Wiersz III.pdf

(29 KB) Pobierz
Wiersz III
…zimorodek mej parującej rozkoszy
na sterczącej skale
wyniesionej na powierzchnię, przez erupcję
fałszywej miłości, umyka na zachód,
bo podświadomie dąży do samookaleczenia
nastroszonych skrzydełek bijących o ścianę
i wciągniętych do brzucha kurczącej się złości.
Różanopalca Eos skrzypi drzwiami.
Trwa misja najemnej floty miłości.
W portach czekają na przeładunek pocałunki
i pieszczoty.
A gdyby ująć z naszego milczenia
tę odrobinę neurotycznej recesji, zobaczymy
że nie ma już o czym pisać, wciąż zwracając
oczy do prastarych dębów z dziuplami
na ofiary z roślin, wywlekanych
modlącymi się łodygami z wilgotnej ziemi,
upadającej kolejno grudkami w szczeliny
nieskończoności, elastycznej
jak robak wygięty w parabolę.
Tak to pod koniec naszej rozmowy odnosimy się
do niestabilnych form czasu
który kiedyś m u s i się skończyć
i jak rtęć, wcisnąć się w karb pustki
gdzie dojdzie do granic wyobraźni, a potem
zniknie w jednym błysku bólu.
Widocznie oświecenie nie zostało rozpoznane
i czas jak zwykle przechytrzył nas,
i nie tylko przez to, że cała przeszłość
jest obecna we fragmencie przyszłości,
bo cóż można ująć z naszego milczenia,
cóż można dodać naszej niepewności.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin