedna uwaga:
miejsce pracy.
Upewnijcie
się, że będziecie mieli gdzie tworzyć. Niewielu z Was
(a właściwie: nas) stać zapewne na luksus posiadania
własnego warsztatu. Większość korzysta z biurek,
stołów kuchennych itp. Pamiętajcie o dobrym
oświetleniu
miejsca pracy i jego ochronie. Będziecie
wykorzystywać różne narzędzia, więc lepiej żeby
ślady ich używania nie pozostały na meblach.
Polecam stosowanie jako ochrony np. resztek wykła-
dziny podłogowej lub obrusów gumowanych. Sam
mam taki – w kwiatki, widać go na wielu relacjach.
Świetnie chroni stół przed rozlanymi płynami.
Po skończonej robocie łatwo z niego zebrać i zetrzeć
pozostałości. Podkładajcie maty samogojące, resztki
płyt meblowych, nawet deski do krojenia – cokol-
wiek, co ochroni domowe sprzęty.
Zaawansowanym polecam również przemyślenie
kwestii związanych z ochroną
przed wyładowa-
niami elektrostatycznymi
(ESD). Uziemiona mata,
opaska na rękę powinny wystarczyć.
SZKOŁA
Planowanie
Zanim rzucicie się w wir pracy, warto jest usiąść
i przemyśleć
cały projekt.
Dobry plan uchroni Was
nie tylko przed stratą czasu, ale i niepotrzebnymi
wydatkami. Na początku pojawia się oczywi-
ście
pomysł.
Powinniście go ocenić pod wieloma
względami (pamiętacie kryteria SMART, o których
pisałem w nr 10/2014 MT?). Gdy Wasza analiza
wypadnie pomyślnie i wiecie dokładnie, co chcecie
zrobić – możecie zabrać się... za
dalsze planowanie.
Ja szkicuję. Tworzę bardzo dużo rysunków (o róż-
nym stopniu szczegółowości), które pozwalają mi
wyobrazić sobie rozmaite rozwiązania. I chodzi nie
tylko o wygląd czy rozmieszczenie podstawowych
elementów. Planuję, którędy będą przebiegać kable,
punkty podporu, łączniki itp. Używam edytorów
tekstu, programów graficznych, programów do ma-
powania myśli (ang.
mind mapping)
– przyznaję
jednak, że najlepiej czuję się z zeszytem i ołówkiem.
Polecam również – wspomniany już wyżej – program
do modelowania
3D SketchUp firmy Tribal. Jego
darmową wersję „Make” możecie pobrać ze strony
www.sketchup.com (wersja „Pro” trochę kosztuje, ale
Wam nie będzie potrzebna). Taki z grubsza sporzą-
dzony szkic 3D jest bardzo przydany. Zazwyczaj
umieszczam na nim zarysy platformy, silników itp.
Można sobie obracać planowany model i oglądać go
pod różnymi kątami. Dzięki temu nieraz uniknąłem
poważniejszych wpadek.
Oprócz samego pomysłu, celu do którego chcecie
dążyć, warto
uświadomić sobie również ogranicze-
nia.
W poprzednich tekstach wspominałem o czasie,
Poziom tekstu: średnio trudny
3. Szkic robota PiBotta w SketchUp
82
m.technik – www.mt.com.pl – nr 4/2015
zakresie i środkach. W tego typu projektach powin-
niście również przewidzieć potencjalne zmiany, jakie
pewnie wprowadzicie. Wasze roboty będą
wielokrot-
nie zmieniane i przebudowywane.
Będziecie pod-
mieniać elementy, dodawać je lub usuwać, w zależ-
ności od potrzeb (np. czujniki). Co więcej – niektóre
elementy (zazwyczaj te najdroższe) będą „wędrować”
między różnymi projektami. Nie ma sensu ich za
każdym razem kupować. Powinniście więc od razu
myśleć o rozwiązaniach np. łatwo rozbieralnych.
Ograniczcie do minimum liczbę elementów montowa-
nych na stałe. Używajcie śrub i pasków zaciskowych
zamiast kleju. Przykładem może być montaż pakietu
zasilania. Jeżeli zdecydujecie się na koszyczek na aku-
mulatory AA/AAA – teoretycznie można go przykleić
na stałe (można użyć taśmy klejącej dwustronnej
– kosztuje jedynie kilka złotych). Ale w przypadku
migracji do pakietów LiPo trzeba będzie go oderwać.
Może więc lepiej zamontować zasilanie np. za pomocą
rzepów. Są tanie i jednocześnie zapewniają szybki
demontaż. Oczywiście zawsze musicie myśleć o sta-
bilności i sztywności konstrukcji.
