Stefan Chwin - Jan Błoński i Witold Gombrowicz.pdf

(2398 KB) Pobierz
Stefan Chwin
Jan Błoński i Witold Gombrowicz
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (35), 83-100
1995
Roztrząsania i rozbiory
Jan Błoński i Witold Gombrowicz
Książka Jana Błońskiego
Forma, śmiech i rzeczy
ostateczne
to nie tylko zbiór studiów o Gombrowiczu, publikowa-
nych przez wiele lat na lamach czasopism naukowych i literackich.
Teksty w niej zebrane, choć powstawały w różnym czasie i dotyczyły
różnych spraw, rysują spójną, całościową wizję twórczości pisarza.
Błoński skupił swoją uwagę na interpretacji
Dzienników, Ślubu
i
Ope-
retki,
a nade wszystko
Ferdydurke,
powieści, której obszerne anali-
tyczne studium stanowi główną część jego rozważań. W drugiej części
książki znalazły się studia problemowe, wykraczające poza monogra-
ficzną hermeneutykę tekstów, poświęcone Gombrowiczowskiej me-
tafizyce i filozofii zla, związkom Gombrowicza z kulturą szlachecką
i miejscu jego twórczości w literaturze dwudziestolecia międzywojen-
nego. Rozdział dotyczący rzeczy teatralnych przynosi rekonstrukcję
Gombrowiczowskiego „rozumienia dramatyczności". Książkę kończy
zaś nadzwyczaj ciekawy esej
Strzykawka Gombrowicza,
w którym
znajdujemy przenikliwy portret pisarza, utrzymany w poetyce najlep-
szych wzorów francuskiej „charakterologii", pełen filozoficznych
podtekstów i zaskakujących ujęć Gombrowiczowskiego ducha.
Pisząc o Gombrowiczu, Błoński jest (choć nie bez zastrzeżeń) po
stronie Gombrowicza; nie kryje, że uważa go za najwybitniejszego
pisarza polskiego XX wieku. Książkę przenika radość z odnalezione-
1
1
J. Błoński
Fonna, śmiech i rzeczy ostateczne. Studia o Gombrowiczu,
Kraków 1994.
103 ROZTRZĄSANIA I ROZBIORY
84
go arcydzieła, ton dzisiaj w krytyce i literaturoznawstwie nader rza-
dki. Ale — zapytajmy — jaki to Gombrowicz? Jest Gombrowicz
Łapińskiego — interakcyjny, Głowińskiego — parodystyczno-kon-
struktywny, Janion — ciemny, z gotyckimi pazurami (ostatnio zaś
„bohater tragiczny egzystencji"), Jarzębskicgo — gracz, Sandaucra
— cgzystencjalista z plcbcjskimi ciągotami...
2
Jaki zaś Błońskiego?
Przede wszystkim „jasny" — mimo rozmaitych ciemnych zawirowań
twórczości i biografii. Już na samym wstępie Błoński przyznaje, że
„nieco niżej" ceni
Pornografię
i
Kosmos.
Rozumiemy dlaczego: dzieła
to prawdziwie mroczne, antyreligijne i pełne egzystencjalnego wstrę-
tu.
Barwę interpretacji nadaje bowiem to, co w krytycznym pisarstwie
Błońskiego chyba najbardziej znaczące: poczucie duchowej miary
przy dezynwolturze podsycanej z czujną premedytacją, z którą — nic
wahałbym się powiedzieć — łączy się wyraźnie kult radykalnej wiclo-
barwności „życia". Ileż to razy Błoński podróżował do piekieł —
zaglądając to do Gcneta, to do Ircdyńskicgo, to do Bcckctta
3
... A jed-
nak orientacja duchowa jego pisania jest wyraźna — i chyba niez-
mienna: żywiołowa sympatia dla dobra, przy wielkiej — chciałoby się
powiedzieć: łakomej — ciekawości zła. Błoński widzi w dziele litera-
ckim zapis formy obecności pisarza w świecie — formy zdobytej,
wywalczonej, wypracowanej, a nic darowanej przez los, biologię czy
charakter. To właśnie nazwałbym ukrytym rysem maritainowskim tej
krytyki. I niech nas nic złudzi ostrożna niechęć wobcc poetyki moral-
nego przykładu, którą Błoński maskuje swoje wcale stanowcze sym-
patie etyczne — jest w jego książkach dyskretna, lccz nader
zdecydowana sympatia dla moralnego heroizmu (czy choćby tylko dla
samokontroli), umiejętności (czy choćby chęci) trzymania na wodzy
tego, co w nas chaotyczne, mroczne, rozchełstane, uznanie więc dla
twórczego panowania nad duchowym surowcem, z którego możemy
(powinniśmy) zbudować sobie wartą uwagi duszę...
Właśnie przez pryzmat tego „kanonu" estetyczno-moralnego Błoński
czyta Gombrowicza (daję cudzysłów, bo od kanonów Błoński umyka,
Zob. artykuły zebrane w książce
Gombrowicz i krytycy,
pod. red. Z. Łapińskiego, Kraków
1984.
3
Zob. np. J. Błoński
Między szyderstwem a okrucieństwem,
„Dialog" 1963 nr 4; J Błoński, M.
Kędzierski,
Samuel Bcckctt,
Warszawa 1982; J. Gcnct
Pokojówki. Sztuka w jednym akcie,
przekł.
J. Błoński, w: J. Genet
Teatr,
Warszawa 1970.
2
103
ROZTRZĄSANIA I ROZBIORY 85
ale przecież jest w nim stałość, która jakoś to słowo usprawiedli-
wia...). Cóż to za „kanon"? Błońskiego — mówię tu o wielotekstowcj
całości, której fragmentem tylko jest książka o Gombrowiczu — inte-
resuje przede wszystkim to, jak wolność urzeczywistnia się w słowie.
Kto wie, może tym właśnie jest dla niego wielka literatura: ruchem
wyobraźni, która potrafi zachować wolność nawet w najdrobniejszych
poruszeniach pióra, ale też wyczuwa granice, których nie warto prze-
kraczać. Bo taką właśnie wolność odnajduje Błoński u Gombrowicza.
Błońskiego fascynuje przede wszystkim wpisana w teksty Gombrowi-
czowska postawa: to ona jest początkiem wszystkiego, źródłem arcy-
dzielności powieści i
Dziennika,
to jej właśnie — kształtowi wolności
w słowie — Błoński poświęca najwięcej uwagi. Dlatego w jego spoj-
rzeniu twórczość Gombrowicza wyraźnie się rozłamuje: z jednej stro-
ny „szaleńcza wesołość" pierwszej powieści, z drugiej „smutek
dojrzałości" bijący z dzieł późniejszych (s. 12), smutek osobowości już
ukształtowanej, ściemniały blask pierwotnej swobody i wigoru.
W
Ferdydurke
Błoński nie chce widzieć ani obyczajowej groteski, ani
kolejnego polskiego
Wesela,
znacznie bardziej zajmuje go „literacka
osobliwość" dzieła i „powieściowa antropologia" — właśnie jako ant-
ropologia wolności
in statu nascendi,
wpisana w doskonały splot
narracji pikarejskiej, powiastki filozoficznej i bajki-przypowieści.
Uważna i odkrywcza lektura
Ferdydurke
w niejednym dopełnia
i wnikliwą monografię Głowińskiego i błyskotliwą analizę Jarzębskie-
go z
Giy w Gombrowicza\
Zresztą toczy Błoński w swej książce per-
manentny — acz taktowny — spór z gombrowiczologią, przede
wszystkim dystansując się wobec wykładni interakcyjnej (która komp-
likacje Gombrowiczowskiego świata chciałaby wyjaśnić analizą
mechanizmów komunikacji międzyludzkiej
5
), woli widzieć w Gomb-
rowiczu „zwierzę metafizyczne", targane trwogą istnienia, nie tylko
lękiem przed Innymi, ale uwagę głównie koncentruje na rozszyfrowa-
niu kapryśnej machiny semantycznej tekstów, widząc w niej żywy pro-
ces dojrzewania do wolności, nierozstrzygnięty do ostatniego słowa.
M. Głowiński
„Ferdydurke" Witolda Gombrowicza,
Warszawa 1991; J. Jarzębski
Gra
w Gombrowicza,
Kraków 1982. Błoński powołuje się zresztą najczęściej właśnie na Jarzębskie-
go („bo też — pisze — bez
Gry w Gombrowicza
nie można w pełni wysmakować
Ferdydurke"
(s. 47), ale też spiera się z nim nie jeden raz, zgadzając się w generaliach, lecz nie dając zgody
na wyjaśnienia szczegółowe (zob. np. s. 40).
5
Zob. np. Z. Łapiński
Ja, Ferdydurke. Gombrowicza ŚH>iat interakcji,
Lublin 1985.
4
103 ROZTRZĄSANIA I ROZBIORY
86
Walory satyryczne (i profetyczne)
Ferdydurke
(wbrew Sandaucrowi
6
)
mniej go interesują niż właśnie owa wibrująca „zieloność" budzącego
się talentu, którego w pierwszej powieści nic jeszcze nie krępuje —
ani samoświadomość, ani fachowa zręczność reżyserowania literac-
kich efektów. Jeśli tyle miejsca poświęca roli czytelnika w duchowej
biografii pisarza, to po to, by uchwycić Gombrowicza w starciu —
z odbiorcami (ale i z powieściowymi postaciami), przekornie oddaje
więc nawet sprawiedliwość Pimcc (Tadeuszowi Since, niefortunnemu
recenzentowi
Pamiętnika z okresu dojrzewania!),
bo naporem swej
pedagogicznej martwoty dodał on przecie Gombrowiczowi skrzydeł!
Andrzej Kijowski zbadał niegdyś „strategię Gombrowicza"
7
w zary-
sach modelowych, hcrmcneutyczny talent pozwala Błońskiemu na
analizę „drobinową" wielu nicdostrzcżonych wciąż aspektów Gomb-
rowiczowskiego sposobu istnienia. Z tych zaś obserwacji wyłania się
ogólniejsza wizja antropologiczna — obraz „pisarza w ruchu", two-
rzącego „wobec" ludzi i „wobec" nich budującego swoją prywatną
mitologię. Siedząc ewolucję Gombiowiczowskiego bohatera i nar-
ratora (od „bezbronnego gwałconego" do „grzesznych manipula-
torów"), rzutuje ją Błoński na tło całej twórczości. Dlatego
interpretacja pojęcia „formy", znacznie bardziej „dynamiczna" niż to
się zdarzało w studiach gombrowiczologicznych, wychodząca poza
cpistemologiczną i socjologiczną wykładnię, obejmuje nie tylko teks-
ty, lecz i biografię, dając obraz bogaty, zmienny i nierzadko — zabaw-
ny (świetna analiza formotwórczego mistrzostwa Pimki jako
paradoksalnego sobowtóra pisarza!). Trafnie rekonstruując Gombro-
wiczowską „teorię literatury" (nic-substancjalna, komunikacyjna
wizja dzieła), akcentuje Błoński — najzupełniej słusznie — erotycz-
no-ludyczny ton tej twórczości. Chce widzieć w dziele Gombrowicza
obraz rodzącej się „strategii" Proleusza — nieprzewidywalnego,
umykającego symetriom i systemom...
A jednak, ta inspirująca, błyskotliwa książka — owoc wieloletnich
badań nad twórczością pisarza — zachęca do przychylnego sporu, bo
tak to już jest, że każdy z nas ma swojego Gombrowicza, pytania
i zastrzeżenia muszą się więc pojawić — w czym zasługa Autora: że
A. Sandauer
Powieść o udawaniu. O „Ferdydurke" Gombrowicza,
„Nasz Wyraz" 1939.
Przedruk w tegoż:
Stanowiska wobec...,
Kraków 1963.
7
A. Kijowski
Kategorie Gombrowicza,
„Twórczość" 1971 nr 11. Przedruk w:
Gombrowicz
i krytycy.
6
Zgłoś jeśli naruszono regulamin