Altınyeleklioğlu Demet - Sułtanka Kösem 02 Czarna królowa.pdf

(1984 KB) Pobierz
Dla Doğy i Seymena
1
Czterdziesty drugi dzień od przeprowadzki do Holu Haseki.
To minęło już aż tyle czasu? Policzyła jeszcze raz. Wszystko się
zgadzało. Dwa dni temu minęło czterdzieści dni od śmierci sułtanki
Safiye.
Nie miała już wątpliwości. „Zapomniał o mnie!”. Przydarzyło jej się
więc to, o czym kiedyś mówiła Eftalya: „A niektóre z nałożnic...
Odrzucone, usychają w zapomnieniu”.
I teraz ona była jedną z nich. Odrzucona, zapomniana, zaczynała już
nawet schnąć.
Jej książę z bajki ją porzucił. Jako że nie miewała już snów o nim,
nawet w nich nie mogła więcej całować i wdychać jego zapachu.
Coś musiało się stać.
Mahfiruz się nie pokazywała. Nie przyszła nawet na modlitwę za
zmarłą, kończącą czterdziestodniowy okres żałoby. „Niby jak miała
przyjść, po ostatnim...” – pomyślała. „A ja poszłam. I tym razem nikt nie
powiedział mi: «Nie jesteś muzułmanką, więc nie masz tu czego
szukać!»”.
„Ale kto wie, co teraz knuje ta wiedźma” – zastanawiała się
Mahpeyker. Dziewczęta się dowiedziały, że Królowa Lodu i Handan
Sultan nie widują się, jeśli nie ma takiej potrzeby. „Są na siebie
obrażone” – powiedziała im Nevcihan, gdy spotkały się kiedyś
w rosarium. „Gdy spotkają się w większym gronie, ciągle droczą się ze
sobą...”.
Nie można było powiedzieć, aby valide sultan odnosiła się dużo lepiej
w stosunku do niej. Ostatnio w jej zachowaniu było coś dziwnego, coś
czego Mahpeyker nie rozumiała i czego nawet nie umiała opisać. Była
wyraźnie przygaszona. Wcześniej bardzo lubiła przesiadywać w altance
w ogrodzie różanym. A teraz pojawiała się w niej raz na sto lat. Tam
Zgłoś jeśli naruszono regulamin