Polecam też
używanie powtarzalnych i po-
dobnych elementów
– np. śrubek o takim samym
rozmiarze. Znacznie ułatwi to montaż i późniejsze
serwisowanie.
pasjonaci jak Wy – a dodatkowo mający rozeznanie
w rynku. Oczywiście, ich zadaniem jest sprzedaż
produktów. Ale mądrzy sprzedawcy wiedzą, że warto
uczciwie doradzać, bo lepiej mieć jednego stałego
klienta niż dziesięciu jednorazowych. Na szczęście
podobne poglądy są coraz bardziej popularne i – na-
wet jeżeli nie dokonacie żadnego zakupu – raczej nie
spotkacie się z nieprzychylnością. W przeciwnym
razie proponuję spacerek do innego sklepu. W mniej-
szych miejscowościach wybór może być ograniczo-
ny, ale jeżeli klientów zacznie ubywać, możecie mi
wierzyć: jakość obsługi szybko się poprawi.
Programowanie
Śledztwo
Kluczowym elementem zabawy jest jednak
zbie-
ranie informacji.
Internet i prasa fachowa to nie-
ocenione źródło. Czytajcie, czytajcie i jeszcze raz
czytajcie. Jest bardzo duża szansa, że ktoś miał
już podobny problem do tego, na jaki natrafiliście.
Jeżeli znajdziecie jedno rozwiązanie, poszukaj-
cie następnego i jeszcze jednego. Niestety – Sieć
jest pełna informacji nie do końca wiarygodnych,
niesprawdzonych lub po prostu starych. Jedynym
sposobem na odsianie plewów, jest
porównywanie
wielu źródeł.
Zwracajcie szczególną uwagę na datę
opublikowania danej informacji. Sieć jest pamiętli-
wa – a robotyka przeszła w ostatnich czasach niezłą
rewolucję. Niektóre rozwiązania mogą być po prostu
nieaktualne.
Ja wyniki takiego śledztwa zapisuję lokalnie
(na dysku), dbając o dodanie informacji o źródle,
z którego pochodzą (np. adresu URL strony). Uchroni
to Was przed zjawiskiem, które nazwijmy „dzwoni
w którymś kościele”.
Katalogowanie danych
to do-
datkowy wysiłek, ale opłacalny. Zbieram wszystko
– zwłaszcza noty katalogowe, schematy podobnych
układów, zdjęcia gotowych produktów.
Śledźcie
specjalistyczne fora internetowe
i py-
tajcie internautów. O ile nie dublujecie tematów
i zadajecie konkretne pytania – na pewno otrzymacie
pomoc. Dodam, że „jak zbudować robota” pasuje
raczej do wyszukiwarki niż na forum – tam Wasze
pytania muszą być bardziej szczegółowe.
Nie bójcie się też
pytać o różne rzeczy w sklepach
hobbystycznych.
Najczęściej pracują tam tacy sami
Dzisiejsze projekty mechatroniczne to nie tylko sam
sprzęt (ang.
hardware).
Wiele zależy także od opro-
gramowania
(ang.
software).
W przypadku typowych
mikrokontrolerów, jak Arduino, wybór jest zazwyczaj
ograniczony do języka C/C++. Raspberry, napędza-
ny przez Linuksa, oferuje w tym zakresie znacznie
większe możliwości. Możemy tworzyć w C/C++,
ale i w Pythonie, Javie czy Scratchu i wielu, wielu
innych (mniej lub bardziej egzotycznych). Do celów
edukacyjnych preferowany jest zwłaszcza
Scratch.
Programowanie w nim
przypomina składanie
klocków
(czy puzzli), odpowiadających kolejnym
krokom programu. Wbrew pierwszemu wrażeniu,
pozwala na całkiem dużo, a nie tylko na sterowa-
nie uśmiechniętym kotem (postać z programu, coś
jak żółw w Logo). Programy „pisze” się z użyciem
prostego interfejsu użytkownika
metodą „przecią-
gnij i upuść”. Scratch jest
domyślnie instalowany
na Raspberry,
razem z Raspbianem (najpopularniej-
szym systemem operacyjnym dla Raspberry). Ale
jest również dostępny na innych platformach, w tym
Windows. Polecam używanie wersji angielskiej. Inne
języki programowania opierają się na poleceniach
tylko i wyłącznie po angielsku. Używając angiel-
skiego Scratcha, przyzwyczajacie się więc do in-
strukcji, które występują w Pythonie czy C. Przejście
na nowy język będzie wtedy dużo łatwiejsze. Tych
poleceń jest naprawdę niewiele. Nie trzeba ich wcale
„wkuwać” na pamięć. Same wejdą do głowy podczas
pisania kolejnych skryptów.
Mimo wszystko polecam jednak
Pythona.
Znajdziecie do niego bogaty zestaw bibliotek, które
umożliwią realizację wszelkich zadań – od sterowa-
nia GPIO po komunikację po WiFi.
Zanim zdecydujecie się na jakiś konkretny
język oprogramowania, upewnijcie się, że pasuje
do Waszych możliwości i celu,
jaki zamierzacie
osiągnąć. Zakładając, że nie jesteście programistami
(hobbystami czy zawodowcami), zrozumienie pod-
staw zajmie Wam trochę czasu. Im bardziej skom-
plikowane operacje Wasz robot ma wykonywać, tym
trudniejszy będzie jego program.
Od czego zacząć naukę? Oczywiście od poradni-
ków w Sieci.
