Marr Melissa - Przybysze.pdf

(1075 KB) Pobierz
Melissa Marr
PRZYBYSZE
Przekład
Marcin Mortka
Dedykuję tę powieść Tacie za całe lata oglądania westernów, filmów akcji
i gadania o spluwach.
(PS Tej książki też nie musisz czytać, Tato. Wystarczy, że zapoznasz się z tymi
dwoma zdaniami: Jesteś dokładnie taki, jaki powinien być ojciec, i uwielbiam
Cię za to. Kocham Cię).
Rozdział 1
K
itty widziała, jak pociski wgryzają się w ciało Mary. Patrzyła na czerwone
plamy rozlewające się po kwiecistej sukience, którą niedawno pozszywała
dla najlepszej przyjaciółki, a jej pierwszym spostrzeżeniem było to, że nie
naprawi jej już za żadne skarby. Sukienka była zmarnowana. Dopiero po
chwili naszła ją myśl: „Ktoś musi zabić tego drania, który zastrzelił Mary”.
Spotkanie miało przebiegać w pokojowej atmosferze. Zamierzali
rozmówić się z przedstawicielami miejscowego klasztoru w sprawie
płatności. Z całą pewnością nie liczyli się z tym, że któryś z mnichów będzie
miał ochotę pociągnąć za spust. Rzeczywistość jednakże rozminęła się
z oczekiwaniami jakieś kilkanaście minut i parę trupów temu, gdy mnisi
wyciągnęli spluwy spod szarych szat. Co gorsza, gdy Kitty sięgnęła po
własnego sześciostrzałowca, usłyszała szeptane przez nich atonalne
modlitwy.
Wsunęła z powrotem broń do kabury. Wolałaby strzelać aniżeli zajmować
się czarami, ale kule i magia kłóciły się ze sobą. Jej partner Edgar rzucił
Kitty nóż. Złapała go w locie i ruszyła przed siebie, rozglądając się uważnie.
Miała gdzieś przed sobą dwóch modlących się mnichów, a dwoma innymi
zajmował się teraz jej brat Jack. Był gdzieś jeszcze jeden, którego straciła
z oczu podczas pierwszej wymiany ognia. Nie mogła strzelać do modlących
się, a Jackiem nie musiała się przejmować. Jej zadaniem było odnalezienie
owego brakującego mnicha, tego, który zabił Mary. To on musiał umrzeć.
Trzeba było jakoś wywabić go z ukrycia. Strzelanie na oślep nie miało
sensu. Kitty zatrzymała się więc i zaczęła wpatrywać się w miejsce ukrycia
ofiary i czekając, aż mnich coś zrobi.
Edgar był spięty. Nie przepadał za sytuacjami, kiedy Kitty popisywała się
odwagą. Ona na jego miejscu denerwowałaby się o wiele bardziej.
Odwróciła więc spojrzenie i już miała wskoczyć do zacienionego wnętrza
najbliższego budynku, gdy nadleciał pocisk i drasnął ją w ramię.
– Mam cię! – szepnęła, gdy drugi pocisk trafił w ziemię tuż obok niej.
Mnich zdradził już pozycję i dalsze ukrywanie się nie miało sensu.
Wyszedł z budynku, a ona w tej samej chwili rzuciła się na niego. Ten
zamknął oczy i dołączył do inkantacji swoich konfratrów, wzywających na
pomoc demona. Mówił jednakże szybciej i powietrze wokół niego nagle
Zgłoś jeśli naruszono regulamin