K.A. Tucker - Pięć sposobów na upadek.pdf

(1889 KB) Pobierz
Dla Lii i Sadie
Jeśli będziecie chciały mieć fioletowe włosy, to proszę bardzo.
(Prawdopodobnie pewnego dnia pożałuję tych słów).
Dla Sarah Cantin
Za łapanie wiewiórek
.
PROLOG
Tylko mnie to spotyka?
Czy może każdy robi w życiu coś „szalonego” – kiedy emocje z przytłaczającą siłą biorą górę nad
rozumem, zmuszając do mówienia i robienia rzeczy, które szokują innych ludzi, przez co zastanawiają
się, dlaczego postępujesz tak głupio, dlaczego nie możesz po prostu odpuścić i dostrzec prawdy.
Zazwyczaj jednak człowiek ma gdzieś, co myślą lub robią inni, ponieważ to jego życie i jego serce.
Serce, które zostało pochłonięte.
To właśnie zrobił Jared.
Pochłonął moje serce, a wtedy reszta, która pozostała, po prostu… się rozpadła.
Może jestem odrobinę zbyt melodramatyczna. Być może, gdy wymyślę, jak się pozbierać, będę
potrafiła się z tego śmiać.
Do tego czasu… resztki mnie będą tu tkwiły, leżąc na stosie odrzucenia.
Ponownie.
Reese
ROZDZIAŁ PIERWSZY
REESE
Nigdy wcześniej nie widziałam takiego wyrazu twarzy u taty.
Ma go odkąd wyszedł z budki telefonicznej.
– Idź już – nakazuje ostrym głosem. – Wejdź do środka.
– Ale… czemu? – piszczę, zerkając ostrożnie na pusty bar dla kierowców ciężarówek, w którym
siedzi jedynie człowiek z brodą Świętego Mikołaja.
– Reesie, skarbie. – Nie podoba mi się jego ton. Jest tak poważny, że zaczyna mi drżeć dolna
warga. – Chcę, byś wróciła do środka, usiadła przy naszym stoliku i poprosiła miłą panią kelnerkę
o kolejny kawałek ciasta orzechowego, które tak lubisz – mówi powoli.
Przełykam łzy.
– Sama?
Jego twarz tężeje, jakby był zły.
– Tylko na trochę.
– A potem przyjdziesz?
Zaciska powieki i myślę, że naprawdę bardzo go rozgniewałam, ale… przecież nigdzie nie
chodziłam sama. Mam pięć lat.
– Pamiętaj, że tatuś cię kocha, córeczko. A teraz idź już.
Tłumiąc płacz, przesuwam się na starej kanapie i otwieram ciężkie drzwi zdezelowanego forda.
– Reesie – woła tata, gdy moje czerwone buciki dotykają ziemi.
Odwracam się i widzę, że ociera coś z policzka, puszcza do mnie oko i się uśmiecha. Drzwi
samochodu trzaskają głośno, gdy z wysiłkiem je zamykam. Wstrzymując oddech, wspinam się po
schodach i tak mocno, jak tylko potrafię, popycham drzwi wejściowe do baru, po czym słyszę
dźwięk zawieszonego nad nimi dzwoneczka. Przemierzam czarno‐białą podłogę i wspinam się na
krzesło przy naszym stoliku. Tym, przy którym siedzieliśmy, zanim tata zadzwonił do mamy. Widzę,
że nadal leżą na nim nasze talerze, następnie unoszę wzrok, w samą porę, by przez szybę zobaczyć
oddalające się światła samochodu ojca.
Kiedy podchodzi miła pani kelnerka z burzą włosów, mówię, że tatuś zaraz wróci i zamawiam
kawałek ciasta orzechowego z czekoladą, mówiąc „proszę” i „dziękuję”. Potem siedzę przy
stoliku, jedząc ciasto i myśląc, jakie mam szczęście, że dostałam dwa kawałki jednego dnia.
I czekam.
Podpieram się na ręce i gapię przez okno, czekając, aż pojawi się znajoma niebieska
półciężarówka. Co jakiś czas sprawdzam, czy nie dzwoni dzwoneczek nad drzwiami.
Kiedy siada naprzeciw mnie miły pan policjant i pyta, gdzie jest tatuś, mówię, że zaraz wróci.
***
Zgłoś jeśli naruszono regulamin