Jest ich całe mnóstwo i na poziomie
podstawowym naprawdę nie musicie kupować
83
Na warsztacie
(udowodnienie), czy dane
rozwiązanie ma sens, jest
możliwe do zbudowania
i czy po prostu działa
(oczywiście w pewnym
przybliżeniu).
Dotyczy to również kodu
źródłowego oprogramo-
wania sterującego. Często
tworzę
wiele wersji kodu,
zanim uzyska on ostatecz-
ny kształt. Do szybkiego
prototypowania używam
Pythona. Jeżeli zaczyna mi
zależeć na wydajności lub
efektywności – przerzucam
się na C/C++. Każdy z eta-
pów projektu może mieć
różne wymagania i wybra-
ne narzędzia powinny być
do niego adekwatne.
Poziom tekstu: średnio trudny
SZKOŁA
4. SketchUp możecie również użyć do zaprojektowania wykroju dla plottera
tnącego. Niestety, darmowa wersja umożliwia kreślenie tylko z dokładnością
do 1 mm
żadnej książki. Pierwszą umiejętnością (oprócz pod-
staw składni), jaką musicie opanować, jest
właściwe
czytanie i analizowanie czyichś programów.
To naj-
lepszy i niezawodny sposób nauki. Pozwala wyrabiać
dobre nawyki, korzystać z doświadczeń innych.
W tym celu szukajcie pewnych źródeł kodu, gdzie
dzielący się nim, dbają o jego czystość i poprawność.
Z programowaniem jest jak w tym starym porze-
kadle – „czym skorupka za młodu...”. Jeżeli od sa-
mego początku nauczycie się
pisać porządny kod,
zaoszczędzicie wiele czasu na śledzenie dziwnych
problemów. Budujcie swoje programy na solidnych
podstawach, modularnie, komentujcie je, trzymajcie
się standardów, świadomie zarządzajcie pamięcią,
wydajnością i typami zmiennych – a wszystko pój-
dzie gładko.
Testowanie
Preferuję
testowanie na każdym etapie
budowa-
nia urządzenia. Element, który zamierzam dodać
do rozwiązania, staram się najpierw sprawdzić
„na boku”. Używam do tego np. płytki stykowej,
zworek, zewnętrznego zasilania. W ten sposób
upewniam się, że kolejne komponenty działają.
Czasami może to wymagać zbudowania czegoś
naprawdę tymczasowego, łączonego za pomocą
gumki-recepturki i taśmy klejącej. Ale zazwyczaj
takie działanie się opłaca i pozwala na znale-
zienie problemów na bardzo wczesnym etapie.
Inżynierowie nazywają taką procedurę tworzeniem
proof of concept
(PoC).
Chodzi o sprawdzenie
Nie ma lepszego sposobu
na naukę, jak
realiza-
cja swoich pomysłów.
Postawienie sobie kon-
kretnego celu gwarantuje nie tylko przyswajanie
praktycznej wiedzy, ale i satysfakcję z jej material-
nych efektów.
Czy może być coś bardziej ekscytującego od wła-
snego robota? Zdecydowałem się więc na zbudo-
wanie robota mobilnego
w klasycznym układzie
3-punktowym. Dwa koła umieszczone po bokach
napędzane są przez silniki (niezależnie). Trzeci
punkt podparcia to obrotowa kulka. Na źródło zasi-
lania wybrałem pakiet LiPo 7,4 V. Czujnik odległo-
ści obserwuje otoczenie. Komunikację ze światem
zewnętrznym zapewnia moduł WiFi. Całość jest
kontrolowana przez Raspberry Pi oraz rozszerze-
nie PiMotorDC (msx-elektronika.pl) do sterowania
silnikami.
Celem mojego projektu było
zbudowanie podsta-
wowej platformy,
która w przyszłości ma posłużyć
do dalszych eksperymentów.
Projektowanie i budowa takiego robota składa
się z bardzo wiele szczegółów, detali i kompromi-
sów. Ich dokładne opisanie zajęłoby wiele stron.
Poniżej skoncentruję się na głównych koncepcjach.
Szczegóły – łącznie z rysunkami technicznymi
i montażowymi – znajdziecie na stronie projek-
tu www.uczymy.edu.pl/moodle. Szukajcie kursu
„PiBotta: zbudujmy go razem” (jest dostępny za
darmo, po zalogowaniu jako „gość” [2]).
Sercem każdego robota jest
jednostka central-
na.
To ona wykonuje program, kontroluje pracę
Mój robot
czyli PiBotta
Jednostka centralna
84
m.technik – www.mt.com.pl – nr 4/2015
Plik z chomika:
Pinus000
Inne pliki z tego folderu:
Raspberry_Pi_14.pdf
(1946 KB)
Raspberry_Pi_13.pdf
(881 KB)
Raspberry_Pi_12.pdf
(3365 KB)
Raspberry_Pi_11.pdf
(1232 KB)
Raspberry_Pi_10.pdf
(1968 KB)
Inne foldery tego chomika:
-- ▣▣▣ ELEKTRONIKA ▣▣ ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
Pliki dostępne do 01.06.2025
Pliki dostępne do 08.07.2024
Pliki dostępne do 19.01.2025
►Kurs Java
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin