Nowy5.txt

(16 KB) Pobierz
 Przypomnij mu, żeby był ostrożny. Przecišżenie ich organizmów nie przetestowanym rodkiem może spowodować natychmiastowš mierć.
 Tak jest.
Starszy pojawił się ponownie, kiedy wyszli na zewnštrz.
 Żadnej reakcji na premarin. Do iniekcji przygotowane jest szeć dawek propodiny. Poszukiwacz Svv-selic twierdzi, że nie ma innego wyjcia i musi zaryzykować jej podanie.
Nzz-oonaz zaklšł pod nosem.
 Powiedz mu, że zaraz będziemy na miejscu. Zawiadom mnie natychmiast, gdyby wystšpiły jakiekolwiek reakcje alergiczne.
 Tak jest. Komunikator zniknšł.
 Chodcie  rzucił Nzz-oonaz skręcajšc w lewo.  Mam tu uprzywilejowany pojazd. Dotrzemy na miejsce za trzy miliłuki. Thrr-gilag pokiwał głowš.
 Miejmy nadzieję, że to wystarczy.
Nie wystarczyło. Byli jeszcze w drodze, gdy Starszy przyniósł wiadomoć, iż obaj obcy nie żyjš.
Niemal decyłuk zajęło im przepytywanie techników pełnišcych dyżur i analizowanie każdego szczegółu wydarzeń, które doprowadziły do mierci Mrachów. Pónej przyszedł czas na przeprowadzenie autopsji, trwajšcej następne cztery decyłuki. Kolejne analizy i dyskusje zakończyły się dopiero pónym popółłukiem.
Kiedy wezwano ich do prywatnego gabinetu Pierwszego, był już decyłuk po zachodzie słońca, a zupełnie załamany Thrr-gilag znajdował się u granic wytrzymałoci.
 Możemy tylko stwierdzić, że zupełne nie wiemy, z jakiego powodu zmarli  owiadczył Nzz-oonaz przywódcy Zhirrzhów.  Przyczynę mogły stanowić odniesione przez nich obrażenia, nie znany nam rodzaj zakażenia, które nastšpiło jeszcze w bazie, lub jaki inny czynnik, który pojawił się przed ich pojmaniem. Nie da się tego stwierdzić jednoznacznie.
 Mrachowie byli naszym najbardziej obiecujšcym ródłem informacji o Ludziach-Zdobywcach, a także nadziejš na ewentualne pozyskanie sprzymierzeńca w wojnie  rzekł ponurym tonem Pierwszy.  A wy nawet nie potraficie podać przyczyny ich mierci.
 Przykro mi  rzekł nieco drżšcym głosem kierujšcy misjš.  Oczywicie będziemy kontynuować badania. Ale bez dokładniejszych informacji na temat ich rasy nie wydaje się prawdopodobne, bymy ustalili co więcej.
 Rozumiem  mruknšł Pierwszy. Przez kilka uderzeń mierzył surowym wzrokiem całš stojšcš przed nim czwórkę.  Teraz chcę usłyszeć, co proponujecie. 
Słucham, poszukiwaczu Svv-se-licu?
 Wiemy, gdzie znajdujš się planety zamieszkane przez Mrachów. Proponuję wysłanie delegacji, która przewiezie ciała ich delegatów i przy okazji nawišże bezporedni kontakt.
 Kontakt z rasš otwierajšcš bez powodu ogień z paralizatorów?  spytał z powštpiewaniem Hgg-spontib.
 Mówca klanu Kee'rr zadał rozsšdne pytanie  stwierdził Pierwszy.  Czy masz na nie odpowied, poszukiwaczu?
 Oczywicie, nie proponuję wysłania bezbronnego dyplomaty. Ale pragnę przypomnieć, że Mrachowie sš podbitš rasš. Zapewne wszystkie ich informacje na nasz temat pochodzš od Lu-dzi-Zdobywców, więc atak na statek klanu Cakk'rr mógł być jedynie nie przemylanym odruchem wywołanym panikš.
Thrr-gilag posłał spojrzenie Nzz-oonazowi, gdyż równoczenie przypomniała im się treć rozmowy prowadzonej w tawernie.
 Nie wydaje mi się, żeby zawodowi dyplomaci tak łatwo wpadali w panikę  mruknšł pod nosem.
Sšdził, że swš opinię wyraził na tyle cicho, by usłyszał jš tylko Nzz-oonaz. Ale mylił się.
 Masz co do powiedzenia, poszukiwaczu Thrr-gilag?  zapytał Cvv-panav.
Zapytany skrzywił się. Nie dało się już jednak wycofać.
 Zastanawiałem się, czy całe to spotkanie nie było od poczštku starannie zaplanowanym podstępem.
 Zaplanowanym przez kogo? Ludzi-Zdobywców?
 Albo przez samych Mrachów. Wecie pod uwagę, iż nie wiemy praktycznie nic o tej rasie.
 Nie zgadzam się  zaprotestował Svv-selic.  W danych zdobytych po bitwie kosmicznej przez klan Too'rr znajduje się kilkanacie wzmianek o Mrachach. 
Wynika z nich jednoznacznie, że sš podporzšdkowani Ludziom-Zdobywcom.
 Z całym szacunkiem dla poszukiwacza Svv-selica, nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, jakoby wynikało to tak jasno ze zdobytych danych  rzekł Thrr-gilag.  Szczególnie zagadkowy jest, moim zdaniem, ogólny stosunek Ziemian do innych ras pozostajšcych w ich strefie wpływów.
 Przecież okrelano ich mianem Zdobywców Bez Powodu"  odparował Svv-selic.  - Czyż sama nazwa nam nie wystarczy?
 Mianem nadanym im przez Mrachów  przypomniał Thrr--gilag.  Wszystko to stanowi błędne koło.
 Czy dobrze cię rozumiem, poszukiwaczu?  zapytał wzburzony Cvv-panav.  Czyżby bronił Ludzi-Zdobywców?
Thrr-gilag skoncentrował się, by wytrzymać zimny wzrok mówcy.
 Bronię zasady, iż wnioski można wysnuwać jedynie ze sprawdzonych informacji. Ludzie...
 Ludzie-Zdobywcy zaatakowali grupę czterech naszych statków zwiadowczych, poszukiwaczu  ucišł Cvv-panav.  I dlaczego muszę ci przypominać, że napadli także na bazę, którš kierowałe? Jakich jeszcze konkretów oczekujesz?
 Ratowali tylko swojego towarzysza  nie ustępował Thrr--gilag.  Czy Zhirrzhowie zachowaliby się w podobnych okolicznociach inaczej?
 A użycie paralizatorów na osiemnastce?  wtršcił Hgg--spontib.  Albo umiercenie Prr't-zevisti na planecie Ludzi-Zdobywców, Dorcas?
 Słuchamy, poszukiwaczu?  przyłšczył się Pierwszy. Thrr-gilag z trudem przełknšł linę.
 Zgadzam się, że istniejš poważne poszlaki wskazujšce na barbarzyństwo Ziemian. Ale moje osobiste dowiadczenia wynikajšce z kontaktów z więniem Pheylanem Cavanaghem nie wydajš się tego potwierdzać. Wemy na przykład jego próbę ucieczki. Kiedy znalazł się na pokładzie statku Mrachów, nie potrzebował już ani mnie, ani technika jako żywych tarcz. A jednak nie przeniósł żadnego z nas do grona Starszych, chociaż dzięki swej potężnej 
muskulaturze mógł to zrobić bez większego trudu.
 Może doszedł do wniosku, że nie ma na to czasu  zasugerował Pierwszy.
Poszukiwacz zaprzeczył ruchem języka.
 Nie. Widziałe zapisy... Te jego ramiona zdołałyby jednym ruchem skręcić kark każdemu z nas.
 A więc uznał, że mu się jeszcze przydacie  rzucił zniecierpliwiony Cvv-panav.  ważam tę rozmowę za niepotrzebnš stratę czasu. Nie ma najmniejszych wštpliwoci, iż udzie-Zdobywcy stanowiš dla naszej rasy ogromne zagrożenie. 
Musimy teraz skupić swe wysiłki na wykorzystaniu wszystkich nadarzajšcych się okazji, by mu zapobiec.
Przez kilka uderzeń w pomieszczeniu panowała cisza. Wreszcie Pierwszy z ocišganiem skinšł głowš.
 Przekażę Dowództwu dyspozycje, aby przygotowano kilka niewielkich jednostek do ekspedycji na planetę Mrachów  orzekł.  Poszukiwaczu Nzz-oonaz, mianuję cię mówcš tej misji.
Cvv-panav poruszył się niespokojnie.
 Jeli można, Pierwszy...
 Wnioskuję  cišgnšł, nie zwracajšc na niego uwagi, przywódca Zhirrzhów  że pragniesz, by poszukiwacze Svv-selic i Thrr-gilag ci towarzyszyli...  Zamilkł na uderzenie, chcšc zaakcentować znaczenie swych słów.  Podobnie jak Gll-borgiv.
Thrr-gilag dostrzegł co jakby niezadowolenie na twarzy Nzz--oonaza, lecz tym razem powstrzymał się od jakiejkolwiek reakcji, która mogłaby sprowokować mówcę klanu Dhaa'rr. Gll-borgiv był zapewne kompetentnym poszukiwaczem, lecz Thrr-gilag miał wštpliwoci, czy nadaje się do zadania o tak ogromnym znaczeniu. Nawet jeli Cvv-panavowi bardzo zależało, żeby w misji uczestniczył kto z jego klanu, miał przecież do dyspozycji lepszych specjalistów. Na przykład taka Klnn-dawan-a...Poszukiwacz mocno docisnšł język do podniebienia. Nie, Cvv--panav na pewno by jej nie wysłał. Nawet gdyby była najlepszš specjalistkš w osiemnastu wiatach. Nie po tym zamieszaniu, jakiego Thrr-gilag narobił w bazie na dwunastce.
 Nie słyszę żadnych sprzeciwów  stwierdził Pierwszy rozglšdajšc się.  A więc dobrze. Ile czasu potrzebujesz na przygotowania, poszukiwaczu Nzz-oonaz?
 To w znacznej mierze zależy od tego, jakie wyposażenie i personel otrzymamy od ciebie i Dowództwa. Sšdzę jednak, że od szeciu do omiu łuków.
 Zgoda. Wyruszycie z lšdowiska Miasta Jednoci za osiem łuków. Do tego czasu skompletowane zostanš grupy dyplomatów i wojowników, które będš wam towarzyszyć.
 Oczywicie, wybrane za zgodš Zgromadzenia Ponadklano-wego  wtršcił Cvv-panav.
Oblicze Pierwszego wykrzywił grymas.
 Oczywicie, mówco. Oczywicie.
Thrr-mezaz przyjrzał się uważnie wiszšcemu przed nim w powietrzu Starszemu.
 Tak, docierajš do nas strzępy informacji o wyprawie do Mrachów  rzekł.  Wybacz mš ignorancję politycznš, bracie, ale to przedsięwzięcie wydaje mi się nieco przedwczesne.
Starszy skinšł głowš i zniknšł. Thrr-mezaz za popatrzył przez okno na budowle wzniesione przez Ludzi-Zdobywców i bujnš rolinnoć wokół nich. Poczštkowo spodobał mu się pomysł przeniesienia centrum dowodzenia na planetę Dorcas i wykorzystania bazy obcych. Ale to wrażenie w cišgu ostatnich jedenastu łuków stopniowo znikało. Nie liczšc kilku niegronych rajdów, Ludzie-Zdobywcy siedzieli spokojnie w swojej twierdzy w górach.
Zdecydowanie zbyt spokojnie. Takie zachowanie dałoby się wytłumaczyć jedynie przygotowywaniem silnego kontrnatarcia.
A gdyby ów atak nastšpił, Thrr-mezaz miał przeczucie, że zastałby jego Zhirrzhów niemal bezbronnych w prowizorycznie zaadaptowanych do własnych celów zabudowaniach. Może jeszcze raz powinien spróbować przekonać głównodowodzšcego siłami kosmicznymi Dkll-kumvita, aby przenieć wojowników na zalesione tereny wokół bazy? Zapewne nie znajdš tam komfortowych warunków, ale z pewnociš będš bezpieczniejsi.
Starszy pojawił się ponownie.
 Według mnie to koniecznoć"  przekazał słowa Thrr--gilaga.  Ziemianie stanowiš dla nas ogromne zagrożenie. Musimy dowiedzieć się o nich maksymalnie dużo, a im szybciej to zrobimy, tym lepiej. Mam tylko nadzieje, iż nasza misja jest optymalnym rozwišzaniem".
 Odnoszę wrażenie, że wcale się tak do niej nie palisz  zauważył dowódca sił desantowych na Dorcas.  Czy masz po temu jaki szczególny powód?
Starszy ponownie skinšł głowš i zniknšł. Thrr-mezaz odwróci...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin