O pełnieniu uczynków chrześcijańskich.pdf

(21425 KB) Pobierz
C ZYLI
O KONIECZNOŚCI
"\
Przez
PEŁNIENIA TEGO,
U C Się WIERZY.
O
ks. H. Diubua (Dubois),
kanonika h o n o ro w eg o
,
przelotnego
w ielkiego
seminarium
w
Ku t a n s
(Coutanees),
autora
tei
pitmu
dzieła
,,0
d n i e n iu gorliwem powinności sia n u duchownego.*’
j ak#
„O świętości kapłana.**
Dzido zalecone przez ks. Daniela, biskupa w dyecezii
k u ła ń s k i e j.
Przcłojył
z
1'rancuzkiego -
A.
N O W O SIELSK I.
(
W
RRUKARNI
UNI WE RS YT E CKI E J .
(Jó z e fa
Z a w a d z k ie g o ) .
1 8 63.
\
PRZEDMOWA.
\S
515
.
Niniejszy przekład O pełnieniu '
i
wielkim pożytkiem i zbudowali
kiem ogłoszony. 1862 r. Lipca
R zucając okiem na społeczność chrześcijańską, spo­
strzega się odraza w niej to zjawisko, że członkowie,
z których się składa ona, jakby dzielili się pomiędzy
sobą na dwie części, zupełnie od siebie odrębne: na tych,
co wierzą w prawdy objawione i na tych, co im za­
przeczają.
i
M uf. Kfthhi Z(L (jodło WlUrCCi nUWCt, C
n
O
nie pełnią przepisów jej czynem samym, kupią się prze­
cież w około niej; zachodzi więc pomiędzy nimi zu­
pełna jedność dogmatyczna.
D rudzy, przeciwnie, nic mają pomiędzy sobą nic
wspólnego, okrom chyba tytko nazwy samej niedowiat-
ków, jaka się im nadaje powszechnie; mają oni pisma
czasowe, których zadaniem jest sformułowanie nauki
im tylko właściwej, a pomimo to jednakże niemasz
dwóch takich dzienników, coby w rzeczy wiary odbiły
w sobie dwa systemata jednakie. Wędrowcy zbłąkani
W o ln o
d ru k o w a ć ,
lu jó w *
8 6
"
1
,
4s
k
v o lh
w krainach nieznanych, idący w noc ciemną, dlatego
tylko spotykają się oni na drodze, aby się z sobą ze­
trzeć wzajemnie, a godzą się z sobą wtedy chyba, kiedy
złorzeczą światłu, które zagasili sami, a które jedno
tylko mogłoby było im poświecić na drodze prawdy;
wystawiają oni tedy zamęt w całej okropności jego,
zamęt umysłowy, zamęt błędu.
Pisać więc, albo przemawiać w celu przyjścia w po­
moc tym nieszczęśliwym, jestto założyć sobie zadanie
szlachetne, zadanie, które wielu z mówców i pisarzy
sławnych wieku naszego spełniło świetnie i skutecznie.
Niechże im społeczność chrzcścijańśka błogosławi z serca
całego, aby Głowa całej społeczności pobłogosławiła i
wynagrodziła im należycie pracę przez nich podjętą!
Pisarze i mówcy, na których Opatrzność włożyła
to posłannictwo piękne, nic przestawajcie walczyć za
prawdę świętą; pozostańcie niewzruszeni na wyłomie,
az przyjdzie ktoś taki, co wydrze wam miejsce tak
dzielnie zdobyte od was; o! wy straże czujne, posta­
wione u ogniska samego światłości, rozpościerajcie świa­
tłość ową aż do owych jaskini głębokich, w które schro­
nił się błąd nikczemny; niechaj wspomnienie pierwszych
pomyślnych walk waszych zachęca was codziennie do
nowych jeszcze podbojów. J u ż strąciliście z tronu ową
wielką przestępczynię wieku ostatniego, ową bezbożność
bezwstydną, zuchwałą, a nadewszystko kłamliwą. Od-
kłoniliście światu jej fa łsze; wygnaliście ją z grodów,
których stała się ona była panią wszechwładną i oto
włóczy ona teraz sromotnie łachmany swoje po wio-
slcach, tracąc coraz więcej swoich zapaśników i smu­
cąc się nic pomału nad tern, że ju ż nikogo więcej nic
udaje się jej zwerbować.
Zbijaliście też wybornie bezbożność nową, albo tylko
odnowioną, co ostatniemi czasy poczęła była kazić na­
szą młodzież szlachetną i zaprowadziłaby ją była nie­
chybnie do przepaści najstraszliwszej; gdyby wyraźna
laska boża nie obudziła była w sercu waszem chęci
chwalebnej stania się jej zbawcami i przewodnikami.
Cześć więc wam, cześć wielka pisarze apostołowie!
Zasłużyliście się wy wiele religii i społeczności; co do
nas, widzów pokornych zapasów waszych i tryumfów,
to musiemy w tej mierze wyznać to oto, że czujemy się
wielce szczęśliwymi ju ż z tego tylko względu, że może­
my dziś przy klasnąć tak jednym jak i drugim.
Ale raz wypłaciłszy ten dług wdzięczności wzglę­
dem ludzi znakomitych , zbijających zasady tak da-
mniejszych jako też i nowych niedowiarków naszych,
zdaje się nam, że powinnibyśmy przypomnieć to, że
jest inna jeszcze Hassa chrześcijan zabłąkanych, kfassa
bardzo liczna, a zapewne godna najczulszego zajęcia,
się sobą ze strony naszej.
*
Ale czy każden wierzący, pytam, jest już, dla sa­
mego uczynku wiary, wiernym chrześcijaninem? Czy
droga, wiodąca do nieba, jest zawsze też drogą wła­
śnie, którą on przebiega? Czyż nic ju ż nie pozostaje
nam we względzie jego ja k to tylko jedno, aby zachę­
cać go stale do wytrwałości w wierze? Sąż obyczaje
jego zgodne ostatecznie z wiarą jego i zcdecająż one
ją wymownie światu całemu czynem pięknym? Nie­
stety! jakże błogo byłoby nam myśleć tak, ale jakże­
byśmy się łudzili bardzo, gdybyśmy się usypiali dobro­
wolnie, myślą podobną!
Wyznajmy to z boleścią ostatnią, ale wyznajmy za­
wsze, że u" (kie mnóstwo chrześcijan wywiesza sztan­
dar wiai\j, a pomimo to jednakże nie spełnia ono
wcale tego, co im ta wiara ich nakazuje.
W łaśnie dla rozproszenia tego błędu bierzemy się
dziś do pióra. Tak, piszemy dla tych, co zachowali
jeszcze wprawdzie wiarę, ale pomimo jej żyją tak zu­
pełnie jak ci, co ją utracili. Jesteśmy wszyscy prze­
znaczeni do kosztowania rozkoszy wiecznych ojczyzny
niebieskiej; cóż to nam pomoże tedy, czy zostaniemy
pozbawieni rozkoszy tych dlatego, żeśmy się wyrzekli
wiary, czy też dlatego, żeśmy nie pełnili pilnie uczyn­
ków tych, jakie nam ona przepisuje? Czyż nie jestto
dojść dwiema różnemi ścieżkami do tejże samej prze­
paści?
Występujemy na widownię z tem większą gorliwo­
ścią i z tern większym zapałem, że mało pisarzy re­
ligijnych, w wieku naszym , zajmowało się przyniesie­
niem pomocy duchownej klassie tak licznej, ludzi wie­
rzących wprawdzie, ale niepełniących przepisów wiary
swojej. Pod pewnym względem nie dziwimy się temu
wcale; niewiara czyniła tyle ofiar; opowiadała ona
naukę swoją z lakiem szaleństwem i taką usilnością;
groziła ona światu tylą klęskami, że wyłącznie p ra ­
wie zajmowano sic powstrzymaniem i naprawą tych
szkód, tak zupełnie, jak czasami zostania się własny
swój dóm w nieładzie, aby biedź na ratunek płonących
domów cudzych. D ziś przecież, kiedy religija odzy­
skała na nowo szacunek jej należny i cześć głęboką,
z której po części została była ona odartą wprzódy;
dziś, kiedy nietylko żc nikt nie może napadać, ale nie
może roztrząsać nawet zuchwale tej religii, n¡('ściąga­
jąc przez to na siebie zarzutu braku dobrego wycho­
wania, dziś więc, mówię, nadeszła chwila sposobna do
tego, aby obok zastępów pisarzy, broniących wiary, po­
szły zastępy innych myślicieli, przypominających ko­
nieczność uczynków wiary. Spełnieniu myśli takowej
chcemy się. właśnie oddać teraz.
Aby jaśniej jeszcze wyłożyć ideę matkę, co natchnęła
nas zamiarem napisania dzieła tego, poprosimy czy­
telników naszych o pozwolenie umieszczenia tu, dosło-
unie prawie, wyjątku z listu jednego,
&loreft
pisaliśmy,
miesięcy temu,
rfo
pewnego Icapłanu szanownego,
męża zarówno odznaczającego się nauką ja k i cnotą.
Wybaczaj nam zaniedbanie tego pisemka, zaniedba-
nie, dające się wprawdzie usprawiedliwić rodzajem
samym listu...........................................................................
»Często u konfessijonału i na święcie napotykamy
na panie pobożne, mówiące nam: proszę nam powie­
dzieć, jakąby książkę mogłabym korzystnie dać w ręce
męża mego, mego ojca, brata i t. d.r Dzieła przeciw
niedowiarstwa nie są dla nich stosowne; wierzei oni,
szanują religiję, nigdy nie odzywają się o niej nieprzy­
zwoicie, ale, ale
. . .
ale
. .
pomimo wszystkiego tego,
prowadzenie się. ich wiele pozostawia po sobie do ży­
czenia, w rzeczy zbawienia dusznego:
braknie im bo­
wiem pełnienia przepisów wiary.
»
Wiesz Pan dobrze, wicie to jest ludzi, znajdują­
cych się w tym stanie smutnym. Otóż, co sobie powie­
działem z powodu tego: k/assa ludzi obojętnych, ma­
jących wiarę; ale nic pełniących uczynków jej, bardzo
jest liczna, a nawet jest ona liczniejszą daleko niż kto
robie to przypuszcza; owoż, nie mamy
dziś
pran ie
f
żadnej książki takiej; coby odpowiadała, ściśle jej po­
trzebo w. Istotnie, jeżeli się temu przypatrzy z blizka.
spostrzeże się to, że
za dni naszych,
pisarze religijni
dzielą niejako pomiędzy sobą. massę czytelników. Jedni
piszą dla mężczyzn tylko, drudzy znowu dla samych
kobiet. Ci, co piszą dla mężczyzn, zdają się przypusz­
czać to, że wszyscy mężczyźni są niedowiarkami; piszą
więc stosownie do tego przypuszczenia. Jakoż mamy,
i daleki jestem od uskarżania się na to, wielką liczbę
dzieł wymierzonych przeciwko niedowiarstwu. Mamy
wiele napisanych w rodzaju wzniosłym, mamy też in­
ne znowu nacechowane prostotą osobliwą; mamy dzieła
poważne, mamy też zabawne; mamy dzieła krótkie,
mamy i takie, co są pomyślane w rozmiarach obszer­
nych; mamy takie, co napadają na niedowiarstwo tyl­
ko w kilku szczególnych względach, mamy i takie, co
mu nic nie darują. To, co się dotyczy dzieł pisanych
dla mężczyzn.
»Pisarze religijni, należący do działu drugiego, wi­
ążąc, ja k dobrze przysługują się płci męzkićj, zwracają
się sami ku niewiastom,
ku płci pobożnej
i dla nich
wyłącznic piszą\ mnóstwo ksiąg ascetycznych. M amy
daleko więcej jeszcze dzieł takich, niż dzieł pisanych
przeciwko niedowiarstwu. Od maleńkich książeczek w
formacie
32a,
aż (lo wielkich ósemek, któż to wypowie­
dzieć zdoła, co napisali nasi pisarze ducha pobożnego,
za wodzą gorliwości swojej, dla uświęcenia niewiast
naszych
?
»Cóż, pytam, wypływa z takiego stanu rzeczy? To
oto, że klassa średnia co do ducha pobożnego, Hassa
Zgłoś jeśli naruszono regulamin